- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 stycznia 2015, 15:55
Ponieważ wczoraj wypowiadałam się w x tematach o tej diecie, która nadal ma tyle zaciekle jej broniących zwolenniczek, postanowiłam założyć osobny temat, żeby dokładnie wyrazić swoje zdanie na temat owej "diety" .
Podam swój przykład na bezsensowność głodówek, czyli wszelkiego rodzaju diet poniżej PPM. Moje PPM to 1400kcal, odchudzając się po raz pierwszy przy ok 65kg jadałam w przedziale 1200-1400, czasami zdarzyło się zjeść 1000kcal. Chudłam! WOW co za wyczyn, co za szczęście. No i schudłam już do 61 kg ale patrzę w lustro - FUCK coś jest ze mną nie tak, piszę na forum "Dziewczyny, mam 170cm i ważę 60kg i muszę się dalej odchudzić, co robić?" dostaje odp"dziewczyno masz wagę w normie, chcesz być jak patyk itd". Myślę sobie "kurcze co robić?" Stoję przed lustrem i w sumie tragedii nie ma, siadam i widzę jak mój brzuch się rozlewa a uda ładnie rozpłaszczają się na kanapie, patrze na tył - cellulit (inwestuje w balsamy, kremy, nawet te drogie i wiecznie wcieram i masuję) paznokcie wiecznie krótkie - łamią się (no to inwestuje w odżywki do nich które nic nie dają bo lekkie walnięcie o coś powoduje złamanie), włosy - wieczne wpadają, mama mnie goni że są w całym domu, no to inwestuję w dobre kosmetyki do włosów, suplementy diety (na te pamiętam wydałam chyba ok 400 zł), twarz - małe drobne krostki, głównie pod oczami (kolejne kremy), szorstka skóra (balsamy nawilżające). Ogólne osłabienie organizmu - no cóż to nie było najważniejsze bo tego nie było widać, no może do momentu jak na zakupach z tatą zemdlałam. Ogólnie inwestowałam w kosmetyki i sprzęt do ćwiczeń, sporo kasy wywaliłam, a efekt był marny jak na takie poświęcenia. Zrezygnowałam z napojów, słodyczy nie tykałam a tu nic! Czasami na wadzę było coś na minusie ale ten tłuszcz na brzuchu - okropieństwo. W wakacje 2012 ANI RAZU nie byłam nad wodą, zawsze odmawiałam, tak wstydziłam się swojego ciała - bo każdy miał mnie za zgrabną kobitkę a jakbym się rozebrała do bikini urok by prysł i każdy by zobaczył mój prawdziwy wygląd.
Jeszcze jak rano wstałam i byłam na czczo to nawet źle nie było, całkiem wtedy nawet się sobie podobałam, ale zjadłam śniadanie a brzuch wyglądał na 4 miesiąc ciąży :( pamiętam jak poznałam nowego chłopaka i zaprosił mnie na wesele. Poszłam oczywiście na czczo, wyglądałam super zgrabne, czarna obcisła sukienka, minióweczka, szpilki - prawie jak modelka. Do momentu jak zjadłam pierwszy posiłek, i drugi i nagle w tej obcisłej kiecce tak strasznie mi brzuch wywaliło że mimo iż go wciągałam jak mogłam to średnio to wyglądało. Tak było mi głupio że mu powiedziałam że coś mi zaszkodziło (bo postanowiłam nic już nie jeść żeby tego nie pogarszać) i mam strasznie wzdęty brzuch (a to wcale wzdęcia nie były) gdyby zwrócił na to uwagę. To było najgorsze przyjęcie w moim życiu, nie pojadłam praktycznie już nic (byłam głodna będąc na weselu - noo taki schiz) a na drugi dzień serio udawałam chorą :P taka byłam nienormalna, jak małolata, a miałam 22 lata. Na poprawinach zjadłam tylko lekką zupkę i nic nie tykałam, on ok 20 zaproponował że mnie odwiezie bo widzi że źle się czuję i nie chce żebym się męczyła i tak skończyła się świetnie zapowiadająca się impreza :( Byłam taka głupia że tak popaliłam mięśnie, że po każdym posiłku z brzucha miałam balon.
