Temat: Jedzenie po anoreksji, słodycze, ćwiczenia, tycie. I jak zachować zdrowy rozsądek!?

Tydzień temu nakazano mi przytyć. Ważę aktualnie niecałe 40 kg przy 169 cm. Chcę to zrobić jak najzdrowiej. Jak na razie muszę przybrać 2-3 kg. Jem zdrowo, 5 posiłków, pełnowartościowych i chcę aby tak pozostało, ale od 3 dni ciągle coś mi "wypada". Np. w piątek - zjadłam 3 michy płatków kukurydzianych, miała być tylko jedna, a jak już zaczęłam to nie mogłam przestać. Później w sobotę: czekoladowo-bananowe musli, tak samo, miała być jedna miseczka a były z 4. Dzisiaj już panowałam nad jedzeniem ale i tak pochłonęłam z pół dużej paczki Laysów. Chcę przytyć ładnie, nie chcę zalać się tłuszczem, a mam wrażenie, że nie panuję nad tym co wkładam do ust i zapędzę się, nie zatrzymam procesu tycia. Przed zwiększeniem kaloryczności w celu tycia jadłam przez długi czas ok. 1000-1200 kcal, więc mój organizm nie jest skrajnie wyniszczony, nie głodowałam. 

Mam kilka pytań:

1.Jak zacząć panować nad tym opychaniem się? (Jeszcze gdyby to były zdrowe rzeczy, ale jakieś słodzone musli...)

2.Jak często i w jakich ilościach pozwalać sobie na niezdrowe jedzenie, słodycze, tak żeby było rozsądnie? Jakie ilości słodyczy i jak często je taki zwyczajny przeciętniak? Nie chcę się nimi opychać, chcę być normalna.

3.Czy ćwiczenia takie jak Mel B, jakieś dywanówki typu Fitness Blender, pilates z yt, mogą pomóc i przytyję "ładnie", nie będzie tego bardzo widać i nie stanę się "flakiem"? 

4.Ile około cm w obwodach może mi dojść po przytyciu 3 kg?

5. Czy płatki kukurydziane traktować jako tą żywność niezdrową, czy to nie jest jakieś wielkie zło, a raczej "jedzenie normalnych ludzi"? 

Ogólnie to jak się odżywiać i co z tymi ćwiczeniami? I jak panować nad głodem? Ja chcę jeść normalnie, nie głodzić się i też nie obżerać... No błagam. Za wszelkie rady i pomoc serdecznie dziękuję.

PROSZĘ O ODPOWIEDZI NA MOJE PYTANIA. NIKT MI DO TEJ PORY NA NIE NIE ODPOWIEDZIAŁ, A W TYM CELU ZAŁOŻYŁAM TEN WĄTEK. NIE PROSZĘ O RADZENIE MI PÓJŚCIA DO SZPITALA.

fatty_bum napisał(a):

Tydzień temu nakazano mi przytyć. Ważę aktualnie niecałe 40 kg przy 169 cm. Chcę to zrobić jak najzdrowiej. Jak na razie muszę przybrać 2-3 kg. Jem zdrowo, 5 posiłków, pełnowartościowych i chcę aby tak pozostało, ale od 3 dni ciągle coś mi "wypada". Np. w piątek - zjadłam 3 michy płatków kukurydzianych, miała być tylko jedna, a jak już zaczęłam to nie mogłam przestać. Później w sobotę: czekoladowo-bananowe musli, tak samo, miała być jedna miseczka a były z 4. Dzisiaj już panowałam nad jedzeniem ale i tak pochłonęłam z pół dużej paczki Laysów. Chcę przytyć ładnie, nie chcę zalać się tłuszczem, a mam wrażenie, że nie panuję nad tym co wkładam do ust i zapędzę się, nie zatrzymam procesu tycia. Przed zwiększeniem kaloryczności w celu tycia jadłam przez długi czas ok. 1000-1200 kcal, więc mój organizm nie jest skrajnie wyniszczony, nie głodowałam. Mam kilka pytań:1.Jak zacząć panować nad tym opychaniem się? (Jeszcze gdyby to były zdrowe rzeczy, ale jakieś słodzone musli...)2.Jak często i w jakich ilościach pozwalać sobie na niezdrowe jedzenie, słodycze, tak żeby było rozsądnie? Jakie ilości słodyczy i jak często je taki zwyczajny przeciętniak? Nie chcę się nimi opychać, chcę być normalna.3.Czy ćwiczenia takie jak Mel B, jakieś dywanówki typu Fitness Blender, pilates z yt, mogą pomóc i przytyję "ładnie", nie będzie tego bardzo widać i nie stanę się "flakiem"? 4.Ile około cm w obwodach może mi dojść po przytyciu 3 kg?5. Czy płatki kukurydziane traktować jako tą żywność niezdrową, czy to nie jest jakieś wielkie zło, a raczej "jedzenie normalnych ludzi"? Ogólnie to jak się odżywiać i co z tymi ćwiczeniami? I jak panować nad głodem? Ja chcę jeść normalnie, nie głodzić się i też nie obżerać... No błagam. Za wszelkie rady i pomoc serdecznie dziękuję.

