- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 września 2018, 01:30
Jak wyżej. Dziewczyny, jak pozbyć się tego upierdliwego lenia w sobie i zacząć ćwiczyć? Każdego dnia obiecuję sobie, że zacznę ale gdy przychodzi co do czego to albo jestem za bardzo zmęczona po pracy (mam pracę stojąca conajmniej 8h), albo to muszę coś załatwić, a to wolę spędzić czas ze znajomymi itp.
Ogólnie mam mało siły i dużo wymowek. Wiem że trudno jest zacząć. Ale wiem też że jak zacznę znów ćwiczyć to będę miała więcej energii i ta godzinka parę razy w tygodniu nie zaburzy mi życia codziennego, mimo że cały czas coś mnie goni.
Jakie mialyscie sposoby na to aby w końcu obietnice stały się rzeczywistością i ruszylyscie tylek z kanapy?
Edytowany przez melifexo 5 września 2018, 01:31
5 września 2018, 06:27
Moze zacznij od wyjscia na dluzszy spacer, jesli faktycznie jestes zmeczona po pracy nie wydaje mi sie dobrym zmuszanie organizmu do dalszego intensywnego wysilku. Spacer to tez ruch a jednoczenie moze odpoczniesz od pracy.
5 września 2018, 07:19
Znalezc sobie taki ruch ktory sprawia radosc. Po prostu.
5 września 2018, 08:56
robić coś co się lubi. Ja nie lubię ćwiczyć dla samego ćwiczenia (a próbowałam i siłowni i fitnesów różnego rodzaju - no nie mogę, nie lubie, nie chce mi się, wkurw mnie ogarnia na samą myśl, że mam się ubrać i iść). Jak masz coś zrobić "bo musisz" to znajdziesz 500 wymówek. Musisz zastanowić się co lubisz robić. Może łatwiej Ci będzie się zmobilizować jeśli np pójdziesz na rower czy basen, rolki, spacer szybszy czy cokolwiek jeszcze innego? Wszystko to i tak będzie lepsze niż siedzenie na kanapie :) A spalac kalorie można na wiele sposobów i nie musi być to od razu siłownia czy inne zajęcia grupowe.
5 września 2018, 08:56
Ćwiczenie przed pracą sprawdziło się u mnie. Wieczorem wszystko sobie szykuję. Budzik 5:45 i o 6 już mnie nie ma w domu. 6:30 jestem gotowa do treningu. Muszę wyjść z domu zanim się obudzę i dotrze do mnie, co ja właściwie robię. ;)
Jeśli nie pójdę przed pracą, to marne szanse, że w ogóle pójdę.
Niektóre fitness kluby mają zapisy na zajęcia grupowe - to też mnie motywuje. Zapisuję się od razu na cały tydzień i realizuję plan.
5 września 2018, 10:18
Ja akurat ćwiczę w domu. Dywanówki. Pierwsze ćwiczyłam z Chodakowską, ale nigdy regularnie, bo nie mogłam się zmusić, nie czułam endorfin ani zmęczenia po. Zaczęłam włączać ulubioną szybką, muzykę i ćwiczę w swoim tempie-energiczniej. Samopoczucie od razu lepsze, więcej endorfin, szczęścia i chęci na więcej. Dzisiaj od rana myślałam kiedy będę ćwiczyć i wybrałam sobie zupełnie inny zestaw - interwały i nie mogę się doczekać kolejnych endorfin. :)
5 września 2018, 10:57
ide zaraz po pracy. mam silownie w miejscu gdzie pracuje wiec jest latwiej. ale sprawdza sie tez zwyczajnie lubic to co sie robi :)
i zdecydowanie spacery moga byc nawet lepsza opcja, szczegolnie ze masz stojaca prace
5 września 2018, 14:40
płać komuś za kazdy odpuszczony trening- tylko taką kwote zeby ci było zal zapałcić :P .. rodzinie kolezance czy komuś tam :P tylko komuś takiemu komu zapłacisz a nie "aa wiesz tam- jednak nie" :) - ja tak robie od września- działa.. bardzo działa :D
5 września 2018, 15:52
płać komuś za kazdy odpuszczony trening- tylko taką kwote zeby ci było zal zapałcić :P .. rodzinie kolezance czy komuś tam :P tylko komuś takiemu komu zapłacisz a nie "aa wiesz tam- jednak nie" :) - ja tak robie od września- działa.. bardzo działa :D
Ooo... To z kolei działa na mojego chłopaka. Tzn. ja płacę za jego multisport pod warunkiem, że on chodzi przynajmniej 3 razy w tygodniu na siłownię.
Ten skanera chodzi już trzeci miesiąc... :p