Temat: Rwa kulszowa

Cześć, mam problem związany z napadami rwy kulszowej. Już po raz trzeci jestem przykuta do łóżka. Postanowiłam coś z tym zrobić więc proszę was o rady. Zaznaczę tylko że do tej pory jedyną moją aktywnością fizyczną były gry taneczne.

Jakie ćwiczenia sprawdzają się przy tego typu schorzeniach ?

 Co ćwiczyć a czego unikać? 

Pasek wagi

piłka gimnastyczna, taka płaska piłka z wypustkami. I doradzę szczerze z całego serca, żebyś poszła na rehabilitację. Bo z tym to nie przelweki jak sama widzisz. A mozna z tego wyjsć bez szwanku po odpowiedniej miesięcznej rehabilitacji.

Pasek wagi

mój mąż robi regularnie ćwiczenia na kręgosłup - między innymi unoszenie bioder, leżąc na plecach, ze skrzyżowanymi rękami na piersiach - więcej nie pamiętam ;) jak miał pierwszy atak rwy, to poszedł do fizjoterapeuty i tam nam gość pokazał masaże jakie się wykonuje przy tym schorzeniu - za trudne, żeby wytłumaczyć to tutaj, no i musiałaby Ci to wykonywać osoba trzecia, bo samemu nie da rady.  mi też pomaga łyknięcie olfenu, ale to na receptę. 

Pasek wagi

Miałam raz bardzo silny atak kilka lat temu. U mnie za tym jednym razem gdy miałam ani leżenie ani leki nic nie dawały. Męczyłam się prawie miesiąc. Wzięłam wtedy 2 czy 3 masaże u fizjoterapeuty, pokazał mi też ćwiczenia. Głównie chodzi o rozciąganie tych rejonów, trochę trudno wytłumaczyć przez neta. Czego unikać? Długiego siedzenia. Zwłaszcza przy komputerze, w niewłaściwej pozycji. Od tego czasu się pilnuję, staram się też rozciągać mięśnie. Raz później przy nawale pracy i długich nadgodzinach coś zaczęło mnie pobolewać ale zaczęłam od razy przeciwdziałać ćwiczeniami i na szczęście przeszło. Ale jak raz się atak pojawił to trzeba się pilnować.

W razie ataku radzę iść do fizjoterapeuty. Masaż najlepiej działa. I niech Ci pokaże ćwiczenia jakie masz wykonywać w razie bólu ale i zapobiegawczo. Co innego jak ktoś Ci na żywo pokaże a co innego opowiadanie przez internet.

I niestety ale na rwę kulszową leżenie nic nie dało. Pomimo, że bolało jak diabli trzeba to było właśnie rozchodzić i porozciągać.

Po pierwsze to należałoby stwierdzić, skąd te napady sie biorą.
Przyczyny "rwy kulszowej" mogą być rózne i wbrew temu, co radzi tutaj grono domorosłych ekspertów, nie da się przyjąć jednej recepty na poprawę stanu zdrowia.
W przypadkach skrajnych , kiedy ucisk na korzeń nerwowy jest długotrwały i utrzymuje się tam stan zapalny, może dojść nawet do jego obumarcia, co np może skutkowac takimi nieodwracalnymi atrakcjami jak opadanie stopy, porażenie zwieraczyodbytu lub pęcherza moczowego (i to w jedną - nietrzymanie, lub w drugą - zablokowanie wydalania) itp.
Oczywiście są to już stany mocno patologiczne, ale jeżeli kogoś boli miesiąc, i pojawiają się np deficyty ruchowe,to jest na całkiem dobrej drodze. ;)

Przy powracających atakach lub trwających długo (np pow 2 tyg) dolegliwościach bólowych, nalezy zastanowić się nad badaniem obrazowym jak RTG i w kolejnym kroku tomograf lub MRI
Należałoby też uważać z masażami  "z marszu", do których zabierają się co bardziej pewni siebie i słabo wyedukowani fizykoterapeuci, bo można prosto ze stołu fizykoterapeuty trafić na stół operacyjny.

No, to tyle w ramach straszenia.
Cel postu jest taki, żeby uświadomić części z czytających, że to nie jest banalny katar i jak się dzieje, to trzeba zacząć się edukować w temacie i dobrze zdjagnozować swój stan.
Zdrowia!

