- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 lipca 2017, 18:57
PUNKTUJEMY I CHUDNIEMY- PIERWSZA EDYCJA W 2017 ROKU! (OGÓLNIE JUŻ 33 EDYCJA)
NADAL można dołączyć!! :)
6 TYGODNI 31.07.2017-10.09.2017
Zapraszam do kolejnej edycji zabawy, która poprzez rywalizację punktową ma zmotywować nas do działania.
Pamiętajmy, że każdy dzień, w którym przestrzegamy diety, każdy trening, każda zrobiona pompka, każda kostka czekolady, której odmówimy przybliża nas do celu, którym jest piękne, zdrowe i szczupłe ciało.
Dajmy z siebie wszystko!
SŁOWEM WSTĘPU
Wiem, że na vitalii istnieje coś w stylu zdrowej rywalizacji punktowej - i super! Ta jest troszkę inna. Tu każdy sam decyduje jaka ilość kalorii jest dla niego odpowiednia oraz jakie produkty uznaje za słodycze. Wystartujemy jeśli będzie jakiś odzew z Waszej strony :) Ten rodzaj rywalizacji punktowej cieszył się popularnością trzy lata temu i wstecz. Ja bym chętnie do niego wróciła. Jeśli chcecie się przyłączyć wklejajcie tabelki. Od jutra startujemy!
Zasady:
1. Punkty umieszczamy w specjalnej tabelce, w której wpisujemy również swoje dane (wzrost, wagę, BMI)
2. Do każdego poniedziałku do godziny 21:00 podajemy dane z poprzedniego tygodnia w formie tasiemca , które potem zostaną podsumowanie i umieszczone na forum w postaci podsumowania tygodniowego. Dopuszczalny poślizg w podawaniu danych to wtorek godz. 20.
3. Działamy fair! Każda z nas robi to dla siebie a nie dla innych więc nie ma sensu oszukiwać. Dbamy o nasze ciało i zdrowie oraz wspieramy się nawzajem!
Za co dostajemy punkty:
DIETA
2 pkt - pełne zrealizowanie swoich założeń dietetycznych w danym dniu
1 pkt - mała wpadka dietetyczna (czy wpadka była mała czy duża pozostawiam do indywidualnej oceny każdego uczestnika)
0 pkt - konkretne dietetyczne zawalenie dnia
Dietę należy zaplanować na początku tygodnia i wpisać ją hasłowo w drugi wiersz tabeli. Mamy tu pełną dowolność: jak ktoś lubi liczyć to może być 1500 kalorii, jedzenie z wykluczeniem jakiegoś składnika np. słodyczy, etc... Ważne by trzymać się swojego planu.
Będziemy stosować różne diety, przy okazji obserwując ich efekty.
Nie przyjmuję do zabawy osób będących na GŁODÓWCE (dla mnie głodówką jest każda dieta poniżej 1000 kcal/dzień) oraz osób z BMI poniżej 18.
RUCH (intensywna aktywność fizyczna typu: ćwiczenia, rower, pływanie, stepper, etc)
3 - ponad 60 minut
2 - od 31 do 60 minut
1 - od 15 do 30 minut
0 - poniżej 15 minut
Będzie obowiązywać dzień wolny od ćwiczeń. Co to znaczy? Jeśli we wszystkie pozostałe dni masz maks punktów za ćwiczenia (czyli 6*3 punkty) to możesz (nie musisz, jednak jest to wskazane) sobie zrobić jeden dzień wolny od aktywności fizycznej a i tak dostać za niego 3 punkty (w tabeli wpiszesz 3w).
WODA (najlepiej niegazowana ale również: herbata, soki, mleko etc)
1 - powyżej 2 litrów
0 - mniej niż 2 litry
SŁODYCZE
1 - dzień bez słodyczy lub zjedzenie ustalonej przez siebie wcześniej dopuszczalnej porcji
0 - za zjedzenie choćby małej ilości słodyczy wykraczającej poza swój indywidualny plan
ZADANIE
1 - wykonanie tygodniowego zadania w danym dniu
0 - brak wykonania zadania
Zadanie wymyślamy samodzielnie. Ma ono promować zdrowe nawyki, które są nam potrzebne. Mogą to być: brzuszki, picie ziół, przysiady etc (czasu przeznaczonego na wykonanie zadania związanego ze sportem nie wliczamy do czasu za ruch i na odwrót; podobnie z płynami: jeśli za zadanie będziesz mieć wypicie szklanki ziół dziennie to nie wliczasz ich do punktów za wodę; zadanie typu "nie jem słodyczy" jest bez sensu, gdyż już jest taka punktowana kategoria). Można ustalić sobie coś niezwiązanego z dietą, a z rozwojem osobistym. Ważne byśmy odnosiły jakieś korzyści przestrzegając ich.
