- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 lipca 2017, 20:21
Całe życie borykam się z nadwagą mniejszą lub większą. Przez wszystkie poprzednie lata wszelkie starania o szczupłą sylwetkę były syzyfową pracą, z powodu problemów zdrowotnych. Co udało mi się podjąć jakąś walkę i uzyskać jakieś efekty to lekarz zmieniał mi leki i tyłam. Teraz gdy moje choroby się unormowały i z 10 tabletek dziennie zeszłam juz do 2 moge wziąć się za odchudzanie tak naprawdę bez efektów jojo i tu napotkałam problem. Przeszkodą są moje lęki. Moi bliscy mówią, ze przesadzam, że to tylko kolejna wymówka itp
Boję się, że jak stanę się bardziej atrakcyjna i wzrośnie zainteresowanie mężczyzn mną pod względem fizycznym to będę mieć awanse od mężczyzn, od których ich nie chce. W przeszłości miałam kilka nieprzyjemnych doświadczeń związanych własnie z tym, że byłam dość szczupła i atrakcyjna. Problem ten mam od zawsze waga i nieatrakcyjna sylwetka była moja obroną po tych zdarzeniach, chodziłam na krav magę co mi dawało poczucie bezpieczeństwa, ale z powodu torbieli lekarz mi zabronił ćwiczyć to co może grozić jej rozbiciem. Operacje też mi kilku odradziło ze względu na powikłania.
Zdaję sobie sprawę, że powinnam z tymi problemami chodzić do psychologa ale odpowiedniego psychologa nie ma w dostępnej mi okolicy. A dojazdy do sąsiedniego miasta były by zbyt kłopotliwe ze względu na to, że nie mam prawa jazdy i musiała bym się dostosować do komunikacji.
Proszę doradźcie mi jak się z tym uporać lub może sami macie podobne problemy?
24 lipca 2017, 21:21
problem jest taki, że utknęłam i nie wiem jak sobie dalej poradzić. A psychologowie itd nie dadzą raczej gotowej porady jak prawnik tylko regularnie prowadzić sesje i najlepiej być co tydzień jak nie cześciej.
25 lipca 2017, 19:18
Witaj Martyno moja imienniczko. Napiszę coś od siebie do Ciebie. Kiedy w życiu człowieka przychodzi czas na zmiany często wiąże się to z lękiem. Boimy się zmian bo nie wiemy jak to wpłynie na nas samych i na nasze otoczenie. Boimy się konsekwencji, rozstania z czymś dobrze nam znanym na poczet nowego, nieznanego. Czujemy się niepewnie a nasz umysł podpowiada nam 'po co Ci te zmiany? Jest dobrze tak jak jest. Bezpiecznie, wygodnie bez ryzyka'. Żyjemy dalej jak dotychczas jednak w pewnym momencie przychodzi taka chwila, że nagle otrzymujemy pewną nazwijmy to "informacje". Gdzieś z głębi naszej podświadomości. W jednej chwili pojawia się w nas potrzeba zmian ale strach nie znika. Boimy się. No i teraz będzie już tylko trudniej bo należy stawić czoła swoim obawom i lękom. Uwierz w to, że rozwiązanie może przyjść jedynie z Twojego wnętrza. Jest to proces trudny i często długi. Żeby się udało należy przestać obarczać odpowiedzialnością kogoś lub coś innego (lekarza, złych facetów, rozwodzących się rodziców, małe miasto czy brak prawka). Skup się na sobie i bądź odpowiedzialna za własne decyzje. Czasami warto wyciszyć się, pomedytować lub leżąc wieczorem w łóżku zadać sobie pytanie: co tak naprawdę stoi na przeszkodzie w osiągnięciu sukcesu? W tym przypadku sukces = redukcja wagi. Możesz napisać na kartce: Jestem otyła bo... i od myślników wypisuj wszystko co przyjdzie Ci do głowy. Pisz szczerze. Nawet te najbardziej śmieszne i dziwne myśli. Spisuj je przez dzień, dwa, tydzień. Może wydawać się to bzdurne ale uwierz mi, że czasami ignorujemy porady od nas samych, płynące z wnętrza. Później poczytaj swoje zapiski (najlepiej na głos) i daj sobie chwile na przetrawienie. Dzień, tydzień, miesiąc. Zaobserwuj czy coś się w Twoim życiu zmieniło lub czy zaobserwowałaś jakieś nietypowe zdarzenia / spotkania. Staraj się w tym czasie robić swoje: praca, treningi, dieta, spotkania towarzyskie.
Super, że masz motywację bo motywacja to bardzo dużo. Uda Ci się. Już Ci się udało. Dlatego weź się uśmiechnij Martyna! :D
25 lipca 2017, 21:21
Dzięki, to bardzo krzepiące co napisałaś. Nie poddaję się trzymam dietę chodzę na spacery, dziś nawet jak padał deszcz to wyszłam i poszłam bez parasola itd, niezadowolona byłam ale deszcz nie był wymówką. Nie wykręcam się od działania wymówkami, nie baczę na strach przed zmianą. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie szczupłej. Po prostu boję się zaczepek ze strony mężczyzn, że znów któryś mnie złapie i będzie próbował zrobić krzywdę.