I właśnie w końcu trafiłam tu, na V i tu zaczęłam czerpać swoją pierwszą UŻYTECZNĄ wiedzę na temat zdrowego odżywiania/odchudzania, pierwszy raz chyba 2 lata temu dowiedziałam się co to PPM i CPM mając już 24 lata! Dzięki takim, jak tu wiele osób mówi, przemądrzałym użytkownikom ( m.in. Jurystykcja, Chris1986, Havock, Armara, Megan, laliho i wiele innych użytkowników, ale nie będę wszystkich wymieniać bo to bez sensu) wyszłam na prostą, zaczęłam brać ich rady pod uwagę, czytać na ten temat co się dało i moje problemy znikają jak bańka mydlana (miałam tyle szczęścia że nie straciłam okresu i nie mam większych skutków ubocznych i mój organizm okazał się w miarę odporny). Nie wyobrażam sobie co by było gdybym moje praktyki wprowadziła w życie w wieku 14-17lat kiedy dojrzewałam.
Aktualnie jadam ok 2000 kcal, ćwiczę 4-5 razy w tyg po godzince, mam chęć na słodkie - zjadam i wliczam, nawet alkoholu się napije raz na 2 tygodnie. Wczoraj założyłam temat o śniadaniu, które miało 900kcal (tyle co nieraz moje całodniowe menu) - a brzuch po nim miałam płaski, jak się łapię w talii jest twardo, czuć mięśnie, moja samoocena wzrosła o 1000%, uwielbiam teraz np chodzić w bieliźnie po mieszkaniu i nie wstydzę się że mój facet zobaczy wiszącą skórę na kościach.
Kaloryczność podnosiłam stopniowo, najpierw starałam się nie schodzić poniżej 1400kcal (czyli poniżej PPM) potem coraz więcej a dziś jadam ok 2000 kcal i jestem szczupła, mam coraz mniej tłuszczu, tyłek się podniósł, do włosów stosuje podstawowe kosmetyki (szampon za 4 zł, odżywka za 10zł) a są super, paznokcie mam długie, twarde i nic się nie dzieję, skórę balsamuje jak sobie przypomnę raz w tyg a cały czas jest miękka jak po jakiejś oliwce, przestałam używać pudru i fluidu bo nie muszę już tuszować tych krostek - używam tylko krem bb i tusz do rzęs jeśli chodzi o makijaż. Nie łykam żadnych suplementów.
Też używałam argumentów że nie jestem głodna, że w siebie nie wmuszę, że trzeba słuchać organizmu itp. Ale uwierzcie że to wszystko bzdura - organizm dostosowuje się do tego jak go traktujemy, jedząc 1000kcal on musi jakoś funkcjonować, byle jak ale musi, jak nauczysz organizm właściwych nawyków to OK - wtedy go słuchaj, ja teraz jak nie zjem minimum 1800 kcal to nie zasnę :)
Wrzucam zdjęcia dla porównania jak zmieniała się moja sylwetka. Jeśli mój post sprawi że chociaż jedna osoba zrezygnuje z głodówki, będę usatysfakcjonowana :)
1. Tak wyglądałam jedząc wszystko co chciałam i w ogóle nie ćwicząc. Waga ok 65kg
2. Tutaj schudłam już pierwsze kg jedząc poniżej ppm. Nie wygląda to źle, bo na zdjęciu jestem na czczo i stoję, ale po pierwszym posiłku uwierzcie mi - masakra, brzuszek ciążowy. A jak usiadłam to normalnie pod pępkiem miał taki wałek tłuszczu. W tym stanie trafiłam na V. Typowy skinny fat. Waga ok 61kg
3. Aktualnie zdjęcie z przedwczoraj, robione po obiedzie. Tu już się "obżeram" jadając ok 2000 kcal i ćwicząc 4-5 (akualnie 3 razy siłowo + pilates) razy w tyg. Waga 57 kg. Brzuch nawet wieczorem jest płaski, po zjedzeniu niebotycznej sumy kcal = 2000.
Więc zanim przejdziecie na tą "dietę" zastanówcie się czy warto, czy chcecie być skinny fatem oraz przyjmiecie na klatę wszystkie skutki takich diet, a one mogą być różne od utraty okresu, wypadających włosów, brzydkiej cery, osłabienia po problemy hormonalne i rozwalony metabolizm.
