Temat: ED - kompulsy, bulimia - grupa wsparcia

Link do grupy:

http://vitalia.pl/index.php/mid/89/fid/1034/diety/...

Jeżeli masz problem ze stosunkiem do jedzenia. Na diecie jesteś odkąd pamiętasz. Naprzemiennie tyjesz i chudniesz, trzymasz wagę ale głownie dlatego, że nadmiernie ćwiczysz lub po obżarstwie od razu przechodzisz na głodówkę lub po prostu tyjesz bo nie masz kontroli nad swoim zachowaniem względem jedzenia to byłoby mi miło gdybyś dołączyła do tej grupy. (Póki co jest to temat ale jeżeli ktoś się zdecyduje można to przemianować na grupę.)

Myślałam żeby prócz naszych rozmów i wzajemnych rad w tym temacie była tabelka, w której byłyby zalecenia dla bulimików, które przeczytałam w pewnym artykule, a stosowanie się do tych zaleceń osób z bulimią pomogło im przerwać te zachowania). Nie chciałabym żeby to była rywalizacja jak w innych tematach tylko żebyśmy mogły zobaczyć jak radzą sobie inni, czy sobie radzą (bo jeśli sobie nie radzą to może trzeba pomóc im znaleźć powód - bo może ktoś się czymś stresuje i zajada problemy bo np. nie potrafi znaleźć przyczyny, rozwiązania będąc w centrum problemu a ktoś z boku jakoś by na to zaradził) Ale żeby ktoś pomógł nam (w końcu po to są grupy wsparcia) Jeżeli znajdą się chętni do uczestnictwa w grupie postaram się stworzyć taką tabelkę i po dyskusji z wami zmienić coś, dopisać ;)

Pozdrawiam! ;)

Cześć :) Ja z wielką chęcią :) Od zawsze miałam kompulsy, a od kilku tygodni po kopulsach, wymuszam wymioty. Ale postanowiłam sobie że koniec z tym i w weekend podczas pobytu u babci jadłam normalne potrawy, bez wyrzutów, bez uczucia nienawiści do siebie! :) Wiem jednak że to nie jest takie łatwe i pewnie będzie mnie ciągnęło by się nażreć a potem wymiotować. Fajnie by była taka grupa :) Schudłam 8 kg, i chcę jeszcze z 7, ale rzecz jasna ze zdrową dietą! 

Pasek wagi

Dobrze, że postanowiłaś coś zmienić ;)

Szkoda tylko, że poza nami dwiema nie ma większego zaintersowania...

Ja byłabym zainteresowana rozmową nt zaburzeń odżywiania. Sama się z nimi brykam. Od stycznia 2014 roku schudłam z 78 kg do obecnej wagi 53 (53 kg mam już od jakiś kilku m-cy) przy wzroście 175 cm. Wiec mam niedowagę. Wiem, ze panicznie boje się przytyć, ale tez wiem ze musze to zrobić bo zwyczajnie zaczynam odczuwać tego skutki: źle się czuje, ciągle mi zimno, brak sil na cokolwiek, brak energii, radości itp. Wysiadają mi kolana od ciągłych ćwiczeń - ćwiczyłam codziennie przez te 1,5 roku, dzień w dzień bez dnia wolnego. Liczę kalorie obsesyjnie. Panicznie boje się przekroczyć 1600 kalorii. Non stop chodzę głodna, bo moje ciało jest już wygłodniale. Zagłuszam głód duża ilością warzyw i jogurtów/serków light ale to nie jest wyjście. Mam cudowną rodzinę - męża, dziecko a nie potrafię czerpać radości z tego wszystkiego co mam. Liczy się tylko nieprzytycie. Teraz podejmuje już kolejną walkę o zdrowie. Zaczynam terapię, mimo ze już kilka razy na wizytach u psychologa - różnych psychologów byłam ale wtedy sama nie byłam gotowa na zmiany. Boję się tego co będzie, tego jak zareaguje na dodatkowe kg ale chyba nie mam wyjścia bo naprawdę źle wyglądam - wystające kości, zapadnięte policzki, zero pośladków, popalone mięśnie, i wychodzące żyły, które pokrywają cale ręce i nogi. Mam nadzieje że mi się uda i znowu będę ta radosną, szczęśliwą kobieta, która nie boi się wyjść z rodzina do restauracji na obiad i czerpie z tego przyjemność.           

