Temat: Trener personalny - przegiął?

Hej!

Chciałabym Wam nakreślić mój wczorajszy trening z trenerem i zapytać, czy to ja przesadzam, czy może trener :p

Wczoraj byłam pierwszy raz kiedykolwiek na takim treningu. Siłownia osiedlowa. Ewidentnie stara, ale myślę sobie - okej, to nie jest sieciówka, tu się ćwiczy, a nie świeci nowymi butami.

Trener od razu wziął mnie na salę, na matę i kazał ćwiczyć. Na początku wszystko na plecach, jakieś brzuszki, nożyce, podnoszenia, wytrzymywanie. Nawet nie jestem w stanie tego wszystkiego nazwać, ale wymęczyłam się konkretnie. Potem trochę na brzuchu, podnoszenie nóg na bokach, jakieś okrążenia obiema nogami w powietrzu. Następnie deska, ćwiczenia na pośladki (wypady na czworaka). To wszystko trwało jakieś 50 minut, potem trener zaczął mi pokazywać ćwiczenia na rozciąganie - myślę sobie UFF, już koniec, że JEDNAK NIE BYŁO TAK ŹLE. A potem on mi mówi, że czas na ćwiczenia na wydolność. 3 serie po 15 razy z wypadami do tyłu, pajacykami itd. Już wtedy zaczynało mi brakować tchu, miałam mroczki i generalnie myślałam, że zwymiotuję. Na szczęście wtedy zapytałam, czy mogę iść się napić i miałam chwilę odpoczynku. Potem już czekały mnie tylko ćwiczenia siłowe, oddech mi się ustabilizował i zaczynało być lepiej. To potrwało jakiś czas, dopóki dawałam radę. Na koniec 21 minut na bieżni interwały. 

Ogólnie po zejściu z bieżni myślałam, że upadnę. Ledwo doszłam do domu, a dzisiaj mam takie zakwasy, że szkoda gadać.

I tu moje pytanie - czy to powinno tak wyglądać? Oczywiście zdaję sobie sprawę, ze trening personalny nie polega na kawce i pogawędkach, ale ja jestem zupełnym początkującym. Wcześniej ćwiczyłam sobie tak dla siebie, dla przyjemności. Rower, bieganie itd. Nigdy, przenigdy nie miałam takiego wycisku. W dodatku nie dostałam żadnej motywacji. W trakcie myślałam, że umrę i nigdy tam nie wrócę, liczyłam na jakiś motywacyjny tekst ze strony trenera, a on mi na koniec powiedział tylko "no nie będę ukrywał, dobrze nie jest".

Jak to wygląda z Waszej perspektywy? Chodzić tam jeszcze? 

Pasek wagi

ikenii napisał(a):

Hej!Chciałabym Wam nakreślić mój wczorajszy trening z trenerem i zapytać, czy to ja przesadzam, czy może trener :pWczoraj byłam pierwszy raz kiedykolwiek na takim treningu. Siłownia osiedlowa. Ewidentnie stara, ale myślę sobie - okej, to nie jest sieciówka, tu się ćwiczy, a nie świeci nowymi butami.Trener od razu wziął mnie na salę, na matę i kazał ćwiczyć. Na początku wszystko na plecach, jakieś brzuszki, nożyce, podnoszenia, wytrzymywanie. Nawet nie jestem w stanie tego wszystkiego nazwać, ale wymęczyłam się konkretnie. Potem trochę na brzuchu, podnoszenie nóg na bokach, jakieś okrążenia obiema nogami w powietrzu. Następnie deska, ćwiczenia na pośladki (wypady na czworaka). To wszystko trwało jakieś 50 minut, potem trener zaczął mi pokazywać ćwiczenia na rozciąganie - myślę sobie UFF, już koniec, że JEDNAK NIE BYŁO TAK ŹLE. A potem on mi mówi, że czas na ćwiczenia na wydolność. 3 serie po 15 razy z wypadami do tyłu, pajacykami itd. Już wtedy zaczynało mi brakować tchu, miałam mroczki i generalnie myślałam, że zwymiotuję. Na szczęście wtedy zapytałam, czy mogę iść się napić i miałam chwilę odpoczynku. Potem już czekały mnie tylko ćwiczenia siłowe, oddech mi się ustabilizował i zaczynało być lepiej. To potrwało jakiś czas, dopóki dawałam radę. Na koniec 21 minut na bieżni interwały. Ogólnie po zejściu z bieżni myślałam, że upadnę. Ledwo doszłam do domu, a dzisiaj mam takie zakwasy, że szkoda gadać.I tu moje pytanie - czy to powinno tak wyglądać? Oczywiście zdaję sobie sprawę, ze trening personalny nie polega na kawce i pogawędkach, ale ja jestem zupełnym początkującym. Wcześniej ćwiczyłam sobie tak dla siebie, dla przyjemności. Rower, bieganie itd. Nigdy, przenigdy nie miałam takiego wycisku. W dodatku nie dostałam żadnej motywacji. W trakcie myślałam, że umrę i nigdy tam nie wrócę, liczyłam na jakiś motywacyjny tekst ze strony trenera, a on mi na koniec powiedział tylko "no nie będę ukrywał, dobrze nie jest".Jak to wygląda z Waszej perspektywy? Chodzić tam jeszcze? 

