Temat: To tak działa ?

Już obsesyjnie nie wazę się, staje na wagę na kilka sekund żeby zobaczyć czy stale ją utrzymuje ale nie patrze na końcowy wynik, zazwyczaj "wazę się" wieczorem. Nie licze tez kcal - jeśli mam nałożoną porcje to ją zjadam, nie odmawiam sobie sosu bo ma 150 kcal / 100 g i jeśli ktoś kupi mi drożdżówkę to ją zjadam

Problem jest tylko taki, że właśnie trochę irytuje mnie, ze w domu mam mnóstwo jedzenia, którym dodatkowo jestem częstowania i często ma krótką datę ważności a ja nienawidzę marnować żarcia - dlatego jeśli ktoś kupi mi zdrozdzowke to ją zjadam ( bo po pierwsze lubię, a po drugie i tak nikt poza mną tego nie zje a wyrzucać nie chce ). Tylko ze czasem na te 2 śniadanie wolałabym zjeść jakiś jogurt naturalny z marchewka albo tortillę z fasolką i ananasem, a nie ciagle te wyroby cukiernicze. W domu gotuje u nas Pani, ale w weekend mogę jeść co chce i sama sobie gotuje 

Dziś chciałam trochę się oczyścić i śniadanie miałam płynne ( jogurt gesty z 3 małymi śliwkami + mleko kokosowe z ryżem od alpro ), na drugie śniadanie pół garści frytek z batatow z wczoraj i czekoladkę białkowa 50 kcal, na obiad zupę gotową z buraka + pół bułki z ziarnami z Tesco + sałatka ( może miała ze 100 kcal ale była wielka objętościowo bo dałam dużo roszponki i startej marchewki ), na deser lód sorbet by Ann, śliwka czerwona i dwie małe + dwie łyżki bitej śmietany i łyżeczka sosu czekoladowego bez cukru z witaminami od Hershey. Na kolacje natomiast zjadłam 4 plasterki salami małego, trochę suszonej miechunki i ze 100g chudego twarogu + jakieś warzywa. 

I teraz pytanie - tez tak macie ze w dzień kiedy tak jecie dużo objętościowo ale zdrowo i mało kaloryczniejsza to waga jest większa, ale po paru dniach spada ? Nie wiem jakoś wytoczyłam sobie taką teorie, ze nasza waga w danym dniu jest skutkiem tego co jedliśmy kilka dni wcześniej, mam racje czy to tylko moje wymysły ?

Ja nie wiem jak ty po napisaniu tego postu nadal możesz uważać, że nie masz problemu z jedzeniem...menu bieda 

Każdy organizm jest inny, należy go obserwować i na tej podatawie wyciągać wnioski. 

Twoje menu jest bardzo ubogie. Widać, że boisz się jeść. Przecież jesteś szczuplutka, po co Ci jakieś  dyrdymały z "oczyszczaniem się"?  

Nikt nie każe Ci nagle jeść syfu, bo myślę, że tyć powinno się też zdrowo. Dodasz zdrowych kalorii w postaci tłuszczów, białka i dobrych węgli i odbije się to pozytywnie na Twoim zdrowiu. A, i na wyglądzie też, bo kojarzę z ostatniego wątku, że wyglądasz strasznie biednie.

Powodzenia! 

jurysdykcja napisał(a):

Ja nie wiem jak ty po napisaniu tego postu nadal możesz uważać, że nie masz problemu z jedzeniem...menu bieda 

? :/ kurde a starałam się żeby było rozmaicie, a zapomniałam dodałam trochę guacamole które sama zrobiłam i pare orzechów do tej sałatki... ale w sumie co miałabym zrobić żeby nie było "biednie" ? :// nie lubię jeść monotonnie i codziennie staram się zmieniać to co jem, jak widzisz składniki są tutaj przeróżne chyba ze chodzi ci o ilość (?)

To przecież logiczne, że jak napakujesz w jelita dużo to na wadze jest dużo, a jak mało to mało. Niczego odkrywczego nie wymyśliłaś.

