- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 lutego 2020, 19:53
Kochani,
Zwracam się do Was z ogromną prośbą i pytaniem. Traktuję to bardzo poważnie i dlatego proszę też o poważne odpowiedzi i rady.
Po wszystkich perturbacjach kalorycznych, przeprawach z terapiami, wyszłam na prostą. Przestałam bać się tych 2000, pojawiają mi się różne "smaki", zaczynam cieszyć się życiem. Terapia, nowa praca, pasja, wszystko pomaga mi wyjść z tej paskudnej choroby. Dochodzi wręcz do tego, że myślę o "normalności"... Jem więcej, ale nadal jem (jak to określa mój ojciec) jałowo. Nie potrafię się przełamać na pewne posiłki, a od jakiegoś czasu mam na nie ochotę. Jem inaczej niż wszyscy, choć staram się, by te posiłki były chociaz podobne. Nie będę jednak ukrywać, że zamiast budyniu bez cukru na mleku 0,5% zjadlabym czasami drożdżowke, zamiast bulki z wędliną z indyka, z serem czy dżemem, zamiast pieczonej ryby pierogi czy naleśnika...
Czy są tutaj osoby, które przy wychodzeniu z anoreksji przestały się martwić kaloriami i jeść, po prostu normalnie? Podam przykładowy jadłospis, taki sprzed odchudzania, na który czasami mam ochotę...
Śniadanie: kanapki z żółtym serem i pomidorem/jajecznica z 2 jajek/2 frankfuterki
II śniadanie: bulka z dżemem i jogurt
Obiad: krem że świeżych pomidorów oraz 2 naleśniki z twarogiem/kilka pierogów/krokiet i ziemniaki
Podwieczorek: budyń/drozdzowka i jogurt
Kolacja: kanapki z serem/szynką/tuńczykiem
II kolacja: kaszka manna
Jak na taki eksperyment zareagowałby mój organizm? Jak wyglądałoby tycie? Zatrzymałoby się na zdrowej dla mnie wadze? Coraz bardziej marzę o normalnym życiu bez kalorii, liczenia, analizowania... Chciałabym po prostu żyć jak człowiek... Nie chcę się rzucać na tłuste, smażone, przesłodzone tak non stop... Ale raz w tygodniu zjeść krokieta, czy kotleta, albo obiad na słodko typu naleśnik czy kluski na parze... Raz w tygodniu Kawałek domowego sernika czy jeden kolaczyk... A najwięcej i tak jadłabym posiłków zdrowych, CZK z chudymi wędlinami, twarogiem, rybami typu Tuńczyk, pieczone mięso drobiowe i dorsze... Liczę się z tym, że w niektóre dni jadłabym w granicach 2500, czyli sporo więcej niż obecnie... Ale chciałabym przestać to kontrolować, planować... Po prostu rano wstać, zrobić sobie śniadanie, bez zaglądania w kalkulator i jadłospis... Proszę o pomoc i porady osoby, które przez to przeszły...
Edytowany przez Beata_M91 5 lutego 2020, 20:12
5 lutego 2020, 20:23
Z tego prawie nigdy się nie wychodzi...w sensie, zawsze z tyłu głowy będziesz słyszała swój głos "wybierz to - jest zdrowsze, ma mniej kalorii, ma więcej witamin itd." .Nawet jak będziesz miała ochotę na cos na co sobie nigdy nie pozwalałas będziesz analizować, czy masz na to tak dużą ochotę by się na to skusić, czy może w zamian za to zjesz cos dobrego dla ciała co lubisz. Ja akurat lubię zdrowe jedzenie, nie przepadam za smieciowym i dla mnie te wybory były oczywiste i nie czułam się z nimi źle...ale je podejmowałam np: zamiast batonika - banan lub inny owoc itp. Nawet mimo tego że jem intuicyjnie, odrzuciłam mięso i nabiał to w mojej głowie siedzi taki cichy głos który analizuje "czy dostarczam organizmowi odpowiedniej ilosci składników odżywczych, witamin, minerałów", czuję się wolna bo jem to co lubię i sprawia mi przyjemnosć bez liczenia kalorii ale ten głos mimo że ucichł to nadal tam jest. A problem z anoreksją miałam dosć krótko i dawno bo 18 lat temu.
A jesli chodzi o wagę to nigdy nie ważyłam powyżej normy, ani przed ani po.
