- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 marca 2019, 22:06
Witam, dziś wróciłam do ćwiczeń. Chciałam zrobić coś prostego na rozgrzewkę i się załamałam.. przy pierwszej serii brzuszków czułam brzuch, pierwsze sekundy deski i się trzęsę.. Ale to jestem dobrej myśli, do sierpnia jeszcze daleko ;)
Tutaj moje pytania:
1. Zapisywać co danego dnia było ćwiczone i w jakiej ilości - czy na tym etapie to nie jest konieczne?
2. Jak długo wyrabia się "kondycja"? Jest to długi proces, czy idzie w miarę szybko jeśli jest się sumiennym i systematyczym?
3. Czy to normalne, że ćwicząć siłowo różne partie np. łydki, barki nie czuję zmęczenia, a przy bicepsie od razu czuje mięśnie? Czy coś wykonuję nieprawidłowo?
4. Wyrabiając kondycję biegową lepiej zacząć od długich spacerów czy krótkich przebieżek (przebieżki początkowo lepiej z górki czy pod górkę? W moim przypadku będzie to parę minut maksymalnie jak na razie..). Taniec pomaga wybudować wytrzymałość?
5. Czy siedząc w pracy można jakoś ćwiczyć brzuch? Np. wciąganie brzucha coś daje czy to tylko mit?
6. Jak nie wstydzić się braku kondycji?
7. Jakieś rady dla początkującej?
27 marca 2019, 23:07
1. Nie jest konieczne, ale fajnie będzie zobaczyć czarno na białym jakie zrobiłaś postępy. Bo bardzo łatwo zapomina się o trudnych początkach ;)
2. Zależy jaki masz cel i co rozumiesz jako "wyrobienie się kondycji". Generalnie początkowe efekty widać dosyć szybko, już po kilku tygodniach. Ale pamiętaj, że mogą one przychodzić stopniowo, np. przez 3-4 tygodnie wydaje ci się, że ma żadnego postępu a potem bum! i pewnego pięknego ranka budzisz sie silniejsza :) Trzeba zacisnąć zęby i robić swoje i kontrolować postępy np. raz na miesiąc a nie co dwa dni.
3. Normalne. Jedne mięśnie są naturalnie silniejsze, inne słabsze, jedne są duże, inne mniejsze i łątwiej się męczą. Do tego różne ćwiczenia w różny sposób obciążają mięsień, stąd inna reakcja.
4. Najlepiej byłoby po płaskim a jeśli nie masz możliwości to chyba lepiej pod górkę, bo z górki łatwo ponieść się emocjom i zbytnio obciążyć kolana i piszczele.
Jeśli chodzi o spacer / przebieżki - jeśli masz dużą nadwagę, to najpierw spacery a jak zgubisz kilka kg to wtedy biegać. Jeśli masz niedużą nadwagę lub wcale, to zdecydowanie przebieżki. Bardzo dobre jest przeplatanie truchtu spacerem, np. minuta trucht, minuta chód i tak kilka razy. Po jakimś czasie 2 min trucht / 1min chód itd... i stopniowo zwiększać w miarę poprawy kondycji. Ani się obejrzysz a będziesz truchtać przez pół godziny.
Tak, taniec poprawia wytrzymałość, jak każda forma ruchu.
5. Wciąganie brzucha - nie, napinanie mięśni brzucha - tak. Zgoogluj sobie ćwiczenie vacuum, bardzo sympatyczne i niewidoczne dla otoczenia.
6. Olać :) Jeśli ktoś ma z tym problem to jego sprawa, ty wzięłaś się za siebie i dążysz ku lepszemu, a to coś z czego możesz być dumna a nie zawstydzona!
7. Zapisuj co robisz i rób zdjecia żeby widzieć postępy. Nie świruj, nie panikuj, nie przejmuj się za bardzo - czerp przyjemność z aktywności i dobrze się przy tym baw, nawet jeśli to tylko 2 minuty truchtu i 10 sekund deski. Pamiętaj, że najtrudniej jest zacząć. Nasze ciała zostały stworzone do ruchu, więc na pewno twoje ci sie odwdzięczy za aktywność :) Robisz dla siebie coś dobrego - tak trzymaj!
28 marca 2019, 03:26
Wyżej wszystko zostało dobrze powiedziane :) Od siebie mogę dodać do pkt 5 że ja całymi dniami chodzę na napiętym brzuchu już od długaśnego czasu. Takie napinanie brzucha to trening nie zabierający czasu a efekty są :) Na poczatku czesto mi się o tym zapominało i trudno było mi wytrzymać 0,5h i miałam nawet zakwasy od takiego zwykłego napinania, ale gdy czułam że mięśnie robią się silniejsze i sylwetka jest lepiej utrzymana weszło mi to w krew :)
Do 6tki, nie ma co się wstydzić. Każdy kiedyś zaczyna, a początki są trudne. Ważne by się zająć swoją sprawą i mieć gdzieś co myślą inni, bo ich myslenie to ich problem nie Twój. Po za tym im szybciej zaczniesz pracować nad kondycją tym szybciej ja poprawisz i już nie będzie czego się wstydzić ;)
Do 7ki. Nie zniechęcaj się i nie mierz efektów zbyt często. Najlepiej sprawdzać je w odstępie 2-4 tyg, kiedy staja są bardziej mierzalne. I ciesz się z każdego małego sukcesu, nie umniejszaj ich i celebruj je to bardzo nakręca i motywuje do dalszego działania. I dostosowuj wysiłek do swoich możliwości - ja często chciałam mieć efekty na już i przeginalam z wysiłkiem co szybko mnie demotywowalo i dawałam sobie spokój. Teraz podchodzę do tego z rozsądkiem, mam w głowie plan długoterminowy i to mnie napędza