Temat: Dieta Straznikow Wagi

Ostatnio przeczytałam książkę pt. Wrony w Ameryce, napisał ja Pan Marcin Wrona, który jest korespondentem w Ameryce.
I z tej książki się dowiedziałam o diecie strażników wagi która stosował P.Wrona, schudł na niej 17 kg :)
To dieta punktowa, każdy produkt ma swoje punkty.
Czy któraś z Was Kochane ja stosowała?


Pasek wagi
Ach te diety cud reklamowane po cichu przez pseudo-celebrytów... Ja zawsze sie w takich chwilach pytam: czy ludzie nie moga po prostu jeść zdrowo (normalnie) w rozsadnych ilościach, tylko musza byc na "diecie" o jakiejś nazwie, liczyć kalorie, punkty, gwiazdki... a potem płakać że zaczęli jeść normalnie i maja jojo?
na razie widać ze facet wagę trzyma, co będzie dalej czas pokaże  :)
Pasek wagi

Valkyrja napisał(a):

Ach te diety cud reklamowane po cichu przez pseudo-celebrytów... Ja zawsze sie w takich chwilach pytam: czy ludzie nie moga po prostu jeść zdrowo (normalnie) w rozsadnych ilościach, tylko musza byc na "diecie" o jakiejś nazwie, liczyć kalorie, punkty, gwiazdki... a potem płakać że zaczęli jeść normalnie i maja jojo?

Problem w tym ze obecnie ludzie nie wiedza co to jest zdrowo i w rozsadnych ilosciach. Zajrzalem do twojego pamietnika i widze ze sama jestes na jakiejś gotowej diecie, gdzie ktos za ciebie dobiera produkty i kalorycznosc posilkow, wiec nie krytykuj innych bo sama sobie z tym nie radzisz.

Dieta "weight watchers" jest popularna w stanach, bo jest latwa w stosowaniu i jest opcja dla ludzi z notorycznym brakiem czasu gdyz mozna latwo kupic gotowe posilki w supermarketach. Mozna na niej jesc praktycznie wszystko, lacznie z deserami, nie trzeba liczyc kalorii lub ukladac posilkow bo ktos juz to zrobil za nas. Wystarczy umiec dodawac. Posilki to typowe zbilansowane dania np jakis ryz, mieso, warzywa i sos.

W stanach jest duzo latwiej stosowac ta diete bo wiele firm produkujacych gotowe posilki podaje dla nich punkty "strażników wagi". Kupujesz takie pudelko w sklepie, wrzucasz do mikrofali na minute i masz gotowy cieply lunch albo obiad. Do tego dodajesz jakisz owoc albo deser, sprawdzasz ile ma punktow i masz caly jadlospis na dzien.


dam.rade.1958 napisał(a):

na razie widać ze facet wagę trzyma, co będzie dalej czas pokaże  :)

Trzyma, bo widocznie przestał jeść hamburgery ;) W USA wielu młodych ludzi nie wie czym sa owoce tzn. nigdy nie miała w ustach np. brzoskwini.

FlatStanley napisał(a):

Valkyrja napisał(a):

Ach te diety cud reklamowane po cichu przez pseudo-celebrytów... Ja zawsze sie w takich chwilach pytam: czy ludzie nie moga po prostu jeść zdrowo (normalnie) w rozsadnych ilościach, tylko musza byc na "diecie" o jakiejś nazwie, liczyć kalorie, punkty, gwiazdki... a potem płakać że zaczęli jeść normalnie i maja jojo?
Problem w tym ze obecnie ludzie nie wiedza co to jest zdrowo i w rozsadnych ilosciach. Zajrzalem do twojego pamietnika i widze ze sama jestes na jakiejś gotowej diecie, gdzie ktos za ciebie dobiera produkty i kalorycznosc posilkow, wiec nie krytykuj innych bo sama sobie z tym nie radzisz. (...)

Nie jestem na żadnej "gotowej" diecie i nikt nie dobiera za mnie posiłków. Jem wszystko z piramidy żywieniowej (oprócz mięsa, bo tego akurat nie lubię) w takich ilościach, jakich czuję że potrzebuję - kalorii nie liczę.

Piszesz że ludzie nie wiedzą co jest zdrowe i w rozsądnych ilościach, a o dziwo piramide żywieniowa i podstawy dietetyki miało się dawniej w 4 klasie szkoły podstawowej. Ludzie wiedzą co jest zdrowe - jest tym to, co im nie smakuje. Gdyby sklepowe półki nie były pełne "gotowców" ludzie musieli by gotować od podstaw, a tak? Mają uposledzone poczucie smaku przesłodzonymi i przesolonymi produktami z torebek i słoiczków. Ludzie świadomie siegaja po te "śmieci" a potem chcą przechodzic na dietę eliminując połowę normalnych produktów, które powinny być w menu każdego zdrowego człowieka. Na pewno jest łatwiej doedukować się w kwestii racjonalnego żywienia, niż próbować "diet" o modnych nazwach, reklamowanych w czasopismach.

Jedzenie czegokolwiek z torebki, słoika czy do odgrzania w mikfrofalówce nie jest zdrowe. Piszesz że amerykanie są zabiegani i nie mają czasu gotować - maja go tyle samo ile pracujacy ludzie z innych krajów. Oni nie gotują bo nie chcą, nie gotuja bo lubia zjeść fast-fooda na mieście, bo lubią jeść dania z mikrofalówki i nie przestana ich jeść nawet gdy nie będą miescić się w fotelach. Przemysł spożywczy sam tuczy ludzi zachęcając tych leniwych do spożywania "gotowców", a amerykanie to ogólnie naiwny naród który daje sie łatwo manipulować. Oczywiście ta "dieta" i punkty to także wymysł sprytnych marketingowsów by pooznaczać hamburgery "punktami" i umyć ręcę od odpowiedzialności za sprzedawanie społeczeństwu syfu (bo przeciez poinformowali że to niezdrowe i że trzeba spożywac tego mało, tak? tak).
Stosowałam- schudłam ok. 3kg, ale miałam wówczas złe podejście do diet w ogóle i odpuściłam.  Niemniej jest całkiem przyjazna, dopuszcza sporo drobnych "oszustw" dla osób, które nie umieją wytrzymać bez piwa/słodyczy od czasu do czasu. Limit punktów w przeliczeniu na kcal to mniej więcej PPM (tak było w moim przypadku), poza punktami można jeść warzywa bez limitu. Punkty są rozdzielane między produkty nie tylko ze względu na kalorie, ale też IG, generalnie zasady są całkiem rozsądne, a do tego łatwo je liczyć- po pewnym czasie mniej więcej pamiętasz, że np. tost to 1, jajko 2, a mały kawałek szarlotki na kruchym cieście aż 7.
Jak zobaczyłam na głównej Vitalii dietę IGpro, to w pierwszym momencie pomyślałam, że to jakiś odpowiednik WW właśnie, ale to tylko pierwsze wrażenie- sprawdzać nie będę, bo diety nie zamierzam kupować. Moim zdaniem dobry zamiennik dla liczenia kalorii, wpajający dodatkowo parę zdrowych nawyków (jak na przykład jedzenie warzyw). Wiadomo, w Stanach dieta zarabia na siebie głównie linią produktów spożywczych, ale ich stosowanie to żadna konieczność. Chyba mam gdzieś jeszcze skany książeczki z produktami i prostymi przepisami(mogę podesłać na pw).

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.