Laska, srsly. Ważysz 40 kg, nad grobem stoisz i bredzisz, że nie jesteś skrajnie wyniszczona. To się nazywa mistrzostwo psychologicznego wypierania problemu.

O czym ty w ogóle piszesz? Nie jesteś na redukcji, kiedy to do ciebie dotrze? W tym momencie jakiekolwiek syfiaste jedzenie i tak będzie dla ciebie zdrowsze niż dalsze restrykcje. Po co chcesz panować nad głodem? Powinnaś jeść sporo ponad swoje zapotrzebowanie, pewnie dużo ponad 2000 kcal. To raczej będzie jedzenie na wcisk, a nie kontrolowanie głodu.

Weź, że ty wreszcie zdecyduj, czy walczysz o życie, czy o durne centymetry w udach, z których niewiele ci przyjdzie, jeśli wylądujesz w szpitalu na OIOMIE. Tak. Musisz przytyć. Tak nie da się być zdrowym i zachować wymiarów ciała anorektyczki w skrajnej fazie wyniszczenia.

Jak jesteś pod opieką lekarza to niech Cie poprowadzi. Opowiedz o Swoich wątpliwościach, powinien Cię pokierować.

Pasek wagi

czemu z takim podejsciem nie zamkneli cie jeszcze w szpitalu?

jurysdykcja napisał(a):

fatty_bum napisał(a):

Tydzień temu nakazano mi przytyć. Ważę aktualnie niecałe 40 kg przy 169 cm. Chcę to zrobić jak najzdrowiej. Jak na razie muszę przybrać 2-3 kg. Jem zdrowo, 5 posiłków, pełnowartościowych i chcę aby tak pozostało, ale od 3 dni ciągle coś mi "wypada". Np. w piątek - zjadłam 3 michy płatków kukurydzianych, miała być tylko jedna, a jak już zaczęłam to nie mogłam przestać. Później w sobotę: czekoladowo-bananowe musli, tak samo, miała być jedna miseczka a były z 4. Dzisiaj już panowałam nad jedzeniem ale i tak pochłonęłam z pół dużej paczki Laysów. Chcę przytyć ładnie, nie chcę zalać się tłuszczem, a mam wrażenie, że nie panuję nad tym co wkładam do ust i zapędzę się, nie zatrzymam procesu tycia. Przed zwiększeniem kaloryczności w celu tycia jadłam przez długi czas ok. 1000-1200 kcal, więc mój organizm nie jest skrajnie wyniszczony, nie głodowałam. Mam kilka pytań:1.Jak zacząć panować nad tym opychaniem się? (Jeszcze gdyby to były zdrowe rzeczy, ale jakieś słodzone musli...)2.Jak często i w jakich ilościach pozwalać sobie na niezdrowe jedzenie, słodycze, tak żeby było rozsądnie? Jakie ilości słodyczy i jak często je taki zwyczajny przeciętniak? Nie chcę się nimi opychać, chcę być normalna.3.Czy ćwiczenia takie jak Mel B, jakieś dywanówki typu Fitness Blender, pilates z yt, mogą pomóc i przytyję "ładnie", nie będzie tego bardzo widać i nie stanę się "flakiem"? 4.Ile około cm w obwodach może mi dojść po przytyciu 3 kg?5. Czy płatki kukurydziane traktować jako tą żywność niezdrową, czy to nie jest jakieś wielkie zło, a raczej "jedzenie normalnych ludzi"? Ogólnie to jak się odżywiać i co z tymi ćwiczeniami? I jak panować nad głodem? Ja chcę jeść normalnie, nie głodzić się i też nie obżerać... No błagam. Za wszelkie rady i pomoc serdecznie dziękuję.
Laska, srsly. Ważysz 40 kg, nad grobem stoisz i bredzisz, że nie jesteś skrajnie wyniszczona. To się nazywa mistrzostwo psychologicznego wypierania problemu.O czym ty w ogóle piszesz? Nie jesteś na redukcji, kiedy to do ciebie dotrze? W tym momencie jakiekolwiek syfiaste jedzenie i tak będzie dla ciebie zdrowsze niż dalsze restrykcje. Po co chcesz panować nad głodem? Powinnaś jeść sporo ponad swoje zapotrzebowanie, pewnie dużo ponad 2000 kcal. To raczej będzie jedzenie na wcisk, a nie kontrolowanie głodu.Weź, że ty wreszcie zdecyduj, czy walczysz o życie, czy o durne centymetry w udach, z których niewiele ci przyjdzie, jeśli wylądujesz w szpitalu na OIOMIE. Tak. Musisz przytyć. Tak nie da się być zdrowym i zachować wymiarów ciała anorektyczki w skrajnej fazie wyniszczenia.

  No dobra ale.... nie popadajcie ze skrajności w skrajność. Każecie dziewczynie, która bała się zjeść jabłko aby wpied...ła jak 'dzika świnia", bo ma zwiększyć wagę. Ale jedzenie to nie tylko waga...ok przytyje po kebabach, chipsach, frytkach ale..jak wytrzyma to wątroba, co na to naczynia wieńcowe. Autorka chce przytyć ale zdrowo, a zdrowym odżywianiem tez można nabrać ciała (a nie galarety tłuszczu). Tylko musi ją ktoś odpowiednio pokierować, no i przypilnować też.

