Ogółem odchudzałam się tak,ze straaasznie mało jadłam, naprawdę, nie wiem ile kcal ale maluuutko. Teraz , niedawno zaczęłam dopiero jeść więcej ale nadal nie jjem normalnie. Licze kcal i nawet nieraz 800 nie daję rady w siebie wepchnąć... chyba mi się musi żolądek rozepchać czy cóś...? Miała mama już ze mna do lekarza iść, albo i nadal chce, choć sama nim jest o.O, ale widzi,że zaczęłam wgl jeść i już trochę jest ok..., choć sama nie jje dużo;p.
Ale np. jak mam ferie, jest sobota siędzę w domu nic nie robię- komp,TV, książka, to spokojnie mogę jeść np. jak będę chciała te 1000, 1200, a czasem 1500 kcal[ choć nie zjem tylexd] bez obawy przytycia? Właśnie ja nie jjem,że tak szybko zwiększe te kcal tylko właśnie tak stopniowo próbuję... Co? Mogę jbc? Bo wydaje mi się,że własnie jak siędzę przed TV, komp, książka, kręcę się po domu to i tak np. 1100 kcal będzie za dużo bo w sumie jak to spalić tak nic nie robiąc O.o;/ xd, wiem to głupie...?
I dziwne jest to że, np. burczy mi w brzuchu choć czuję się najedzona... czemu?