Temat: Ratujcie moją głowę, proszę

Szukam tu odwagi, może jakiegoś pocieszenia by nie wrócić do liczenia i zacząć jeść - dla siebie i dziecka...


Jak niektórzy wiedzą, od lat "walczę" z ED.
Zadręczają mnie często okropne myśli.
Nie potrafię jeść bez ważenia WSZYSTKIEGO na wadze kuchennej, wyliczania... byle nie przekroczyć cholernego bilansu ani nie jeść za mało.

Jestem w 21 tygodniu ciąży i chcę poświęcić się dla dziecka. Do tej pory jadałam 1800 - 1900 kcal (jestem niska) wszystko wyliczając skrupulatnie. Dzidziuś na razie rozwija się bardzo dobrze.
Ale....
Jakieś co najmniej 8 dni temu postanowiłam zawalczyć i przestać ważyć wszystko. Zacząć jeść normalnie dla dziecka i dla siebie. Być jak normalny człowiek. A co się okazało...myślałam, że sobie radzę, wreszcie gotuję bez ważenia...a tymczasem przez te dni jadłam zdecydowanie za mało. W tym wszystkim przeplatał się mój strach o przekroczenie bilansu (a przecież miałam go właśnie zdrowo przekroczyć) i w konsekwencji jadałam bardzo mało. Ja nawet nie wiem czy tam było 1400/500 kcal.

Teraz w głowie mam jedno:
"Tyle lat starań, liczenia kalorii, ważenia na marne. I znowu rozpieprzyłam metabolizm. Teraz gdy chcę jeść więcej dla dziecka (nakaz lekarza) zacznę tyć o wiele szybciej. Bo to nie jest skok z 1800/1900 kcal na więcej, tylko skok z głodówki".

Czy myślicie że po tych dniach głodówki wszystko spieprzyłam? Cholernie żałuję ale obiecałam sobie że nie będę nic podliczać, czy zjadłam ile trzeba żeby z tego ED wyjść. I żałuję. Bo to było za mało. I odmawiałam sobie wielu rzeczy ze strachu choć miałam chęć jeść. Strach wygrał.

Czy wszystko zrujnowałam i teraz do końca ciązy będę tyła dużo szybciej?

Annne17 napisał(a):

Przez kilka dni czy nawet tydzień, dwa,  niczego nie zrujnowałaś. Ludzki organizm jest o wiele bardziej odporny. Pomyśl co działoby się z kobietami, którym  brakuje okresowo pożywienia.Druga bardzo ważna sprawa to Twoje samopoczucie i psychika - jest dla dziecka niemniej ważne od samego dostarczania składników pokarmowych. Stres może bardzo źle  wpływać na płód, wywoływać skurcze macicy i całą gamę innych dolegliwości od psychosomatycznych po neurologiczne i u Ciebie i u samego dziecka. Spokojnie się zastanów co zapewni Ci  dobry humor i staraj się być pogodna dla prawidłowego rozwoju maleństwa. Głowa do góry i więcej wiary w swoje możliwości. Wszystkiego dobrego :)

Dziękuję bardzo za pocieszenie!

Wiesz, chodzi o to że ja już raz schudłam (ok 4 lata temu) wyniszczając się głodówką a później ustabilizowałam jedzenie ale popadłam w obsesję kontroli. Stąd boję się że coś zrujnowałam ponieważ "organizm pamięta krzywdy" i takie kolejne dni głodu chyba sprawiają że on automatycznie spowalnia metabolizm

Co do psychiki...tak wiem, muszę właśnie uspokoić psychikę. Zająć się czymś, bo martwi mnie ile ta dzidzia przeze mnie znosi nerwów

