Temat: Leczenie kompulsów.

Ostatnio coraz częściej pojawiają się tematy o kompulsach. To niedobrze, bo wiem, że uzależnienie od jedzenia jest okropne.
U mnie kiedyś wszystko było pięknie, ładnie, jedzenie było mi obojętne, jadłam po to żeby żyć, a nie żyłam po to aby jeść. Działo sie tak dopóki nie ubzdurałam sobie, że jestem gruba (mialam 168 cm i 56kg!) NIE BYŁAM GRUBA, lecz GŁUPIA! 
Nie jadłam dużo więc stwierdziłam, że jak będę głodować to schudnę. Miałam glodówki 3 dniowe. Piłam tylko wodę, a potem mojemu organimowi zaczynało brakować jedzenia i tego czwartego dnia rzucałam się dosłownie i pochłaniałam połowę lodówki i tak w kółko. Co się przez to nauczyłam? Kompulsy zaczęły coraz bardziej u mnie gościć. Jadłam za malo, ba! nic nie jadlam więc się rzucałam na jedzenie co nie było u mnie kiedyś codziennością. Przed 'dietą' Do zjedzenia ciasta trzeba było mnie przekonywać. Przez to, że zdarzały mi się coraz bardziej napady.. przytyłam/ Do 79 kg!! czyli efekt jo-jo. Ale wziełam sie na powaznie w garść i jadłam 1500 kcal i ćwiczyłam. Schudłam i teraz ważę 68kg. Nie radzę sobie ze sobą. Potrzebny mi jakiś specjalista. Nie mogę sobie poradzić. Najwiekszą motywację do odchudzania mam wieczorem jak już mi niedobrze i chcę wszystko zwrócić. Np. dzisiaj.... 1 kwietnia miał to być mój miesiąc, a ja co? Poszłam do sklepu i kupiłam: drożdżówkę, grześka toffi, rurkę z bitą śmietaną, czekoladę, truskawki, 4 banany i opakowanie na przepis na kopiec kreta. Kupilam i zjem to. Choćby mi niewiadomo kto co powiedział i tak to zjem. Wiem ze zgrubne, ale wazniejsze jest to ze sobie pojem i bedzie mi dobrze. Wstyd ale tak jest. Nie zdazyłam zaplacic za to przy kasie, a juz otwarłam czekolade. TO straszne. Sama sobie nie radzę. Dlaczego jedzenie pochlania większą część mojego zycia. Zjadłma już dzisiaj drożdówke, bulkę, grzeska toffi, rurkę z bitą smietaną, czekoladę i chce mi się żygać. Czekam tylko aż mi się odechce to zabieram się za obiad, a potem piekę ciasto. Jedyne co sobie mysle to to, żeby mi nie zabrakło miejsca w brzuchu na te pysznosci. POMOCY! Az mnie na płacz zbiera. To straszne co sie ze mna dzieje. Wiem, że to moja wina. 
a czemu się głodzisz te 3 dni??

Przeczytalam.

Po pierwsze  uswiadom sobie, ze problem z jedzeniem jest przykrywka jakiegos innego problemu. To nie 'uzaleznienie od przyjmowania pokarmu' ale 'uzaleznienie od takiego sposobu radzenia sobie ze stresem/problemami/samotnoscia/itd...'

Kiedy czujesz, ze nadchodzi kompuls, zastanow sie, co naprawde w danej chwili czujesz, jaki jest PRAWDZIWY problem. Sprobuj znalezc rozwiazanie tego rzeczywistego problemu. Idz pobiegac, wypij kubek goracej herbaty, zadzwon do kogos, pogadaj.

Jedz regularnie co kilka godzin, nie dopuszczaj do uczucia glodu.

Pamietaj, ze kazde zwyciestwo nad kompulsem, chocby bylo jednorazowe, chocby to bylo nawet odsuniecie go o kilka godzin - to zwyciestwo, z ktorego mozesz byc dumna.

 

I co najwazniejsze - rujnuje to twoje zdrowie fizyczne i psychiczne, a to duzo gorsze niz wyzsza waga. Radosna, szczesliwa i pulchna dziewczyna jest duza atrakcyjnieszja od szczuplej meczennicy z bolami glowy i gora wyimaginowanych kompleksow.

