Temat: dieta karniwora

Efekty odchudzające

Pasek wagi

Haga. napisał(a):

Miuni, obniżenie lub eliminacja węglowodanów i owszem, może sprawić, że się schudnie i często tak się dzieje, bo stabilizuje się cukier i insulina. Insulina jest bardzo tuczącym hormonem. 

W niskich weglach chodzi przede wszystkim o zmniejszenie/uregulowanie apetytu, wtedy żeby schudnąć nie trzeba trenować tzw. silnej woli, wystarczy się kierować odczuciem głodu. Nawet na kaszach i pełnoziarnistych bywa z tym problem. Niemniej po latach głodówek i obżarstwa naprzemian uregulowanie wymaga czasu. No i na 800kcal się nie da.

Może sprawić pod warunkiem, że pilnuje się deficytu, bo chyba nie powiesz mi, że ludzie będący w nadwyżce kalorycznej schudną, gdy po prostu nie będą jeść produktów zawierających węglowodany? XD 

Z tym, że nie trzeba trenować silnej woli to bym nie przesadzała, w końcu dietę bogatą w błonnik z takich warzyw i pełnoziarnistych produktów też charakteryzuje właśnie zwiększone poczucie sytości, co ułatwia odchudzanie. Wydawać by się mogło, że ten wybór jest tylko kwestią preferencji żywieniowych ;p

Tak już rozwijając temat to ogólnie dziwi mnie ten boom na przeróżne diety eliminacyjne w dzisiejszych czasach. W końcu już nawet u nas w Europie w rozwija się epidemia nadwagi i otyłości, gdy ludzie coraz mniej się ruszają, jedzą wysoko przetworzoną żywność ubogą w błonnik, witaminy i minerały, ale za to bogatą w sól, cukry i tłuszcze nasycone. Są w dużej mierze uzależnieni od słonych przekąsek i/lub słodyczy, a szukają rozwiązania problemu w eliminacji takich np. owoców, bo zawierają naturalnie występujące cukry xD Co one zawiniły. Tak na logikę, ludzie z różnych regionów świata przez tysiące lat obok produktów zwierzęcych jedli warzywa, owoce, kasze, chleb, makarony itd. i nie mieli problemu z epidemią nadwagi ani otyłości, ale w naszych czasach fast foodów i siedzącego trybu życia nagle TE produkty stają się problemem. Po prostu coś tu nie gra xD Ale jak już wspomniałam, ostatecznie to kwestia preferencji żywieniowych i przy 800 kcal wolę sobie nawet nie wyobrażać diety bazującej wyłącznie na produktach zwierzęcych. W sumie to przy takiej kaloryczności nie potrafię sobie wyobrazić żadnej zbilansowanej diety, na której można dłużej pociągnąć bez pomocy masy suplementów :/

Pasek wagi

Miuni, nawet z masą suplementów to niewykonalne.

Na niskich węglach i nie przeżeraniu się białkiem apetyt reguluje się sam więc nie trzeba pilnować żadnego deficytu. Jeśli chce się chudnąć szybciej, wtedy się kalorie przykręca ale i tak się schudnie. Nie mówię tu o laskach typu 170/53kg wagi, które chcą zbić do 50kg, tylko o grubasach. Na niskich węglach można sobie pozwolić na dużo kalorii i dostanie się conajwyżej sraczki choć wciągając takie 3tysie będzie schodzić kilo na rok. 

Sytość od błonnika, pełnoziarnistych wypieków i masy warzyw i owoców? Próbowałam, nigdy się nie udało. No ale może mam po prostu takie geny, nie wiem.

Prawdziwą sytość poczułam dopiero na niezdrowej diecie eliminacyjnej. Najszczuplejsza w życiu byłam na Kwaśniewskim.

Jako gatunek liczymy sobie lekko licząc 200tys lat. Rolę uprawia się od 10-12. W tym sadownictwo i ogrodnictwo. Jak sądzisz, czym żywili się ludzie przed tym okresem? Podpowiadam - mięso, ryby, jaja wyżerane ptakom i szpik z kości zwierząt, do któego tylko człowiek umiał sie dobrać. To wszystko wypieczone na ogniu, który tylko czlowiek potrafił krzesać. Do tego śladowe ilości roślin. Dlaczego śladowe? Spróbuj być weganką w lesie.

jak juz wspominalem w innym temacie cukry z owocow nie sa zle ale zawsze jest kwestia aktywnosci i ilosci. Sprotowcy moga jesc duzo owocow. Zwykli ludzie siedzacy glownie w ciagu dnia, powinni niezwykle oszczednie jesc owoce co najwyzej jedna sztuka dziennie i to jeszcze zalezy jakie bo owoc owocowi nie rowny. 