coconut.charlotte napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Przez kilka dni czy nawet tydzień, dwa,  niczego nie zrujnowałaś. Ludzki organizm jest o wiele bardziej odporny. Pomyśl co działoby się z kobietami, którym  brakuje okresowo pożywienia.Druga bardzo ważna sprawa to Twoje samopoczucie i psychika - jest dla dziecka niemniej ważne od samego dostarczania składników pokarmowych. Stres może bardzo źle  wpływać na płód, wywoływać skurcze macicy i całą gamę innych dolegliwości od psychosomatycznych po neurologiczne i u Ciebie i u samego dziecka. Spokojnie się zastanów co zapewni Ci  dobry humor i staraj się być pogodna dla prawidłowego rozwoju maleństwa. Głowa do góry i więcej wiary w swoje możliwości. Wszystkiego dobrego :)
Dziękuję bardzo za pocieszenie!Wiesz, chodzi o to że ja już raz schudłam (ok 4 lata temu) wyniszczając się głodówką a później ustabilizowałam jedzenie ale popadłam w obsesję kontroli. Stąd boję się że coś zrujnowałam ponieważ "organizm pamięta krzywdy" i takie kolejne dni głodu chyba sprawiają że on automatycznie spowalnia metabolizmCo do psychiki...tak wiem, muszę właśnie uspokoić psychikę. Zająć się czymś, bo martwi mnie ile ta dzidzia przeze mnie znosi nerwów

Tylko się nie martw, że dzidzia się przez Ciebie denerwuje (smiech). A tak na poważnie to dbaj bardzo o dobre myśli. Koncentruj się na przyjemnościach, na planowaniu i działaniu. Z martwienia się nie ma żądnego pożytku - nikt nie jest w stanie przewidzieć jak potoczy się życie i co nas spotka. Człowiek się namartwi, przerobi najczarniejsze myśli, a życie napisze scenariusz jakiego nikt by się nie spodziewał. Nasz mózg przeżywa równie mocno to co nas spotyka i to co sobie wyobrażamy, więc martwiąc się robimy sobie krzywdę. Mnie przez zmartwieniem chroni  złota myśl, do jakiej doszłam przed laty, gdy zrozumiałam, jak wielkie szkody wyrządziły mi niepotrzebne zmartwienia - teraz w trudnych chwilach zaraz sobie ją powtarzam "moje życie było pełne nieszczęść, które mnie nigdy nie spotkały"

Annne17 napisał(a):

coconut.charlotte napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Przez kilka dni czy nawet tydzień, dwa,  niczego nie zrujnowałaś. Ludzki organizm jest o wiele bardziej odporny. Pomyśl co działoby się z kobietami, którym  brakuje okresowo pożywienia.Druga bardzo ważna sprawa to Twoje samopoczucie i psychika - jest dla dziecka niemniej ważne od samego dostarczania składników pokarmowych. Stres może bardzo źle  wpływać na płód, wywoływać skurcze macicy i całą gamę innych dolegliwości od psychosomatycznych po neurologiczne i u Ciebie i u samego dziecka. Spokojnie się zastanów co zapewni Ci  dobry humor i staraj się być pogodna dla prawidłowego rozwoju maleństwa. Głowa do góry i więcej wiary w swoje możliwości. Wszystkiego dobrego :)
Dziękuję bardzo za pocieszenie!Wiesz, chodzi o to że ja już raz schudłam (ok 4 lata temu) wyniszczając się głodówką a później ustabilizowałam jedzenie ale popadłam w obsesję kontroli. Stąd boję się że coś zrujnowałam ponieważ "organizm pamięta krzywdy" i takie kolejne dni głodu chyba sprawiają że on automatycznie spowalnia metabolizmCo do psychiki...tak wiem, muszę właśnie uspokoić psychikę. Zająć się czymś, bo martwi mnie ile ta dzidzia przeze mnie znosi nerwów
Tylko się nie martw, że dzidzia się przez Ciebie denerwuje . A tak na poważnie to dbaj bardzo o dobre myśli. Koncentruj się na przyjemnościach, na planowaniu i działaniu. Z martwienia się nie ma żądnego pożytku - nikt nie jest w stanie przewidzieć jak potoczy się życie i co nas spotka. Człowiek się namartwi, przerobi najczarniejsze myśli, a życie napisze scenariusz jakiego nikt by się nie spodziewał. Nasz mózg przeżywa równie mocno to co nas spotyka i to co sobie wyobrażamy, więc martwiąc się robimy sobie krzywdę. Mnie przez zmartwieniem chroni  złota myśl, do jakiej doszłam przed laty, gdy zrozumiałam, jak wielkie szkody wyrządziły mi niepotrzebne zmartwienia - teraz w trudnych chwilach zaraz sobie ją powtarzam "moje życie było pełne nieszczęść, które mnie nigdy nie spotkały"

O ciekawe zdanie. Muszę faktycznie przestać się martwić na zapas i skupić na czymś przyjemnym bo ze zmartwien nic dobrego nie przychodzi 

Nie wiedziałam, że ciąża aż tak na mózg pada. A do tego powoduje wybuchy agresji.