Zadania powinny być mierzalne- tak, aby można było przyznać sobie za nie punkty, np.:
*ŹLE: odbicie się od dna, oczyszczenie organizmu- ciężko codziennie odbijać się od dna, czy brać się za siebie, robimy to raz i koniec, podobnie z oczyszczeniem- jak sprawdzić czy nasz organizm danego dnia się oczyścił? A jeśli tak to zdecydowanie nie ma potrzeby robienia tego codziennie
*DOBRZE: balsam po wieczornym prysznicu- albo się balsamowałyśmy dzisiaj, albo nie- bardzo łatwo to stwierdzić
-jeśli mamy zadanie związane z ruchem, np, 50 pompek, 100 brzuszków itp. to czasu przeznaczonego na wykonanie tego zadania nie wliczamy do czasu przeznaczonego na ruch, za który przyznajemy sobie punkty,
*np. jeśli ćwiczyłam przez 55 minut, i przez kolejne 10 robiłam brzuszki, które miałam w zadaniu to za ruch w danym dniu wpisuję sobie 2 punkty, a za zadanie 1 punkt(ponieważ te 10 minut nie jest brane pod uwagę w punktowanej ilości ruchu, gdyż dostajemy już punkt za zadanie)
-podobnie rzecz ma się z napojami- można mieć jako zadanie np. wypicie kubka czerwonej herbaty itp, ale tej ilości(250ml) nie bierzemy pod uwagę, kiedy wpisujemy punkty za wypite w ciągu danego dnia napoje.
WAGA
Będzie się oczywiście zmieniać spadając w dół, jeśli będziemy trzymać dobre nawyki - odpowiednio jeść, pić i ćwiczyć. Ważymy się co tydzień podając wagę z niedzielnego/poniedziałkowego poranka
Zmianę wagi będziemy punktować biorąc pod uwagę BMI:
0 - 0,05 - brak punktów
0,06 - 0,15 - 1 punkt
0,16 - 0,25 - 2 punkty
itd. bez ograniczeń punktowych dodatnio (przy stracie masy) i ujemnie (przy przytyciu)
BMI = WAGA [w kg] / WZROST^2 [w metrach]
Przykładowo osoba ważąca 68 kg, o wzroście 1,64m ma BMI:
BMI = 68 / 1,64^2 = 68 / 1,64 / 1,64 = 25,28
BMI= 68 / 1,64^2= 68/ 2,6896= 25,28
(polecam by liczyć BMI własnoręcznie, kalkulator Vitalii ma skłonność do fałszowania wyniku w zależności od tego czy podając wzrost użyjemy . czy ,)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Swoje wyniki będziemy umieszczać w takiej tabeli
TYDZIEŃ nr … | |||||||||
Moja dieta na ten tydzień: | |||||||||
Wzrost: | |||||||||
Waga: | Start: | Koniec: | Różnica: | ||||||
BMI: | Start: | Koniec: | Różnica: | ||||||
Pon. | Wt. | Śr. | Czw. | Ptk. | Sob. | Ndz. | Bonus | SUMA | |
Dieta (18) | |||||||||
Ruch (26) | |||||||||
Woda (8) | |||||||||
Słodycze (10) | |||||||||
Zadanie (9) | |||||||||
SUMA (71) | |||||||||
PUNKTY | SUMA + BMI = | ||||||||
Zadanie 1: Zadanie 2: Zadanie 3: Zadanie 4: Zadanie 5: Zadanie 6: |
Powyższą tabelkę należy zaznaczyć i skopiować do nowego postu i potem edytować dopisując numer tygodnia, wagę i punkty.