:D

P.S.
Terenia - miałas Ty kiedy taki atak? Próbowałas chodzić? No. To nie pisz bajek.
W pierwszym okresie stanu ostrego leżenie jest jak najbadziej zalecane.
Później faktycznie lepiej próbować zacząć się jak najszybciej ruszać.

rafalmruk napisał(a):

Po pierwsze to należałoby stwierdzić, skąd te napady sie biorą.Przyczyny "rwy kulszowej" mogą być rózne i wbrew temu, co radzi tutaj grono domorosłych ekspertów, nie da się przyjąć jednej recepty na poprawę stanu zdrowia.W przypadkach skrajnych , kiedy ucisk na korzeń nerwowy jest długotrwały i utrzymuje się tam stan zapalny, może dojść nawet do jego obumarcia, co np może skutkowac takimi nieodwracalnymi atrakcjami jak opadanie stopy, porażenie zwieraczyodbytu lub pęcherza moczowego (i to w jedną - nietrzymanie, lub w drugą - zablokowanie wydalania) itp.Oczywiście są to już stany mocno patologiczne, ale jeżeli kogoś boli miesiąc, i pojawiają się np deficyty ruchowe,to jest na całkiem dobrej drodze. ;)Przy powracających atakach lub trwających długo (np pow 2 tyg) dolegliwościach bólowych, nalezy zastanowić się nad badaniem obrazowym jak RTG i w kolejnym kroku tomograf lub MRINależałoby też uważać z masażami  "z marszu", do których zabierają się co bardziej pewni siebie i słabo wyedukowani fizykoterapeuci, bo można prosto ze stołu fizykoterapeuty trafić na stół operacyjny.No, to tyle w ramach straszenia.Cel postu jest taki, żeby uświadomić części z czytających, że to nie jest banalny katar i jak się dzieje, to trzeba zacząć się edukować w temacie i dobrze zdjagnozować swój stan.Zdrowia!P.S.Terenia - miałas Ty kiedy taki atak? Próbowałas chodzić? No. To nie pisz bajek.W pierwszym okresie stanu ostrego leżenie jest jak najbadziej zalecane.Później faktycznie lepiej próbować zacząć się jak najszybciej ruszać.

A umiesz czytać ze zrozumieniem? Przecież napisałam, że raz miałam. Też na początku wraz z lekami dostałam zalecenie od lekarza leżenia. Tyle, że to nic nie pomogło. Podobnie jak ponowna wizyta u lekarza (i nie było żadnych zaleceń dalszej diagnostyki mimo, że to było już po dwóch tygodniach bólu i brania leków). Niestety atak trafił mi się w najgorszym możliwym momencie kiedy musiałam chodzić do pracy i nie było mowy żebym wzięła dłuższe L4 niż 2 tygodnie. A w pracy musiałam wtedy siedzieć na tyłku 8 godzin. Koszmar. Męczyłam się kilka tygodni. Zaciskając zęby i przełykając łzy w ciągu dnia i rycząc po powrocie do domu. Wiem doskonale jak boli chodzenie, siedzenie czy nawet leżenie w trakcie silnego ataku.  W końcu po miesiącu zdecydowałam się skorzystać z usług poleconego fizjoterapeuty i to była najlepsza decyzja. Tutaj poprawę odczułam już po pierwszym masażu i ćwiczeniach. Kolejne dwie sesje, w międzyczasie zalecone ćwiczenia i wszystko przeszło.  

