- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 października 2015, 16:05
Witajcie.
Piszę z nowego konta, jednak bywam tu już od dłuższego czasu.
Mam problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. Każda z nas ma jakieś życiowe przeżycia, była w różnych sytuacjach, ma różne doświadczenia więc to, że ktoś sobie poradził nawet z takim samy problemem nie determinuje jeszcze tego z czym konkretny człowiek musi się zmagać, jaka mieszanka losu i doświadczeń, cech osobowości, które ukształtowane zostały np. w dzieciństwie ma do ,,przerobienia,, I to nie jest tożsame z przeżyciami innych osób, chociaż problem może być ten sam. Proszę jeśli już kopać w tyłek i oceniać to mądrze, bo nie każdy wie ile ktoś kg gruzu musiał przenieść na plecach.
Ale do rzeczy, jak się odczepić od niezdrowego żarcia??Ja wiem ,że nie którym się udaje, ale tą siłę muszą już mieć w sobie. Siłe by się przeciwstawić natrętnym myślom, starym, wyjechanym schematom zachowań, nawyków, dogadzania sobie i specyficznym ,,ścieżkom,, w organizmie jakie się zbudowały podczas zażywania tych dragów, bo uważam to za swojego rodzaju narkotyki. Coś musiało zatrybić, jakiś punkt musiał byc przekroczony by ta siła się znalazła. I mam tu na myśli ludzi, którzy już nie powrócili do tego nałogu. Co To było, jak do tego doszliście? Do tego punktu. Znajdzie się tu ktoś taki?
Bułki, czipsy, frytki, pizze, ciastka, czekolady... to jedyne mocne i namacalne pozytywne odczucia cielesne jakie mam gdy je zjem.Najmocniejsze odczucia przyjemności, spokoju, zapełnienia. Oczywiście chwilowe jest to odczucie. To jest jak narkotyk (i wiem, że jest bo czytałam co nieco na ten temat.) Cholera nienawidzę tego, jestem przez to gruba i niezdrowa, a mimo to czekam na te chwilę po pracy, gdy nakupię sobie tego wszystkiego i rozpocznę odurzającą biesiadę. Zatracę się w tym na chwilę, zapomnę o moich problemach, które głównie wynikają z tego nałogu. Chociaż tak głęboko w sobie ( bardzo głęboko)mam nawet spokój i szczęście, albo siebie oszukuję, nie wiem
To jest chore bo wiem co mi to robi , ale nie potrafię zastopować.
Nie nauczone mnie jak prawidłowo jeść i jak radzi sobie z problemami gdy dojrzewałam, sama znalazłam sobie pocieszenie na trudne, czasem nawet traumatyczne przeżycia. Dokładnie pamiętam pierwszy odlot po paczce wielki czipsów, gdy bardzo sie bałam i nie było nikogo przy mnie gdy byłam dzieckiem. Teraz jestem po 30 i mam jakieś 15 kg nadwagi, kiedyś trzymałam to w ryzach papierosami i kawą, ale nie mogę już tego robić bo zdrowie siada. Wyglądam grubo, czuję się źle z tym ciałem, mam dużo ciastowatego tłuszczu. Twarz nalana. Alergie w tym pokarmowe.
Wiem ,że tylko ja sama mogę się postawić do pionu, tylko ja sama trzymam w swoich dłoniach swój los. Nie zwalam winy za moje nie powodzenia w kwestii odżywiania , wagi i swojego wyglądu na czynniki zewnętrzne, przynajmniej nie całkowicie, to ja mam ostatnie zdanie No własnie skąd wziąć siłę by się z tego uwolnić?. Nie mam jednak w sobie siły, determinacji. Próbowałam wiele i się udawało jakoś trzymać niskiej wagi, ale teraz mam dziecko i nie mogę wyjść z domu kiedy mi się podoba i iść na długi spacer, kiedyś to pomagało. Nie mogę być w odosobnieniu i z zeszytem pisać i przygotowywać sobie jedzenia, by unikac wszelkiego rodzaju pokus. To jest mądre rozwiązanie, unikać czynników wyzwalających i miejsc gdzie można nabyć ,, towar,, Ale teraz nie jestem sama. Różne sposoby odżywiania za mną, zbilansowane, wegańskie i różne wydziwiane.
