- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 lipca 2016, 07:59
Mam orientacyjnie czterdziestkę, po drugiej ciąży (7 lat temu) szybko doszłam do siebie, ale różne zawirowania w życiu emocjonalnym (prawdopodobnie rodzaj depresji) pchnęły mnie w zajadanie słodyczami. I stało się. Z rozmiaru 38 przeszłam na 44. Mam zadyszkę na schodach i wielki, okropny brzuch. W każdym razie w moich oczach jest wielki, bo otoczenie pociesza mnie, ze nie jest tak, jak mówię - mam w sobie tak czy owak mnóstwo energii, radości, sexappealu. Umiem z siebie żartować i za tymi żartami chowam się z najwyższą przyjemnością.
Jestem po trzyletniej terapii psychologicznej. Dobrze mi zrobiła. Rozwiodłam się wreszcie - blisko rok temu.Pozornie mam wszystko, czego może pragnąć samodzielna, fajna babka po 40. I nie mam żadnego pałętającego się przy mnie faceta, który mógłby mnie ranić. Sielanka. Sielanka...?
Tu chyba jest pies pogrzebany. Byłam kiedyś bardzo atrakcyjną babką, podobałam się facetom, miałam na pęczki wielbicieli. Teraz, taka większa w rozmiarach i starsza, zrobiłam się dla nich niewidzialna. Tak chciałam - traumy z poprzednich związków są do dziś dość bolesne.
Tusza trochę mi przeszkadza. Zal mi tamtej świetnie ubranej babki, jaką byłam. Czuję się w przymierzalniach jak wieloryb. Nie znoszę swojego ciała w lustrze.
Jednocześnie czuję głęboki opór przed rozpoczęciem odchudzani. Taki, że wręcz mnie fizycznie paraliżuje myśl, że miałabym coś ze swoim ciałem, dobrego przecież dla zdrowia, zrobić.
Ktoś tak miał? Co mogę dla siebie wymyślić, żeby jednak zacząć?
28 lipca 2016, 16:44
Bardzo dziękuję za te wskazówki. Czytam historie ludzi, którzy dali radę I myslę, ze w końcu czemu ja nie miałabym dać rady. Coś tam kiełkuje. W sierpniu mam duzo wyjazdów z wyżywieniem I integracją niekiedy, więc znajac siebie, nie będę się katować, ale we wrześniu, tak na urodziny - kto wie....
Dziękuję Wam za wsparcie I za zrozumienie, to dużo daje.