Temat: Brak kontroli

Hej,

piszę bo nie mam już siły. Od lat "walczę" z kilogramami. Doszłam do tego, że nie tylko mam nadwagę, ale jestem już otyła. Co najgorsze, ja wiem, że to złe i chcę być szczupła, ale tak jakbym to wypierała. Patrzę na siebie w lustrze i nie widzę osoby otyłej, tzn. właściwie widzę, ale w głowie mam inny obraz siebie... Ma ktoś coś takiego? To jest idiotyczne. Zazwyczaj ludzie mają na odwrót, a ja niby wiem, że powinnam coś z tym zrobić i że wyglądam źle, ale z tyłu głowy gdzieś tkwi "kurczę, wcale nie jest tak źle, masz proporcjonalne kształty". 

Zauważyłam też, że kompletnie nie mam silnej woli. Tzn. to nie jest tak, że nie umiem utrzymać diety- owszem, umiem, wiele razy trzymałam się RACJONALNYCH diet, odpowiednia ilość kalorii, dieta od dietetyka, warzywka itp., ćwiczyłam, chudłam... a potem wracałam na złe tory. Ale to moje dietowanie jest takie jakby kierowała mną jakaś siła. Np. w zeszłym tygodniu nagle nabrałam weny na odchudzanie- z dnia na dzień odrzuciłam słodycze, czipsy, gotowałam zdrowe i różnorodne posiłki, jadłam regularnie. Tak po prostu, bez żadnego problemu. A potem nagle kupiłam pakę czipsów, czekoladę, i znów jem za dużo. Jakbym w ogóle nie miała kontroli nad sobą. 

Proszę, jeśli ktoś ma/miał tak jak ja, powiedzcie jak sobie z tym radzicie. Ja już nie mogę. Wybaczcie długi post. 

Też to mam - tzn ja na szczęście się "obudziłam" dość szybko, ale też całe lata niby wiedziałam, że mi tych kilogramów przybywa, ale patrząc na siebie w lustrze tego nie dostrzegałam, kubłem zimnej wody okazały się przypadkowe, niepozowane, nieobrobione zdjęcia (przypadkiem w gratisie wyjątkowo niekorzystne ;) Ale wystarczyło). I też mając lat "naście" sądziłam że jestem grubasem... a teraz bym nogę oddała żeby wrócić do tamtych wymiarów ;)
Myślę, że masz zaburzenia odżywiania, kompulsy... ja bym szukała wsparcia u specjalisty, dietetyka i psychologa, bo samemu jest naprawdę ciężko :( . Wprawdzie jak na razie daję radę, bo też poznanie i nazwanie problemu to pierwszy krok do walki z nim, ale też się obawiam że któregoś dnia to zwycięży i rzucę się na żarcie jak wilkołak, demolując pół sklepu. To tkwi bardzo głęboko w psychice, niestety.
Tak z doraźnych metod to już BlackRaven pięknie wszystko opisała... dużo płynów i nie traktowanie słodyczy jak "zakazanego zła" - jak kusi, wliczyć w bilans, jak skusi za bardzo i zjemy za dużo - "padłaś? Popraw koronę, otrzep suknię i zasuwaj dalej" - to tylko potknięcie, nie klęska całej diety, następnego dnia zrób dłuższy spacer i wróć do diety normalnie.

Pasek wagi

snowflake_88 napisał(a):

Nie łudź się, że z otyłością nie wyglądasz ''wcale tak źle'', bo z takim nadbagażem wygląda się po prostu źle, choćbyś nie wiem jak proporcjonalna była. Dziwne jest trochę to, że w ogóle nie wspominasz o względach zdrowotnych, to chyba większy problem w tym wypadku niż wygląd. Tak jakbyś nie zdawała sobie sprawy że w takim stanie, bez względu na wiek, jesteś zagrożona chorobami serca, stawów, kręgosłupa, cukrzycą, żylakami itp., szczególnie jak masz zamiłowanie do śmieciowego jedzenia. 

To prawda. Co do względów zdrowotnych, to zdaje sobie sprawę, tzn wiem o tym, ale aż boje się o tym myśleć. Na szczęście nie jem fastfoodow (typu mcdonalds, chińskie zupki, gotowe dania) co do słodyczy jest gorzej. I w sumie w tym momencie tak właśnie próbuje tez do siebie przemówić... zaczęłam trochę więcej się ruszać (dluuugie spacery)... generalnie wiem- jest masakra. Wstyd mi za siebie. ogolnie w ciągu ostatnich kilku lat nabyłam sporo dobrych nawyków ale niestety nie pozbyłam się złych. Na przykład jem zdrowy posiłek z warzywami itp,- ale za dużo makaronu. Albo jem cały dzień zdrowo i odpowiednia ilość kalorii a potem wpierdzielam czekoladę. 

slowflower napisał(a):

snowflake_88 napisał(a):

Nie łudź się, że z otyłością nie wyglądasz ''wcale tak źle'', bo z takim nadbagażem wygląda się po prostu źle, choćbyś nie wiem jak proporcjonalna była. Dziwne jest trochę to, że w ogóle nie wspominasz o względach zdrowotnych, to chyba większy problem w tym wypadku niż wygląd. Tak jakbyś nie zdawała sobie sprawy że w takim stanie, bez względu na wiek, jesteś zagrożona chorobami serca, stawów, kręgosłupa, cukrzycą, żylakami itp., szczególnie jak masz zamiłowanie do śmieciowego jedzenia. 
To prawda. Co do względów zdrowotnych, to zdaje sobie sprawę, tzn wiem o tym, ale aż boje się o tym myśleć. Na szczęście nie jem fastfoodow (typu mcdonalds, chińskie zupki, gotowe dania) co do słodyczy jest gorzej. I w sumie w tym momencie tak właśnie próbuje tez do siebie przemówić... zaczęłam trochę więcej się ruszać (dluuugie spacery)... generalnie wiem- jest masakra. Wstyd mi za siebie. ogolnie w ciągu ostatnich kilku lat nabyłam sporo dobrych nawyków ale niestety nie pozbyłam się złych. Na przykład jem zdrowy posiłek z warzywami itp,- ale za dużo makaronu. Albo jem cały dzień zdrowo i odpowiednia ilość kalorii a potem wpierdzielam czekoladę. 

Jeśli aż boisz się o tym myśleć to może pójdź tym tropem? Zrób badania, np. profil lipidowy, cukier, nawet na własną rękę w laboratorium, nie wychodzą drogo. Może to będzie dla Ciebie dobra motywacja. 

Pasek wagi

Też często nie daję rady sie kontrolować. Szczególnie kiedy w grę wchodzą słodycze...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.