Tabelki po zakończonym tygodniu będziemy kopiować do galerii chwały
W tabeli znajduje się dodatkowa kolumna „Bonus”. Jeśli zdobędziesz 100% punktów z danej kategorii w tygodniu - otrzymujesz dodatkowo bonus. Zasady doliczania bonusowych punktów w danych kategoriach:Przykładowo: przez cały tydzień uzupełniasz tabelkę punktami zgodnie z zasadami opisanymi wyżej. Z końcem tygodnia podsumowujesz punkty i dopisujesz się do punktowego tasiemca (i jeszcze raz: tłumaczenie o co chodzi byłoby dość skomplikowane, lepiej zobaczyć samemu jak to się robi i powtórzyć). Po dopisaniu się do tasiemca kasujesz wyniki z pierwszego tygodnia i uzupełniasz analogicznie tabelkę przez cały kolejny tydzień i tak do końca- przez całą edycję edytujemy tą samą tabelkę, nie wklejamy co tydzień nowych
Punkty bonusowe:
Dieta | 4 |
Ruch | 5 |
Woda | 1 |
Słodycze | 3 |
Zadanie | 2 |
Zapraszamy serdecznie!!
Na ewentualne problemy z wklejeniem na forum tabelki znam dwa niezawodne sposoby:
1) zmienić przeglądarkę internetową na inną i spróbować jeszcze raz w niej skopiować i wkleić tabelkę (ja miałam problemy gdy pracowałam w chrome natomiast gdy się przeniosłam na firefoxa problem zniknął.)
2) jeśli nr 1 nie pomoże to możesz spróbować skopiować tabelkę wpierw do edytora tekstu (MS Office, OpenOffice ... ) a później stamtąd z powrotem na forum PiCh.
W razie wątpliwości :
RUCH
TAK - wszystkie rodzaje aerobicu, ćwiczeń z płytami, gwiazdami, pilates, rozciąganie, bieganie, szybki marsz (pow. 5km/h),jazda na nartach, sporty walki (boks, judo, karate, aikido, itp...), chodzenie po górach, jazda na deskorolce, ćwiczenia z przyrządami (siłownia, orbitrek, bieżnia, hulahop, step,skakanka, atlas, sztanga, ciężary), golf, gra w kręgle, gra w pingponga, tenis, badminton, squash, jazda konna, jazda na rowerze, kajaki, koszykówka, siatkówka, piłka ręczna,piłka wodna, piłka nożna (granie a nie oglądanie;-), kajaki, rowerki wodne, frisbee, pływanie, rolki, lekkoatletyka (rzut oszczepem, pchnięcie kulą itp.), szermierka, taniec, wioślarstwo, wspinaczka, zapasy, nordic walking, spinning ...
NIE - spacer, wszystkie prozaiczne czynności (pranie, gotowanie, mycie okien, sprzątanie, prace w ogrodzie, czytanie, jazda samochodem, skuterem, motocyklem, jedzenie, stanie, sen, leżenie, odkurzanie, pisanie, trzepanie dywanów, zamiatanie, zakupy, wchodzenie na schody itp.)
Aktywność fizyczna ma kilka motywów:
1) motyw utylitarny – praca, regeneracja siły;
2) motyw estetyczny - ćwiczenia dla poprawy wyglądu;
3) motyw zdrowotny - poprawa stanu zdrowia;
4) motyw agonistyczny - rywalizacja sportowa;
5) motyw hedonistyczny - pewne doznania psychiczne związane ze sportem(np. czerpać przyjemność ze sportu)
Czynności prozaiczne czynności również powodują wysiłek fizyczny, ale wynikają ze spełnienia tylko motywu nr 1. Czyli przyjmijmy że nasz punktowany ruch musi być motywowany co najmniej trzema poniższymi motywami.
SŁODYCZE
Słodycze to dla mnie:wszelkie cukierki,batoniki,czekolady (prócz gorzkiej,jeżeli spożywana w rozsądnej ilości),ciastka,ciasteczka,chipsy,paluszki,lody,słodzona cukrem herbata, kawa,kakao,słodkie wina,nalewki,napoje typu cola( i inne paskudztwa zawierające cukier )
Na tej zasadzie słodyczami są kakao typu Puchatek oraz kawa cappucino - oba mają dużo cukru w składzie. Można pić jednak kakao bez cukru oraz kawę bez cukru.
UWAGA!
Nie każdy jest przecież na restrykcyjnej diecie. Możesz ustalić sobie, że słodycze jesz co trzeci dzień - jeśli nie gryzie się to z Twoimi postanowieniami. Jeśli dotrzymasz postanowienia i co trzeci dzień zjesz np. batona - możesz na każdy dzień wpisać sobie maksymalną ilość punktów. Osobiście i tak będę piła słodzoną herbatę - nie uznaję tego za coś okropnego. Powyżej wymienione produkty mogą być podstawą do odjęcia sobie punktów, lecz nie muszą. Wszystko zależy od Twoich indywidualnych celów i tego co sobie ustalisz wcześniej. Ważne jednak, by nie zmieniać postanowień w trakcie tygodnia, gdy coś pójdzie nie po Twojej myśli.
