Temat: Niskie, drobne - jak schudłyście?

Utrata wagi i redukcja obwodów to sprawa indywidualna - to nie ulega wątpliwości. Jednak jestem ciekawa jak przebiegał ten proces u kobiet o podobnym wzroście tzn. +/- 152-158 cm oraz wadze ok. 52-55 kg, które ostatecznie stały się (w swojej ocenie) filigranowe, smukłe.

Ja póki co przestawiłam się na zdrowe i "czyste" pożywienie i staram się naprawić podniszczony i spowolniony przez ostatnie lata metabolizm. Aktywność utrzymuję na poziomie średnim (nic nie zmieniłam w tej kwestii - siłownia, bieganie, rower). Zatem na razie nie redukuję kalorii. 

Jak przebiegało wasze odchudzanie? Możecie podzielić się szczegółami/wnioskami/sukcesem?

Mój cel to (o ile natura pozwoli) 50 cm w udach i 90 cm w biodrach. Chciałabym mniej, ale niestety przy mojej figurze pozostanie to chyba jedynie w sferze marzeń i wyobraźni.

dołączam się do pytania, ja mam 156cm, a waga waha się od 57,5 do 59kg. Najlepiej czuję się przy 53

Pamiętam Cię z wątku, gdzie wstawiłaś cudze zdjęcie, z szerokimi biodrami - twierdząc, że masz takie same.

I tam była burza, że powinnaś żyć, a nie przejmować się ciałem. 

A odpowiadając na pytanie - dieta, dieta i dieta...nic więcej, u nas niskich widać każdy gram...

idealnecialo napisał(a):

Pamiętam Cię z wątku, gdzie wstawiłaś cudze zdjęcie, z szerokimi biodrami - twierdząc, że masz takie same.I tam była burza, że powinnaś żyć, a nie przejmować się ciałem. A odpowiadając na pytanie - dieta, dieta i dieta...nic więcej, u nas niskich widać każdy gram...

Bez przesady z tą burzą. Zresztą...co w tym dziwnego, że pytam o takie sprawy na forum, które jest poświęcone odchudzaniu? Żyć, żyję i idzie mi to całkiem nieźle (o ile tak można powiedzieć ;)), co nie zmienia to faktu, że ciałem się zamierzam przejmować, bo chcę zrobić tyle ile mogę, by czuć się lepiej. Oczywiście nic na siłę i kosztem zdrowia.

7 kilo temu przez prawie rok chodziłam na siłownię i ćwiczyłam dużo siłowo, zamiast kardio, prawie codziennie jadłam ryż/kaszę z warzywami gotowanymi na parze, serki wiejskie, warzywa, owoce...   dosyc dużo białka ;)  Coś tam schudłam, ale miałam mega przypakowane nogi, łydki, brzuch..           

Przestałam chodzić na siłkę, kupiłam orbitrek i ok 4x w tyg jeździłam po 60min i tak schudłam do 53 + zdrowa dieta,  bez ciężarów.  Od razu w łydce z prawie 40cm zeszło do 36 ;)

  Teraz żeby utrzymać wagę ćwiczę sobię z Mel B, Natalią Gacką, fajnie modelują mi ciało. 

Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki :?

laliho napisał(a):

Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki . 

Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.

Fujoshi napisał(a):

laliho napisał(a):

Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki . 
Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.

Nie no, jasno napisałaś, że też do czegoś dążysz. Ja mam "kiepską przeszłość dietetyczną", jadłam bardzo mało 800-1000 kcal i bardzo kiepsko, głównie sam nabiał słodzony. Mój metabolizm był w rozsypce, tyłam w mgnieniu oka po zjedzeniu więcej. W końcu naprawiłam metabolizm u dietetyka i się odchudzałam w głową, ale to już chyba mało interesujące, bo nie jestem filigranowa, a moją wagą docelową było 58 kg przy 158 wzrostu :?. Jednak nie ma porównania - odchudzać się na śmieciach i głodówkach, a zdrowo się najadać i chudnąć na powiedzmy 1700 kcal.

