Temat: Fast foody

Jak powstrzymujecie się przed ich jedzeniem?Ja mam z tym wielki problem.Szczeólnie kiedy wychodzimy gdzieś na miasto i nagle wszystkich zbiera ochota na pizze.A ja zamiast bronić się nogami i rękami przed nawet najmniejszym kawałakiem ,przy pierwszej propozycji skosztowania ulegam, i nie kończy się na 1 kawałku.POMOCY
hej:)Ja się zbytnio nie powstrzymuję dzisiaj zjadłam hot-doga i pizze i nic mi nie jest nie przytyłam...a czuje sie nawet lżejsza...ale może tylko dlatego, że ćwiczyłam...
Nie dajmy się zwariować :P Raz na jakiś czas można się wynagrodzić :D Tylko że ja np. fast foody jem rzadko kiedy, więc problemu podobnego do Twojego jako takiego nie mam... Może spróbuj jeść coś innego? :-) Twoi znajomi pizzę, a Ty jogurt/jabłko/sok? Cokolwiek. To trudne, ale możliwe :P
w tych wszystkich pizzeriach mozna też np sałatkę zamówić :)

ja tam fast-foodów nie znoszę. Lubię wiedzieć, co jem. W ogóle żadko jadam na mieście.
ja tam mam ochte na hamburgera lub pizzze raz na miesiąc. I wtedy jem, bo jak powstrzymywałam się od wszystkiego to jak miałam chwile słabości to potrafiłam zjeść pizze, hamburgera, czekolade i mase ciastek. A teraz jak jem wszt=ystko z umiarem nie miałam napadu jedzienia od jakegoś miesiąca
znam ten bol...czasami tez mam ochote na hamburgera albo cos z KFC....
chcociaz czesciej jem pizze niz hamburgery itp...
bo czasami jak musze sobie cos zrobic sam na obiad to wstawiam tylko do piekarnika i 15 min...
no ale za to 800kcal...

ja najbardziej nie moge sie odpedzic od pepsi i cc
A ja jem  na mieście ale żadko, ostatnio to kanapke jadłem taką ciepłą  a w środku sałatka, ogórki i szyneczka , dobre to jest i można sobie pozwolić raz na tydzień.
Ja akurat mam taki tryb życia, że rzadko kiedy mam okazję jeść na mieście, dlatego rzadko mam pokusy tego rodzaju. Ale tak jak większość z nas lubię fast foody, ale na szczęście od pewnego czasu nie jadam mięsa (tylko ryby), więć siłą rzeczy mam nieco mniejszy wybór pokus, na przykład hamburgera w Macu już nie zjem. Ale kiedyś zdrzało mi się.
Fast foody to straszne paskudztwo, ale uważam, że dla zdrowia psychicznego trzeba sobie czasem pozwolić - inaczej mamy poczucie straty oraz że nam czegoś nie wolno i tym bardziej tego się nam chce :) Uważam, że raz w miesiącu takie jedzonko nie zaszkodzi, byleby to nie było często i nie weszło w nawyk.
Poza tym można sobie robić własny domowy pseudo-fastfood, na przykłąd kupić placki Wraps na tortille, wtedy mamy kontrolę nad tym co wkładamy i na bank będzie to zdrowsze niż z budki na mieście.
Qrcze ja to mam dobrze pod tym względem. Kiedys 2-3 razy w tygodniu potrafiłam jeśc a to pizze a to zapiekanke czy inny syf...pozniej na poczatku diety - nie powiem, że nie - kusiło mnie ale tak po1,5 miesiacu jak zjadłam mała zapiekanke to myslałam, ze mi zołądek wysadzi :/
Nastepnego dnia miałam straszne wzdęcia, było mi dobrze itd. Teraz jak jestem gdzies ze znajomymi i oni jedza fast food, to ja zamawiam sobie sałatke :) ewentualnie bułke jarska, ale bułki nie zjadam :) duzo lepiej sie po tym czuje.....poza tym nauczyłam mojego miska jesc zdrowo i jesc warzywa i teraz on woli na miescie zjesc sałatke razem ze mna :)
Ja mam taki sam problem . Zobacze coś smacznego odrazu kupuje i jem tyle ile jest

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.