Zapraszam do dołączenia do grupy PiCh tutaj
Tasiemce z tej edycji będziemy wklejać w tym wątku tutaj
Tabelki do zakończonym tygodniu do galerii chwały będziemy kopiować tutaj
Jedną z poprzednich edycji PiCh znajdziecie tutaj
Edytowany przez Trajkotka_a 1 sierpnia 2017, 06:46
4 sierpnia 2017, 11:43
W grupie razniej
4 sierpnia 2017, 11:56
Dziewczyny, wróciłam z 2 dniowej wycieczki :D 3 razy jadłam w McDonaldzie, a do tego w Pizzy Hut! Jakiś horror :D
4 sierpnia 2017, 12:01
3 razy MaC w ciagu 2 dni? Shame *dzyn dzyn* shame *dzyn dzyn* shame
4 sierpnia 2017, 12:05
agatopol
i właśnie to podejście może Cię zgubić. idąc na grilla i wcinając kiełbaski powinnaś cieszyć się weekendem i czasem spędzanym ze znajomymi. przekąsić ciacho i wypić dwie szklanki coli. wiem, że na diecie 1600kcal (bo to ponoć nie głodówka) będzie Ci ciężko to zrozumieć. a właściwie nie zrozumiesz. bo pewnie stwierdzisz, że i tak nie mam racji. W końcu naczytałaś się o tym dużo i dużo kobiet się do takiej diety stosowało. i ponoć schudły. i niby głodne nie były. i niby nie ciekła im ślinka, gdy czuły apetyczny zapach zapiekanek, które jadły koleżanki podczas sobotniego wyjścia. skąd to wiem?
aż stwierdziłam, że Wam to opiszę.. może chociaż jedna osoba na vitalii kiedyś na to trafi i jej to pomoże. mam nadzieję, że nikomu nie zaszkodzi. Wiem, że to portal gdzie powinno się motywować do diet, a ja zadziałam w przeciwnym kierunku. Więc jeśli potrzebujesz motywacji do odchudzania - nie czytaj tego.
cofam się do pytania. skąd to wiem? bo sama kiedyś byłam na takiej diecie i tego nie rozumiałam. bo schudłam wtedy do wagi 52 kg z przecinkiem. około 13kg.. w kilka miesięcy. wszystko było przezdrowo! z tygodnia na tydzień jadłam coraz więcej, nawet nie tyłam. no kurcze! ale jak mama kupiła jogurt naturalny, gdzie tłuszczu było parę % więcej niż poprosiłam, to nie tknęłam. ser biały tylko półtłusty, bo gdzieś na internecie pisało, że taki najzdrowszy. byłam TWARDA. przeszłam przez wyzwanie 100 dni bez słodyczy nie tykając nawet okruszka. serio. gryza herbatnika bym już nie zjadła. przechodziłam obok półki ze słodyczami i byłam z siebie taka dumna, że tych słodyczy nie jem. że mnie nie ciągnie. co za SUKCES!!! ale człowiek potrafi sam siebie oszukać, nieźle co? Bo przecież to było oszukiwanie się.. 101 dnia miała nadejść nagroda. Cała czekolada. Milka jakaś tam. Przeszłam pół miasta, żeby ją kupić. Ale oczywiście zjedzona tylko na śniadanie, żeby zdążyć spalić w ciągu dnia. Noj super. Robiłam nawet zdjęcia tej czekoladzie, bo to takie wyjątkowe, że ją jem, że bez zdjęć by się nie obyło. Trzy dni później poległam. Po pół roku ekstra zdrowego stylu życia. Gdzie jadłam pod koniec już jakieś 2000kcal i byłam szczuplutka. Do czego dążę? Że im bardziej się ograniczamy, tym bardziej siebie krzywdzimy - to w końcu wyjdzie. Serio myślicie, że te wszystkie laski ze strony Chodakowskiej nadal są takie szczupłe? Ja nie sądzę. MOŻE SIĘ MYLĘ.. Co ja tam wiem.. Miałam jojo. Jak pewnie niejedna z nich. 65kg.. i się poddałam do końca życia. Nigdy w życiu nie będę się odchudzać w ten sposób. Serio. Przez dwa lata wracałam do wagi sprzed odchudzania. Tzn.. samo się wróciło. Schudłam te 4kg jedząc co mi sie podobało stosując tylko jedną zasadę - regularnie. Nie co 3h za każdym razem. Ale w miarę regularnie. Np posiłki o 8, 12, 15, 17,18, 