Temat: Różne mity

Które z mitów żywieniowych uważacie za najbardziej żałosne i które was najbardziej bawią?

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

A, zapomniałam wcześniej dodać że śmieszy mnie jeszcze ta cała moda na gluten-free, lacto-free, i te inne fanaberie, gdy nie ma medycznych wskazań aby te składniki z diety wykluczać. I dieta Dąbrowkiej jest dla mnie totalnie idiotyczna. I przyznam że nawet trochę o tym poczytałam po tym jak wszystkie moje koleżanki zaczęły się na tą dietę napalać. W oryginalnej książce owej Pani doktor jest błąd na błędzie - więc raczej nie jest to górnolotna publikacja. A sama idea jedzenia tylko warzyw i owoców jest dla mnie po prostu chora... Nawet jak komuś uda się wytrzymać na tym kilka tygodni to efekt jojo po takiej diecie murowany!
Niekoniecznie.  Jak jesz sensowna ilość kalorii to nie. 
Ale nie dostarczasz żadnych białek i tłuszczów. Do tego dołóż fakt że brak białka powoduję że organizm poniekąd "zjada" mięśnie w większym stopniu niż gdy białka mu dostarczasz w trakcie odchudzania. Mięśnie potrzebują dużo energii, więc im mniej ich masz tym mniej możesz zjeść by nie przytyć lub schudnąć. Pewnie jak w przypadku jedzenia śniadań czy nie jedzenia po 18 - każdy jest inny i nie istnieje rozwiązanie typu "one size fits all", ale dla mnie taka dieta to męczenie się bez sensu :P
Jak to nie? Strączki są bogate w białko. Kapustne w sumie też nieźle pod tym względem. Awokado,  oliwki zawierają sporo tłuszczu.  Wiec moim zdaniem nie jest tak źle na tej diecie. 

Tak, ale właśnie chodzi o to że na tej diecie Dąbrowkiej niby nie można tych warzyw jeść. Nic strączkowego o ile dobrze pamiętam. Awokado i oliwki też nie bo za tłuste. .Z owoców też tylko niektóre (lista owoców była dość mocno ograniczona) i nie za często. Być może teraz są już jakieś modyfikacje, ja czytałam oryginalną książkę tej całej doktor, ale tak jak pisałam aż roi się tam od błędów, więc raczej bym nie zaufała tym "mądrościom". I żadnych dowodów na to że jest jak ta pani mówi że jest

yuratka napisał(a):

Have_fun napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

aniloratka napisał(a):

dla mnie spowalnianie metabolizmu i slowo detoks :D bo nie jedzeie po 18, 5 posilkow etc. to sa mity w zaleznosci od jednostki. 
I jeszcze hit ostatnich lat - zakwaszenie organizmu :) Kiedy trafię w sieci na jakikolwiek artykuł o odżywianiu, zdrowi czy dietach, to przestaję go czytać w momencie, gdy po raz pierwszy pojawi się jedno z tych słów - detoks albo zakwaszenie :D
Taaak! Faktycznie to zakwaszanie to hit ostatnich lat. A jeśli chodzi o detoksy, głodówki i inne sposoby "oczyszczania" organizmu to jest totalny absurd dla mnie. I pojęcie "złogów jelitowych"...
A na jakiej podstawie to jest dla Ciebie absurd?

Organizm człowieka jest na tyle doskonały że, jeśli jest zdrowy, to potrafi oczyszczać się sam. A w jelitach zawsze są złogi. Które, są sukcesywnie usuwane - to się nazywa wydalanie ;) Taka jest moja opinia.

Ale jeśli masz inną opinię na ten temat to z chcęcią się dowiem (i piszę to z szczerej ciekawości, nie z przekory).

Have_fun napisał(a):