Haga. napisał(a):

Miuni, nawet z masą suplementów to niewykonalne.

Na niskich węglach i nie przeżeraniu się białkiem apetyt reguluje się sam więc nie trzeba pilnować żadnego deficytu. Jeśli chce się chudnąć szybciej, wtedy się kalorie przykręca ale i tak się schudnie. Nie mówię tu o laskach typu 170/53kg wagi, które chcą zbić do 50kg, tylko o grubasach. Na niskich węglach można sobie pozwolić na dużo kalorii i dostanie się conajwyżej sraczki choć wciągając takie 3tysie będzie schodzić kilo na rok. 

Sytość od błonnika, pełnoziarnistych wypieków i masy warzyw i owoców? Próbowałam, nigdy się nie udało. No ale może mam po prostu takie geny, nie wiem.

Prawdziwą sytość poczułam dopiero na niezdrowej diecie eliminacyjnej. Najszczuplejsza w życiu byłam na Kwaśniewskim.

Jako gatunek liczymy sobie lekko licząc 200tys lat. Rolę uprawia się od 10-12. W tym sadownictwo i ogrodnictwo. Jak sądzisz, czym żywili się ludzie przed tym okresem? Podpowiadam - mięso, ryby, jaja wyżerane ptakom i szpik z kości zwierząt, do któego tylko człowiek umiał sie dobrać. To wszystko wypieczone na ogniu, który tylko czlowiek potrafił krzesać. Do tego śladowe ilości roślin. Dlaczego śladowe? Spróbuj być weganką w lesie.

Nie rozumiem xD Czy to, że przez pewien okres historii bazowaliśmy na produktach zwierzęcych jakoś neguje to, co powiedziałam? Stwierdziłam tylko fakty, że przez ostatnich kilka tysięcy lat jakoś nie mieliśmy problemu z epidemią nadwagi i otyłości pomimo spożywania warzyw, owoców i innych produktów zawierających węglowodany, stąd moje zdziwienie tak silną promocją diet je eliminujących w odpowiedzi na współczesne problemy, które nie wzięły się ze spożywania warzyw czy owoców. To raczej oczywiste, że jako ludzie jesteśmy w stanie przetrwać na różnych dietach i tego nie neguję, dlatego nie musisz udowadniać, że jako gatunek możemy przetrwać bazując na produktach zwierzęcych :) Możemy przetrwać na różnych dietach, co nie znaczy, że musimy się ograniczyć do jakichś eliminujących zwyczajne zdrowe produkty, żeby zachować szczupłą sylwetkę.

No tak, bo to kwestia indywidualna, czy ktoś woli przewagę czegoś, ale tak z ciekawości spytam - dlaczego piszesz w czasie przeszłym, że byłaś najszczuplejsza? Nie trzymasz się już tej diety?

Pasek wagi

Miuni, nie stosuję gdyż kilka lat przed dietą Kwaśniewskiego popadłam w zaburzenia odżywiania w wyniku debilnej diety stosowanej z debilnych powodów. Kiedy zaczęło mnie obchodzić jak wygladam, do Polski zawitała akurat moda na kościotrupy a ja taka nie byłam. Byłam normalna, na dodatek szybko jak na tamte czasy zaczęłam dojrzewać przybierając figurę klepsydry. W małej wiejskiej szkółce miałam przesrane. Na to nalożyły się egzotyczne jak na tamte czasy problemy psychiatryczne. Finalnie zaburzenia odżywiania zabetonowały się na kilkadziesiąt lat. 