Brzmi żałośnie, dziękuje za wytrwanie do ostatniej linijki. Nie chce być żałosna, użalać się nad sobą ukrywam mój problem przed ludźmi, a nie stać mnie aktualnie na psychologa( byłam na psychoterapii jednak nie w kierunku uzależnienia od jedzenia). Jak zrobić nowe ,,ścieżki w ciele,, z pozytywnymi odczuciami. Co na Was podziałało, co was cieszy, co uwalnia endorfiny?Namacalnie, bo tego konkretu chyba mi potrzeba, długoterminowe czekanie na nagrodę zdrowego żywienia w postaci szczupłego ciała na razie nie działa. Dodam tylko,że mam tak zmasakrowane ciało że większy wysiłkiem fizyczny sprawia mi nie mały ból, nawet trzymanie prostych pleców( mam krzywy kręgosłup od wielkiego biustu) to dla mnie nie lada wyczyn. Pomocy...
Edytowany przez mojanadwagaa 6 października 2015, 16:12
6 października 2015, 17:23
a może gotuj pysznie poprostu i zdrowo? jakiś kurczak w curry do tego dobre warzywka, sałatka grecka z pyszną fetą, ja jestem gruba po ciązy nawet bardzo gruba. Wczesniej szykowałam mężowi obiadki, tradycyjne kotlety ziemniaki itd kolacje z tony chleba masła i szynki. Mój mąz jest szczupły chocby zjadł słonia a ja jedząc to samo puchłam. Wyjechał parę dni temu i jem to co chcę, chleba nie kupuję wcale ani szynek , sera zółtego. Jem świeże owoce, warzywa na parze , kurczaka indyka i przepyszne ryby, oliwki itd itp, sprawdzam bilans kaloryczny , proporcje bwt i jest super. Czuję sie świetnie , jem pysznie i pewnie zacznę niedługo chudnąć. spróbuj sobie dogadzać zdrowym jedzeniem.
6 października 2015, 18:57
Byłam otyła. 100 kg. Schudłam zdrowo, bez żadnych Dukanów i diet kapuścianych. Za to co za chwilę napiszę polecą na mnie gromy:nothing tastes as good as skinny feels ...Nie ma na świecie nic tak pyszego co by dało mi więcej przyjemności niż widok siebie w lustrze po zrzuceniu 38kg. Kropka. Zmiana komfortu życia niesamowita...
O matko, nie dość że to żałosne i płytkie, to jeszcze nie wiem, nie potrafisz tego napisać po polsku? Czy po polsku już nie tak fajnie brzmi?
Do autorki: wiadomo, jedzonko daje mnóstwo przyjemności, dlatego nie rezygnuj z tego podczas diety. Jedz sobie dwa razy w tygodniu jakąś zakazaną przekąskę, a zobaczysz ze z czasem będziesz tego potrzebować coraz mniej i mniej, aż nie będziesz musiała jeść tego wcale.
Ja tak byłam uzależniona od czipsów. Jadłam je codziennie. Na diecie jadłam raz w tygodniu, az w końcu przestały mi smakować. Teraz jem je raz w miesiącu.
6 października 2015, 21:42
Ja po prostu wreszcie dopuściłam do siebie myśl, że w uzależnienia pakują się tylko ludzie, którzy sobie nie potrafią poradzić z rzeczywistością w normalny sposób. Słabi. A, że słabość i brak prób podniesienia się z kolan to coś co mnie przeraża i czym tak naprawdę gardzę to stwierdziłam, że muszę w sobie znaleźć siłę, żeby się ogarnąć, bo inaczej stracę szacunek do samej siebie. Potem to już była tylko kwestia jak się ogarnąć, ale decyzję podjęłam i wiedziałam, że odwrotu nie ma.
7 października 2015, 01:15
żadnego bakcyla i trybika nie miałam- po prostu pojawiła mi się wyższa myśl, że za duża waga to kalectwo ;p co jest fajnego w tym, że ktoś nie może się przebiec bez dyszenia, czy przejść w spódnicy 10 tys kroków bez odparzenia wewnątrz ud ? jak ktoś się nie rusza wcale to nie zauważa tego, że jest bez kondycji, nie mówię tu o tobie autorko, ale jest sporo takich osób, które zlewają na te dolegliwości. zdrowe jedzenie bardzo wiele daje.
7 października 2015, 13:02
tez Tak mam jak autorka i lecze sie u psychiatry,poki co udalo mi sie wyjsc z bulimii i obecnie zaczynam panowac nad kompulsami,niestety w ciagu Roku waga wzrosla o 11 kg. Teraz przygotowuje sie do " odchudzania" ,ale nie do konca jestem gotowa bo ciagle jedzenie jest najlepszym pocieszaczem......