Ech ja kiedys mialam duza niedowage...kazano mi przytyc i od tamtej pory jem jak swinia.Zdarzaja sie tygodnie gdy dieta ladnie idzie i chudne, ale tylko ktos mnie wkurzy,to ide i żrę.
Robie sobie placki a w miedzyczasie jem kanapki bo co tu robic..
Wiem co to jest :(
i jak zaczynam jesc skonczyc nie moge.. nawet jakby ktos mi sila zabierał to i tak zjem..
Sama nie wiem jak z tego wyjsc, a to mi niszczy zycie;/
bo sie najem i nic nie dam rady robic, tylko leze i chce mi sie plakac z bolu brzucha, a jednoczesnie poszlabym jesc dalej, a zoladek coraz wiekszy;/
A ja wiem, ze kompulsy to efekt zlego odzywiania, w wiekszosci przypadkow nie ma zadnego podloza w naturze psychicznej...
Zwlaszcza kiedy modne sa glodowki "oczyszczjace",  diety mniej niz 1000kalori(jedna taka pojawia sie na glownej dosc czesto, powinni ja zablokowac, a zaraz potem te wszystkie jej komentatorki z, ktorych wiekszosc jest na diecie 600kalori, albo mniej), diety mono i tak dalej...
A potem placz, ze zezarlam pol lodowki! Ze jak to?! Ze jojo!
Bardzo, bardzo latwo doprowadzis sie do kompulsow, ktore bardzo czesto sa poprostu wynikiem dzialan organizmu, ktory rozpaczliwie sie broni przed tym co mu robi jego wlascicielka...
I moze rzeczywiscie wszystkie "kompulsowiczki na zyczenie" powinni isc do psychiatry/pslychologa/dietetyka/terapeuty, tylko nie wiem czy tam lecza glupote.

Sama obzeralam sie i zygalam, zdarzylo mi sie to kilkanascie razy... Bylam glupia jak one wszystkie, nie mialam zenych "glebokich" problemow, moim jedynym problemem byla beznadziejna dieta...

Ale przestalam sie obzerac slodyczami na czas, przestalam zygac...
Dlaczego?
Bo postawilam swoja diete na nogi! Bo skorzystalam z mozgu, bo przestalam byc zapatrzona w cyferki na wadze czy w centymetry...

KOMPULSOW mozna nabawic sie na WLASNE zyczenie, wcale nie trzeba miec do tego zadnych PROBLEMOW kwalifikujacych do terapi.

Zreszta- mysle, ze slowo "kompuls" tutaj na Vitali przybiera inne znaczenie niz ma w zeczywistosci.
kochana - PSYCHOLOG. Gorąco Ci polecam, terapia potrafi zdziałać cuda. Wiem, że panuje przeświadczenie, jakiś taki stereotyp, że do psychologa chodzą ludzie będąc na krawędzi załamania; wiem, że trochę wstyd się przyznać obcej osobie ze swoich skłonnosci i słabosci... Ale uwierz mi - to wszystko jest warte zachodu, bo walczysz o swoje życie. Ja też długo zmagałam się ze swoimi kompulsami, myslałam, ze miną z czasem, że jakoś sama dam sobie radę, głupio mi było z tym iść do psychologa... Ale teraz nie żałuję ! Terapia i zalecenia psychologa to wspaniałą rzecz, co prawda nie udało mi sie całkowicie wyleczyc kompulsów, ale zdarzaja sie one teraz zdecydowanie rzadziej.. Wielu ludzi nie rozumie, ze kompulsy to nie objaw głodu, tylko jakiegoś głębszego problemu, z którym nie potrafimy sobie poradzic. Ba! często nawet nie wiem co tak naprawde nas gryzie... psycholog pomoże Ci znaleźc tego "gada", który podswiadomie budzi w Tobie takie napięcie, które z kolei prowadzi do uspokajania się własnie jedzeniem.... trzymam za ciebie kciuki!!

> .KOMPULSOW
> mozna nabawic sie na WLASNE zyczenie, wcale nie
> trzeba miec do tego zadnych PROBLEMOW
> kwalifikujacych do terapi.


ja i tak się będe upierać przy swoim :) wizyta u psychologa nikomu jeszcze krzywdy nie zrobiłą:)

Scatty, jesli ktos prowadzi glodowki i katuje organizm w celu zgubienia paru kilo, jesli ktos uwaza sie za gruba wazac 56kg przy wzroscie 168cm, jesli odczuwa jakas masochistyczna przyjemnosc z maltretowania swojego organizmu (zarcie dopoki zoladek niemal nie peka, bo tylko wtedy pojawia sie spokoj i satysfkacja) - to ja uwazam, ze to jest problem psychiczny.