Ta dieta podreperowała mi zdrowie, również psychiczne i odporność ale żarcie pozostało nałogiem do momentu, do którego mogłam sobie na to pozwolić. Jako że wcześniej próbowałam zdrowo żyć, wiec mam porównanie różnych diet, w tym racjonalnej i zbilansowanej. W moim przypadku ta ostatnia przegrywała z kretesem z dowolnymi niskimi węglami. Żeby bylo jasne, zanim dotarłam do Kwaśniewskiego, nie lubiłam tłuszczu i uwielbiałam razowe węglowodany no i oczywiście cukier. Polubienie tłuszczu nie zajęło mi nawet tygodnia. Myślę sobie, że tak szybko, bo to co proponują zwolennicy diet niskowęglowodanowych jest właśnie najbardziej naturalne. Dlaczego? Bo okres braku dostępu do większej ilości węgli wyselekcjonował nasze geny. I tak, człowiek może dostosować się do każdej diety choć chyba nie występują społeczności ściśle wegańskie.


 Miuni jesli dotykasz historii to dotykasz bardzo rozległego tematu :) jeszcze stosunkowo niedawno ludzie pracowali po 12 godzin dziennie wlacznie z sobotami. To co ich w duzej mierze chronilo przed otyloscia to wymuszony post przerywany a czasem brak codziennego dostepu do jedzenia. Oczywiscie brak przetworzonej zywnosci tez byl duzem plusem :) i w sumei bylo duzo innych czynnikow wiec ciezko to przelozyc na dzisiejsze czasy. 

Ale masz racje z tym ze obecnie jesli wartosciowac zle produkty to owoce bylyby daleko, w pierwszym miejscu cala chemia i przetworzone zywnosci z syropem glukozowo fruktozowym itd. Mozemy dzis jednak optymalizowac nasz np 3 miesieczna diete odchudzajaca i kiedy chcemy zmaksymalizowac nasz stan i spadajace kilogramy to owoce nic nam nie daja w tym przypadku. Ale znowu sa rozne owoce, nie mozna np hejtowac avokado bo jest super , sam jem codziennie :) i ogolnie jak ktos nie ma problemow z waga to niech sobie je owocow ile chce, ale wiadomo jestesmy na forum w pewnym celu. 

ja od polowy sierpnia jem tylko produkty odzwierzęce, jak zwał tak zwał, 

dieta karnovora to NIE jest dieta odchudzająca, to, że zrzucasz wagę i tłuszcz jest miłym produktem ubocznym i występuje po prostu zawsze, prędzej czy później

to dieta eliminacyjna, która jest tak łatwa i smaczna, że staje się stylem jedzenia na całe życie (tak, jest to tzw sustainable way of eating, bo najbardziej naturalna)

jeśli wchodzisz w karnivora z założeniem, że będziesz jadała 800 kalorii dziennie, to odpuść sobie, tu jesz do syta, nie liczysz kalorii a już na pewno nie ograniczasz ich do jakichś 800, weź się puknij :)

to jest dieta, w której organizm leczy się z wszelkich schorzeń i zapaleń (mój mąż znowu może biegać, robić przysiady, nie ma 'mgły mózgowej', bez treningów jego mięśnie o dziwo wyglądają jak wtedy gdy trenował; ja też mam 'czystsze' spojrzenie na świat, mgła z mózgu zniknęła, mogę skupić się na trzech projektach w tym samym czasie, podczas gdy jeszcze do sierpnia, nie potrafiłam rozpocząć drugiego, bo pierwszy kulał... u obojga z nas zniknęły wzdęcia, sprawy toalety są łatwe i przyjemne - tak, przedtem, a ja naprawdę kilogramami jadałam warzywa - toaleta po nr2 była ze 3-4 razy dziennie, teraz, raz i skraweczek papieru wystarcza, że tak obrazowo to przedstawię. Od dwóch lat miałam zawroty głowy, gdy kucałam choćby, żeby pobawić się z psem i kiedy kładłam się spać - tego już nie ma, a brak tej dolegliwości zauważyłam jakoś po dwóch miesiącach. Nie ma odbijania się, puszczania bąków, a gdy zdarzy się kontuzja jednego dnia, na drugi dzień jest 50-100% poprawa - my jesteśmy w średnim wieku i starych kontuzji mamy wiele, więc one się powtarzają, ale przedtem wyjście z kontuzji trwało do 10 dni, teraz dwa lub trzy dni. Nie mamy chęci na podjadanie, łaknienia po prostu no, nie ma, jak mówiłam, ja byłam warzywnym potworem, teraz w ogóle warzywo mnie nie rusza, nie chcę, nie potrzebuję)

