- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
29 grudnia 2008, 14:38
wiele z nas biega, często zaczyna i przestaje - bo zimno, bo pada, bo ciemno. a jakby tak biec do celu? mi się skojarzył romantyczny Paryż:) ode mnie to jakieś 1000 km, zakładając prędkość 10km/h to by było 100 godzin (6000 min) . biegając 3 razy w tygodniu po 33 min wychodzi 100 min na tydzień czyli 60 tygodni. rok ma 52 tygodnie, ale zakładając, że będziemy biegać więcej wiosną i latem to jesteśmy wstanie to zrobić, dobiec na romantycznego sylwestra 2009 do Paryża. co wy na to? ja w to wchodzę zdecydowanie:)
31 marca 2009, 22:00
> to się nabiegałam... po 4 km w nodze znowu
> skrzypi. i pobolewa...
>
Nie ma lekko. Powrót po kontuzji zajmie trochę czasu. Bardzo trudno właściwie wyważyć wysiłek, żeby stymulować szybki powrót do zdrowia, a jednocześnie nie odnowić urazu. Tu sprawdza się jedna zasada - powoli i z lekkim niedosytem. Można czuć miejsce, w którym coś się zadziało, ale boleć nie powinno.
Trzymam kciuki za szybki powrót na trasę.
- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
31 marca 2009, 22:52
anthos ma zupełną rację. biegi w małych dawkach po kontuzjach
- Dołączył: 2008-11-03
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 1776
31 marca 2009, 23:43
dzwoniłam już do ortopedy- mam się u niego pojawić we wtorek, bo i tak trzeba odczekać po podaniu tych sterydów, a póki co kazał... truchtać!
eheheheeheh.. mi to nie przeszkadza. Kiedy nogi są rozgrzane i jestem gdzieś na początku drugiego kilometra, przestaję odczuwać ten dyskomfort w okolicy pięty-wraca mniej więcej na czwartym. Co do Waszych słusznych sugestii- nie sądzę, żebym przesadzała- moje truchtanie ogranicza się do pokonywania "trasy" 3-4 km w zawrotnym tempie... 7-8km/h
Dreptam z żelową podpiętką.
Miałam Was gonić, a tymczasem wylewam tu żale "inwalidki"
Full Respect za wyrozumiałość
1 kwietnia 2009, 00:23
heh., tak dzisiaj myślałam o Twojej pięcie, że aż mnie rozbolała... ale pokręciłam nogą, biegłam dziś wolniej nieco i jakoś dało radę. zobaczymy, co jutro będzie.
dzisiaj znowu 40 minut za mną, juhu! :)
chyba zacznę zliczać i jednak biec do tego Paryża. początkowo przerażała mnie odległość, ale w sumie... muszę przemyśleć :)
Inka, nie daj się, słuchaj lekarza, słuchaj rad i przede wszystkim dbaj o nogę, bo lepiej na chwilę teraz się zatrzymać, niż później na znacznie dłuższą.
trzymam kciuki za powroty do zdrowia obydwu Was, dziewczyny.
acha, mój pies ma chyba jednak łapę w dobrym stanie - znów dzisiaj razem biegałyśmy i było ok. właśnie merda ogonem i każe Was pozdrowić - cała szczęśliwa, że zaczęłam z nią biegać - ma teraz towarzystwo :))
- Dołączył: 2007-09-20
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 382
1 kwietnia 2009, 09:29
Wczoraj siłownia (12km ergometru - 50 min), troche maszyn, rowerek i bieżnia.
Dzisiaj rano 6 km rozruchu (31:49). Nadal zakwasy po półmaratonie nieprzyzwoite.
- Dołączył: 2008-11-03
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 1776
1 kwietnia 2009, 12:04
i u mnie poranek ruchliwy (bez skojarzeń proszę
). 7 km i chyba najdłuższa rozgrzewka i schładzanie w całej mojej "karierze biegowej". Samopoczucie na plus, tyle że pospałabym trochę. A tu mycie okien, sprzątanie.. Milego dnia!
1 kwietnia 2009, 21:46
pierwszy dzień rozruchu po HM. 4.23 km. Samopoczucie doskonałe.
- Dołączył: 2007-09-20
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 382
2 kwietnia 2009, 09:00
dzisiaj tylko 4 km,
wczoraj było 6 km na 75% HRmax, dzisiaj miało byc 6 km na 80 % HRmax, ale po 3 km zacząłem słabnąć i zdecydowałem sie na przerwanie treningu.
Cały czas czuję HM w nogach plus wczorajszy mocny trening - krótko mówiąc przesadziłem z treningiem na dzisiaj.
Ogólnie na najblizsze 2,5 m-ca przestawiam sie na trening pod złamanie 45min/10km.
Od lipca znów będę zwiększał objętość pod dłuższe dystanse.
2 kwietnia 2009, 20:44
no, ja dzisiaj 35 minut. gorąco mi było, i pies dorwał wieeeelką kość (krowy? słonia??? co to w ogóle robiło w parku????????) i musiałyśmy wracać do domu - skoncentrowałam się na niej, na odbieraniu kości, ćwiczeniu posłuszeństwa etc. i dalsze bieganie nie miało sensu (no i sił i ochoty już nie miałam też :))
dziewczyny, wy jak? chłopaki tu gonią ostro, widzę :)
@import url(/themes/default/css
- Dołączył: 2008-11-03
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 1776
3 kwietnia 2009, 13:32
ja wczoraj przerwa i ciąg dalszy mega-porzadków. ale wreszcie skończyłam. wynosłam z domu chyba z tonę zbyt wielkich ciuchów. normalnie namioty mogłabym z tych starych portek porobić
i nadwyrężyłam chyba dłoń-cholerka, spuchło wokół nadgarstka. albo z kostki się przeniosło
dziś w planie 3-4 km, w zależności od samopoczucia. No chyba , że będzie lepsze, niż mi się wydaje w chwili obecnej, to polecę ciut dalej i-spalę te placki ziemniaczane, pożarte na obiad...