Czlowiek calkowicie zrozwnowazony i kierujacy sie rozsadkiem nie bedzie stosowal nieracjonalnej diety.

Choc faktem jest, ze zaburzenia hormonalne, problemy z cukrem we krwi i insulina i inne zaburzenia zdrowotne rowniez moga przyczynic sie do utraty 'racjonalnosci' w odzywianiu, ale to juz zupelnie inna bajka.

mysz57 popatrz na to z innej strony, jesli ktos wazy 100kilo i nie widzi u siebie nadwagi to tez nalezy go leczyc? Czy leczyc nalezy tylko tych szczuplych ktorzy chca byc szczuplejsci, a grubasow co tyja i wcale i to nie przeszkadza zostawmy w spokoju?
Jak juz wysylamy do doktora tych niewystarczajaco chudych, to grubasow moze tez? Nie rozumiem Twojego podejscia... jak ktos chce byc chudszy niz "norma przewduje" to LECZYC, grubasow ponad norme juz nie, bo grubasy sa cacy...
Kazdy innaczej interpretuje pojecia gruba, ja bylam gruba wazac 56 kilo przy 160cm, i bylam paskudna spasiona swinia, obrosnieta tluszczem. Wygladalam tak, nie mialam omamow.

Czlowiek calkowicie zrownowazony nie koniecznie musi wiedziec co jest dla niego dobre, a jego bledy moga bys spowodaowane niewiedza.
Nie widze sensu dopatrywania sie u kazdego niewiadomo jakich zaburzen.
Niewiedza, glupota, niezainteresowanie to glowne przczyczyny takich kwiatkow.

A zarcie dopuki zoladek nie peknie, bo wetedy przychodzi satysfakcja jest spowodowane tym, ze ogranizm chce szybko uzupelnic braki, przy okazji uzbierac cos na gorszcze czasy, a pewne zwiazki chemiczne zawarte w zarciu bardzo wplywaja na samopoczucie, wtedy wlasnie przychodzi spokoj i satysfakcja.

Potem wyrzuty sumienia, ale one wynikaja z zlamanych zalozen i postanowien.

Jak bylo by innaczej to wieszkosc tu zebranych "kompulsowiczek" miala by kompulsy przed dieta.
Jesli ktos przechodzi na diete i zaczynaja sie u niego "napady lodowkowe" zwane tu kompulsami to znaczy, ze cos z jego dieta jest nie halo.

Natomiast jesli ktos naprawde jest chory to wyglada to troszke innaczej. Najpierw problem->kompuls->dieta.
A nie dieta->kompuls->problem(badz doszukiwania sie problemu tam gdzie go nie ma.

To jest MOJE zdanie oparte na moim przykladzie, i obserwacjach na Vitaliowym forum, nie twierdze, ze mam racie, a moja opinia jest jedyna i sluszna.

Scatty, a gdzie ja napisalam, ze grubi ludzie nieswiadomi swojej tuszy sa cacy? Gdzie napisalam, ze w ogole kogolwiek trzeba leczyc? Gdzie wspomnialam o jakiejkolwiek normie?

Jestem przeciwniczka "norm" uznajacych ze tyle jest dobrze a tyle zle. Nie lubie wskaznika BMI. Ludzie z ta sama waga przy tym samym wzroscie moga wygladac zupelnie inaczej, moga inaczej sie czuc, byc w innej formie itd itd...

Na zadne leczenie nikogo nie wysylam, nie doszukuje sie jakichs strasznie zlozonych problemow czy zaburzen osobowosci.

Uwazam, ze najwazniejsza jest rownowaga, zdrowe podejscie do wszystkiego - do swojego wygladu, wagi, diety.

Jesli chce schudnac, prowadze diete i doprowadzam do momentu kiedy wynik na wadze jest dla mnie wazniejszy niz wlasne zdrowie - to chyba cos jest nie tak? Jesli mam 'napady lodowkowe' spowodowane glodowka (niewazne w tym momencie jakie sa tej glodowki przyczyny), widze, ze z moim organizmem dzieje sie cos nie tak, ze trace kontrole nad tym co robie - i mimo wszystko postanawiam w to brnac niczego nie zmieniajac - to uwazasz, ze to jest ok? Jesli wskazanie wagi jest dla mnie wazniejsze niz zdrowie, to chyba to jest problem?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.