11 sierpnia 2011, 19:34
Hej wam!
Jestem dziewczyną regulaminową i postanowiłam sobie spisać własny 'regulamin ożywiania' - czyli kiedy, co i ile jeść, co wolno, co nie wolno, jakie będą kary, jakie nagrody etc.
Zamierzam być na diecie 1500 kcal. Chciałabym mieć w moim 'regulaminie' coś na temat słodyczy, słodkości, fast foodów. Nie chcę ich całkowicie wyeliminować z jadłospisu, bo jak mnie złapie kompuls to weżrę z 5000 kcal, a jedynie ograniczyć. I mam takie grupy:
1) Słodycze: żelki, ciasteczka, czekolada, batonik etc.
2) Coś większego: bułki maślane, słodkie bułeczki, hot-dogi, bułki z cebulką, bułki z ketchupem, pizza, ciasta, eklerki, ptysie, pączki etc.
3) Lody
Chciałabym sobie na nie pozwalać od czasu do czasu, nie wiem jedynie jaki zakres czasu ustanowić i czy jakichś dwóch grup ze sobą nie połączyć. Możecie mi doradzić? Czy mogę zjeść coś słodkiego 1 czy 2 razy w tygodniu? Bułeczki etc. mogę 1 raz czy 2 razy w tygodniu? Czy może 1 raz na 10 dni? (chodzę do szkoły, czasem mogę nie zdążyć zrobić sobie kanapek, wtedy się kupuje) Czy na lody mogę pozwolić sobie 2 razy w tygodniu, czy to przesada? Czy może generalnie lody i słodyczę mogę tylko 1-2 na tydzień?
Ah, męczy mnie to.
Dodam, że wszystko to mieściłoby sie w moich 1500 kcal, tylko czasem np. lody zastępowałyby przekąskę.
- Dołączył: 2010-07-29
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 15412
11 sierpnia 2011, 19:35
szczeze?? jedz kiedy masz ochote ale nie przesadzaj z iloscia
- Dołączył: 2011-02-14
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 2756
11 sierpnia 2011, 19:42
mówią że słodycze powinny stanowić 10 % czyli wychodzi na to -dziennie możesz spożywać do 150 kcal w postaci słodyczy.
Np lody
Myśle ,że to lepsze niż raz w tygodniu jeść bo wtedy masz pewność,że po tygodniu nie rzucisz się na paczkę chipsów czy kebaba
11 sierpnia 2011, 19:42
Nie odmawiaj sobie tych przyjemności. Ja dodaję zawsze jednego cukierka wedlowskiego do 2 śniadania (ok 48 kcal) :p
11 sierpnia 2011, 19:42
> szczeze?? jedz kiedy masz ochote ale nie
> przesadzaj z iloscia
dokładnie. nawet jedna słodkość dziennie nie przeszkodzi Ci w diecie.
co do fast foodów. może raz na miesiąc, hm? chociaż ja osobiście nie jadłem już kilka miesięcy i jakoś mnie nie ciągnie, ale to pewnie dlatego, ze nie ma u mnie kfc:D
- Dołączył: 2011-05-03
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 928
11 sierpnia 2011, 19:46
ja też jestem na 1500, raz w tygodniu jeżeli zechcę jem jakiegoś "rasowego" słodycza (:p), z tych co wyżej wymieniłaś, i 1-2 razy pozwalam sobie na coś co wygląda na zdrowe i dietetyczne, ale jest ukrytą pułapką :> (np jogurt owocowy, jakieś musli)
wyjatkiem są wakacyjne wyjazdy ;) wiadomo, że o ile ilość wtedy można skontrolować, to jakości już nie zawsze...
- Dołączył: 2011-05-13
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 21
11 sierpnia 2011, 20:05
ja bym na twoim miejscu pozwalała sobie na te produkty w weekendy bo weekend ma się więcej czasu aby zrzucić te nadprogramowe kalorie
11 sierpnia 2011, 20:16
Ja prawie codziennie jem coś słodkiego, ale tak do 200-250kcal. Galaretkę, budyń, kisiel, lody, batoniki musli, czekoladę, słodkie płatki śniadaniowe, pudding, kawałek ciasta... :-)
11 sierpnia 2011, 21:52
ja jestem przeciwna slodyczom na diecie.
po 1 nie wplywaja dobrze na kondycje skory
po 2 jak jesz cos naladowanego cukrem to zaraz potem chce ci sie jeszcze, i nastepnego dnia to samo
najlepiej sie odzwyczajac, a jesc w ramach nagrody za caly tydzien poswiecen raz w tygodniu, cos co naprawde lubisz
- Dołączył: 2011-07-15
- Miasto: Elbląg
- Liczba postów: 13662
12 sierpnia 2011, 06:57
dawkuj sobie te słodycze w małych ilościach, zeby zaspokoic swoją chęc zjedzenia czegos słodkiego,
choć człowiek nie potrzebuje słodyczy a jadajac je wywołuje jeszcze wieksze chęci dalszego jedzenia,
mam to szczescie, ze nie lubię słodyczy, naprawde bardzo rzadko mam ochotę na jakiegoś batona, czekolade itd. Zafunduję sobie np pączka, zrobię kawkę i oczekuję nieba w gebie:) a na ogół czuję w ustach stary olej i dlatego szkoda mi kasy i mojego ciała na jedzenie słodkiego badziewia. Na całe szczescie też nie jadam chipsów, dla mnie sa po prostu wstretne!!!! Kiedys jeszcze pozwalałam sobie na chrupki orzechowe.
Fast foody to po prostu swinstwo, dziwie sie, ze jeszcze ktos sie łapie na te ich sposoby przyciagania konsumentów. Ilość soli która jest w nie władowana powoduje taki "piękny" zapach, zarcie jest zmazone na takim tłuszczu ze mozna zwymiotowac, gdzie samo juz zarcie ma w sobie wiecej tłuszczu niz miesa, a frytki nie maja nic wspólnego z ziemniakami, bo nawet koło nich nie lezały - te i inne rewelacje powinny mówic same za siebie. Powtórzę się - nie wiem naprawdę jak mozna to swiadomie jesc, a swiadomosc powinna juz byc baaardzo rozległa:)
Milion razy lepszy jest "hamburgerek" zrobiony samemu w domu