Temat: Początki.. od nowa

Witam, dziś wróciłam do ćwiczeń. Chciałam zrobić coś prostego na rozgrzewkę i się załamałam.. przy pierwszej serii brzuszków czułam brzuch, pierwsze sekundy deski i się trzęsę.. Ale to jestem dobrej myśli, do sierpnia jeszcze daleko ;)

Tutaj moje pytania:

1. Zapisywać co danego dnia było ćwiczone i w jakiej ilości - czy na tym etapie to nie jest konieczne?

2. Jak długo wyrabia się "kondycja"? Jest to długi proces, czy idzie w miarę szybko jeśli jest się sumiennym i systematyczym?

3. Czy to normalne, że ćwicząć siłowo różne partie np. łydki, barki nie czuję zmęczenia, a przy bicepsie od razu czuje mięśnie? Czy coś wykonuję nieprawidłowo?

4. Wyrabiając kondycję biegową lepiej zacząć od długich spacerów czy krótkich przebieżek (przebieżki początkowo lepiej z górki czy pod górkę? W moim przypadku będzie to parę minut maksymalnie jak na razie..). Taniec pomaga wybudować wytrzymałość?

5. Czy siedząc w pracy można jakoś ćwiczyć brzuch? Np. wciąganie brzucha coś daje czy to tylko mit?

6. Jak nie wstydzić się braku kondycji?

7. Jakieś rady dla początkującej? 

1. Nie jest konieczne, ale fajnie będzie zobaczyć czarno na białym jakie zrobiłaś postępy. Bo bardzo łatwo zapomina się o trudnych początkach ;)

2. Zależy jaki masz cel i co rozumiesz jako "wyrobienie się kondycji". Generalnie początkowe efekty widać dosyć szybko, już po kilku tygodniach. Ale pamiętaj, że mogą one przychodzić stopniowo, np. przez 3-4 tygodnie wydaje ci się, że ma żadnego postępu a potem bum! i pewnego pięknego ranka budzisz sie silniejsza :) Trzeba zacisnąć zęby i robić swoje i kontrolować postępy np. raz na miesiąc a nie co dwa dni.

3. Normalne. Jedne mięśnie są naturalnie silniejsze, inne słabsze, jedne są duże, inne mniejsze i łątwiej się męczą. Do tego różne ćwiczenia w różny sposób obciążają mięsień, stąd inna reakcja.

4. Najlepiej byłoby po płaskim a jeśli nie masz możliwości to chyba lepiej pod górkę, bo z górki łatwo ponieść się emocjom i zbytnio obciążyć kolana i piszczele. 

Jeśli chodzi o spacer / przebieżki - jeśli masz dużą nadwagę, to najpierw spacery a jak zgubisz kilka kg to wtedy biegać. Jeśli masz niedużą nadwagę lub wcale, to zdecydowanie przebieżki. Bardzo dobre jest przeplatanie truchtu spacerem, np. minuta trucht, minuta chód i tak kilka razy. Po jakimś czasie 2 min trucht / 1min chód itd... i stopniowo zwiększać w miarę poprawy kondycji. Ani się obejrzysz a będziesz truchtać przez pół godziny.

Tak, taniec poprawia wytrzymałość, jak każda forma ruchu.

5. Wciąganie brzucha - nie, napinanie mięśni brzucha - tak. Zgoogluj sobie ćwiczenie vacuum, bardzo sympatyczne i niewidoczne dla otoczenia.

6. Olać :) Jeśli ktoś ma z tym problem to jego sprawa, ty wzięłaś się za siebie i dążysz ku lepszemu, a to coś z czego możesz być dumna a nie zawstydzona!

7. Zapisuj co robisz i rób zdjecia żeby widzieć postępy. Nie świruj, nie panikuj, nie przejmuj się za bardzo - czerp przyjemność z aktywności i dobrze się przy tym baw, nawet jeśli to tylko 2 minuty truchtu i 10 sekund deski. Pamiętaj, że najtrudniej jest zacząć. Nasze ciała zostały stworzone do ruchu, więc na pewno twoje ci sie odwdzięczy za aktywność :) Robisz dla siebie coś dobrego - tak trzymaj!

Wyżej wszystko zostało dobrze powiedziane :) Od siebie mogę dodać do pkt 5 że ja całymi dniami chodzę na napiętym brzuchu już od długaśnego czasu. Takie napinanie brzucha to trening nie zabierający czasu a efekty są :) Na poczatku czesto mi się o tym zapominało i trudno było mi wytrzymać 0,5h i miałam nawet zakwasy od takiego zwykłego napinania, ale gdy czułam że mięśnie robią się silniejsze i sylwetka jest lepiej utrzymana weszło mi to w krew :)

Do 6tki, nie ma co się wstydzić. Każdy kiedyś zaczyna, a początki są trudne. Ważne by się zająć swoją sprawą i mieć gdzieś co myślą inni, bo ich myslenie to ich problem nie Twój. Po za tym im szybciej zaczniesz pracować nad kondycją tym szybciej ja poprawisz i już nie będzie czego się wstydzić ;)

Do 7ki. Nie zniechęcaj się i nie mierz efektów zbyt często. Najlepiej sprawdzać je w odstępie 2-4 tyg, kiedy staja są bardziej mierzalne. I ciesz się z każdego małego sukcesu, nie umniejszaj ich i celebruj je to bardzo nakręca i motywuje do dalszego działania. I dostosowuj wysiłek do swoich możliwości - ja często chciałam mieć efekty na już i przeginalam z wysiłkiem co szybko mnie demotywowalo i dawałam sobie spokój. Teraz podchodzę do tego z rozsądkiem, mam w głowie plan długoterminowy i to mnie napędza

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.