No fakt, dążę do szczuplejszej sylwetki (zwłaszcza dolnych partii), ale tak jak podkreśliłam "o ile natura pozwoli". 

laliho napisał(a):

Fujoshi napisał(a):

laliho napisał(a):

Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki . 
Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.
Nie no, jasno napisałaś, że też do czegoś dążysz. Ja mam "kiepską przeszłość dietetyczną", jadłam bardzo mało 800-1000 kcal i bardzo kiepsko, głównie sam nabiał słodzony. Mój metabolizm był w rozsypce, tyłam w mgnieniu oka po zjedzeniu więcej. W końcu naprawiłam metabolizm u dietetyka i się odchudzałam w głową, ale to już chyba mało interesujące, bo nie jestem filigranowa, a moją wagą docelową było 58 kg przy 158 wzrostu . Jednak nie ma porównania - odchudzać się na śmieciach i głodówkach, a zdrowo się najadać i chudnąć na powiedzmy 1700 kcal.

...ale summa summarum wyglądasz bardzo szczupło i zgrabnie. :) 

U mnie też króluje nabiał, a jak zdążyłam wyczytać ponoć wzmaga retencję wody, więc zamierzam go trochę ograniczyć. O śmieciowym żarciu aż strach wspomnieć. Póki co jest mały progres, bo od tygodnia trzymam w miarę ładne menu, ale jeszcze nie przyzwyczaiłam się do ilości. Póki co będę podbijać kaloryczność koktajlami i zdrowym tłuszczem.

Fujoshi napisał(a):

No fakt, dążę do szczuplejszej sylwetki (zwłaszcza dolnych partii), ale tak jak podkreśliłam "o ile natura pozwoli". 

laliho napisał(a):

Fujoshi napisał(a):

laliho napisał(a):

Jeśli zdjęcia z tego Twojego tematu są prawdą, a nie skrzywionym postrzeganiem siebie to niestety gruszkowaty dół nie zrobi się filigranowy za dotknięciem magicznej różdżki . 
Nie ma to większego związku z bieżącym wątkiem. Jestem ciekawa ile jest tu kobiet o podobnym wzroście i celu (tzn. które chcą jedynie "doszlifować" sylwetkę), jak przebiegała ich historia odchudzania, jakie metody przyjęły, czy są tu też użytkowniczki o "kiepskiej przeszłości dietetycznej" itd.
Nie no, jasno napisałaś, że też do czegoś dążysz. Ja mam "kiepską przeszłość dietetyczną", jadłam bardzo mało 800-1000 kcal i bardzo kiepsko, głównie sam nabiał słodzony. Mój metabolizm był w rozsypce, tyłam w mgnieniu oka po zjedzeniu więcej. W końcu naprawiłam metabolizm u dietetyka i się odchudzałam w głową, ale to już chyba mało interesujące, bo nie jestem filigranowa, a moją wagą docelową było 58 kg przy 158 wzrostu . Jednak nie ma porównania - odchudzać się na śmieciach i głodówkach, a zdrowo się najadać i chudnąć na powiedzmy 1700 kcal.
...ale summa summarum wyglądasz bardzo szczupło i zgrabnie. :) U mnie też króluje nabiał, a jak zdążyłam wyczytać ponoć wzmaga retencję wody, więc zamierzam go trochę ograniczyć. O śmieciowym żarciu aż strach wspomnieć. Póki co jest mały progres, bo od tygodnia trzymam w miarę ładne menu, ale jeszcze nie przyzwyczaiłam się do ilości. Póki co będę podbijać kaloryczność koktajlami i zdrowym tłuszczem.

O, dzięki :)

Powiem tak - warto uporządkować dietę, bo jeśli żyje się na śmieciach to pociąga za sobą wiele zdrowotnych konsekwencji. U mnie dołączyła tarczyca w rozsypce, ostatnio zapatruję się żeby zbadać cholesterol, bo jadłam oprócz tego tłusto i niezdrowo (chipsy np).

A jeśli chodzi o wizualne konsekwencje to kiepską dietę widać głównie po brzuchu :D nigdy nie miałam z tym problemów, ale w najgorszym dietowym momencie, mimo jedzenia mało kalorycznie, tylko jedzenia źle jakościowo, miałam brzuszek.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.