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

A, zapomniałam wcześniej dodać że śmieszy mnie jeszcze ta cała moda na gluten-free, lacto-free, i te inne fanaberie, gdy nie ma medycznych wskazań aby te składniki z diety wykluczać. I dieta Dąbrowkiej jest dla mnie totalnie idiotyczna. I przyznam że nawet trochę o tym poczytałam po tym jak wszystkie moje koleżanki zaczęły się na tą dietę napalać. W oryginalnej książce owej Pani doktor jest błąd na błędzie - więc raczej nie jest to górnolotna publikacja. A sama idea jedzenia tylko warzyw i owoców jest dla mnie po prostu chora... Nawet jak komuś uda się wytrzymać na tym kilka tygodni to efekt jojo po takiej diecie murowany!
Niekoniecznie.  Jak jesz sensowna ilość kalorii to nie. 
Ale nie dostarczasz żadnych białek i tłuszczów. Do tego dołóż fakt że brak białka powoduję że organizm poniekąd "zjada" mięśnie w większym stopniu niż gdy białka mu dostarczasz w trakcie odchudzania. Mięśnie potrzebują dużo energii, więc im mniej ich masz tym mniej możesz zjeść by nie przytyć lub schudnąć. Pewnie jak w przypadku jedzenia śniadań czy nie jedzenia po 18 - każdy jest inny i nie istnieje rozwiązanie typu "one size fits all", ale dla mnie taka dieta to męczenie się bez sensu :P
Jak to nie? Strączki są bogate w białko. Kapustne w sumie też nieźle pod tym względem. Awokado,  oliwki zawierają sporo tłuszczu.  Wiec moim zdaniem nie jest tak źle na tej diecie. 
Tak, ale właśnie chodzi o to że na tej diecie Dąbrowkiej niby nie można tych warzyw jeść. Nic strączkowego o ile dobrze pamiętam. Awokado i oliwki też nie bo za tłuste. .Z owoców też tylko niektóre (lista owoców była dość mocno ograniczona) i nie za często. Być może teraz są już jakieś modyfikacje, ja czytałam oryginalną książkę tej całej doktor, ale tak jak pisałam aż roi się tam od błędów, więc raczej bym nie zaufała tym "mądrościom". I żadnych dowodów na to że jest jak ta pani mówi że jest

A nie,  no ja myślałam że można wszystkie jeść. Jeśli tam są tylko wybrane te najmniej kaloryczne to faktycznie masz rację 

Pasek wagi

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

soraka napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

nie mam żałosnych:P ale bawi mnie nie jedzenie po 18 m.in. :)
a mnie nie, bo chodzę spać o 21 więc od 18nie jem
Jak myślisz co by się strasznego stało jakbyś przesunela swój ostatni posiłek na 19 czy 20? Bo wg mnie nic. 
No może mieć np trudność z zaśnięciem i ogólnie ze snem. Mi np lepiej się śpi i zasypia jak trochę od czekam po posiłku i dopiero potem pójdę spać. 
ale 1-2 godziny to nadal jest jakiś czas przed zaśnięciem. chodzi mi o konkretnie odczekanie tych 3 godzin:P ja za to wolę zjeść cokolwiek nawet niedużego tuż przed zaśnięciem, bo nie lubię uczucia pustego żołądka jak sie kładę, ale to jest tylko i wyłącznie moja preferencja, a nie że robie tak bo wierze że to coś daje. zakładam, że osoby które czekają te 3 godziny wierzą w jakąś magiczną moc tego czasu :) że jak nie jesz 3 godziny przed zaśnięciem to coś tam
Wiesz, no ja z zegarkiem w ręku nie jem ale dla mnie ta godzina przed to zdecydowanie za późno. Zależy też ile akurat zjem. Więc to wszystko zależy od konkretnej osoby.
to przeczytaj może jeszcze raz co napisałam. Edit. ja akurat uważam, że to o której zjesz ostatni posiłek nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia i myślę, że jasno to wynika z tego co napisałam.
Ale o co ta cała dyskusja? Zrozumiałam ze dla Ciebie nie ma znaczenia ale to chyba Ty nie zrozumialas co ja napisałam. Ale nie chce mi się juz tłumaczyć.

po prostu Twoje odpowiedzi są zupełnie od czapy do tego co napisałam. 

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

soraka napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

nie mam żałosnych:P ale bawi mnie nie jedzenie po 18 m.in. :)
a mnie nie, bo chodzę spać o 21 więc od 18nie jem
Jak myślisz co by się strasznego stało jakbyś przesunela swój ostatni posiłek na 19 czy 20? Bo wg mnie nic. 
No może mieć np trudność z zaśnięciem i ogólnie ze snem. Mi np lepiej się śpi i zasypia jak trochę od czekam po posiłku i dopiero potem pójdę spać. 
ale 1-2 godziny to nadal jest jakiś czas przed zaśnięciem. chodzi mi o konkretnie odczekanie tych 3 godzin:P ja za to wolę zjeść cokolwiek nawet niedużego tuż przed zaśnięciem, bo nie lubię uczucia pustego żołądka jak sie kładę, ale to jest tylko i wyłącznie moja preferencja, a nie że robie tak bo wierze że to coś daje. zakładam, że osoby które czekają te 3 godziny wierzą w jakąś magiczną moc tego czasu :) że jak nie jesz 3 godziny przed zaśnięciem to coś tam
Wiesz, no ja z zegarkiem w ręku nie jem ale dla mnie ta godzina przed to zdecydowanie za późno. Zależy też ile akurat zjem. Więc to wszystko zależy od konkretnej osoby.
to przeczytaj może jeszcze raz co napisałam. Edit. ja akurat uważam, że to o której zjesz ostatni posiłek nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia i myślę, że jasno to wynika z tego co napisałam.
Ale o co ta cała dyskusja? Zrozumiałam ze dla Ciebie nie ma znaczenia ale to chyba Ty nie zrozumialas co ja napisałam. Ale nie chce mi się juz tłumaczyć.
po prostu Twoje odpowiedzi są zupełnie od czapy do tego co napisałam. 

