Temat: Kompulsywne jedzenie

Mam pytanie do tych, których męczą/męczyły kompulsy: macie jakiś sposób by im zaradzić? Może byłyście z tym problemem u kogoś?

Mój problem zaczął się odkąd wyjechałam na obóz do Bułgarii w tamtym roku. Przed nim udało mi się w ciągu dosyć długiego czasu zrzucić z 71kg do 49kg. I wszystko było by ok gdyby nie fakt, iż całkowicie odstawiłam wcześniej słodycze, a na obozie uległam pokusie i zjadłam batona. Od tego czasu (6 miesięcy) regularnie się objadam. Za jednym razem potrafię zjeść 400g czekolady + 450g smażonych pierogów + paczkę orzechów w czekoladzie i 6 batonów. A czasem i o wiele więcej. Ogólnie zdrowo się odżywiam, wiem co ma jakie składniki i wiem co i kiedy jeść, jem co 3h małe porcje, piję dużo wody, lecz kiedy napada mnie kompuls zachowuję się jak odkurzacz.
W ciągu 6 miesięcy przytyłam ponad 20kg i nadal tyję. Rodzina się na mnie wścieka, że wszystko wyjadam, nawet jak schowają, ale to jest silniejsze ode mnie. Byłam u 3 psychologów ale nic nie pomogli.

Byłabym dozgonnie wdzięczna, jeśli którakolwiek z Was wie jak temu zaradzić :).
Ja z tym walczę w taki sposób, że nigdy nie mam pieniędzy przy sobie więc na pewno nic sobie do jedzenia nie kupie. Staram się nie wchodzić za często do kuchni i omijać z daleka lodówkę. Czasami daje radę, a czasami jem wszystko co popadnie :/
Potem jest mi strasznie głupio jak okazuje się, że nie ma np. czegoś na obiad bo ja to zjadłam.

Trzeba mieć silną wolę aby sobie z tym radzić.
Ciężka sprawa... też tak miałam. Na mnie tak do końca działa tylko jedna rzecz - brak zapasów i silna wola, żeby ich nie kupić (mieszkam sama). Oprócz tego polecam znaleźć sobie zajęcie, jakieś hobby, żeby nie myśleć o jedzeniu. Po prostu cieszyć się życiem ,zamiast cały czas myśleć: "ale mam ochotę na czekoladę"...
hej kochane . Ja tez z tym walcze...dzisiaj kompuls w postaci : 2 batony, czekolada 400g,3 kawalki pizzy,czipsy...
Ja nie twierdzę, że pokonałam kompulsy...ale chyba jestem na drodze powolnego wychodzenia z nich, w sumie jak dla mnie to choroba. Na początku robiłam tak, że starałam się trzymać jakieś mega diety, a potem żarłam jak szalona. Przytyłam wtedy jakieś 15 kg w pół roku. BEZ KOMENATARZA. Potem były kolejne 2 lata i różnie - mimo normalnego jedzenie ciągle było na przemian ;/   Dokładnie 30-go  listopada miałam taki giga kompuls i od tego czasu pozwoliłam sobie jeść tyle ile chce. Nie oznacza to, że nie mam kompulsów. Mam, ale bardziej kontrolowane. Zjem czasem całą czekoladę czy nie wiem w kilka chwil paczkę jakiegoś żarcia, zapiekanki itp. Ale to już nie jest taka przesada jak kiedyś. Na to chyba nie ma jakiegoś złotego środka, bo to jest w psychice. Czytałam, że dobrze komuś o tym powiedzieć. Ja np. powiedziałam rodzicom...i co z tego ? Zdarzało mi się ukrywać z jakimś żarciem w domu, bo po prostu musiałam zjeść. To jest strasznie trudne, ale wierzę, że da się to zwalczyć. Powodzenia :)
Też tak mam, ale ja wtedy wyjadam wszystkie produkty pszenne, które mam w domu (czyt. chleb, bułki). Nigdy nie oprę się pysznej kajzerce... Moje rady? Dużo zielonej, gorzkiej, gorącej herbaty pomaga. Zajęcie się czymś, oglądanie czegoś ciekawego albo chociażby pisanie na vitalii - nim się obejrzę już jestem zmęczona i idę spać :). Nie wiem co mogę Ci poradzić. Nie branie pieniędzy "na miasto" powinno w jakimś stopniu pomóc. Albo spójrz w lustro i powiedź sobie "Nie chcę tak wyglądać" - u mnie zadziałało :). Powodzenia! :)
Ja nie miałam kompulsu od 1 stycznia..... Pierwszy raz tak długo wytrzymuję, i to szczerze bez problemowo, bez pokus, itd.
Niestety nie pomogę, bo sama nie wiem jak do tego doszło, długo z tym walczyłam, nie uważam że wygrałam, ale każdy dzień bez kompulsu jest cenny :)
Kiedy zaczęłam się odchudzać, jakoś na wiosnę ubiegłego roku dopadały mnie ogromne kompulsy, straciłam 3kg, przytyłam 6... Bez komentarza. Jednego dnia potrafiłam wsunąć około 6000kcal, szczególnie w postaci wszelkiego rodzaju słodyczy. 
Przez ostatnie kilka miesięcy zrezygnowałam z diety i wtedy jedząc około 2000-2500kcal już raczej nie miewałam kompulsów. Zaczęłam kilka dni temu i do tej pory kompulsów nie było. Mam nadzieję, że się nie pojawią.
Występowanie ich to kwestia mentalności i silnej woli. Trzeba nad nią pracować. Zająć sobie czas na tyle, żeby nie mieć czasu myśleć o jedzeniu. Zawziąć się i w myślach cały czas powtarzać 'Nie zjem. Nie dam się. Nie ulegnę.'. Siła podświadomości często jest ignorowana, ale 'kłamstwo powtórzone tysiąc razy, staje się prawdą'. Tego trzeba się trzymać, wmawiać sobie, że się nie ulegnie, podczas gdy czuje się zupełnie inaczej.
mi pomaga to, że mieszkam na stancji
kupuję jedzenie na jeden dzień
nie mam żadnych rzeczy które mogłabym podjadać
zawzięłam się, że schudnę, ćwiczę i nie chcę niszczyć nawet
małych sukcesów.
nie wiem w sumie jak to przełamałam w sobie, 
żeby nie rzucać się do czasu do czasu na jedzenie
aczkolwiek boje się, że niedługo nadejdzie taki kryzys ;/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.