Najnowsze badania wykazaly, ze im szybciej zaczniemy sie ruszac, tym szybciej rwa kulszowa mija.mam znajoma,ktora lezy juz prawie rok w lozku, wiec tym  bardziej biore sobie takie sprawy do serca. mam regularnie napady rwy kulszowej ( raz na rok - lub dwa). ostatnim razem mialam niedawno i trwala 3 dni, wiec wiem, ze nie nalezy nad soba ubolewac - tylko rwe rozchodzic. ledwo mnie chwycilo ( bylam na kolanach aby wyciagnac zabawke  spod szafy), a ja powolutku wstaje ( ok 5 minut mi to zajelo, ale mniejsza) ubieram trampki (nastepne 10 minut) i ide piec kilometrow, po czvym odpoczywam i nastepne 10 km. Potem - gdy okreslam swoj bol w skali 1/10 , to juz jest polowe mniejszy niz przed wyjsciem. Jak sluchalam reportazu o tej rwie, to dowiedzialam sie, ze najgorszy jest moment zmiany pozycji - czyli od lezenia do siadu, czy od siadu do wstania, od przewrocenia sie na bok itd. Wiec jak lezymy przy tej rwie - to trzeba z pomoca innych, albo samemu po prostu zmusisc sie, zacisnac zeby i wstac. To jest najtrudniejszy moment, a potem po prostu chodzic. Powolutku i coraz szybciej. Ja juz od tamtego roku, jak zobaczylam ten reportaz tak robie - to juz moja druga rwa kulszowa rozchodzona spacerami (w tamtym roku mialam tydzien rwy - bo nie bardzo w to wierzylam i troche chodzilam, a troche jednak lezalam (ale bez zadnych lekow!), a teraz moja rwa trwala 3 dni - naturalnie zupelnie bez lekow - bo sie przylozylam z tymi spacerami) a jeszcze wczesniej - to trwala cale dwa tygodnie (albo 2i pol) meczarni naturalnie w pozycji lezacej, placzu i brania na okraglo lekow usmierzajacych bol. Bo wlasnie pozycja lezaca i unieruchomienie - jest najgorsze w rwie. Stwierdzono, ze im mniej dni lekarze daja zwolneinie - tym szybciej rwa mija i naturalnie nie tylko chodzi o zdrowie konkretnego obywatela ale rowniez o koszty jego leczenia dla panstwa.

tak wiec polecam  lazic, lazic, lazic - na poczatku wolno, noga za noga, ale po 20 - 50m juz mozna lepiej chodzic - naprawde sprawdzone.

Aby nie dopuscic do rwy - to nalezy sie nauczyc schylac prawidlowo ( na youtube sa filmiki) oraz nie robic dziwnych skretow - po prostu nauczyc sie oszczedzac kregoslup. Ja staram sie, ale... 

Miewam (czytez miewałem, bo od jakiegoś czasu - odpukać - jakoś sie uspokoiło) ten problem i jedno wiem na pewno - jeżeli zaatakuje, to żebym się zes... nie wiem jak zapierał, to więcej jak dwóch-trzech kroków nie zrobię.
sofro, jeżeli piszesz, że zaraz po ataku przeszłas w sumie 15 km, to albo ściemniasz, albo piszesz o czyms zupełnie innym w sensie przyczyny bólu.
Oczywiście, jak tylko sie da to trzeba zacząć się ruszać, ale na początku NIE MA OPCJI, żeby chodzić.
Ból jest paraliujący i sam doświadczyłem dwukrotnie, kiedy chciałem mimo bólu się ruszać, że nieomal odpłynałem.

Kwestia leżenia i leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych jest prosta:
Przeciwbólowe i pozycja horyzontalna z nogami zgietymi w kolanach 90stopni (lub inna przynosząca ulgę) pomagaja mięśniom pleców się odprężyć (bo jezeli boli, to mięśnie w reakcji obronnej się spinają i ustawiają ciało w takim przekoszeniu - kto miał ten widział w lustrze), co z kolei pozwala zrepozycjonowac sie krążkom, czy tez krążkowi międzykręgowemu i odbarczyć korzeń/korzenie nerwowe.
Przeciwzapalne powodują zaleczenie stanu zapalnego, który powstaje w momencie ucisku na korzeń.

W leczeniu i profilaktyce bardzo dobrze sprawdza sie również metoda McKenziego, poniewaz pozwala poznać protokoły, które mozna stosowac natychmiast po wystąpieniu objawów i w ten sposób dramatycznie skrócić czas rehabilitacji, oraz do codziennego stosowania w ramach profilaktyki.
Inne zapewne też są dobre, natomiast tą przećwiczyłem i w nią wierzę.

Bol jest ogromny i nikt tego nie neguje, ale w sumie nogami mozna ruszac, Jezeli sie skupsiz na tym, aby przejsc iles tam kilometrow - to zareczam, ze mozna - bo to zrobilam, jednak aby po tych 15 km  zeby usiasc, to lzy lecialy mi z oczu - bol byl tak ogromny. Tak wiec owszem, mozna przejsc wiele, i to daje rezultaty.

Nie neguje zadnych innych metod sprawdzonych - podaje tylko swoje.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.