Na Twoje pytanie (co prawda nie do mnie) tak właśnie Ci odpowiedziałam. Gdzie widzisz odpowiedzi od czapy? 

Moje ulubione? Koniecznie 5 posiłków dziennie, inaczej nie da się schudnąć (+ obowiązkowo próba zagadania mnie swoim podniesionym głosem, bo ja jem 3 posiłki a trzeba 5 😅) i śniadanie jako najważniejszy posiłek dnia dla każdego na globie, który trzeba zjeść do godziny po wstaniu (nigdy się nie dowiedziałam co się stanie, jak nie zdążę). I ogólnie to całe przekonanie, że wszyscy ludzie są tacy sami i na każdego to samo działa a jak nie to robi coś źle.

Pasek wagi

Have_fun napisał(a):

yuratka napisał(a):

Have_fun napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

aniloratka napisał(a):

dla mnie spowalnianie metabolizmu i slowo detoks :D bo nie jedzeie po 18, 5 posilkow etc. to sa mity w zaleznosci od jednostki. 
I jeszcze hit ostatnich lat - zakwaszenie organizmu :) Kiedy trafię w sieci na jakikolwiek artykuł o odżywianiu, zdrowi czy dietach, to przestaję go czytać w momencie, gdy po raz pierwszy pojawi się jedno z tych słów - detoks albo zakwaszenie :D
Taaak! Faktycznie to zakwaszanie to hit ostatnich lat. A jeśli chodzi o detoksy, głodówki i inne sposoby "oczyszczania" organizmu to jest totalny absurd dla mnie. I pojęcie "złogów jelitowych"...
A na jakiej podstawie to jest dla Ciebie absurd?
Organizm człowieka jest na tyle doskonały że, jeśli jest zdrowy, to potrafi oczyszczać się sam. A w jelitach zawsze są złogi. Które, są sukcesywnie usuwane - to się nazywa wydalanie ;) Taka jest moja opinia.Ale jeśli masz inną opinię na ten temat to z chcęcią się dowiem (i piszę to z szczerej ciekawości, nie z przekory).

Tak, to prawda. Od tego mamy wątrobę, które usuwa nasze wszelkie toksyny. Jest jeszcze układ limfatyczny aktywowany przez ruch lub przez szorowanie szczotką na sucho. O tym wszystkim pisałam u siebie wielokrotnie. Żeby proces oczyszczania przebiegał skutecznie ciału nalezy dostarczyć składników odżywczych i zadbać o wątrobę. O tym wszystkim pisałam TUTAJ.


Wyśmiewasz dietę Dąbrowskiej, a nie zdajesz sobie sprawy, że ona naprawdę ratuje wielu osobom zdrowie, abstrahując już od tych błędów w książce - wymień o co Ci chodzi, bo na razie tylko spekulujesz ;)bez konkretów. Szkoda. Wszelkie diety głodówkowe jak np. post Dąbrowskiej to ogromny stresor dla ciała i nawet jeśli dla Ciebie wydaje się to bezsensowne, to jest już udowodnione naukowo, że taki stres jak niedobór białka i odżywianie poniżej zapotrzebowania kalorycznego przez pewien czas (dieta WO właśnie) - wywołuje w ciele autofagię, za odkrycie której została przyznana nagroda Nobla w 2016r.


Autofagia to nic innego jak zjadanie samego siebie - tłumacząc z greki słowa auto i phagein. W procesie tym, który zachodzi w różnych tkankach ciała dochodzi do rozkładu starych i zużytych organelli komórkowych i pozyskiwane z nich elementy służą do budowy nowych, zdrowszych komórek. Dieta WO zapewnia właśnie autofagię - Dąbrowska nazywała to "odżywianiem wewnętrznym". To nie jest destrukcyjny proces tylko można go raczej porównac do generalnych porządków w ciele. dzięki niemu usuwane są chore komórki, ciało się regeneruje szybciej i zdrowieje, jeśli za dużo było zgromadzonych w organizmie odpadów.