Paula4101 napisał(a):

Ja byłabym zainteresowana rozmową nt zaburzeń odżywiania. Sama się z nimi brykam. Od stycznia 2014 roku schudłam z 78 kg do obecnej wagi 53 (53 kg mam już od jakiś kilku m-cy) przy wzroście 175 cm. Wiec mam niedowagę. Wiem, ze panicznie boje się przytyć, ale tez wiem ze musze to zrobić bo zwyczajnie zaczynam odczuwać tego skutki: źle się czuje, ciągle mi zimno, brak sil na cokolwiek, brak energii, radości itp. Wysiadają mi kolana od ciągłych ćwiczeń - ćwiczyłam codziennie przez te 1,5 roku, dzień w dzień bez dnia wolnego. Liczę kalorie obsesyjnie. Panicznie boje się przekroczyć 1600 kalorii. Non stop chodzę głodna, bo moje ciało jest już wygłodniale. Zagłuszam głód duża ilością warzyw i jogurtów/serków light ale to nie jest wyjście. Mam cudowną rodzinę - męża, dziecko a nie potrafię czerpać radości z tego wszystkiego co mam. Liczy się tylko nieprzytycie. Teraz podejmuje już kolejną walkę o zdrowie. Zaczynam terapię, mimo ze już kilka razy na wizytach u psychologa - różnych psychologów byłam ale wtedy sama nie byłam gotowa na zmiany. Boję się tego co będzie, tego jak zareaguje na dodatkowe kg ale chyba nie mam wyjścia bo naprawdę źle wyglądam - wystające kości, zapadnięte policzki, zero pośladków, popalone mięśnie, i wychodzące żyły, które pokrywają cale ręce i nogi. Mam nadzieje że mi się uda i znowu będę ta radosną, szczęśliwą kobieta, która nie boi się wyjść z rodzina do restauracji na obiad i czerpie z tego przyjemność.           

Ogromnie ważne jest to, że napisałaś o terapii. Z poważnych zaburzeń niestety nie da się wyjść samemu - potrzebna jest pomoc specjalisty! Z całym szacunkiem dla tego wątku, bo warto go prowadzić, by każdy mógł znaleźć tu jakieś oparcie i opowiedzieć swoją historię, same rozmowy online nie uzdrowią. Trzeba się przełamać i powiedzieć o swoim problemie bliskim, iść na leczenie. Paula, ogromne brawo dla Ciebie za to, że się przełamałaś, za to że widzisz swój problem i chcesz z nim walczyć. 

Do reszty dziewczyn - Kochane, jestem facetem, więc wiem co piszę. Nam naprawdę nie podobają się dziewczyny, które mają, Paulo pozwól, że Cię zacytuję "wystające kości, zapadnięte policzki, zero pośladków, popalone mięśnie, i wychodzące żyły, które pokrywają cale ręce i nogi". Durny "ideał" kobiety stworzony przez durne kolorowe pisemka to nie ideał prawdziwych, zdrowych facetów. Piszę o tym, bo wiem, że wiele dziewczyn głodzi się i desperacko odchudza właśnie między innymi dlatego, by być "atrakcyjnymi" dla mężczyzn. Trzymam za Was wszystkie kciuki i będę tu zaglądał - mam nadzieję, że będzie mi dane czytać same pozytywne wieści:)

chyba niestety ten wątek się nie rozwinie a szkoda....

Zygmunt  - masz racje rozmowy online nie zastąpią terapii, ba nawet śmiem twierdzić ze przebywanie na vitalii pogłębia problem. Tu liczy się plastry pomidora, ogórka a truskawki traktuje się jako produkt grzeszny...    