21 to już jest dla mnie w miarę zachowana regularność. I to wystarcza.. wystarcza do tego, że jak przez tydzień wpieprzam wszystko to przytyję 1kg, który sam spadnie przez kolejne 2dni normalnego jedzenia. I potrafię cieszyć się z ogniska, urodzin, imprezy i pyyyszneeego jedzenia. I nie przytyję od razu 2kg po takim jedzeniu i metabolizm mi się nie zatrzyma. Schudłam jedząc wszystko i nie tyję. Kobiety często wchodzą w błędne koło - chcą schudnąć, chudną, kończą z dietą, jojo i od razu po kilku miesiącach przechodzą do kolejnej diety, która znowu kończy się jojo, więc dają sobie chwilę luzu i teraz już tak "na serio" zaczynają znowu się odchudzać. Gdyby nie przeszły na tą kolejną dietę to i tak by schudły, bo by przyzwyczaiły organizm do normalnych większych porcji. Powtarzam - zero odchudzania! Uważam, że kobiety tyją bo się odchudzają. Serio.. skoro te 2% dotrzymuje postanowień i chudnie na stałe to przecież 98% nie. 98% ma jojo. Po co bawić się w odchudzanie, które pewnie zakończy się jojo? Wszystko jedno czy po miesiącu czy 3 latach. Będzie jojo. Większość grubszych kobiet ma za sobą masę diet. Ja przez nie przytyłam. Schudłam dopiero gdy przestałam je stosować. Czułam się szczęśliwa, fit, nigdy głodna więc co było nie tak? Nie byłam sobą. Były ograniczenia.
Więc do cholery po co tu jestem? Żeby przestać jeść słodycze 5x dziennie bo przez nie przytyłam 2kg i ważę 62kg i mam spory brzuszek. Tylko po to.. punkt za "słodycze" mam wtedy, gdy pierniki zjem tylko do śniadania. I żeby podzielić się z kimś moimi przemyśleniami z ostatnich trzech lat. I dlatego, że jest tu mnóstwo wspaniałych kobiet - sympatycznych i kochanych - to że moim zdaniem popełniają błąd to totalnie inna kwestia.
Spytacie o kobietę ważącą 90kg, która nigdy się nie odchudzała i o siebie nie dbała. Ano.. niech zje 5posiłków w ciągu dnia bez podjadania i na każdy przeznaczy 600kcal. I niech dwa z nich będą słodyczami. I schudnie.. bo do tej pory tych słodyczy i kalorii i tak zjadała więcej, więc to będzie bardzo pozytywna zmiana w jej życiu.
W choroby typu tarczyca się nie mieszam, bo sie na tym nie znam.
Najwyżej możecie mi zablokować konto, że szerzę jakąś propagandę - nie zależy mi na tym, ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo od tygodnia siedzę na vitalii, a już nie mogę się nadziwić w jaką paranoję popadają osoby, gdy zjadły o garść orzechów włoskich za dużo na kolację.
Wspieram wszystkie kobietki z postanowieniami typu - przynajmniej 3 owoce dziennie (gdy kiedyś było 0), max jeden baton dziennie, więcej wody w ciągu dnia, zero podjadania, ale aż mi szkoda tych z "268kcal na kolację - czy to dużo?". Tak szczerze szkoda.
Jestem mega ciekawa czy ktoś - ktokolwiek - to w ogóle przeczyta. Może parsknie śmiechem i uzna mnie za nienormalną, może choć w jednym fragmencie zrozumie co uważam. Podejrzewam, że nie - bo vitalia to osoby głównie z dietami 1200-1800kcal. Dla nich porcja słodyczy dziennie to skandal - a już zapomniały, że kiedyś jadły trzy takie porcje i to dlatego przytyły. A nie dlatego, że jadły pół paczki ciastek rano.
Spytałabym co uważacie, ale.. komu by się chciało do tego odwołać :D Ale przed nami weekend, więc jest nadzieja, że ktoś znajdzie chwilę.
4 sierpnia 2017, 12:25
Trajkotka, częściowo się z Tobą zgadzam, wiele kobiet zdecydowanie przesadza jeśli chodzi o dietę.