EDIT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czytając Wasze odpowiedzi oraz kilka priv, widząc jak wiele dziewczyn przeszło przez diety głodówkowe (oraz inne szkodliwe typu dukan itp) lub chce z nich wyjść wpadłam na pomysł, że może, o ile macie ochotę, opiszcie Wasze doświadczenie z tego typu dietami, im więcej prawdziwych historii tym lepiej :)
Nie oszukujmy się, jest jedna jedyna dieta która w zdrowy sposób działa na każdą ZDROWĄ osobą i jest to dieta obliczona wg zapotrzebowania ( dieta redukcyjna = CPM - 300/400kcal) zawierająca wszystkie niezbędne makroskładniki, wtedy nasz organizm naturalnie będzie spalał tkankę tłuszczową (zachowując przy tym mięśnie) oraz sam będzie odżywiał naszą skórę, włosy i paznokcie, zadba o nasz mózg, zdrowe kości - po prostu same korzyści :)
Zapraszam Was do opisania własnych historii i emocji, jakie przy głodówkach Wam towarzyszyły oraz wszystkich skutków, z którymi musiałyście się zmierzyć :)
Edytowany przez Czubkowa 30 stycznia 2015, 14:04
30 stycznia 2015, 01:19
Powiem ci, że podziwiam odwagę. Mam podobne doświadczenia, ale chyba aż tak nie potrafiłabym się wylać, bo jest mi po prostu wstyd. Ale dalej walczę z moim zachowaniem i 'wiedzą', gdy miałam 14-17 lat, po prostu lata naprawiania tego co się sobie robilo ;)
30 stycznia 2015, 01:29
Powiem ci, że podziwiam odwagę. Mam podobne doświadczenia, ale chyba aż tak nie potrafiłabym się wylać, bo jest mi po prostu wstyd. Ale dalej walczę z moim zachowaniem i 'wiedzą', gdy miałam 14-17 lat, po prostu lata naprawiania tego co się sobie robilo ;)
30 stycznia 2015, 01:38
Niby tak, ale jak pomyślę, że jako posiłek uznawałam sam plaster sera posmarowany masłem to mam ochotę po prostu się cofnąć w czasie i przywalić w ryło...
30 stycznia 2015, 01:50
plasterek sera posmarowany masłem ? heh uśmiałam się....
30 stycznia 2015, 01:53
plasterek sera posmarowany masłem ? heh uśmiałam się....
a, to ino wierzchołek góry lodowej.
30 stycznia 2015, 11:44
hej a moge wiedziec jakie cwiczenia wykonywalas np w domu ?:) wiem o czym mowisz, ja niedawno sie z tego otrzasnelam i nadal odbudowuje metabolizm (174 i 51.5kg ;p) wiem ze slabo ale naprawde chce pracowaz nad odzywianiem i miesniami :) takze prosze Cie o porade ;)
30 stycznia 2015, 13:24
Ja ćwiczyłam wiele zestawów, Chodakowskie, Mel B, orbitrek nawet kupiłam, ale szczerze mięśnie dopiero zaczęłam czuć machając hantlami 3 razy w tygodniu, do tego 1-2 dokładam to na co mam ochotę, głównie cardio (orbitrek, na wiosnę będę biegać). Mila, dobrze że się ogarnęłaś, zwiększaj stopniowo kaloryczność, powinnaś dojść po mału do tych 2000kcal żeby odbudować mięśnie, Twoja waga do wzrostu jest skrajnie niska. Ja sobie założyłam pamiętnik odżywiania na potreningu - bardzo pomaga mi kontrolować to co jem, łącznie z makrami. Do tego na odbudowe mięśni tylko trening siłowy a do lata będziesz miała nowe ciało :) Tylko uwierz w siebie i nie próbuj się przed sobą tłumaczyć że nie dasz rady tyle zjeść. bo to nic innego jak próba usprawiedliwienia swojej głodówki (wiem bo sama tak robiłam aczkolwiek nieświadomie, chciałam w to wierzyć po prostu). Nie wiem ile teraz jesz, ale staraj się najpierw nie schodzić poniżej swojego PPM a potem dorzucać po 100kcal, aż dojdziesz do 2000 - to jedyna droga. Wiem po sobie :) Nasz organizm to bardzo sprytny komputer i szybko przestawi się na zdrowy tryb życia. Musisz kochana przytyć, przy Twoim wzroście wg mnie najniższa możliwa waga to ok 60 kg, ale zdrową dietą i treningiem przytyjesz w mięśnie a to one są odpowiedzialne za jędrną sylwetkę więc do dzieła :)
30 stycznia 2015, 13:29
Niby tak, ale jak pomyślę, że jako posiłek uznawałam sam plaster sera posmarowany masłem to mam ochotę po prostu się cofnąć w czasie i przywalić w ryło...
