Temat: Sprzeczne informacje dotyczące zdrowego odżywiania

Hej, chciałam się Was zapytać jak Wy sobie radzicie że zdrowym trybem życia w dobie wszechobecnej wiedzy na temat zdrowego trybu życia. Pytam bo jestem trochę zmęczona tymi rozbieżnymi informacjami. Byłam pewna że odzywam się w miarę zdrowo a jak wczoraj zaczęłam czytać książkę 'Mit o kalorii ' to nagle wychodzi ma to że owoce które jem są niezdrowe (neutralne) ,  ziemniaki które lubię niedobre, kukurydza też. A czytam inna książkę i tam opinia że ziemniaki, jabłka, banany są bardzo zdrowe i mają dużo wartościowych składników... To samo z mlekiem,  pić nie pić.znalazlam nawet opinie że gorzka czekolada nie jest dobra. I bądź mądry, komu wierzyć, skąd wiadomo które informacje są wiarygodne? 

Tak przy okazji, znacie blogi które warto czytać o zdrowym odżywianiu?

Dodam że zależy mi na zdrowiu, nie chce chudnac. A zaczynam popadać w przesade,  narzeczony robi obiad a ja ze musimy sobie zacząć osobno gotować bo myślę że wszystko ' normalne ' np tortilla, spaghetti czy pierogi to zło najgorsze i nigdy nie mogę tego jeść. Zazdroszczę ludziom którzy jedzą co chcą i nie czują wyrzutów sumienia po każdym posiłku,  bo coś mogło być zdrowsze. 

Nie ma na razie badań, które odkryłyby jeden uniwersalny, idealny dla wszystkich system odżywiania. Po pierwsze, bo takie badania są praktycznie niemożliwe do przeprowadzenia (podwójna ślepa próba, odpowiedni czas trwania, maksymalnie jedna zmienna itd. itp.), po drugie dlatego, że jak na razie wszystko wskazuje na to, że nie tylko nasze geny wpływają na to, jak trawimy poszczególne pokarmy (ludzie z genotypem bliższym równikowi lepiej trawią węglowodany), ale też nasza aktywność, nasza waga, nasze zdrowie, płeć i pierdyliard innych czynników - czyli takiej diety po prostu nie ma.

Więc jednemu owoc będzie szkodzić, innemu służyć. Jeśli czytasz książki Amerykańskie, to często one będą dotyczyć odchudzania osób z na prawdę dużą nadwagą/otyłością, to się niekoniecznie przekłada na zalecenia dla całej populacji.

Jak ja sobie z tym radzę? Nijak, nie mam ambicji jedzenia idealnie. Staram się wybierać mało przetworzone produkty, jeść więcej warzyw, makra mam takie, jakie lubię, czyli dość tłusto, ale bez obsesyjnego pilnowania węgli i tyle. Tak długo, jak nie mam chorób czy ambicji sylwetkowych wymuszających na mnie pilnowanie każdego składnika posiłku, tak długo planuję nie pilnować każdego składnika posiłku. Poczytaj sobie o stresie - jest jeszcze gorszy, niż tortilla.

Kiedyś jajka były złem :)

Ja tam jem tuczace banany, pieczywo i ziemniaki. Czasem wpadnie nawet owsianka na niezdrowym krowim mleku. Czuję się dobrze.

jurysdykcja napisał(a):

Jeśli czytasz książki Amerykańskie, to często one będą dotyczyć odchudzania osób z na prawdę dużą nadwagą/otyłością, to się niekoniecznie przekłada na zalecenia dla całej populacji.Jak ja sobie z tym radzę? Nijak, nie mam ambicji jedzenia idealnie. Staram się wybierać mało przetworzone produkty, jeść więcej warzyw, makra mam takie, jakie lubię, czyli dość tłusto, ale bez obsesyjnego pilnowania węgli i tyle. Tak długo, jak nie mam chorób czy ambicji sylwetkowych wymuszających na mnie pilnowanie każdego składnika posiłku, tak długo planuję nie pilnować każdego składnika posiłku. Poczytaj sobie o stresie - jest jeszcze gorszy, niż tortilla.

Tak, właśnie większość przykładów ludzi którzy stracili na wadze dzięki żywności SANE o którym mowa w tej książce to były np 160 kg. Musieli oni zmienić odżywianie na całe życie. 

Co masz na myśli pisząc stres? Fakt że ja się stresuję i to źle wpływa na mój organizm?

Ja chyba podobnie jak Jurysdykcja, ostatnio postawiłam po prostu na jak najmniej przetworzone rzeczy i proste posiłki - tu głównie z lenistwa :D Nie chce mi się robić. Pilnuje kalorii i makr i o dziwo, waga zaczęła w końcu dalej spadać i to można powiedzieć bez jakiś wielkich wysiłków. Czasem zjem coś niezdrowego, wiadomo, jednak pilnując, aby nie jeść za mało kalorii łatwiej mi to wliczyć w bilans i poprzestać na jednym batoniku, ciastku itp. Staram się też nie zmuszać, jak nie mam ochoty np. na mięso, to jem tego dnia jajka, twaróg itp, aby mi się zgadzał bilans. Bo serio, można dostać świra. Już samo rozłożenie BTW miało różne zalecenia w necie, jak szukałam - też trzeba było przyjąć jakieś założenie, na razie działa, więc dobrze.

Do tego ruch - sport który lubię + do tego dodatkowe ćwiczenia, które nawet polubiłam. 