Ja akurat mam trochę inną sytuację, bo mam insulinooporność i nie mogę sobie pozwolić na żadne słodycze - muszę całkowicie wyeliminować cukier przynajmniej na jakiś czas, później jak już poprawię wyniki to będę mogła od czasu do czasu coś tam zjeść :)
Ja też nie podchodzę do mojej diety w sposób "O MATKO ZJADŁAM O PÓŁ POMIDORA ZA DUŻO!!!" ;) Byłam przez jakiś czas w takiej grupie na fb dla insulinoopornych i musiałam się z niej wypisać, bo nie wytrzymałam tamtejszego ciśnienia ;) taka presja, że tylko w depresję wpaść :) np dziewczyna pisze swójh przykładowy jadłospis, a 100 osób na nią najeżdża, że taka dieta jest do d#%y, bo ma pół marchewki w zupie (marchewka ma wysoki indeks glikemiczny, więc dla nas niewskazana). Tylko, że taka ilość nikomu nie zaszkodzi, a wprowadza dużo innych wartości...
Do wszystkiego trzeba podchodzić z rozsądkiem i umiarem, bo inaczej nic z tego nie będzie ;)
Edytowany przez Daeneriss 4 sierpnia 2017, 12:26
4 sierpnia 2017, 12:50
3 razy MaC w ciagu 2 dni? Shame *dzyn dzyn* shame *dzyn dzyn* shame
Już teraz będę grzeczna
4 sierpnia 2017, 12:51
Trajkotka, częściowo się z Tobą zgadzam, wiele kobiet zdecydowanie przesadza jeśli chodzi o dietę. Ja akurat mam trochę inną sytuację, bo mam insulinooporność i nie mogę sobie pozwolić na żadne słodycze - muszę całkowicie wyeliminować cukier przynajmniej na jakiś czas, później jak już poprawię wyniki to będę mogła od czasu do czasu coś tam zjeść :) Ja też nie podchodzę do mojej diety w sposób "O MATKO ZJADŁAM O PÓŁ POMIDORA ZA DUŻO!!!" ;) Byłam przez jakiś czas w takiej grupie na fb dla insulinoopornych i musiałam się z niej wypisać, bo nie wytrzymałam tamtejszego ciśnienia ;) taka presja, że tylko w depresję wpaść :) np dziewczyna pisze swójh przykładowy jadłospis, a 100 osób na nią najeżdża, że taka dieta jest do d#%y, bo ma pół marchewki w zupie (marchewka ma wysoki indeks glikemiczny, więc dla nas niewskazana). Tylko, że taka ilość nikomu nie zaszkodzi, a wprowadza dużo innych wartości...Do wszystkiego trzeba podchodzić z rozsądkiem i umiarem, bo inaczej nic z tego nie będzie ;)
Tu masz rację. Fanatyków nie brakuje. A najgorsze, że niektórzy wciskają dodatkowo ludziom takie pierdoły, że głowa mała. Sekta normalnie...
4 sierpnia 2017, 12:53
agatopoli właśnie to podejście może Cię zgubić. idąc na grilla i wcinając kiełbaski powinnaś cieszyć się weekendem i czasem spędzanym ze znajomymi. przekąsić ciacho i wypić dwie szklanki coli. wiem, że na diecie 1600kcal (bo to ponoć nie głodówka) będzie Ci ciężko to zrozumieć. a właściwie nie zrozumiesz. bo pewnie stwierdzisz, że i tak nie mam racji. W końcu naczytałaś się o tym dużo i dużo kobiet się do takiej diety stosowało. i ponoć schudły. i niby głodne nie były. i niby nie ciekła im ślinka, gdy czuły apetyczny zapach zapiekanek, które jadły koleżanki podczas sobotniego wyjścia. skąd to wiem? aż stwierdziłam, że Wam to opiszę.. może chociaż jedna osoba na vitalii kiedyś na to trafi i jej to pomoże. mam nadzieję, że nikomu nie zaszkodzi. Wiem, że to portal gdzie powinno się motywować do diet, a ja zadziałam w przeciwnym kierunku. Więc jeśli potrzebujesz motywacji do odchudzania - nie czytaj tego.cofam się do pytania. skąd to wiem? bo sama kiedyś byłam na takiej diecie i tego nie rozumiałam. bo schudłam wtedy do wagi 52 kg z przecinkiem. około 13kg.. w kilka miesięcy. wszystko było przezdrowo! z tygodnia na tydzień jadłam coraz więcej, nawet nie tyłam. no kurcze! ale jak mama kupiła jogurt naturalny, gdzie tłuszczu było parę % więcej niż poprosiłam, to nie tknęłam. ser biały tylko półtłusty, bo gdzieś na internecie pisało, że taki najzdrowszy. byłam TWARDA. przeszłam przez wyzwanie 100 dni bez słodyczy nie tykając nawet okruszka. serio. gryza herbatnika bym już nie zjadła. przechodziłam obok półki ze słodyczami i byłam z siebie taka dumna, że tych słodyczy nie jem. że mnie nie ciągnie. co za SUKCES!!! ale człowiek potrafi sam siebie oszukać, nieźle co? Bo przecież to było oszukiwanie się.. 101 dnia miała nadejść nagroda. Cała czekolada. Milka jakaś tam. Przeszłam pół miasta, żeby ją kupić. Ale oczywiście zjedzona tylko na