- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 maja 2016, 19:53
Co uznajecie za obżarstwo? zjedzenie pizzy mimo, że nie jest wliczona w kalorie, które powinniśmy spożywać czy zjedzenie "miliona" kalorii. Oczywiście nie mówimy i czitach. Tylko o napadach.
Edit: Chodzi mi o to jak definiujecie obżarstwo. Zawsze robię "otoczkę: :)
Edytowany przez PodlaLalka 7 maja 2016, 20:00
7 maja 2016, 19:58
Jak mówisz o napadach to przede wszystkim nie będzie tu mowy o "wliczeniu w kalorie". Z tego co się naczytałam napady wyglądają tak, że przykładowo w ciągu 2 godzin wciągasz 4 tys kalorii. 2 godzin. Nie całego dnia. I nie jakąś tam jedną pizzę.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 7 maja 2016, 19:59
7 maja 2016, 20:09
Obżarstwo, jak dla mnie, może być kontrolowane (przesady cheat day) albo niekontrolowane, i wtedy mówimy o napadzie/kompulsie. I dla mnie jest to jedzenie wszystkiego co wpadnie w ręce, niewybiórczo, nie tylko z jednej gamy smakowej, tylko wszystkiego, bez opamiętania, cały czas przez od 1 do kilku godzin. Kompuls dla mnie to przynajmniej 2000 kcal zjedzonych na raz.
Pizza, która nie powinna się zdarzyć to po prostu napad apetytu :P
7 maja 2016, 20:12
Jedzenie dużej ilości jedzenia BEZ przyjemności, bez czerpania radości ze smaku jedzenia, z procesu jedzenia. Wpychanie w siebie z poczuciem winy czego popadnie, co akurat jest w domu. Tak dziewczyny walczące z kompulsami je opisywały - jako jedzenie słoika dżemu, czy bochenka suchego chleba - żaden fun.
Wydaje mi się, że w momencie, kiedy jesz jedzenie dla przyjemności, to to się już niezbytt kwalifikuje jako kompuls. Pytanie, czy kompuls, to to samo co obżarstwo.
Bo jak dla mnie "obżarstwo" to jedzenie mimo sygnałów od naszego ciała, że już dość. I tu się przyznam, czasem mi się zdarza jeść, mimo tego, że jestem pełna, bo jedzenie jest tak niesamowicie smaczne :D
No ale ja sobie nie przypominam, żebym kiedykolwiek w moim życiu straciła kontrolę nad jedzeniem, jeśli jem za dużo, to dlatego, że chcę zjeść za dużo, bo tak sobie zaplanowałam i na to mam ochotę. Nie mam potem poczucia winy.
Edytowany przez 7 maja 2016, 20:14
7 maja 2016, 21:30
Obżarstwo to jedzenie gdy nie jest się już głodnym. Oj, bywa :) bo ja lubię jeść. Luzik, nic złego byle z rozsądkiem.
Co innego kompulsywne jedzenie. Kilka lat temu miałam z tym problem po śmierci mamy. Zjedzenie na jeden raz 7 tys. kcal nie było wielkim wyzwaniem bo pochłaniałam wszystko co wpadło w ręce a na drzewo nie zdążyło uciec. Kiedyś, następnego dnia po napadzie, podliczyłam sobie ponad 8,5 tys. kcal. A nie byłam pewna czy wszystko zapamiętałam. Zatem 2 tys. kcal nie uważam za kompuls a raczej za zwykłe łakomstwo.
7 maja 2016, 22:26
jednorazowe zjedzenie pizzy ponad limit to zadne obzarstwo.
obzarstwo to objadanie sie, brak umiaru, zero granic .. konkretne wyjezdzanie poza limit. jedzenie mimo zaspokojonego apetytu, az do przejedzenia. przyznam, ze czasami zdarza mi sie obzerac, bo po prostu lubie sobie podjesc.
7 maja 2016, 22:36
Jedzenie powyżej 2500 kcal dziennie (jak dla mnie), czyli zdecydowanie ponad miarę, niezaleznie od powodów.
4 tys. w dwie godziny to juz mocno obstawiam bulimię, żołądek normalnej kompulsowiczki nie wyrobi czegoś takiego.
Edytowany przez 7 maja 2016, 22:37
8 maja 2016, 16:55
Dla mnie obzarstwo to jedzenie, gdy mamy pelny zoladek, ale mozg wysyla nam informacje, ze ma ochote jeszcze na inne smakolyki.
8 maja 2016, 19:35
Dwa rodzaje:
1) Moment w ktorym ktos przez niskokaloryczna diete badz przeglodzenie w danym dniu je co popadnie i to co jest najbardziej kaloryczne i niekoniecznie zdrowe np fast food. Jezeli czlowiek sie glodzi predzej, czy pozniej rzuci sie na jedzenie, bo tak naprawde nie ma czegos takiego jak kompuls bez glupiej diety. To jest moment kiedy ktos nie panuje nad soba, bo mozg inaczej reaguje wtedy na produkty wysokokaloryczne.
2) Jedzenie tylko i wylacznie z umilowania- wcinanie czegos w nadmiarze, bo cholernie snakuje;)