Co nie znaczy ze fajnie by było zebrać ludzi z podobnym problemem a tutaj na vitalii jest ich pełno tylko niestety nie każdy się do tego przyzna i nazwie problem problemem :(

Cieszę się, że jest jakikolwiek odzew ;) Choć mały ;) 

Myślałam o tym by stworzyć takie tygodniowe tabele które wyglądałyby tak:

Pn

Wt

Śr

Czw

Pt

Sb

Nd

1600-2200 kcal

Jedzenie produktów zakazanych

Przerwy między posiłkami (odstęp 3-5 h)

Aktywność fizyczna dla poprawy samopoczucia

Czym sprawiłam sobie przyjemność (co nie było związane z jedzeniem)

Poczucie głodu/sytości podczas danych posiłków

Czy miałam wyrzuty sumienia?

Dlaczego?

Czy powinnam mieć? Czy normalny człowiek miałby?

I teraz co dałaby nam taka tabelka:

W pierwszej rubryce dieta dałam taki zakres, który nie powinien powodować tycia lub nadmiernego chudnięcia (nawet zastanawiam się czy nie podnieść do 2500) bo to jest odpowiednie zapotrzebowanie dla większości ludzi, przedział, który nie jest poniżej ppm i, który nie wywołuje szoku i innych. Ty Paula, mogłabyś wyznaczyć sobie cele, że co tydzień podnosisz kaloryczność o 50 kcal albo o 100 i to powinno dać Ci kontrolę nad sytuacją. Osoby, które mają problem z objadaniem w momencie słabości będą mogły w porównaniu z tą tabelą racjonalnie stwierdzić, że w gruncie rzeczy nie jest źle i np. z tygodnia na tydzień odejmować kalorie (jeżeli mają problem z wagą) przy jednoczesnym zaprzestaniu błędnego koła jedzenie-obżeranie.

Ważny jest indywidualny proces i plan (którego nie musimy się kurczowo trzymać, jeśli np. czujemy, że odejmując te 100 kcal znów zaczniemy się obżerać - nie ma to sensu.)

Po drugie do przerwania błędnego koła obsesji i powrotu do normalności konieczne jest jedzenie tego co wszyscy, żeby nie wpadać w panikę, że zjadło się ciastko czy coś (jeżeli jest to w ramach przedziału 1600-2200 (2500?) jest to ok. No i żeby nie rzucać się na jedzenie po dniach, tygodniach, miesiącach wyrzeczeń. Bo straciło się kontrolę. A po utracie kontroli są wyrzuty sumienia i poczucie beznadziei. Po co?

Aktywność fizyczną dla poprawy samopoczucia nie ma co wyjaśniać. Dużo zachowań związanych z jedzeniem wynika z nerwów. Sport pozwala rozładować negatywne emocje i podnieść poziom endorfin lub wyciszyć. Podczas ćwiczeń poukładać sobie problemy w głowie.

Musimy się też uczyć innych sposobów odczuwania kontroli i sprawiania sobie przyjemności, rozładowywania napięcia (spacer z rodziną, rozmowa z przyjaciółką, nauczenie się czegoś nowego na instrumencie, cokolwiek) Ważne żebyśmy codziennie o to dbały.

W kolejnej rubryce - poczucie głodu/sytości zapisywałabym czy przejadłyśmy się w danym momencie albo nie jadłyśmy za wiele (to jest wyznacznik konieczności zmiany jadłospisu!) Musimy być syte ale nie przejedzone i nie głodne (nie półpełne a syte) Jak nie myśleć o jedzeniu, diecie i ciele gdy jesteśmy przejedzone lub ciągle głodne?

Po co kolejna rubryka? Jeżeli jadłyśmy w przedziale z pierwszej rubryki a i tak mamy wyrzuty sumienia. Próbujemy dociec dlaczego.

W kolejnej staramy się spojrzeć na nasz problem z racjonalnej strony (możemy sobie tutaj pomagać)

I jeszcze może dodajmy rubrykę jakie masz samopoczucie w danym dniu 

W kolejnej dlaczego

I w kolejnej (jeśli jest nie najlepsze) jak mogłabyś je sobie poprawić, czy masz wpływ na sytuację, czy jesteś w stanie coś zmienić (szukamy rozwiązań i próbujemy wdrażać je w życie) A jeśli dobre to jak utrzymać taki nastrój w kolejne dni.

Co wy na to?

jak dla mnie super pomysł z ta tabelka 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.