Temat: Walka z kompulsywnym objadaniem się

Mam z tym ogromny problem... ale chcę sobie z tymi kompulsami jakoś poradzić...
Mam plan- regularne posiłki, zbilansowana ilość kalorii, nie jeść przed TV, komputerem itp....
Ale szukam wsparcia:) więc zachęcam dziewczyny, które też mają ten problem do wspólnego wspierania się!:)
razem poradzimy sobie z tym:)
więc kto ze mną? :D
Hej ;-) Ja również chciałabym się przyłączyć, nie panuje nad tym w żaden sposób. Połowa dnia mija super i nagle coś zjem i juz mowie sobie ze zawaliłam wiec daje sobie przyzwolenie na więcej, a potem jest obżarstwo i płacz. Nie mogę tak dalej, muszę z tym przestać bo czuje sie coraz gorzej.
To może jak Nam nie będzie szło, to będziemy tutaj pisać? Zawsze to jakiś sposób na wyrzucenie z siebie złych emocji.. ;) 
Ja bym chyba musiała tu wrzucić całe ostatnie trzy tygodnie... było już 97 na wadze po trzech miesiącach walki... a teraz było 101,5 :(
I znów muszę się przyzwyczajać do "mniejszego" jedzenia :/ Przynajmniej w akademiku nie ma camemberta w lodówce, który woła z kuchni.
VardaElena, to może porzuć przeszłość i zacznij od nowa walkę z kompulsami? 
Wiem, może to trudne, ale.. Da się. Powodzenia. :* 
VardaElena, to może porzuć przeszłość i zacznij od nowa walkę z kompulsami? 
Wiem, może to trudne, ale.. Da się. Powodzenia. :* 
Hisae popieram Cię co do tego, że mamy tutaj pisać jak nam coś nie idzie:) piszcie co chcecie dziwczyny, wyznawajcie swoje największe żale zawsze może to coś pomoże
VardaElena ehh to okropne, że tak długo pracujemy na te pare kilo a tak szybko można to nadrobić;/
ja przed studniówką robie białkową i jakoś sie trzymam, narazie czwarty dzień...
Justyss71, ja też miałam schudnąć przed studniówką, ale postanowiłam.. Zaakceptować siebie. Robię sobie póki co przerwę od diet, póki nie uporam się z kompulsami. 
odkąd przeszłam na normalną diete, nie obżeram się, a potrafiłam zjeść ooooo jak prawdziwy kompulsowicz.
agni7chan to gratuluje:D jednak jak sie chce to można:)
Ja też mam z tym problem...
Ale od tygodnia zaczęłam swoją dietkę "bez słodyczy" i naprawdę super się czuję i napadów nie mam. Wcześniej to była tragedia...
A teraz potrafię zjeść 1 kawałek ciasta i powiedzieć dość! Strasznie pomaga mi w tym mówienie sobie: nie możesz, ale jak już musisz to zjedz, tragedii nie będzie! Nie czuję presji, przymusu bo sama jej sobie nie nakładam :) I łatwiej jest się opanować.
Wprawdzie spadku wagi nie zanotowałam, ale ćwiczę więcej, a początki zawsze są najtrudniejsze. Ale jak się zacznie to potem już tylko lepiej. :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.