To, w jaki sposób opisujesz jedzenie bardziej niepokoi niż faktyczna ilość czy kaloryczność tego jedzenia. Żarcie rządzi Twoim życiem i to jest cholernie niezdrowe. Normalnie ludzie jedzą by żyć. Ty całe życie, wszystkie myśli i całą energię podporządkowałaś rozkminom na temat żarcia. Strasznie Ci współczuję, serio. Smutne, bo jesteś młoda i powinnaś mieć po prostu radość z każdego dnia. A Ty się dręczysz żarciem. 

ZuzaG. napisał(a):

To przecież logiczne, że jak napakujesz w jelita dużo to na wadze jest dużo, a jak mało to mało. Niczego odkrywczego nie wymyśliłaś.To, w jaki sposób opisujesz jedzenie bardziej niepokoi niż faktyczna ilość czy kaloryczność tego jedzenia. Żarcie rządzi Twoim życiem i to jest cholernie niezdrowe. Normalnie ludzie jedzą by żyć. Ty całe życie, wszystkie myśli i całą energię podporządkowałaś rozkminom na temat żarcia. Strasznie Ci współczuję, serio. Smutne, bo jesteś młoda i powinnaś mieć po prostu radość z każdego dnia. A Ty się dręczysz żarciem. 

Sorry może mnie tak odbierasz ale na prawdę mam mnóstwo zainteresowań, ale fakt, jedzenie a raczej właściwości zdrowotne różnych produktów należą do jednego z nich - cieszę się z każdego życia i dziękuje za nie Bogu, mam wiele problemów w domu ale jestem wdzięczna za każdy dzień, który mogę tutaj przeżyć :) a o jedzenie pytałam z ciekawości, nie skupiam się tylko na jedzeniu, jasne że je się po to żeby żyć, ale przy okazji można jeść zdrowo i tak żeby to pożywienie miało jak najlepszy wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu - nie chce traktować mojego żołądka jak śmietnik na żarcie żeby wrzucać tam losowe produkty, faktycznie wole pomyśleć co zjem i nie skupiam się na kaloryczności ważnych dań np. Obiadu tylko na właściwościach ZDROWOTNYCH :) pozdrawiam :)

Ale to jest któryś tam Twój post w tym samym tonie. Ja naprawdę czytam ze zrozumieniem. I też bardzo interesuje mnie tematyka żywienia, zwłaszcza w sporcie. I dodatkowo jestem na dość drastycznej diecie. A mimo to moje podejście do jedzenia jest zupełnie inne. Nie żebym uważała się za chodzącą jedyną słuszną prawdę, serio, nie. Ale z Twoich tematów aż razi obsesja. Tak tylko obserwuję, a czasem z boku widać wiecej. Bez obrazy. Jeśli uważasz, że masz fajne życie to skąd to paranoiczne ważenie się? Niby się nie ważysz ale wskakujesz na wagę. Niby nie liczysz kalorii ale wiesz ile diabła ma Twój sos. Wiesz, zachowujesz się jak przedszkolak, który chowa się za firanką i myśli, że przestał istnieć. Mi nie musisz niczego udowadniać. Tylko przestań oszukiwać samą siebie bo krzywdzisz też tylko samą siebie. Mi to wsio ryba, jestem tylko obcą czepliwą babą. 

ZuzaG masz racje - sposób w jaki piszesz o jedzeniu pokazuje, że masz z tym mega problem - w zasadzie non stop podkreślasz że wszystko jest małe, albo malutkie. Do tego Twoje ważenie też pokazuje na jakies probleny z zaakceptowaniem swojej wagi.

Wrzuć dietę w gramach - wyjdzie Ci pewnie maks 900-1000 kcal - przy takiej diecie rozkminianie na temat ilości gówna w dupie jest bezsensowne

Z twojego postu zionie obsesją. To się naprawdę kwalifikuje do terapii. Wyłazi też przekonanie, że im bardziej egzotycznie i dietetycznie, tym lepiej. To jest błędne przekonanie.

Mówisz że już się nie ważysz, ale jednak "ważysz" się codziennie wieczorem? ;) I co to cudzysłowie zmienia? 

Zgadzam się z poprzednikami, myślisz obsesyjnie o jedzeniu, o porcjach, wszystko o czym piszesz jest malutkie (żeby nie było, że zjadłaś dużą śliwkę :o) niby kaloryczności już nie liczysz ale nadal musisz napomknąć co ile ma - i to wszystko nie jest zdrowe, nie takie jak postrzega to osoba normalnie podchodząca do żywności.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.