Kilka dni na diecie 1400-1500 na pewno nie rozwali Ci metabolizmu! Jakby to było kilka miesięcy, to może byłby powód do delikatnych zmartwień, ale to też nie byłoby "rozwalenie metabolizmu do końca życia" - organizm po jakimś czasie wróciłby na odpowiednie tory. Głowa do góry:)

Jest jeszcze jeden pocieszający fakt, i mówię o tym z własnego doświadczenia: jak wpadniesz w wir obowiązków przy dziecku, to prawdopodobnie przestaniesz zadręczać się kwestiami wyglądu, wagi czy obsesją sprawdzania i liczenia wszystkiego. Po prostu nie będziesz mieć czasu i ochoty na zajmowanie się takimi drobiazgami, bo Twoim głównym i najważniejszym obowiązkiem będzie dbanie o Twoje dziecko:)

Kolejny aspekt jest taki, że organizm jest bardzo mądry i najczęściej sam daje Ci sygnał, czego potrzebujesz i ile. Co więcej - nawet, jeżeli w diecie będzie Ci czegoś brakowało, organizm "dociągnie" sobie substancje odżywcze z zapasów utworzonych w Twoim ciele, żeby dziecko miało wszystko to, czego potrzebuje. Oczywiście te zapasy trzeba mieć, żeby było z czego dociągać, a deficyt może odbić się na Twoim zdrowiu - dlatego warto zwrócić uwagę na to, żeby dieta dostarczała wszystko, czego powinna. Małe odstępstwa w jedną czy w drugą stronę będą niezauważalne zarówno dla Ciebie, jak i dla dziecka.

A jeżeli czujesz, że tracisz kontrolę, to najlepiej będzie pogadać ze specjalistą i rozpisac sobie dietę. Wtedy nie będziesz musiała zastanawiać się nad tym, co powinnaś zjeść i ile.

Życzę powodzenia i jak najlżejszej ciąży:)

Pasek wagi

naceroth napisał(a):

Kilka dni na diecie 1400-1500 na pewno nie rozwali Ci metabolizmu! Jakby to było kilka miesięcy, to może byłby powód do delikatnych zmartwień, ale to też nie byłoby "rozwalenie metabolizmu do końca życia" - organizm po jakimś czasie wróciłby na odpowiednie tory. Głowa do góry:)Jest jeszcze jeden pocieszający fakt, i mówię o tym z własnego doświadczenia: jak wpadniesz w wir obowiązków przy dziecku, to prawdopodobnie przestaniesz zadręczać się kwestiami wyglądu, wagi czy obsesją sprawdzania i liczenia wszystkiego. Po prostu nie będziesz mieć czasu i ochoty na zajmowanie się takimi drobiazgami, bo Twoim głównym i najważniejszym obowiązkiem będzie dbanie o Twoje dziecko:)Kolejny aspekt jest taki, że organizm jest bardzo mądry i najczęściej sam daje Ci sygnał, czego potrzebujesz i ile. Co więcej - nawet, jeżeli w diecie będzie Ci czegoś brakowało, organizm "dociągnie" sobie substancje odżywcze z zapasów utworzonych w Twoim ciele, żeby dziecko miało wszystko to, czego potrzebuje. Oczywiście te zapasy trzeba mieć, żeby było z czego dociągać, a deficyt może odbić się na Twoim zdrowiu - dlatego warto zwrócić uwagę na to, żeby dieta dostarczała wszystko, czego powinna. Małe odstępstwa w jedną czy w drugą stronę będą niezauważalne zarówno dla Ciebie, jak i dla dziecka.A jeżeli czujesz, że tracisz kontrolę, to najlepiej będzie pogadać ze specjalistą i rozpisac sobie dietę. Wtedy nie będziesz musiała zastanawiać się nad tym, co powinnaś zjeść i ile.Życzę powodzenia i jak najlżejszej ciąży:)

Dziękuję!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.