Dziś samo zdrowe odżywianie się może być niezbyt wystarczające, żeby zachować pełnię zdrowia. Dlatego właśnie tak popularne stały się dziś wszelkie sposoby odżywiania oparte na poście przerywanym. Im dłużej ktoś zachowuje przerwę od ostatniego posiłku, tym większa w jego ciele autofagia, czyli generalne porządki. Autofagię wywołują wszelkie inne stresujące czynniki, nie tylko niskokaloryczna dieta np. WO, ale też ćwiczenia fizyczne, szok dla ciała podczas zimnego i ciepłego prysznica, pewne rodzaje żywności jak np zielona herbata, kawa, herbata Earl Grey a olejem bergamotowym, imbir, grzyby reishi itd.... porządny sen, głodówki.


To jest bardzo interesujące zjawisko i nie może być przez nas ignorowane. Jesli otworzysz umysł na tę nową dla Ciebie teorię, być może staniesz się świadoma, że nasze ciała potrafią same się leczyć, jeśli tylko damy im szansę.

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Pani_Selerowa napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

soraka napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

nie mam żałosnych:P ale bawi mnie nie jedzenie po 18 m.in. :)
a mnie nie, bo chodzę spać o 21 więc od 18nie jem
Jak myślisz co by się strasznego stało jakbyś przesunela swój ostatni posiłek na 19 czy 20? Bo wg mnie nic. 
No może mieć np trudność z zaśnięciem i ogólnie ze snem. Mi np lepiej się śpi i zasypia jak trochę od czekam po posiłku i dopiero potem pójdę spać. 
ale 1-2 godziny to nadal jest jakiś czas przed zaśnięciem. chodzi mi o konkretnie odczekanie tych 3 godzin:P ja za to wolę zjeść cokolwiek nawet niedużego tuż przed zaśnięciem, bo nie lubię uczucia pustego żołądka jak sie kładę, ale to jest tylko i wyłącznie moja preferencja, a nie że robie tak bo wierze że to coś daje. zakładam, że osoby które czekają te 3 godziny wierzą w jakąś magiczną moc tego czasu :) że jak nie jesz 3 godziny przed zaśnięciem to coś tam
Wiesz, no ja z zegarkiem w ręku nie jem ale dla mnie ta godzina przed to zdecydowanie za późno. Zależy też ile akurat zjem. Więc to wszystko zależy od konkretnej osoby.
to przeczytaj może jeszcze raz co napisałam. Edit. ja akurat uważam, że to o której zjesz ostatni posiłek nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia i myślę, że jasno to wynika z tego co napisałam.
Ale o co ta cała dyskusja? Zrozumiałam ze dla Ciebie nie ma znaczenia ale to chyba Ty nie zrozumialas co ja napisałam. Ale nie chce mi się juz tłumaczyć.
po prostu Twoje odpowiedzi są zupełnie od czapy do tego co napisałam. 
Na Twoje pytanie (co prawda nie do mnie) tak właśnie Ci odpowiedziałam. Gdzie widzisz odpowiedzi od czapy? 

czy możesz się konkretnie odnieść do mitu 3 godzin ? bo o tym cały czas jest mowa.

Have_fun napisał(a):

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

A, zapomniałam wcześniej dodać że śmieszy mnie jeszcze ta cała moda na gluten-free, lacto-free, i te inne fanaberie, gdy nie ma medycznych wskazań aby te składniki z diety wykluczać. I dieta Dąbrowkiej jest dla mnie totalnie idiotyczna. I przyznam że nawet trochę o tym poczytałam po tym jak wszystkie moje koleżanki zaczęły się na tą dietę napalać. W oryginalnej książce owej Pani doktor jest błąd na błędzie - więc raczej nie jest to górnolotna publikacja. A sama idea jedzenia tylko warzyw i owoców jest dla mnie po prostu chora... Nawet jak komuś uda się wytrzymać na tym kilka tygodni to efekt jojo po takiej diecie murowany!
Niekoniecznie.  Jak jesz sensowna ilość kalorii to nie. 
Ale nie dostarczasz żadnych białek i tłuszczów. Do tego dołóż fakt że brak białka powoduję że organizm poniekąd "zjada" mięśnie w większym stopniu niż gdy białka mu dostarczasz w trakcie odchudzania. Mięśnie potrzebują dużo energii, więc im mniej ich masz tym mniej możesz zjeść by nie przytyć lub schudnąć. Pewnie jak w przypadku jedzenia śniadań czy nie jedzenia po 18 - każdy jest inny i nie istnieje rozwiązanie typu "one size fits all", ale dla mnie taka dieta to męczenie się bez sensu :P
Jak to nie? Strączki są bogate w białko. Kapustne w sumie też nieźle pod tym względem. Awokado,  oliwki zawierają sporo tłuszczu.  Wiec moim zdaniem nie jest tak źle na tej diecie. 
Tak, ale właśnie chodzi o to że na tej diecie Dąbrowkiej niby nie można tych warzyw jeść. Nic strączkowego o ile dobrze pamiętam. Awokado i oliwki też nie bo za tłuste. .Z owoców też tylko niektóre (lista owoców była dość mocno ograniczona) i nie za często. Być może teraz są już jakieś modyfikacje, ja czytałam oryginalną książkę tej całej doktor, ale tak jak pisałam aż roi się tam od błędów, więc raczej bym nie zaufała tym "mądrościom". I żadnych dowodów na to że jest jak ta pani mówi że jest

