Temat: Co z tą redukcją?

Nie wiem nawet jak nazwać ten temat (smiech)Ale od początku:
Jestem na redukcji już jakiś czas ale baaardzo długa droga przede mną. Aktualnie ważę coś koło 93 kg. Jak do tej pory głównie starałam się opanować kompulsywne jedzenie (idzie mi z tym naprawdę baardzo dobrze) i nie ćwiczyłam za wiele to teraz przeniosłam się na siłownię - ćwiczę 3 razy w tygodniu na siłowni - zawsze jest około 45 - 60 minut orbitreka i parę ćwiczeń siłowych na uda oraz ramiona, które są moimi mega dużymi kompleksami. Bardziej złożony plan treningowy chce zastosować jak przeniosę się na większą siłownię bo ta akurat ma niewielki asortyment. I tu wspomnę że ćwiczę na siłowni od miesiąca.
Dietę trzymam, jem dużo warzyw i owoców, nie piję soków ani nic w tym stylu, słodycze odstawiłam całkowicie bo były moim problemem. Tylko przeważnie raz w tygodniu idę na jakiegoś fast fooda ze znajomymi ale to i tak ostrożnie (Mak albo KFC dlatego żebym mogła sobie to wbić w fitatu) i czasami przekroczę ten bilans pod względem makro. Ale zawsze też następnego dnia zmniejszam trochę ilość kalorii. Mimo że staram się wszystko robić intuicyjnie to jednak liczę to wszystko w Fitatu.
I problemem jest to że mimo wprowadzenia tej większej aktywności to jednak waga leci naprawdę bardzo wolno jak na ten moment. Myślałam że to chwilowe ale w ciągu ostatnich dwóch tygodni schudłam może 0,5 kcal. Pod względem okresu to właśnie w tym tygodniu powinnam mieć ale nigdy nie miałam takich problemów z podwyższeniem wagi w jego trakcie/ przed nim więc tego nie biorę pod uwagę.
Czy myślicie że coś za bardzo przesadzam? Czy ten fastfood może rzeczywiście być aż takim problemem?
Ćwiczę i prowadzę zdrowszy tryb życia dla siebie i cieszę się z tego ale mimo wszystko odczuwam lekką frustrację.

Jeżeli na codzień trzymasz się deficytu a raz w tygodniu powiedzmy dobijesz do swojego zapotrzebowania to moim zdaniem jest ok i spadek też ok. Chyba że przekraczasz i nadrabiasz tygodniowy deficyt. Ile już schudłaś i przez jaki czas i na jakich kaloriach?

Po drugie, to tak z tydzień przed okresem waga wzrasta, może być tak że parę dni po okresie zanotujesz -2kg, to nigdy nie idzie liniowo, nie warto ważyć się codziennie albo co parę dni. 

Jeśli masz za sobą czas "cały czas na diecie" to daj organizmowi jakiś okres żeby doszedł do ładu.. A może w "międzyczasie" przyplątało się jakieś schorzenie?

Jedz dobrze, ćwicz i uzbrój się w cierpliwość. Cheat meal funduj sobie raz na miesiąc a nie co tydzień i zobaczysz:)

Ze znajomymi, ktorzy jedza mieso, chodze czesto do knajpy wegetarianskiej. A Ják sie zdazy, ze wyjatkowo idziemy w typowo miesne resto, wybieram zielsko.  Mozna zrezygnowac Z maka I KFC.

 Na moje nigdy od takiego zarcia sie nie uwolnisz Ják czasami robisz odstepstwa. 

Nie kupuje cheat  mealu, kiedy ktos dopiero zaczyna diete, na silowni robi tylko cardio I ma duza nadwage.

Kalórie mozna podbic deserem w wersji domowej(fit), orzechami, itd.

Taki mak tó pewnie ma tyle soli I innych polepszaczy, ze zatrzymuje wode w organizmie. 

Dodatkowo, Ják znajomi maja wspierac Twoja diete I traktowac tó powaznie, Ják idzies Z nimi do maka?

93kg tó odchudzanie na  2 láta. Kazdy przystanek w maku wydluza ten czas. 

Na silowni nie potrzeba duzo sprzetu, wolne ciezary I trener Ják tó ogarnac. Ale na poczatku kazda forma ruchu ma sens.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.