Temat: Czy codziennie musi być obiad

Cześć. Czy uważacie że powinno się jeść codziennie ciepły, gotowany obiad typu kasza+mięso+surówka, czy można odżywiać się zdrowo bez tego?

Ja raczej nie lubię podgrzewanych obiadów, a czasu żeby robić na bieżąco brak(gdzie te czasy, gdy wracało się do domu ze szkoły i czekała ciepła zupka mamy😊). Generalnie narzeczonemu zawsze robię na dwa dni, on nie ma problemu żeby jeść dwa dni odgrzewany obiad, a mi to po prostu nie smakuje. 

I tak np co myślicie o takim sposobie odżywiania( w ogóle nie jestem za bardzo mięsna, lubię tylko niektóre wędliny i uwielbiam jajka i wszelkiego rodzaju serki, pasty, owsianki i twarożki). Przykładowy jadłospis bez obiadu:

Owsianka z bananem i orzechami

2 śniadanie Kanapka z twarożkiem i rzodkiewka, jakiś owoc/kanapka z wędliną/tortilla z wędlina i warzywami

Obiad:Naleśniki z twarogiem i owocami

Podwieczorek:Jogurt typu skyr lub kwarg/budyń

Kolacja: Kanapka z jajkiem

izabela19681 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

izabela19681 napisał(a):

Zupełnie nie jestem przywiązana do obiadów. Dla mnie może byc na obiad mozzarella z pomidorem i kopą sałaty lodowej.

Odrzucają mnie obiady typu mięso, sos (brrrr) kasza/ziemniaki, surówka. Jesli już się zdarzy, to oczywiście bez ziemniaków/kaszy za to dużo surówki. Czasami sama surówka. Zup generalnie nie jadam. 

Po samej surówce to nawet ja - weganka, byłabym głodna i miała brzuch, jak balon. 

Brzuch jak balon to mam przez strączkowe, zupełnie mi nie służą. Omijam też brokuły.

Pudełkiem surówki z marchewki czy selera z rodzynkami lub ananasem można się najeść (wybieram zawsze te bez sosów majonezowych). Potem dojadam coś. Nie zwracam uwagi na pory jedzenia i nazwy posiłków. Jem wtedy, gdy jestem głodna i to na co akurat mam ochotę. Najchętniej byłyby to po prostu owoce.

Może i można się najeść pudełkiem surówki. Nie próbowałam, w odróżnieniu  od innych składników dania typu obiad, czy kolacja, które chętnie zjem odgrzewane, surówkę potrzebuję mieć świeżo zrobioną. 

Pasek wagi

Osobiscie lubie jesc regularne obiady ale 5 dni w tygodniu - tak zeby miec dzien lub dwa na cos lekkiego typu kasza z maslem lub salatka. Zgadzam sie ze na stale bez obiadow trudniej jest zbilansowac posilek i ja tez mam wtedy tendencje do podjadania. Wiekszosc preferuje swieza ale mieso moze byc odgrzewane, zupy i gulasze bywaja nawet lepsze nastepnego dnia. Surowe warzywa zawsze swieze. Nie lubie za to jesc obiadow 3 dnia i mrozonych (jest pare wyjatkow) ale wiem ze wiele osob to nie przeszkadza.

U mnie na ”sucho”nie przejdzie musi być zupa , obowiązkowo . Nie gotuje   obiadów codziennie , czasem zamawiam sobie wege jedzenie , czasem zjem kanapkę na mieście , nie lubię stać przy garnkach i czekać . 

Pasek wagi

Jak nie zjem obiadu, to potem zazwyczaj dociskam żołądek do wieczora róznymi losowymi rzeczami. Chyba, że jest bardzo ciepło, wtedy nie jadam w ciągu dnia gorących rzeczy. Wtedy sałatki fajnie się sprawdzają, ale muszą być z jakimś serem, mięsem, orzechami albo strączkami.

Ale często moim całym obiadem jest jakaś treściwa zupa.

Lepiej zjeść jeden, konkretny i pełnowartościowy posiłek niż wrzucać w siebie co popadnie. Gdybym nie jadła minimum raz dziennie normalnego obiadu to bym pewnie łapała za wysoko przetworzone śmieci. 

Kupna surowka to może być dodatek do obiadu, a nie całe pudełko w porze posiłku. Same węgle z domieszką tłuszczu i cukru.

Jem codziennie , bo inaczej chodziłabym głodna. Muszę zjeść jeden pełnowartościowy posiłek typu makaron, mięso, warzywa itp

HelloPomello napisał(a):

A ja jadam, rzadko jest sytuacja że nie ma obiadu. Lubię też zupy i różnego rodzaju gulasze warzywno strączkowe ( dhal, curry) , jak nie zjem czegoś na ciepło to ciągle coś podjadam bo jestem zwyczajnie nie najedzona.

mam podobnie. Mięsa nie jem w ogóle od lat, więc taki obiad z ziemniakami i surówką to u mnie okazjonalnie, raczej jakieś curry, chilli, makaron z czymś. Lubię jak jest objętościowo dużo, jak jest bardzo dużo warzyw- wtedy też niepodjadam już nic:)

już samo "powinno" wywołuje we mnie bunt ;)

ścisły podział na śniadanie/obiad/kolacja i związane z tym skojarzenia też do mnie nie przemawiaja. 

Ja jem dużo posiłków na ciepło, bo lubię, niezaleznie od pory roku i w sumie bardziej mi pasuje zjeść coś na ciepło rano i pod wieczór, w porze obiadowej mogę zjeść kanapki. Do pracy co rano zabieram grillowane mięso i do tego jakieś pomidory czy teraz ogórki małosolne. Surówek nikt u nas nie lubi wiec nie jemy. Aktualnie mam w lodówce: sos z kurczaka w typie azjatyckim (robie go chłopakom na parę dni gotują sobie do tego makaron albo coś); botwinkę, młoda kapustę, kilka kotletów mielonych w formie pośredniej do dopieczenia, leczo, ciasto francuskie na tartę, i oczywiście tone jajek. Więc mozna sobie u nas na ciepło zjeść co kto kiedy chce, bez sztywnych ram typu teraz mamy obiad. 

krolowamargot napisał(a):

Ale z czym masz problem- z tym, że nie chcesz gotować, czy z tym, że nie chcesz takich obiadów jeść? Tortilla ze zbilansowanym farszem to jest pełnowartościowe danie, imho.

Z drugiej strony, makaron/kasza z czymśtam - szpinakiem, pesto, jajkiem, mielonym tofu etc, robi się 20 minut. Curry tyle samo. Ekspresowa fasolka/ciecierzyca po bretońsku to też z 20 minut - strączki ze słoika, czy ugotowane dzień wcześniej. Ryba z warzywami robi się w piekarniku sama i nie trwa to wieków.

Z kolejnej strony - istnieje catering,  restauracje, dania na dowóz etc i można spokojnie zorganizować życie tak, żeby było i smacznie i wygodnie.

No niby tak i narzeczonemu gotuję zawsze wieczorem, ale dla mnie taki posiłek na następny dzień nie jest smaczny, a zazwyczaj w domu jestem około 19 to nie mam ochoty na taki typowy obiad, a w pracy nie mam możliwości zrobienia czegoś na świeżo
PS. nie oburzajcie się że tylko ja gotuję - on robi wiele innych rzeczy których ja nie robię. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.