Temat: jak to sie stalo, ze przytylyscie?

jak w temacie:
 zajadalyscie stresy, a moze zawsze bylysci pulchnym typem?
problemy ze zdrowiem?
wnuczka `kochajacych`babc, ktore dokarmialy?
po porodzie?
czy widzialyscie, ze tyjecie i Was to nie obchodzilo, a moze pewnego dnia dopiero sie ocknelyscie z amoku?
zaznaczam, ze w pytaniu nie ma nic ze zlosliwosci, po prostu bardzo mnie to ciekawi, tyle tu nas jest, od dziewczyn naprawde otylych do takich, ktore chca stracic 5kg, ale mimo wszystko, w jakis sposob musialysmy nagromadzic te kilogramy...

ja jak na ironie zaczelam miec problemy z waga dopiero, gdy zaczelam sie odchudzac, poszla mi cala metabolka i teraz musze sie pilnowac. poza tym, jestem typem zajadajacym stresy.
  U mnie bylo podobnie jak u niektórych z Was, zaczęłam się odchudzać kiedy tak naprawdę nie było z czego.. I kiedy nie miałam żadnej wiedzy jak zrobić to mądrze i bez szkód dla własnego zdrowia. Pamiętam, że odchudzałam się już w podstawówce, jak teraz patrzę na zdjęcia, to nie mogę się nadziwić jak mogłam być taka głupiutka.  W liceum pamiętam okresy na samych jabłkach i kawie. Potem była jedna kopenhaska, za jakiś czas druga, inne jakieś głupie diety. A potem zaczęło się zajadanie emocji,  kompulsy, z którymi walczę do dziś.
Zawsze  byłam gruba...
Od dziecka.
Przynajmniej od kiedy pamiętam.
Mama w pracy, karmiła mnie Babcia. Zapiekanki, kiełbaska, batoniki, czipsy, mnóstwo owoców... i tak w kółko.
W wieku 8 lat ważyłam ponad 50kg, w wieku 11 lat ważyłam 64...
Tata zabrał mnie do lekarza, dietetyka.
Waga trochę spadła, ale zawsze byłam "przy kości".
Uprawiałam bardzo dużo sportu, więc miałam kondycję i nie zwracałam uwagi na swoją wagę.
Później były związki z chłopakami, którzy akceptowali mój wygląd, a teraz...
Teraz jestem szczęśliwa, uwielbiam uprawiać sport i chcę, by było to widać.
Dużą motywacją (może to dziwne...) jest też to, że nie wyobrażam sobie siebie w ciąży.
Chcę schudnąć, aby nie mieć blokady emocjonalnej przed dzieckiem.

ladybehemot waże 55 (na mojej wadze, która zawsze zawyżała) lub 58 (na wadze mojej pani ginekolog, która zawsze stoi w innym miejscu, i na której dziennie pewnie ze 20 osób staje) - zakładam więc, że jakies 56-57 około :). A wzrostu mam, jak już wspomniałam 170cm.

Pamiętnika nie prowadzę, bo właściwie tak bardziej regualrnie zaczęłam tu bywać całkiem niedawno, gdy moja zmiana nawyków żywieniowych i związane z nią chudnięcie było już praktycznie zakończone (chociaż konto założyłam dużo dużo wcześniej, ale potem jakoś o tym zapomniałam i wróciłam tu przypadkiem). Nie wiem właściwie co mnie tu przyciąga, przcież już się nie odchudzam. Może ciągnie mnie do ludzi podobnych do mnie, może liczę, że moje doświadczenia i rady komuś pomogą. :)

mzoe - widzę, że przeszłaś to samo co ja w dzieciństwie.

Tak nawiasem, to trochę dziwne uczucie ważyć w wieku 23 lat prawie tyle samo co w wieku 10 :)

No to moze i ja dorzuce swoją historie

Nigdy nie miałam problemu jeśli chodzi o figure-52kg przy wzroście 160-może według nie ktorych powinnam mniej ważyć ale dla mnie było ok. Zaszłam w ciąże i sama z małą pomocą rodzinki z robiłam z siebie małego hipcia :) Ciągle słyszałam : 'Jedz córeczko, jedz, przecież musisz wcinać za dwoje" itd itp a że byłam młoda(18lat) to nie przejmowałam sie i jadłam. Później okazało sie że mam ciąze zagrożoną i ostatni miesiąc musiałam leżeć. Wiec leżałam i jadłam..ehh.. i tak dobiłam do 78 kg. Po porodzie wazyłam 68kg,w ciągu roku spokojnie bez stresów zrzuciłam 8kg i 60 kg było nawet ok, waga utrzymywała mi sie przez jakieś 3lata. Póżniej doszły proszki anty i ważyłam 66kg. Potem nowa miłość(bo jestem po rozwodzie) i wspolne kolacjiki piwko itp i pewnego dnia stanełam na wadze i zobaczyłam 74 kg. I to chyba tyle :)

>mzoe - widzę,
> że przeszłaś to samo co ja w dzieciństwie.Tak
> nawiasem, to trochę dziwne uczucie ważyć w wieku
> 23 lat prawie tyle samo co w wieku 10 :)

To jest bardzo dziwne, ale najdziwniejsze jest nie wiedzieć, jak wygląda się bez tłuszczu... 
we mnie od dziecka moja babcia pakowała bigos i chleb jak mnie wychowywała, a że pochodzę ze wsi no to wszystko co najtłusciejsze do bigosu! a potem to już się tak ułożyło,że słodycze nie były często w domu, więc jak już były to się opychałam i juz tak zostalo,że nie miałam umiaru i nie potrafiłam powiedzieć sobie stop jak coś mi smakowało...a teraz już potrafię! nie jem słodyczy! gdyby nie paczek w czwartek to nie jadłabym ich od 2 stycznia, a tak od piątku znów zaczęłam niejedzenie słodyczy:) a jeśli bym się miała skusic teraz to tylko na ciasto marchewkowe, bo to bym sobie potrafiła wytłumaczyć,że marchewka jest zdrowa:P
ja też nigdy nie miałam problemów z wagą a odkąd chcę schudnąć 5 kg to naprzemian tyję albo chudnę i już nie wiem co mam robić możę ktoś pomoże albo doradzi Pozdrawiam
Efekt jojo - słodycze!!!!!!!

Ja wcześniej nie miałam problemu z wagą, do końca liceum ważyłam 58 kg, bez żadnych ćwiczeń, może czasem tylko robiłam brzuszki np. przez miesiąc i dla mnie było wszystko ok. Później poszłam na studia i w ciągu 1,5 roku przytyłam 10 kg - stałe posiłki to tylko rano śniadanie przed wyjściem, na uczelni "byle co, byle kiedy i byle jak" i obiad po powrocie do domu, czyli 18-22... Oczywiście nieodłączna przyjaźń ze słodyczami ;P

 

W końcu postanowiłam doprowadzić się do stanu sprzed studiów

Pasek wagi
Zawsze byłam okrągła, nie jakaś strasznie gruba- w gimnazjum ok 62 kg, 158 cm. W liceum schudłam do 50 kg./ 160 cm., wróciły 3 kg. i 53 kg. trzymało się 2 lata- poznałam "miłość swojego życia" (..której nie widziałam od 2 lat ) i przestałam myśleć o jedzeniu. Koniec liceum, koniec związku- studia zaoczne+ siedzenie w domu + mała depresja + odchudzanie się z 53 kg. ()  i kompulsy zrobiły swoje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.