- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 października 2022, 09:14
Hejka, schudłam już ponad 30 kg (zaczynałam z wagą około 122 kg), a obecnie ważę 90... Zauważyłam, że powoli się poddaję, patrzę w lustro i cały czas widzę grubasa :( Nadal mam spory brzuch i tłuste uda... Wszystkie ubrania 46/48/50 są już na mnie za duże, ale jakoś nie potrafię się z tego cieszyć, bo widzę ile jeszcze przede mną...
Cały czas tłumaczę sobie "jeszcze 5/10 kg i w końcu zobaczysz w lustrze ten upragniony efekt wow", ale ten moment nie nadchodzi, a przez ten smutek czasami zdarzają mi się ataki obżarstwa, więc waga lubi się wahać :( Chudnę kolejne kg i nadal jestem gruba. Mam już dość i potrzebuję jakiegoś motywacyjnego kopniaka. Ćwiczyłam trochę na siłowni, a teraz zaczęłam treningi siłowe i cardio w domu, dietę układam sobie sama używając aplikacji Fitatu..
Do jakiej wagi muszę zejść, żeby w końcu zobaczyć zmianę w lustrze?
Macie jakieś sprawdzone sposoby, aby motywować się w połowie drogi do celu?
Przyznam, że na początku było o wiele łatwiej, a teraz powoli tracę siłę...
31 października 2022, 09:44
Ja też schudłam już ponad 30 kg od swojej najwyższej wagi, ubrania musialam kupić 3 rozmiary mniejsze a w sumie patrząc w lustro tego nie widzę.
myślę że to problem w postrzeganiu siebie.
mozna naprawde nie widziec roznicy miedzy trzema rozmiarami? przeciez to musi byc i w calym ciele, brzuchu, wszedzie lzej- 30 kg to ogrom jakby tak wrzucic worek czegokolwiek na plecy.
no jak widać można... tzn no jakąś różnicę widzę, ale nie taką jakbym się spodziewała po utracie ponad 30 kg. Nie taką jak kiedyś sobie "marzyłam" żeby tyle schudnąć. Jak tak pomyślę obiektywnie no to wiem, że to musi być widać (no i inni to widzą) - ale jak patrzę w lustro to nadal widzę tylko, że jestem GRUBA. Mimo, że z BMI 40 zeszłam do 27 (tak, wiem - to nadal nadwaga, no ale jednak już nie III stopień otyłości).
30 to juz ogromna roznica, juz po 5-10 kg widac, po 15 juz jest bardzo widac, 30 to 1/3 wagi poczatkowej, to ogrom. Teraz czujesz sie byc moze przytloczona z powodu choroby to i radosc z lzejszej figury przycmilo. Zycze ci bys byla zdrowa a radosc z nowej figury przyjdzie sama.
sxhudlam głównie też przez albo "dzieki" chorobie bo ona totalnie zmieniła mi życie. Schudnięcie tez nie było "zdrowe" bo w stosunkowo krótkim czasie i tak naprawdę przy niejedzeniu - były dni, że jak zjadłam 500 kcal to był sukces, ale jak tak patrzę to nawet obwislej skory nie mam a nie ćwiczyłam, ba, moja aktywność w wiekszosci spadla bo leczenie odbiera mi siły wiec no po prostu nie wiem gdzie te 30kg było...
tak jak napisałam- obiektywnie to wiem, że różnica jest. Widzę tez przecież różnicę pomiędzy spodniami 48-50 a 42, ale w lustrze ta różnica jakoś jest zatarta i jak patrzę to nadal jestem po prostu gruba (takie moje odczucie...).
Nie wiem, może tez za szybko to się podziało i jeszcze mi się w glowie nie przestawiło...? Długo zwlekałam z kupnem czegokolwiek nowego i tak łaziłam w za dużych rzeczach aż mi spodnie zaczely spadać w trakcie łażenia ?
Sama sobie odpowiedziałaś. Jak zakładałaś za duże ciuchy to wciąż wyglądałaś źle i grubo. Rozumiem, że już nie nosisz za dużych ciuchów. Ja przy utracie wagi zwężałam co się da, żeby jeszcze te rzeczy użytkować. Z radością wymieniałam ciuchy ale bardzo powoli. Teraz przechodzę jakąś przemianę wewnętrzną, zmieniam styl i czuje się o niebo lepiej. Choć nogi to wciąż mój kompleks.
31 października 2022, 12:12
Ja też schudłam już ponad 30 kg od swojej najwyższej wagi, ubrania musialam kupić 3 rozmiary mniejsze a w sumie patrząc w lustro tego nie widzę.
myślę że to problem w postrzeganiu siebie.
mozna naprawde nie widziec roznicy miedzy trzema rozmiarami? przeciez to musi byc i w calym ciele, brzuchu, wszedzie lzej- 30 kg to ogrom jakby tak wrzucic worek czegokolwiek na plecy.
no jak widać można... tzn no jakąś różnicę widzę, ale nie taką jakbym się spodziewała po utracie ponad 30 kg. Nie taką jak kiedyś sobie "marzyłam" żeby tyle schudnąć. Jak tak pomyślę obiektywnie no to wiem, że to musi być widać (no i inni to widzą) - ale jak patrzę w lustro to nadal widzę tylko, że jestem GRUBA. Mimo, że z BMI 40 zeszłam do 27 (tak, wiem - to nadal nadwaga, no ale jednak już nie III stopień otyłości).
30 to juz ogromna roznica, juz po 5-10 kg widac, po 15 juz jest bardzo widac, 30 to 1/3 wagi poczatkowej, to ogrom. Teraz czujesz sie byc moze przytloczona z powodu choroby to i radosc z lzejszej figury przycmilo. Zycze ci bys byla zdrowa a radosc z nowej figury przyjdzie sama.
sxhudlam głównie też przez albo "dzieki" chorobie bo ona totalnie zmieniła mi życie. Schudnięcie tez nie było "zdrowe" bo w stosunkowo krótkim czasie i tak naprawdę przy niejedzeniu - były dni, że jak zjadłam 500 kcal to był sukces, ale jak tak patrzę to nawet obwislej skory nie mam a nie ćwiczyłam, ba, moja aktywność w wiekszosci spadla bo leczenie odbiera mi siły wiec no po prostu nie wiem gdzie te 30kg było...
tak jak napisałam- obiektywnie to wiem, że różnica jest. Widzę tez przecież różnicę pomiędzy spodniami 48-50 a 42, ale w lustrze ta różnica jakoś jest zatarta i jak patrzę to nadal jestem po prostu gruba (takie moje odczucie...).
Nie wiem, może tez za szybko to się podziało i jeszcze mi się w glowie nie przestawiło...? Długo zwlekałam z kupnem czegokolwiek nowego i tak łaziłam w za dużych rzeczach aż mi spodnie zaczely spadać w trakcie łażenia ?
Sama sobie odpowiedziałaś. Jak zakładałaś za duże ciuchy to wciąż wyglądałaś źle i grubo. Rozumiem, że już nie nosisz za dużych ciuchów. Ja przy utracie wagi zwężałam co się da, żeby jeszcze te rzeczy użytkować. Z radością wymieniałam ciuchy ale bardzo powoli. Teraz przechodzę jakąś przemianę wewnętrzną, zmieniam styl i czuje się o niebo lepiej. Choć nogi to wciąż mój kompleks.
ale ja o odczuciu w spojrzeniu w lustro mówię także już PO zakupie kilku ciuchów w odpowiednim rozmiarze.