Pasek wagi

potwierdzam - zdrowym jedzeniem rowniez da sie przytyc. mi sie udalo wyjsc z anoreksji, przytylam ponad 10kg, odzyskalam okres (bez zadnych lekow!) no i w glowie rowniez mam juz poukladane. jestem zdrowa :) ale ja chcialam bardzo wyzdrowiec, a po tym poscie, ktory napisala autorka tematu jakos nie bardzo to widac .. niestety, ale jeszcze dluga droga przed nia ..

Nie. Każę jej wreszcie się obudzić i przestać skupiać się na tym, co jest kompletnie drugorzędną sprawą. Dziewczyna ewidentnie nadal boi się jeść normalnie i za wszelką cenę nie chce widocznie przytyć. Tu nie ma żadnej psychologicznej poprawy od kilku miesięcy.  A czas leci. Jeśli fatty nie jest wstanie tego ogarnąć sama, a ewidentnie nie jest, bo jeszcze w głowie sobie tego nie poukładała, to powinna udać się do kliniki zaburzeń żywienia.

Tu nie chodzi o to, że ma jeść chipsy. Chodzi o to, że fakt, że je zjadła jest serio najmniejszym z jej problemów. TRzeba sobie ustalić priorytety. Ona ma tak niską wagę, że powinna przybrać za wszelką cenę - nawet galaretą. A potem się martwić co z tym zrobić. To nie jest BMI 17, tylko 14 - trochę nie ma czasu na bawienie się w budowanie masy mięśniowej itd.

Nie piszę tego, żeby się wyzłośliwiać - po prostu martwię się, że ktoś na moich oczach się pogrąża w chorobie.

Zgadzam się z Jurysdykcją, dziewczynie o BMI 17,5 pewnie bym napisała, żeby jadła więcej ale zdrowego jedzenia i przede wszystkim więcej zdrowych tłuszczy i poszła może popytać kogoś kto się na tym zna na siłownię co ćwiczyć, żeby odbudowywać mięśnie. Ale no serio, 40 kg, schudniesz jeszcze dwa i może się okazać, że organizm jednak tego nie wytrzyma i wylądujesz w szpitalu z wenftlonem w ręce. Jedz to co dasz radę jeść. Wiadomo że lepiej by było zjeść duży kawałek tłustej ryby, ryż i sałatkę, ale jak masz do wyboru nic vs słodkie płatki to jedz te płatki. I psychika nadal chyba nie ogarnięta - ile ty teraz jesz że chcesz panować nad głodem? 

Wilena napisał(a):

Zgadzam się z Jurysdykcją, dziewczynie o BMI 17,5 pewnie bym napisała, żeby jadła więcej ale zdrowego jedzenia i przede wszystkim więcej zdrowych tłuszczy i poszła może popytać kogoś kto się na tym zna na siłownię co ćwiczyć, żeby odbudowywać mięśnie. Ale no serio, 40 kg, schudniesz jeszcze dwa i może się okazać, że organizm jednak tego nie wytrzyma i wylądujesz w szpitalu z wenftlonem w ręce. Jedz to co dasz radę jeść. Wiadomo że lepiej by było zjeść duży kawałek tłustej ryby, ryż i sałatkę, ale jak masz do wyboru nic vs słodkie płatki to jedz te płatki. I psychika nadal chyba nie ogarnięta - ile ty teraz jesz że chcesz panować nad głodem? 

Zależy czy mam dzień panowania nad sobą, czy właśnie zdarza mi się takie opychanie. 1500-1700 na co dzień, w te dni obżarstwa jakoś 2000, czasami nawet 2500. Ale jak na razie tylko 3 takie dni miałam. A więcej jem od około tygodnia. Wcześniej było 1200. 

Wilena napisał(a):

Zgadzam się z Jurysdykcją, dziewczynie o BMI 17,5 pewnie bym napisała, żeby jadła więcej ale zdrowego jedzenia i przede wszystkim więcej zdrowych tłuszczy i poszła może popytać kogoś kto się na tym zna na siłownię co ćwiczyć, żeby odbudowywać mięśnie. Ale no serio, 40 kg, schudniesz jeszcze dwa i może się okazać, że organizm jednak tego nie wytrzyma i wylądujesz w szpitalu z wenftlonem w ręce. Jedz to co dasz radę jeść. Wiadomo że lepiej by było zjeść duży kawałek tłustej ryby, ryż i sałatkę, ale jak masz do wyboru nic vs słodkie płatki to jedz te płatki. I psychika nadal chyba nie ogarnięta - ile ty teraz jesz że chcesz panować nad głodem? 

Zależy czy mam dzień panowania nad sobą, czy właśnie zdarza mi się takie opychanie. 1500-1700 na co dzień, w te dni obżarstwa jakoś 2000, czasami nawet 2500. Ale jak na razie tylko 3 takie dni miałam. A więcej jem od około tygodnia. Wcześniej było 1200. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.