Pasek wagi

mila1166 napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Jeśli czytasz książki Amerykańskie, to często one będą dotyczyć odchudzania osób z na prawdę dużą nadwagą/otyłością, to się niekoniecznie przekłada na zalecenia dla całej populacji.Jak ja sobie z tym radzę? Nijak, nie mam ambicji jedzenia idealnie. Staram się wybierać mało przetworzone produkty, jeść więcej warzyw, makra mam takie, jakie lubię, czyli dość tłusto, ale bez obsesyjnego pilnowania węgli i tyle. Tak długo, jak nie mam chorób czy ambicji sylwetkowych wymuszających na mnie pilnowanie każdego składnika posiłku, tak długo planuję nie pilnować każdego składnika posiłku. Poczytaj sobie o stresie - jest jeszcze gorszy, niż tortilla.
Tak, właśnie większość przykładów ludzi którzy stracili na wadze dzięki żywności SANE o którym mowa w tej książce to były np 160 kg. Musieli oni zmienić odżywianie na całe życie. Co masz na myśli pisząc stres? Fakt że ja się stresuję i to źle wpływa na mój organizm?

Na pewno źle wpływa. Już samo podejmowanie decyzji z kilku opcji to stres. A jak lubisz książki psychologiczne, ale przystępne, to polecam "Paradoks wyboru" ;)

Pasek wagi

YunShi napisał(a):

mila1166 napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Jeśli czytasz książki Amerykańskie, to często one będą dotyczyć odchudzania osób z na prawdę dużą nadwagą/otyłością, to się niekoniecznie przekłada na zalecenia dla całej populacji.Jak ja sobie z tym radzę? Nijak, nie mam ambicji jedzenia idealnie. Staram się wybierać mało przetworzone produkty, jeść więcej warzyw, makra mam takie, jakie lubię, czyli dość tłusto, ale bez obsesyjnego pilnowania węgli i tyle. Tak długo, jak nie mam chorób czy ambicji sylwetkowych wymuszających na mnie pilnowanie każdego składnika posiłku, tak długo planuję nie pilnować każdego składnika posiłku. Poczytaj sobie o stresie - jest jeszcze gorszy, niż tortilla.
Tak, właśnie większość przykładów ludzi którzy stracili na wadze dzięki żywności SANE o którym mowa w tej książce to były np 160 kg. Musieli oni zmienić odżywianie na całe życie. Co masz na myśli pisząc stres? Fakt że ja się stresuję i to źle wpływa na mój organizm?
Na pewno źle wpływa. Już samo podejmowanie decyzji z kilku opcji to stres. A jak lubisz książki psychologiczne, ale przystępne, to polecam "Paradoks wyboru" ;)

Bardzo lubię takie książki więc przeczytam :) dziękuję! 

Jem wszystkie owoce i warzywa żeby mieć urozmaiconą dietę, smażę na oleju w sprayu albo smakowej oliwie od cioci z Włoch, staram się czytać KSIĄŻKI o żywieniu i generalnie o zdrowiu ( radzę nie wchodzić po prostu na portale typu " we wtorek nabiał to zło, za tydzień we wtorek poznaj zbawienne właściwości sera" albo " nie możesz jeść tuńczyka bo na pewno ma w sobie pełno metalu który cie zabije" No błagam... 

wybieram tylko niskotłuszczowy nabiał, tłuszcze biorę głównie z orzechów / masła orzechowego / mleka migdałowego, z mięsa jem głównie wątróbkę, kurczaka i wołowinę i czasami pasztet. wszelkie parówki, gotowe kotlety czy kabanosy odpadają. Zawsze zdejmuje panierkę.

Codziennie jem drożdżówkę i prawie co drugi dzień jem lody, uprawiam sport i czuje się dobrze utrzymując stałą wagę, raz zjem więcej raz mniej i jest dobrze :) 

No i staram się jeść bardzo rozmaicie, np w poniedziałek wątróbka + frytki z batatow, we wtorek kasza gryczana z jogurtem greckim, grzybami i śliwkami, w środę makaron ze szpinakiem, w czwartek zapiekanka mięsna, w piątek pieczony łosoś, sobota zupa z bułką pełnoziarnistą, a w niedziele zazwyczaj zamawiam coś z Hindusa np. Ciecierzycę w sosie i kotleciki z cebuli i orzechów nerkowca :) generalnie nie nudzę się jedzeniem

Właściwie jedyne czego unikam to wszelkich fast foodów sieciowkowych typu McD, BK, Starbucks czy inne... nie jem tez chipsów i słodyczy - tylko wyroby cukiernicze i lody

Nayuri napisał(a):

Kiedyś jajka były złem :)Ja tam jem tuczace banany, pieczywo i ziemniaki. Czasem wpadnie nawet owsianka na niezdrowym krowim mleku. Czuję się dobrze.

1.Banany mają więcej potasu niż pomidory + poprawiają humor co jest naukowo udowodnione

2. Ziemniaki mają sporo wit. C, skrobii ( pomagają w perystaltyce jelit ) + dostarczają sporo magnezu 

3. Zależy jakie pieczywo, generalnie tez nie wiem skąd ten pomysł, że pieczywo tuczy.

Prawda jest taka, że w odpowiednich ilościach nic nie tuczy i we wszystkim można znaleźć zalety, a organizm każdego jest inny wiec jak już ktoś wspominał - nie istnieje jedna idealna dieta dla 8 miliardów ludzi 

Ja jem by zyc, staram się zdrowo odzywiac, wybieram lepsze produkty, ale nie przesadzam. Bo po co mam histeryzować? Badania mam w normie, nie tyje, nie choruje, wiec uwazam, ze jem w miarę. Po co sie spinasz? Jest milion badan i milion roznych wynikow. Nie ma zlotego srodka jak jesc. Wiadomo, ze nalezy wykluczyc produkty niezdrowe i nie wnoszace zadnych wartosci. Ale to ze komus cos szkodzi nie znaczy, że będzie szkodzic tobie 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.