13 marca 2011, 12:31
ile kalori powinnam zjesc i czy dzisiejszy jadlospis jest dobry ?? Sama juz nie wiem
śniadanie: 2 kromki chleba z ziarnami z szynka z piersi kurczaka (30g) + kilka plasterków ogorka zielonego i kilka kiszonego + herbata zielona bez cukru
2 śniadanie: kaszka manna z bananami z biedronki
Obiad: chińszczyzna, moja porcja to max 40g ryżu, 100g piersi z kuczaka gotowanej na kotce rosolowej, 200g mieszanki chinskiej i to jest z fixem do potraw chinskich robione jednak bez oliwy
Podwieczorek: Planuje jakies ciacho z cukierni, moze jakis ptys albo cos
Kolacja: 5 pierogów z truskawkami, tu bedzie jakies ok 300 kcal bo 9 to 422kcal + herbata
i chce zjesc jeszcze w miedzy czasie jakiegos owoca typu pomaranczko albo cos
dodam ze nie wypije dzisiaj zadnego soku tylko woda i te herbaty zielone
a i na codzieniem nie jem slodyczy ale dzisiaj taka ochote mam na ciacho... chce zdrowo przytyc :))
Moze cos zmienic ?? macie jakies propozycje?? cos zamienic cos dodac? Co na kolejne dni?
15 marca 2011, 18:12
DZIewczyny ja wiem, ,że jest trudno, wiem! Ale jak to zrobić, jak to
zrobić, ja chcę wyzdrowieć, ale jak to zrobić... co wam da, ze będziecie
tak myśleć? będziecie się nad sobą tak użalać całe życie i mówić sobie
ze to takie trudne więc się tego nie podejmę??
ZMUŚCIE SIĘ. z doświadczenia wiem, że czasem to jest dobre wyjście,
często miałam takie sytuacje, że nie chciało mi się wychodzić nigdzie,
ale zmusiłam się do tego, i jak wróciłam do domu to cieszyłam się, że
wyszłam. Kontakty ze znajomymi dobrze robią, a spędzenie z nimi czasu
pomaga nie myśleć o jedzeniu (no chyba, że jest się na prawdę w mocno
kiepskim stanie i tylko się oszukuje, że chce się wyzdrowieć. Jeżeli
ktoś wazy 30 kg to lepsza będzie dla niego hospitalizacja niz kontakty
ze znajomymi,bo wtedy będzie się tłumaczył, że "przecież zdrowieję bo
spotykam się ze znajomymi i nie myślę o jedzeniu/to przez to że nie
myslę o jedzeniu to nie jem tak dużo bo zapominam" itp...
mówicie, że jedzenie jest calym waszym życiem - a robicie coś w kierunku żeby to zmienić?? Macie jakieś pasje, hobby? No wlasnie. Ja wiem, że jest trudno. WIEM, na prawdę wiem, bo tak, nadal jestem chora, nadal chcę schudnąć, czasem kombinuję, ale mimo rozdarcia pomiędzy chorobą a wyzdrowieniem to i tak PRÓBUJĘ. Próbuję odbudować kontakty ze znajomymi, dużo rozmawiam z ludźmi z klasy, obecnie siedze na chacie bo dopadła mnie grypa, i jest mi strasznie źle, objawy się nasilają - właśnie przez to, że z nikim się nie spotykam. Ludzie pomagają, i są naturalnym lekiem :P uwierzcie.
- Dołączył: 2010-11-30
- Miasto: Apple Tree
- Liczba postów: 51635
15 marca 2011, 18:27
NieTaWiedza a masz już wagę w normie? mi pani psycholog powiedziała, że jak trochę przytyję to będę mieć lepsze samopoczucie i będę mieć więcej energii. ale ja nie umiem się przełamać, żeby więcej jeść i moja waga od kilku tyg stoi w miejscu. chciałabym wyglądać normalnie, ale to całe przytycie mnie przerasta... co chwila się porównuję do tego co jedzą inni itp... mam wrażenie, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. wiadomo czasami bywają lepsze dni, ale potem znowu jest tak jak jest i obsesyjne myśli o jedzeniu wracają... :(
15 marca 2011, 18:35
Nie, mam niedowagę. Hm, lepsze samopoczucie gdy waga wzrośnie? Kurde,
jakos to dziwnie to brzmi i nie uważam, żebyś nagle zaczęła tryskać
energią i była szczęsliwa gdy bedziesz miała wyższe bmi /raz- przez
właśnie wyższe bmi, a dwa... wyższa waga nic nie zmieni prócz tego że
będziesz miała zdrowszą wagę, ale jeżeli nie będziesz robiła nic w
kierunku zdrowienia to nic to nie zmieni wlasciwie./
ja bym Ci radziła jednak pójść do szpitala. serio, ja też prawdopodobnie
będę szła, pomimo, że bmi nie mam aż tak niskiego. Tam też jest dużo
ludzi, masz terapię codziennie.
