- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 września 2015, 13:49
Utrata wagi i redukcja obwodów to sprawa indywidualna - to nie ulega wątpliwości. Jednak jestem ciekawa jak przebiegał ten proces u kobiet o podobnym wzroście tzn. +/- 152-158 cm oraz wadze ok. 52-55 kg, które ostatecznie stały się (w swojej ocenie) filigranowe, smukłe.
Ja póki co przestawiłam się na zdrowe i "czyste" pożywienie i staram się naprawić podniszczony i spowolniony przez ostatnie lata metabolizm. Aktywność utrzymuję na poziomie średnim (nic nie zmieniłam w tej kwestii - siłownia, bieganie, rower). Zatem na razie nie redukuję kalorii.
Jak przebiegało wasze odchudzanie? Możecie podzielić się szczegółami/wnioskami/sukcesem?
Mój cel to (o ile natura pozwoli) 50 cm w udach i 90 cm w biodrach. Chciałabym mniej, ale niestety przy mojej figurze pozostanie to chyba jedynie w sferze marzeń i wyobraźni.
25 września 2015, 13:53
dołączam się do pytania, ja mam 156cm, a waga waha się od 57,5 do 59kg. Najlepiej czuję się przy 53
25 września 2015, 13:55
Pamiętam Cię z wątku, gdzie wstawiłaś cudze zdjęcie, z szerokimi biodrami - twierdząc, że masz takie same.
I tam była burza, że powinnaś żyć, a nie przejmować się ciałem.
A odpowiadając na pytanie - dieta, dieta i dieta...nic więcej, u nas niskich widać każdy gram...
25 września 2015, 14:00
Pamiętam Cię z wątku, gdzie wstawiłaś cudze zdjęcie, z szerokimi biodrami - twierdząc, że masz takie same.I tam była burza, że powinnaś żyć, a nie przejmować się ciałem. A odpowiadając na pytanie - dieta, dieta i dieta...nic więcej, u nas niskich widać każdy gram...
Bez przesady z tą burzą. Zresztą...co w tym dziwnego, że pytam o takie sprawy na forum, które jest poświęcone odchudzaniu? Żyć, żyję i idzie mi to całkiem nieźle (o ile tak można powiedzieć ;)), co nie zmienia to faktu, że ciałem się zamierzam przejmować, bo chcę zrobić tyle ile mogę, by czuć się lepiej. Oczywiście nic na siłę i kosztem zdrowia.
25 września 2015, 14:06
7 kilo temu przez prawie rok chodziłam na siłownię i ćwiczyłam dużo siłowo, zamiast kardio, prawie codziennie jadłam ryż/kaszę z warzywami gotowanymi na parze, serki wiejskie, warzywa, owoce... dosyc dużo białka ;) Coś tam schudłam, ale miałam mega przypakowane nogi, łydki, brzuch..
Przestałam chodzić na siłkę, kupiłam orbitrek i ok 4x w tyg jeździłam po 60min i tak schudłam do 53 + zdrowa dieta, bez ciężarów. Od razu w łydce z prawie 40cm zeszło do 36 ;)
Teraz żeby utrzymać wagę ćwiczę sobię z Mel B, Natalią Gacką, fajnie modelują mi ciało.
25 września 2015, 14:22
Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki .
25 września 2015, 14:29
Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki .
Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.
25 września 2015, 14:36
Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki .
Nie no, jasno napisałaś, że też do czegoś dążysz. Ja mam "kiepską przeszłość dietetyczną", jadłam bardzo mało 800-1000 kcal i bardzo kiepsko, głównie sam nabiał słodzony. Mój metabolizm był w rozsypce, tyłam w mgnieniu oka po zjedzeniu więcej. W końcu naprawiłam metabolizm u dietetyka i się odchudzałam w głową, ale to już chyba mało interesujące, bo nie jestem filigranowa, a moją wagą docelową było 58 kg przy 158 wzrostu . Jednak nie ma porównania - odchudzać się na śmieciach i głodówkach, a zdrowo się najadać i chudnąć na powiedzmy 1700 kcal.
25 września 2015, 14:45
No fakt, dążę do szczuplejszej sylwetki (zwłaszcza dolnych partii), ale tak jak podkreśliłam "o ile natura pozwoli".
Nie no, jasno napisałaś, że też do czegoś dążysz. Ja mam "kiepską przeszłość dietetyczną", jadłam bardzo mało 800-1000 kcal i bardzo kiepsko, głównie sam nabiał słodzony. Mój metabolizm był w rozsypce, tyłam w mgnieniu oka po zjedzeniu więcej. W końcu naprawiłam metabolizm u dietetyka i się odchudzałam w głową, ale to już chyba mało interesujące, bo nie jestem filigranowa, a moją wagą docelową było 58 kg przy 158 wzrostu . Jednak nie ma porównania - odchudzać się na śmieciach i głodówkach, a zdrowo się najadać i chudnąć na powiedzmy 1700 kcal.Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki .
...ale summa summarum wyglądasz bardzo szczupło i zgrabnie. :)
U mnie też króluje nabiał, a jak zdążyłam wyczytać ponoć wzmaga retencję wody, więc zamierzam go trochę ograniczyć. O śmieciowym żarciu aż strach wspomnieć. Póki co jest mały progres, bo od tygodnia trzymam w miarę ładne menu, ale jeszcze nie przyzwyczaiłam się do ilości. Póki co będę podbijać kaloryczność koktajlami i zdrowym tłuszczem.
25 września 2015, 14:56
No fakt, dążę do szczuplejszej sylwetki (zwłaszcza dolnych partii), ale tak jak podkreśliłam "o ile natura pozwoli"....ale summa summarum wyglądasz bardzo szczupło i zgrabnie. :) U mnie też króluje nabiał, a jak zdążyłam wyczytać ponoć wzmaga retencję wody, więc zamierzam go trochę ograniczyć. O śmieciowym żarciu aż strach wspomnieć. Póki co jest mały progres, bo od tygodnia trzymam w miarę ładne menu, ale jeszcze nie przyzwyczaiłam się do ilości. Póki co będę podbijać kaloryczność koktajlami i zdrowym tłuszczem.Nie no, jasno napisałaś, że też do czegoś dążysz. Ja mam "kiepską przeszłość dietetyczną", jadłam bardzo mało 800-1000 kcal i bardzo kiepsko, głównie sam nabiał słodzony. Mój metabolizm był w rozsypce, tyłam w mgnieniu oka po zjedzeniu więcej. W końcu naprawiłam metabolizm u dietetyka i się odchudzałam w głową, ale to już chyba mało interesujące, bo nie jestem filigranowa, a moją wagą docelową było 58 kg przy 158 wzrostu . Jednak nie ma porównania - odchudzać się na śmieciach i głodówkach, a zdrowo się najadać i chudnąć na powiedzmy 1700 kcal.Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki .
O, dzięki :)
Powiem tak - warto uporządkować dietę, bo jeśli żyje się na śmieciach to pociąga za sobą wiele zdrowotnych konsekwencji. U mnie dołączyła tarczyca w rozsypce, ostatnio zapatruję się żeby zbadać cholesterol, bo jadłam oprócz tego tłusto i niezdrowo (chipsy np).
A jeśli chodzi o wizualne konsekwencje to kiepską dietę widać głównie po brzuchu :D nigdy nie miałam z tym problemów, ale w najgorszym dietowym momencie, mimo jedzenia mało kalorycznie, tylko jedzenia źle jakościowo, miałam brzuszek.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 25 września 2015, 14:59