Temat: Załamanie, brak wiary...

Hej. Szczerze nie wiem czemu to piszę czemu się żalę zamiast wziąć się w garść. Jestem żałosna sama dla siebie, czuje się jak g..... fizycznie i psychicznie. Czemu? Bo jestem gruba (bardzo gruba) i nie potrafię tego zmienić. Chudłam już nie raz nie dwa. Sama z pomocą dietetyka, potem coach i co nic zawsze jojo. Teraz jestem najgrubsza i chyba się załamałam. Jeśli bym nie musiała wychodzić do pracy na uczelnię itp. to zamknęłabym się w domu i zajadał smutki. To jest takie zamknięte koło którego nie mogę przerwać: jem bo mi źle i to mnie na chwile pociesza, źle mi bo od tego pocieszania siebie samej jestem tłusta. To chore co teraz napiszę ale moją jedyną radością i jednocześnie zmorą są smakołyki jest jedzenie. Dla mnie atrakcją nie jest spacer, spotkanie ze znajomymi, rower, wyjazd na weekend. Dla mnie to tragedia, mój koszmar wyjścia do ludzi, pokazania się publicznie. Im jest cieplej tym jest gorzej, ju z nie schowam się za kurtką, tuniką swetrem.. Muszę pokazać moje cielsko i straszyć nim ludzi. Po co może lepiej zażre się w domu i zdechnę będzie spokój.

Byłam teraz na komunii, to była masakra (nie mówią o uroczystości itp. tylko o sobie). Nie miałam się totalnie w co ubrać, wszystko za ciasne, brzydkie, drogie strasznie. Ja wyłam w domu jak po powrocie z zakupów zaczęłam próbować coś dobrać, Czułam się tam strasznie, chciałam się schować pod stół, rozpłynąć. Uciekałam od zdjęć, ja biegałam z aparatem aby mnie nie fotografować...

Wiem, że teraz pomyślicie to weź się za siebie przestań żreć i schudnij a nie jęczysz i robisz z siebie męczennice. Ale ja nie robię męczennicy tylko raczej uważam się za odpad za coś co przeszkadza, psuje wygląd wszystkiego jest jak śmierdzące g....

Dla mnie jest nie do ogarnięcia schudnięcie 40 kg. jest to taka suma która mnie przerasta. Podziwiam wszystkich którzy dokonali takich czynów. Ja nie umiem nie wiem czemu,  nie wiem. Jestem za słaba aby pozbawić się swojej jedynej rozrywki żarciu... Ale zdaje sobie sprawę, że muszę coś wybrać albo obżarstwo albo ja i moje zdrowie!

Musiałam się wygadać chociaż mogłabym pisać jeszcze dużo ale nic chcę zamęczać swoją osobą.

Jedyne co na pocieszenie mogę napisać że jestem w bardzo podobnej sytuacji. Około 2 lata temu udało mi się schudnąć -34 kg do wagi 73kg miałam tak silną motywacje i byłam tak zdesperowana że udało mi się to osiągnąć w około 6 miesięcy. Bieganie brzuszki jedzenie gotowanych warzyw i różne cuda. W końcu zaczęłam pisać z chłopakiem którego znałam 3 lata zawsze się w nim kochałam ale uważałam że nie mam u niego szans po czym sam zaczął do mnie pisać pierwszy wtedy nie było go w polsce bo wyjechał do angli. Po jakimś czasie pisania wrócił i zostaliśmy parą on szczypiorek ja można powiedzieć że chuda laseczka przy takiej wadze wyglądałam już nieźle i zaczęło się niezdrowe jedzenie, po prostu tycie. Najpierw waga przekroczyła 80 kg a później już nawet nie chciałam się ważyć moja mama ostrzegała że jest źle ale co tam nie słuchałam jej i tak oto prawie że wróciłam do wagi. Efekt jojo dał mi nieźle w kość uwierz użalanie się nad sobą, płakanie miałam po prostu dość czułam się nie atrakcyjna a mało tego każdy wytykał to jak mi się znowu przytyło. Musiałam wziąć się w garść i zaczęłam od 8 lutego obecnie 9kg mniej mam chwilę gorsze i złe ale wiem że robię to dla siebie i swojego zdrowia. Użalając się cały czas nie zmienię niczego dlatego wzięłam si w garść i najlepszą motywacją jestem sama dla siebie. Jeśli myślisz że nic ci się nie uda, że ty jesteś ta gruba brzydka a schudnięcie aż tylu kg jest nie możliwe to jesteś w wielkim błędzie. Musisz sama wierzyć w to że jesteś silna i to jest ten moment w którym wygrasz tą walkę. Wiem że to nie jest łatwe i potrzeba czasu ale cierpliwość to klucz do sukcesu. 

Pasek wagi

wcale ta nie myślę bo ja nie umiem schudnąć 5 kg co dopiero 40 doskonale cię rozumiem, ale nie rozumiem czemu jesz syfne jedzenie, jedz zdrowo i ćwicz, tylko tyle albo aż tyle i efekty przyjdą same, ja nie jestem chuda bo jem do syta ale zdrowo przez co ciało wygląda całkiem ok ;) no i sport ;D

Sama sobie odpowiedziałaś na pytanie, co robić, bo użyłaś określenia "uzależnienie". W zerwaniu z nałogiem (oprócz ciebie samej) może ci pomóc grupa terapeutyczna, poszukaj w swoim mieście Anonimowych Żarłoków, spotkaj się i pogadaj z ludźmi, którzy mają takie same problemy.

ja bym proponowala terapie u psychologa/terapeuty i wykupienie diety z vitalii. Sama mialam do zrzucenia "tylko" 10kg, minelo poltora miesiąca i juz jest -6kg. Wcześniej tez wzzystkie moje diety szybko się konczyly.przy moim karlowatym wzroście mialam tylek jak szafa i tez wstydzilam sie wychodzic z domu.  Teraz mam narzucony rygor, kuluje konkretne produkty,jem regularnie. Jestem mega zmotywowana tym, ze juz tyle udalo mi sie osiągnąć i nie chce dopuścić do tego zeby to zaprzepascic. Nie urywam, ze bardzo motywuje mnie tez fakt,ze za diete musialam zaplacic, szkoda byloby mi zmarnowac przez wlasna głupotę i chwilową przyjemność, wydaną kasę. Ale zacznij od strony psychicznej, bo inaczej nic z tego nie bedzie. I jeszcze jedno - to ze jestes "gruba" nie oznacza, ze jesteś nic nie warta! Wyglad nie jest najważniejszy, ale zdrowie juz tak. Zrob to dla siebie, zebys nie musiala tak paskudnie sie czuc. Uwierz w to, ze Ci się uda. 40kg nie schudniesz w 2 miesiace, ale czas szybko leci i nim sie obejrzysz zobaczysz pierwsze efekty. Trzymam kciuki z calych sił. 

nie chudnij 40kg. Schudij 2, a potem 5, a potem kolejne 5. i tak dalej. Brzmi lepiej niz schudnij 40. To raz. 

A dwa - jak kogos nie lubisz zyczysz mu zle. jak kogos lubisz zyczysz mu jak najlepiej. Skoro siebie samej nie lubisz - bedziesz sie traktowac zle. Jak sprobujesz zaprzyjaznic sie sama z soba - zaczniesz sobie zyczyc dobrze, bedziesz chciala zeby ta dziewczyna w lustrze wygadala lepiej, byla zdrowsza i zechcesz jej w tym pomoc. 

Jak bedziesz ja traktowala jak g... to nic nie zmienisz... 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.