- Dołączył: 2010-11-30
- Miasto: Apple Tree
- Liczba postów: 51635
15 marca 2011, 18:44
ja się boję, że po szpitalu będę w gorszym stanie psychicznym. w ogóle trochę się naczytałam jak tam jest... dziewczyny oszukują z (nie)jedzeniem, wciągają w to innych itp. niezbyt ciekawie. wolałabym chyba jednak sama w domu zdrowieć, jeść to co chce. przecież to cyz będę zdrowa, czy nie zależy ode mnie. nikt za mnie nie będzie jadł. to ja się muszę nauczyć jak normalnie jeść i normalnie żyć. jedzenie powinno być normalną życiową czynnością, a w tej chwili jest dla mnie jakimś rytuałem... pilnuje godzin posiłków, co 3 h jem 5 posiłków dziennie... jakaś obsesja. codziennie praktycznie mój jadłospis jest taki sam. zmieniają się jedynie czasami podwieczorki.
NieTaWiedza napisałaś, że masz niedowagę i dalej chcesz schudnąć? ja też mam niedowagę i to sporą, ale schudnąć już nie chce. chce przytyć, ale najlepiej żeby się dało tak móc przytyć bez tych ogromnych ilości jedzenia ponad 2000kcal dziennie...chciałabym się móc np. obudzić i ważyć o te 5 kg więcej, bo to całe tycie jest dla mnie takie trudne. chciałabym być już na utrzymaniu. wyglądam okropnie, mam bardzo chude nogi i ręce... bardzo źle się z tym czuję, a nie bardzo się staram, żeby to zmienić... :(
15 marca 2011, 18:47
aj no ale ja wychodze ze znajomymi jednak szkola nie zawsze mi na to pozwala a czasami bywa tak ze nie moge skupic sie na nauce bo mysle o tym. ale staram sie z tym walczyc.nie dam wygrac anoreksji... !!
15 marca 2011, 18:50
jabłkowa ja tez mam to samo nie chce schudnac wrecz przeciwnie... ale tego jedzenia jest mnostwo i tez nie daje rady tego pochlonąc. czasami pije soki np kubusie ale nie zawsze co chyba jest bledem
- Dołączył: 2010-11-30
- Miasto: Apple Tree
- Liczba postów: 51635
15 marca 2011, 19:11
najlepiej by było, gdybym mogła się obudzić jutro cięższa o parę kilo i nie musieć się tak męczyć z tym przytyciem. bo to jest dla mnie najgorsze. przez to ciągle myślę o jedzeniu, o tym co zjem, co zjadłam, porównuje się, do tego co jedzą inni. jest mi źle jak widze, że inni jedzą mniej niż ja. to tak jakbym im zazdrościła, że nie muszą tyle jeść... no ale sama się doprowadziłam do takiego stanu, w którym teraz jestem, więc sama muszę z tego wyjść. łatwiej by mi było, gdybym miała wsparcie w rodzinie, a mam wrażenie, że moi rodzice mnie nie rozumieją. mój tata uważa, że jak przytyję to już będę zdrowa, a siostra jest na mnie ciągle zła i mówi, że to moja wina, że choruję na anoreksję, bo przecież "nikt mi żarcia nie zabrał" (zacytowałam jej wypowiedź...). boję się, że jak już będę mieć wagę w normie, to i tak psychika będzie taka jak w tej chwili. tak bardzo żałuję, że się zaczęłam odchudzać, bo miała wagę w dolnych ganicach normy, także żadne diety mi nie były potrzebne. gdybym mogła cofnąć czas... ale to niemożliwe niestety. teraz mogę starać się zmienić moje zycie, aby już więcej czasu nie tracić na tą paskudną chorobę.
musimy z nią wygrać dziewczyny. wierzę, że damy radę:*
15 marca 2011, 19:16
ja mam jutro rano wizyte u psychiatry i bede ważona na czczo... miałąm miesiąć na przytycie minimum kg a jak nie to zostaje w szpitalu i strasznie się boje co jutro będzie bo zamiast przytyc schudłam;( a bmi mam poniżej 15 więc mogą mnie zamknąc;(
15 marca 2011, 19:17
też pilnuje godz posiłków i wyczekuje z zegarkiem w ręku co do min...
15 marca 2011, 19:20
aj no wiesz oni tez zapewne sie martwia, jednak gdybys Ty wiedziala ze mozesz wpasc w anoreksje napewno bys nie ryzykowala ale niestety stalo sie teraz trzeba walczyc. Niestety czasu sie nie cofnie. Trzeba sie pilnowac i jesc, niekiedy na siłe bo innej rady nie ma :(
ja tez wierze , bo musimy dac :)) :*
a ja dzisiaj musze zjesc obfita kolacje bo obiadek zjadlam marny zaledwie 3 paluszki rybne z warzywami na patelnie i do tego marchewke ;/ wiec same widzicie ze dzisiaj cienko...