My akurat jadamy głównie wołowinę, bekon i wątroby, jemy też baraninę, ryby, wieprzowinę, krewetki, indyka, kaczkę, kurczaka 

Jaja na porządku dziennym, masło też, orzechy brazylijskie (dosłownie dwa dziennie), czasem kilka jagód czy malin, czasem plaster cytryny, zależy jak organizm woła, dodajemy grecki jogurt i/lub kremówkę (w UK kremówka jest 50-64% tłuszczu, piękna sprawa, ale z nabiałem należy się pilnować,szczególnie jeśli chcesz schudnąć. Ja akurat potrafiłam zeżreć 300g kremówki sama, bo potrzbowałam i....chudłam....aż się nasyciłam, ale nie posłuchałam organizmu, i jadłam dalej, więc przytyłam... tak jak wszędzie, jeśli jesz dlatego, że lubisz a nie dlatego, że jesteś głodna, no to przytyjesz nie ma bata

Powtarzam jednak, że chudniesz, ale to NIE JEST DIETA odchudzająca i NIE WOLNO ograniczać porcji, szczególnie do jakiejś śmiesznej ilości kalorii typu 800, co tobie do głowy przyszło...

Neverthinktwice napisał(a):

ja od polowy sierpnia jem tylko produkty odzwierzęce, jak zwał tak zwał, 

dieta karnovora to NIE jest dieta odchudzająca, to, że zrzucasz wagę i tłuszcz jest miłym produktem ubocznym i występuje po prostu zawsze, prędzej czy później

to dieta eliminacyjna, która jest tak łatwa i smaczna, że staje się stylem jedzenia na całe życie (tak, jest to tzw sustainable way of eating, bo najbardziej naturalna)

jeśli wchodzisz w karnivora z założeniem, że będziesz jadała 800 kalorii dziennie, to odpuść sobie, tu jesz do syta, nie liczysz kalorii a już na pewno nie ograniczasz ich do jakichś 800, weź się puknij :)

to jest dieta, w której organizm leczy się z wszelkich schorzeń i zapaleń (mój mąż znowu może biegać, robić przysiady, nie ma 'mgły mózgowej', bez treningów jego mięśnie o dziwo wyglądają jak wtedy gdy trenował; ja też mam 'czystsze' spojrzenie na świat, mgła z mózgu zniknęła, mogę skupić się na trzech projektach w tym samym czasie, podczas gdy jeszcze do sierpnia, nie potrafiłam rozpocząć drugiego, bo pierwszy kulał... u obojga z nas zniknęły wzdęcia, sprawy toalety są łatwe i przyjemne - tak, przedtem, a ja naprawdę kilogramami jadałam warzywa - toaleta po nr2 była ze 3-4 razy dziennie, teraz, raz i skraweczek papieru wystarcza, że tak obrazowo to przedstawię. Od dwóch lat miałam zawroty głowy, gdy kucałam choćby, żeby pobawić się z psem i kiedy kładłam się spać - tego już nie ma, a brak tej dolegliwości zauważyłam jakoś po dwóch miesiącach. Nie ma odbijania się, puszczania bąków, a gdy zdarzy się kontuzja jednego dnia, na drugi dzień jest 50-100% poprawa - my jesteśmy w średnim wieku i starych kontuzji mamy wiele, więc one się powtarzają, ale przedtem wyjście z kontuzji trwało do 10 dni, teraz dwa lub trzy dni. Nie mamy chęci na podjadanie, łaknienia po prostu no, nie ma, jak mówiłam, ja byłam warzywnym potworem, teraz w ogóle warzywo mnie nie rusza, nie chcę, nie potrzebuję)

My akurat jadamy głównie wołowinę, bekon i wątroby, jemy też baraninę, ryby, wieprzowinę, krewetki, indyka, kaczkę, kurczaka 

Jaja na porządku dziennym, masło też, orzechy brazylijskie (dosłownie dwa dziennie), czasem kilka jagód czy malin, czasem plaster cytryny, zależy jak organizm woła, dodajemy grecki jogurt i/lub kremówkę (w UK kremówka jest 50-64% tłuszczu, piękna sprawa, ale z nabiałem należy się pilnować,szczególnie jeśli chcesz schudnąć. Ja akurat potrafiłam zeżreć 300g kremówki sama, bo potrzbowałam i....chudłam....aż się nasyciłam, ale nie posłuchałam organizmu, i jadłam dalej, więc przytyłam... tak jak wszędzie, jeśli jesz dlatego, że lubisz a nie dlatego, że jesteś głodna, no to przytyjesz nie ma bata

Powtarzam jednak, że chudniesz, ale to NIE JEST DIETA odchudzająca i NIE WOLNO ograniczać porcji, szczególnie do jakiejś śmiesznej ilości kalorii typu 800, co tobie do głowy przyszło...