śniadanie, żeby zdążyć spalić w ciągu dnia. Noj super. Robiłam nawet zdjęcia tej czekoladzie, bo to takie wyjątkowe, że ją jem, że bez zdjęć by się nie obyło. Trzy dni później poległam. Po pół roku ekstra zdrowego stylu życia. Gdzie jadłam pod koniec już jakieś 2000kcal i byłam szczuplutka. Do czego dążę? Że im bardziej się ograniczamy, tym bardziej siebie krzywdzimy - to w końcu wyjdzie. Serio myślicie, że te wszystkie laski ze strony Chodakowskiej nadal są takie szczupłe? Ja nie sądzę. MOŻE SIĘ MYLĘ.. Co ja tam wiem.. Miałam jojo. Jak pewnie niejedna z nich. 65kg.. i się poddałam do końca życia. Nigdy w życiu nie będę się odchudzać w ten sposób. Serio. Przez dwa lata wracałam do wagi sprzed odchudzania. Tzn.. samo się wróciło. Schudłam te 4kg jedząc co mi sie podobało stosując tylko jedną zasadę - regularnie. Nie co 3h za każdym razem. Ale w miarę regularnie. Np posiłki o 8, 12, 15, 17,18, 21 to już jest dla mnie w miarę zachowana regularność. I to wystarcza.. wystarcza do tego, że jak przez tydzień wpieprzam wszystko to przytyję 1kg, który sam spadnie przez kolejne 2dni normalnego jedzenia. I potrafię cieszyć się z ogniska, urodzin, imprezy i pyyyszneeego jedzenia. I nie przytyję od razu 2kg po takim jedzeniu i metabolizm mi się nie zatrzyma. Schudłam jedząc wszystko i nie tyję. Kobiety często wchodzą w błędne koło - chcą schudnąć, chudną, kończą z dietą, jojo i od razu po kilku miesiącach przechodzą do kolejnej diety, która znowu kończy się jojo, więc dają sobie chwilę luzu i teraz już tak "na serio" zaczynają znowu się odchudzać. Gdyby nie przeszły na tą kolejną dietę to i tak by schudły, bo by przyzwyczaiły organizm do normalnych większych porcji. Powtarzam - zero odchudzania! Uważam, że kobiety tyją bo się odchudzają. Serio.. skoro te 2% dotrzymuje postanowień i chudnie na stałe to przecież 98% nie. 98% ma jojo. Po co bawić się w odchudzanie, które pewnie zakończy się jojo? Wszystko jedno czy po miesiącu czy 3 latach. Będzie jojo. Większość grubszych kobiet ma za sobą masę diet. Ja przez nie przytyłam. Schudłam dopiero gdy przestałam je stosować. Czułam się szczęśliwa, fit, nigdy głodna więc co było nie tak? Nie byłam sobą. Były ograniczenia.Więc do cholery po co tu jestem? Żeby przestać jeść słodycze 5x dziennie bo przez nie przytyłam 2kg i ważę 62kg i mam spory brzuszek. Tylko po to.. punkt za "słodycze" mam wtedy, gdy pierniki zjem tylko do śniadania. I żeby podzielić się z kimś moimi przemyśleniami z ostatnich trzech lat. I dlatego, że jest tu mnóstwo wspaniałych kobiet - sympatycznych i kochanych - to że moim zdaniem popełniają błąd to totalnie inna kwestia.Spytacie o kobietę ważącą 90kg, która nigdy się nie odchudzała i o siebie nie dbała. Ano.. niech zje 5posiłków w ciągu dnia bez podjadania i na każdy przeznaczy 600kcal. I niech dwa z nich będą słodyczami. I schudnie.. bo do tej pory tych słodyczy i kalorii i tak zjadała więcej, więc to będzie bardzo pozytywna zmiana w jej życiu. W choroby typu tarczyca się nie mieszam, bo sie na tym nie znam.Najwyżej możecie mi zablokować konto, że szerzę jakąś propagandę - nie zależy mi na tym, ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo od tygodnia siedzę na vitalii, a już nie mogę się nadziwić w jaką paranoję popadają osoby, gdy zjadły o garść orzechów włoskich za dużo na kolację.Wspieram wszystkie kobietki z postanowieniami typu - przynajmniej 3 owoce dziennie (gdy kiedyś było 0), max jeden baton dziennie, więcej wody w ciągu dnia, zero podjadania, ale aż mi szkoda tych z "268kcal na kolację - czy to dużo?". Tak szczerze szkoda. Jestem mega ciekawa czy ktoś - ktokolwiek - to w ogóle przeczyta. Może parsknie śmiechem i uzna mnie za nienormalną, może choć w jednym fragmencie zrozumie co uważam. Podejrzewam, że nie - bo vitalia to osoby głównie z dietami 1200-1800kcal. Dla nich porcja słodyczy dziennie to skandal - a już zapomniały, że kiedyś jadły trzy takie porcje i to dlatego przytyły. A nie dlatego, że jadły pół paczki ciastek rano.Spytałabym co uważacie, ale.. komu by się chciało do tego odwołać :D Ale przed nami weekend, więc jest nadzieja, że ktoś znajdzie chwilę.