Edytowany przez HelloPomello 5 lutego 2020, 20:25
5 lutego 2020, 20:44
Ale ja też lubię zdrowe jedzenie. Uwielbiam drób, bardzo smakują mi moje pieczone obiady. Uwielbiam twarogi, nabiał. Uwielbiam wędliny z kurczaka czy indyka. Nigdy nie jadłam baleronow, pasztetów, itd. Nie jadłam tłustych kremów, nie smarowałam kanapek toną masła czy smalcu. Chcę jeść zdrowo, ale przestać liczyć, analizować tak dogłębnie, przestać się przejmować i po prostu zjeść, np pyze z mięsem na obiad razem z resztą rodziny... Nie myślę o fast foodach, itd... Mam mega motywację do powrotu do zdrowia... Dostałam wymarzoną pracę, pierwszy raz od śmierci narzeczonego, czyli od 10 lat, zakochałam się w cudownym mężczyźnie, poukładałam swoje sprawy rodzinne. Chce znowu żyć...
Edytowany przez Beata_M91 5 lutego 2020, 20:45
5 lutego 2020, 21:28
nie miałam nigdy zaburzeń odżywiania, nie wiem co siedzi Ci w glowie ale nie możesz po prostu do diety, którą "akceptujesz" wprowadzać sobie raz dziennie, czegoś na co masz szczególną ochotę? żeby się z tym oswajać?
6 lutego 2020, 00:04
Będę jeść zdrowo, ale raz w tygodniu zjem normalny obiad. No i jak będziemy u kogoś w odwiedzinach, to coś zjem dodatkowo do kawy... Od tego spróbuję zacząć.. .
6 lutego 2020, 09:40
Będę jeść zdrowo, ale raz w tygodniu zjem normalny obiad. No i jak będziemy u kogoś w odwiedzinach, to coś zjem dodatkowo do kawy... Od tego spróbuję zacząć.. .
dlaczego zakładasz , że normalny obiad musi być niezdrowy..? 0_o
6 lutego 2020, 10:49
Przede wszystkim gratuluję, bo zrobiłaś dobry i bardzo odważny krok. Gdybyś nie powołała się na zdrowe jedzenie, to ja bym teraz słowem nie miałkneła, bo sa rzeczy wazne i wazniejsze, najwazniejsze, żebyś się nie bała. Ale Ty w tym menu na jakie masz ochotę, masz bardzo niezdrowe jedzenie, rozwalające gospodarkę insulinową, i możesz odczuwac mocno niespodziewane napady apetytu, mimo uczucia najedzenia. I to w żadnym wypadku nie bedzie wina Twoich zaburzen czy jakkolwiek bedziesz chciała to zganiac na chorobe. Być może nawet od tego zaczeły się Twoje problemy z łaknieniem i sytością.
Śniadanie: kanapki z żółtym serem i pomidorem/jajecznica z 2 jajek/2 frankfuterki
II śniadanie: bulka z dżemem i jogurt
Obiad: krem że świeżych pomidorów oraz 2 naleśniki z twarogiem/kilka pierogów/krokiet i ziemniaki
Podwieczorek: budyń/drozdzowka i jogurt
Kolacja: kanapki z serem/szynką/tuńczykiem
II kolacja: kaszka manna
zaznaczyłam Ci o co chodzi. Nie ma nic złego w kanapce czy naleśniku, ale niech to bedzie jeden posiłek, a nie 6 zawierających mączne, wysokoprzetworzone produkty. Ryby, mięsa, produkty sezonowe (czyli te normalne obiady, które wydają Ci się niezdrowe)- to sa rzeczy, które nie beda Ci w gospodarce insulinowej robić bałaganu, i bedziesz wiedziec kiedy jesteś nasycona a kiedy nie. Przy wysokoprzetworzonych weglach zaburzenia odczucia sytości maja wszyscy, nie tylko osoby z/po ED.
Edytowany przez Cyrica 6 lutego 2020, 10:50
6 lutego 2020, 18:21
Nie będę cały dzień tak jadła... Jestem nauczona jeść zdrowo, odżywczo, ale nadal ważę bardzo mało i boje się zmian. Muszę się przełamać, więc zacznę od jednego obiadu "normalnego" w tygodniu, reszta posiłków będzie zupełnie zdrowa. Chciałabym też 2 razy w miesiącu zjeść coś bez kalkulowania całkowicie, po prostu po coś sięgnąć na co będę miała akurat ochote. Mecze się z ED już tyle czasu, że mam dość...
6 lutego 2020, 18:28
Spróbuję, zamierzam, zacznę, będę... I tak mija kolejny rok.