Może Dąbrowska w swojej książce nie przytacza badań naukowych, ale jeśli Cię to interesuje zajrzyj sobie TU i TUTAJ

Naturalna! napisał(a):

Have_fun napisał(a):

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

maharettt napisał(a):

Have_fun napisał(a):

A, zapomniałam wcześniej dodać że śmieszy mnie jeszcze ta cała moda na gluten-free, lacto-free, i te inne fanaberie, gdy nie ma medycznych wskazań aby te składniki z diety wykluczać. I dieta Dąbrowkiej jest dla mnie totalnie idiotyczna. I przyznam że nawet trochę o tym poczytałam po tym jak wszystkie moje koleżanki zaczęły się na tą dietę napalać. W oryginalnej książce owej Pani doktor jest błąd na błędzie - więc raczej nie jest to górnolotna publikacja. A sama idea jedzenia tylko warzyw i owoców jest dla mnie po prostu chora... Nawet jak komuś uda się wytrzymać na tym kilka tygodni to efekt jojo po takiej diecie murowany!
Niekoniecznie.  Jak jesz sensowna ilość kalorii to nie. 
Ale nie dostarczasz żadnych białek i tłuszczów. Do tego dołóż fakt że brak białka powoduję że organizm poniekąd "zjada" mięśnie w większym stopniu niż gdy białka mu dostarczasz w trakcie odchudzania. Mięśnie potrzebują dużo energii, więc im mniej ich masz tym mniej możesz zjeść by nie przytyć lub schudnąć. Pewnie jak w przypadku jedzenia śniadań czy nie jedzenia po 18 - każdy jest inny i nie istnieje rozwiązanie typu "one size fits all", ale dla mnie taka dieta to męczenie się bez sensu :P
Jak to nie? Strączki są bogate w białko. Kapustne w sumie też nieźle pod tym względem. Awokado,  oliwki zawierają sporo tłuszczu.  Wiec moim zdaniem nie jest tak źle na tej diecie. 
Tak, ale właśnie chodzi o to że na tej diecie Dąbrowkiej niby nie można tych warzyw jeść. Nic strączkowego o ile dobrze pamiętam. Awokado i oliwki też nie bo za tłuste. .Z owoców też tylko niektóre (lista owoców była dość mocno ograniczona) i nie za często. Być może teraz są już jakieś modyfikacje, ja czytałam oryginalną książkę tej całej doktor, ale tak jak pisałam aż roi się tam od błędów, więc raczej bym nie zaufała tym "mądrościom". I żadnych dowodów na to że jest jak ta pani mówi że jest
Może Dąbrowska w swojej książce nie przytacza badań naukowych, ale jeśli Cię to interesuje zajrzyj sobie TU i TUTAJ. 

Ok, powiedzmy że w jakimś stopniu to do mnie przemawia pod względem zasadności ograniczenia kalorycznego, ale niekoniecznie zasadności diety Dabrowskiej konkretnie :) Badania nowe, z zeszłego roku a książka Dąbrowkiej stara i bez żadnych odwołań do jakichkolwiek badań, więc mimo wszystko dzięki. Człowiek uczy się czegoś całe życie :) Sciagnęłam pełne wersje tych raportów i z chęcią przeczytam dokładnie jak będę miała chwilę - póki co tylko pobieżnie przeleciałam żeby wiedzieć o czym mowa. Chociaż na pierwszy rzut oka mogłabym się trochę przyczepić do metodologii, przynajmniej jednego z tych lit reviews. 

Tak czy siak, ja się katować takimi dietami nie zamierzam. U mnie jakiekolwiek głodówki testowane w przeszłości (kiedy jeszcze mi się wydawało że najlepiej schudnąć szybko i mieć z głowy), przynoszą jedynie kompulsy i efekt jojo w trybie natychmiastowym :P

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.