Ja jestem fanką jedzenia raz w tygodniu co się chce..oczywiście w graniach rozsądku. Niestety w tej chwili mam jakiś ciężki okres w życiu..w sumie to nawet nie wiem czemu, ale nie potrafię się powstrzymać, żeby chociaż raz w ciągu dnia nie zgrzeszyć To nie jest tak, że jak schudłam 23 kg to jadłam 1600 kcal przez pół roku. W życiu. W piątek już wiedziałam, że wpadnie dodatkowe 400 - 500 kcal, a w sobotę wiedziałam, że kcal nie będę liczyć w ogóle. Mimo wszystko w niedzielę-poniedziałek było już zdrowo. Teraz nie potrafię w ciągu tygodnia trzymać czystej michy. Wierzę, że jak wrócę z urlopu to się ogarnę i będzie lepiej. Jesienią, zimą zawsze jest mi lepiej z jedzeniem.
4 sierpnia 2017, 13:40
Trajkotka dobrze piszesz. Czesto bywa tak, ze do pewnych rzeczy musimy po prostu dojrzec. Ja na przyklad niegdy nie bylam na dietach. Raz przeszlam Kopenhadzka (bardzo dawno), ale potem mi to zbrzydlo. I wiecie co, bylam pulpetem, ale mialam stala wage. Niestety przyszedl taki okres w moim zyciu, kiedy strasznie sobie odpuscilam ze wzgledu na prace i stres. I dopadl mnie bakcyl Chodakowskiej. I wkrecilam sie w vitalie. Pomoglo. Zmienilam duzo swoich nawykow na dobre. I bardzo sie z tego ciesze, ale kiedy przyszedl zastuj, spanikowalam. I albo jadlam bez opamietania, albo bylam na 1600 i liczylam kazdy kcal. Musze nad tym zapanowac, bo nie taki byl moj zamysl. Mialo byc zdrowo, a produktem ubocznym ma byc spadek wagi. Dlatego przestalam sie wazyc. Chce czuc, ze jem normalne jedzenie, takie ktore lubie. Podziekowania dla Corinka, ktora mi pokazala zalety bialek i tluszczy. Teraz jem smacznie i jestem najedzona. Po weglach mam straszne ssanie w zoladku. To nie tak, ze z nich zrezygnuje, bo kto nie lubi makaronu, ryzu i pyrek :), ale nie musza stanowic podstawy mojego zywienia.
I waga ruszy, a jak nie ruszy to i tak lepiej sie czuje i specjalnie nie narzekam na to jak wygladam. Chyba, ze mam okres.. wiadomo
4 sierpnia 2017, 13:52
Podziekowania dla Corinka, ktora mi pokazala zalety bialek i tluszczy. Teraz jem smacznie i jestem najedzona. Po weglach mam straszne ssanie w zoladku. To nie tak, ze z nich zrezygnuje, bo kto nie lubi makaronu, ryzu i pyrek :), ale nie musza stanowic podstawy mojego zywienia. I waga ruszy, a jak nie ruszy to i tak lepiej sie czuje i specjalnie nie narzekam na to jak wygladam. Chyba, ze mam okres.. wiadomo