Aha.

Zoe23 napisał(a):

Neverthinktwice napisał(a):

ja od polowy sierpnia jem tylko produkty odzwierzęce, jak zwał tak zwał, 

dieta karnovora to NIE jest dieta odchudzająca, to, że zrzucasz wagę i tłuszcz jest miłym produktem ubocznym i występuje po prostu zawsze, prędzej czy później

to dieta eliminacyjna, która jest tak łatwa i smaczna, że staje się stylem jedzenia na całe życie (tak, jest to tzw sustainable way of eating, bo najbardziej naturalna)

jeśli wchodzisz w karnivora z założeniem, że będziesz jadała 800 kalorii dziennie, to odpuść sobie, tu jesz do syta, nie liczysz kalorii a już na pewno nie ograniczasz ich do jakichś 800, weź się puknij :)

to jest dieta, w której organizm leczy się z wszelkich schorzeń i zapaleń (mój mąż znowu może biegać, robić przysiady, nie ma 'mgły mózgowej', bez treningów jego mięśnie o dziwo wyglądają jak wtedy gdy trenował; ja też mam 'czystsze' spojrzenie na świat, mgła z mózgu zniknęła, mogę skupić się na trzech projektach w tym samym czasie, podczas gdy jeszcze do sierpnia, nie potrafiłam rozpocząć drugiego, bo pierwszy kulał... u obojga z nas zniknęły wzdęcia, sprawy toalety są łatwe i przyjemne - tak, przedtem, a ja naprawdę kilogramami jadałam warzywa - toaleta po nr2 była ze 3-4 razy dziennie, teraz, raz i skraweczek papieru wystarcza, że tak obrazowo to przedstawię. Od dwóch lat miałam zawroty głowy, gdy kucałam choćby, żeby pobawić się z psem i kiedy kładłam się spać - tego już nie ma, a brak tej dolegliwości zauważyłam jakoś po dwóch miesiącach. Nie ma odbijania się, puszczania bąków, a gdy zdarzy się kontuzja jednego dnia, na drugi dzień jest 50-100% poprawa - my jesteśmy w średnim wieku i starych kontuzji mamy wiele, więc one się powtarzają, ale przedtem wyjście z kontuzji trwało do 10 dni, teraz dwa lub trzy dni. Nie mamy chęci na podjadanie, łaknienia po prostu no, nie ma, jak mówiłam, ja byłam warzywnym potworem, teraz w ogóle warzywo mnie nie rusza, nie chcę, nie potrzebuję)

My akurat jadamy głównie wołowinę, bekon i wątroby, jemy też baraninę, ryby, wieprzowinę, krewetki, indyka, kaczkę, kurczaka 

Jaja na porządku dziennym, masło też, orzechy brazylijskie (dosłownie dwa dziennie), czasem kilka jagód czy malin, czasem plaster cytryny, zależy jak organizm woła, dodajemy grecki jogurt i/lub kremówkę (w UK kremówka jest 50-64% tłuszczu, piękna sprawa, ale z nabiałem należy się pilnować,szczególnie jeśli chcesz schudnąć. Ja akurat potrafiłam zeżreć 300g kremówki sama, bo potrzbowałam i....chudłam....aż się nasyciłam, ale nie posłuchałam organizmu, i jadłam dalej, więc przytyłam... tak jak wszędzie, jeśli jesz dlatego, że lubisz a nie dlatego, że jesteś głodna, no to przytyjesz nie ma bata

Powtarzam jednak, że chudniesz, ale to NIE JEST DIETA odchudzająca i NIE WOLNO ograniczać porcji, szczególnie do jakiejś śmiesznej ilości kalorii typu 800, co tobie do głowy przyszło...

Aha.

masz pytanie? 🤔

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.