- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 maja 2013, 17:22
Witajcie. Są tu osoby utrzymujące wagę? Jeśli tak to bardzo proszę o pomoc...
Do utrzymania wagi podeszłam po świętach wielkanocnych. Na stabilizacji schudłam jeszcze kilogram i obecnie trzymam wagę w granicach 50-52 kg od początku maja. Wszystko byłoby dobrze,gdyby nie to,że ja już nie wiem co mam robić!
Po raz pierwszy w życiu osiągnęłam cel i wiadomo - nie chcę znowu przytyć. Odchudzałam się od grudnia 2012 i nie zdarzyła mi się żadna wpadka aż do Wielkanocy. Niestety,w Wielkanoc się posypało i dwa dni się obżerałam...
Od tamtej pory moja głupia psychika czeka tylko na okazję do 'świętowania'. Nie powiem,lubię jeść. Zawsze lubiłam (gdybym nie lubiła,to nie dorobiłabym się nadwagi w wieku 10 lat...) i dlatego nie głodzę się,jem do nasycenia,ale nie przejedzenia. Jednak kiedy załącza mi się tryb 'żarcie',to olewam wszystko i jem same słodycze przegryzane tostami... Tak było 3 i 4 maja.Potem wszystko pięknie i z umiarem przez tydzień aż... w poniedziałek wpadłam z przyjaciółkami do mc donalda. Miałam nic nie kupować,ale w końcu skusiłam się na tortillę i się zaczęło. Wróciłam do domu,kupiłam sobie wielkie lody,słodycze,słodkie bułki. Narobiłam sobie góry tostów i jadłam,jadłam... Następnego dnia jeszcze gorzej. Już myślałam,że tak mi zejdzie cały tydzień,ale na szczęście ostatkiem sił się ogarnęłam i skończyłam obżarstwo. Jak widać w moim wpierdzielaniu jest pewna prawidłowość - zawsze 2 dni pod rząd. Dlaczego tak? Bo zauważyłam,że po dwóch takich dniach raz na jakiś czas nie tyję. Głupota jak cholera...
Nie radzę sobie po prostu. Z jednej strony patrzę na swoje ciało w lustrze i widzę,że spełniłam swoje marzenia,a z drugiej widzę słodycze i chcę jeść,jeść... Najgłupsze jest to,że w normalnym dniu boję się zjeść coś dodatkowego albo nawet durnego loda po obiedzie 'bo będzie za dużo i stracę figurę',a w dni wielkiego żarcia zagryzam bułę z budyniem dwoma batonami i ptasim mleczkiem i jakoś mnie nie obchodzi,że właśnie wsuwam górę cukru i maltretuję żołądek odzwyczajony od takiego jedzenia. Jedyne czego chcę,to nauczyć się jeść normalnie. Zjeść pasek czekolady i nie myśleć 'zawaliłam dzień',a potem rzucać się na coś jeszcze.
Chcę jeść tyle,żeby nie przytyć,ale móc cieszyć się słodyczami od czasu do czasu. Pewnie uznacie że jestem małolatą z zaburzeniami,ale ja widzę,że coś jest nie tak. Wiem,że jedzenie mną rządzi. Nie mam pojęcia,jak często mogę jeść słodycze i fastfoody ani ile tego jeść,żeby nie zaliczyć jojo... Proszę,pomóżcie
18 maja 2013, 17:25
18 maja 2013, 17:30
18 maja 2013, 17:33
18 maja 2013, 20:00