- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
29 grudnia 2008, 14:38
wiele z nas biega, często zaczyna i przestaje - bo zimno, bo pada, bo ciemno. a jakby tak biec do celu? mi się skojarzył romantyczny Paryż:) ode mnie to jakieś 1000 km, zakładając prędkość 10km/h to by było 100 godzin (6000 min) . biegając 3 razy w tygodniu po 33 min wychodzi 100 min na tydzień czyli 60 tygodni. rok ma 52 tygodnie, ale zakładając, że będziemy biegać więcej wiosną i latem to jesteśmy wstanie to zrobić, dobiec na romantycznego sylwestra 2009 do Paryża. co wy na to? ja w to wchodzę zdecydowanie:)
4 stycznia 2009, 19:39
Biegam dla przyjemności, ale staram się mieć cel. Mój najbliższy, to przebiec Półmaraton w Warszawie (29 marca). Ponieważ chciałbym zrobić to w miarę przyzwoicie, to ćwiczę według specjalnego planu treningowego. Robimy to razem z żoną. Jeżeli chcecie śledzić jej zmagania, to zapraszam tu:
http://bieganie.pl/?show=1&cat=70&id=1017
- Dołączył: 2006-08-20
- Miasto: Zgorzelec
- Liczba postów: 674
4 stycznia 2009, 21:53
ciągle jeszcze mam zakwasy dlatego nie biegałam dzisiaj ale byłam w lesie z dziećmi na sankach ok 1,5 h marszu, w tym kilka razy musiałam wbiec pod górkę
4 stycznia 2009, 21:58
Ja z psiną na spacerku - ok pół godzinki marszu przeplatanego z krótkimi/szybkimi biegami :D heh wiecie jak to jest -> z psiakiem też trzeba się pobawić ;)
Okazało się że muszę biegać wcześnie rano ;( Aj... poranki o 5 to nie jest to co mi się podoba :(
- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
5 stycznia 2009, 09:27
annakiel,
a to nie bardziej męczące takie sanki niż bieganie?:)
5 stycznia 2009, 12:22
Kapitka06 - ja biegam o 6 mniej więcej. ciężko wstać, oj, ciężko...
no i dzisiaj od rana biegałam. myślałam, że zastrzelę mojego psa, który
miał fajną zabawę: wpadać mi pod nogi... specjalnie to robiła, żebym się
nią zainteresowała, a nie tylko machała kółeczka. efekt: najpierw
upadłam na tyłek i boo-laaa-łooo, potem upadłam prosto na kolana.
niewybrednych kilka słów poleciało w stronę psa, ale chyba po niej
spłynęło. seria "siad" i "waruj" i wróciłyśmy do domu. pół godz.
biegania interwałowego za mną, potem jeszcze twardo przećwiczyłam po 15 minut na brzuch
i pupę. ciężko było, ale wytrzymałam :)))
no, a potem rowerem do pracy. 40 minut przez rozkopany śnieg. chwilami raczej stałam niż jechałam, ale dojechałam, uffff.
dzisiaj jeszcze mnie czeka 40 minut rowerem do domu i wsjo.
- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
5 stycznia 2009, 19:37
popekpopek,
ty to jesteś twardziel!!!!!
ja dziś kupiłam termometr, żeby wiedzieć co i jak. gdy spadnie poniżej -20 to nie będę biegała. na razie jest -11 i za 45 min wychodzę. trochę mnie strach ogarnia, już szłam 25 min z tramwaju i mi rączki zamarzły, dwie pary rękawiczek włożę:)
5 stycznia 2009, 19:59
U mnie dzisiaj dzień wolny - pierwszy w tym roku :)... Jutro kolejny dzień treningowy. Temperatury nie są aż tak straszne. O wiele gorszy jest zimny i przenikliwy wiatr - tego trzeba za wszelką cenę unikać. Pozdrawiam GORĄCO...
5 stycznia 2009, 20:20
No ja bym musiała biegać o 5... :( no max 5.15 żeby zdążyć do szkoły ;o
Okazało się że po pierwsze są takie masakryczne zaspy że w sumie wypadałoby biegać po ulicy :D No nie jest to w sumie największy problem... Ale mimo wszystko najdłuższy odcinek biegam równolegle do ulicy gdzie jest największy ruch... ;)
a po drugie to nie mogę biegać wieczorami bo jest niebezpiecznie nie ze względu na pogodę ale ze względu na ludzi... ostatnio pobili jakąś babkę na spacerze z psem ;o Eh... Co się dzieje na tym świecie??
Jutro mobilizacja i bieganko... KONIECZNIE!
Ściskam mocno dziewczęta i anthosa :D ;*
5 stycznia 2009, 20:46
Może znajdziesz jakiegoś towarzysza celem zapewnienia bezpieczeństwa? Do tego w kieszeń gaz (zawsze to nieco bezpieczeniej - przynajmniej tak człowiek się czuje)... Przyznaję - kobiety mają tu trudniej.
5 stycznia 2009, 21:13
Szczerze to nie jest głupi pomysł... Wiecie sama w sumie nie biegam - jest ze mną pies. Tyle że to nie jest pies pokroju owczarka niemieckiego itp tylko małego kundelka ;D Także służy mi tylko jako towarzysz przeciwko nudzie ;)
Gaz nie jest złym pomysłem. Pomyślę nad tym ;) póki co pozostaje mi wczesne wstawanie :(