U mnie : ok, 20 min wywiadu ( krócej jeśli nigdy nie ćwiczyłaś)
15 min rozgrzewki i przechodzimy do celowych ćwiczeń .
To, co opisałaś nie brzmi profesjonalnie.

Pasek wagi

Moim zdaniem nie tak powinien wyglądać pierwszy trening. Nie było rozmowy, nie było określenia celów itp. Wygląda to tak (wnioskując po opisie), że trener wziął świeżaka praktycznie z łapanki i przemaglował bez ładu i składu jeszcze sadząc krytyczny komentarz i ignorując fakt, że autorka ledwo daje radę i niezbyt dobrze się czuje. Oczywiście, wiem, że porządny trening powinien dawać wycisk, ale po pierwsze każdy ma inną sprawność i nie ma co szarżować na starcie, bo mogło się to skończyć różnie, po drugie każdy ma inne oczekiwania (dlatego instruktor powinien zapytać o cele, przeprowadzić jakiś wstępny wywiad). Wydaje mi się, że sport powinien zmęczyć, "przeorać", ale i być przyjemnością. Czasem nawet po ciężkim treningu czujemy zadowolenie, endorfiny, "miłe zmęczenie", dumę, kopa energii itp. - i o to chodzi.! Tymczasem autorka tematu raczej się zraziła. Trener nie powinien dopuszczać do sytuacji, kiedy ktoś obawia się wrócić na siłownię, niepokoi się o swoje samopoczucie w trakcie treningu i źle się czuje po nim. Mimo wszystko dałabym temu instruktorowi jeszcze jedną szansę, z tym że starałabym się być bardziej asertywna i zwracać mu uwagę na wszelkie niepokojące objawy, ale też mówić wprost, że coś jest dla Ciebie za trudne lub że nie dajesz rady. W końcu w sporcie chodzi o systematyczny progres, a to wszystko wymaga czasu i wyczucia.

jak dla mnie byłoby idealnie, ale ja nie zaczynam od zera :)

Pasek wagi

nie przegial 

A ja Ci zazdroszczę!:) Wiele bym dała żeby mieć takiego kata nad sobą. Nic tak nie motywuje jak osoba, która wymaga pracy na 110%. Jedyne co mi się nie podoba to jak Cię podsumował na koniec. To może niektórych demotywować , zwłaszcza świeżaków. Chociaż z drugiej strony ja bym sie chyba nie przejęła tym zbytnio - przecież sama wiesz że masz na razie słabą kondycję więc powiedział prawdę. Tym bardziej bym chodziła do niego żeby mu udowodnić że potrafię;p Jeśli chodzi o zakwasy to przyzwyczaisz się a może nawet z czasem polubisz. Ja pamiętam jak po swoim pierwszym treningu nie mogłam wstać z łóżka. Czułam się jakby mi ktoś w łydki gwoździ powbijał, każdy krok sprawiał ból. Mimo to dwa dni później poszłam na trening i naprawdę nie było źle. Wręcz pomogło. Ja jestem zdania, że klina klinem chociaż wiem, że są różne teorie na ten temat. Daj sobie 3-4 dni i ćwicz dalej. Wykorzystaj to, że masz kogoś takiego, bo najtrudniej jest zmobilizować się samemu. Sama wiem, że dużo więcej daję z siebie gdy ktoś mnie "pilnuje".

Jak to wytrzymasz to będzie tylko lepiej, chociaż ja nie wiem czy bym dała radę :) Czasami oglądam te programy o chudnięciu, jak tam trenerzy personalni cisną tych ludzi, pierw mdleją, rzygają.... ale jak wytrzymają pierwsze dni, to potem już jest coraz lepiej

Ja zawsze z trenerem daję z siebie maksa, aż mi się kręci w głowie i się zataczam. Pyta mnie kilkakrotnie czy dobrze się czuję. Tylko raz byłam bliska zrzygania się i wtedy kazał mi przestać :D Ja tam to lubię, wtedy czuję, że był naprawdę trening ;) 

Pasek wagi

Wszystko ok, ale czy przed treningiem zrobił z Tobą jakiś wywiad? Wypytał Cię o ewentualne schorzenia, urazy itd?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.