30 stycznia 2015, 13:41
Czubkowa, świetny post i bardzo mi bliski! (chociaż moja historia jest o tyle gorsza, że najbardziej głodówkowy etap przypadał właśnie na okres dojrzewania). Bardzo bym chciała, żeby to co napisałaś dotarło do tych wszystkich dziewczyn, które zakładają kolejne tematy o kopenhaskich, Gacach i innych dyrdymałach :P irytuje mnie, kiedy co chwila pada określenie "przemądrzałe" względem najsensowniej wypowiadających się osób na forum i fajnie, że ktoś wreszcie to podsumował :)
Najbardziej zwodniczy jest właśnie ten brak głodu i początkowe "czucie się świetnie" (oczywiście też się tak czułam... do czasu). Często widzę to w postach, jako argument, że dieta jest w porządku... eh.
Edytowany przez ellacotta 30 stycznia 2015, 13:43
30 stycznia 2015, 13:58
Ja ćwiczyłam wiele zestawów, Chodakowskie, Mel B, orbitrek nawet kupiłam, ale szczerze mięśnie dopiero zaczęłam czuć machając hantlami 3 razy w tygodniu, do tego 1-2 dokładam to na co mam ochotę, głównie cardio (orbitrek, na wiosnę będę biegać). Mila, dobrze że się ogarnęłaś, zwiększaj stopniowo kaloryczność, powinnaś dojść po mału do tych 2000kcal żeby odbudować mięśnie, Twoja waga do wzrostu jest skrajnie niska. Ja sobie założyłam pamiętnik odżywiania na potreningu - bardzo pomaga mi kontrolować to co jem, łącznie z makrami. Do tego na odbudowe mięśni tylko trening siłowy a do lata będziesz miała nowe ciało :) Tylko uwierz w siebie i nie próbuj się przed sobą tłumaczyć że nie dasz rady tyle zjeść. bo to nic innego jak próba usprawiedliwienia swojej głodówki (wiem bo sama tak robiłam aczkolwiek nieświadomie, chciałam w to wierzyć po prostu). Nie wiem ile teraz jesz, ale staraj się najpierw nie schodzić poniżej swojego PPM a potem dorzucać po 100kcal, aż dojdziesz do 2000 - to jedyna droga. Wiem po sobie :) Nasz organizm to bardzo sprytny komputer i szybko przestawi się na zdrowy tryb życia. Musisz kochana przytyć, przy Twoim wzroście wg mnie najniższa możliwa waga to ok 60 kg, ale zdrową dietą i treningiem przytyjesz w mięśnie a to one są odpowiedzialne za jędrną sylwetkę więc do dzieła :)
Machałaś hantlami? Takimi małymi ? bo ja nie chce redukować tylko właśnie tworzyć te mięśnie. I co sądzisz o takim ćwiczeniu, że robie brzuszki i w momencie gdy czuje napięcie mięśni ( w pół drogi do skłonu) przytrzmuje tyle ile mogę. Sądzisz, że to może być dobre ćwiczenie?
Powiem CI szczerze, że najgorzej jest jak mam się widzieć wieczorem z chłopakiem:P a oczywiście najładniej się wygląda gdy nie ma się 'wypchanego brzuszka' ;p
Na śniadanie zjadłam jajecznicę z 3 jajek i generalnie śniadania mam mega sycące:) zawsze 2 śniadanie ok 12- jakis owoc +kanapka , obiad to zależy, ostatnio pomidoróweczke zrobiłam i dużo ryżu :)
A dzisiaj ze sobą walczyłam czy zjeść 1 czy 2 kawałki ryby pieczonej ;p i stwierdziłam ze to nic, tym bardziej że nie smażona na oleju i zjem 2 kawałki:P