- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 kwietnia 2015, 00:29
Hej :)
Wiem, że wygląda to na świąteczny wyrzut sumienia i desperacką próbę ratunku. Spokojnie, to nie to ;) A co w takim razie?
Dzieckiem byłam pulchnym, bo musiałam brać specyficzne leki, zbudowana tkanka tłuszczowa w czasie nastoletnim zniknęła i czekała tylko kiedy znowu się pojawić. Matura. No bo kiedy jak nie wtedy? Przy wzroście 172cm ważyłam 76kg. Nie ma tragedii? No wiem, że nie ma. Ale wiem też, że nie mogę nosić jeasnów, bo mi obcierają uda, że bluzki kupuję coraz luźniejsze, bo fałdki złowieszczo przebijają przez te bardziej obcisłe. Wyglądam źle. Nie podobam się sobie. Chudnę. Zdrowo. Bo biegam coraz więcej, jem w miarę racjonalnie, 10kg w ciągu roku. Ważę 65 i wyglądam dobrze, nie jestem szkieletem, mam udko, pupę, kawałek cycka- jest ok. No ale oczywiście chłopak rzuca, ja zajadam (ach, oczywiście, czy wspomniałam, że zajadam, pardon, zażeram jak wściekła krowa,stresowe sytuacje?) Parę lat mija, a ja jestem w miejscu. 70kg. Znajomi mówią, że jestem głupia, obecny chłopak akceptuje w 100%, ja nawet się lubię, tylko kurcze... Chcę zrzucić jeszcze trochę. Wrócić do stanu 65kg, może dobić do 62kg, ale nic na siłę.
Bo teraz mimo, że jest ok to nie jest dobrze. Staję na wadze i płaczę. Mam nadzieję, że wszyscy wokół mnie chudną, a ja nic. Przestaję kochać sport, wracam do słodyczy. Od roku próbuję i nic. Nie wiem jak to możliwe, że kiedyś, kurcze! wcale nie tak dawno! potrafiłam. POTRAFIŁAM, A NIE POTRAFIĘ?
Długo myślałam o co chodzi. Doszłam do wniosku, że sama nie dam rady, że potrzebuję kogoś kto zrozumie, że tu nie chodzi o obsesję wagi, że czasami kilka, słownie kilka kg w nadmiarze zawadza bardzo. Że nie jestem głupia, że nie tworzę problemów i że mam prawo popłakać się patrząc na wynik wagi.
I w końcu potrzebuję kogoś kto też chce walczyć. Kto zaciśnie zęby i będzie parł do przodu jak szalony. I być może się potknie. Może nawet nie raz. I też potrzebuje pomocnej dłoni, żeby powstać i pokazać, że się da. Ja tę dłoń wyciągam :)
Buziaki dla Was!
7 kwietnia 2015, 00:41
Napady to bardzo podstępne stworzonko. Jak je zaczniesz ignorować, bez tej całej otoczki " o nie! denerwuję się, muszę coś zjeść. Ale nie, nie mogę jeść!!" To będzie lepiej, przerabiałam to i wiem co mówię :) Wrzuć na luz, bo do schudnięcia masz niewiele, więc można najpierw ogarnąć psyche.
7 kwietnia 2015, 00:44
Chlopaka namow na sport. Ttuaj to kazdy Cie wesprze, ale wiesz jak to jest ...treningu i michy musimy sami pilnowac.
7 kwietnia 2015, 09:05
Tez mam 174cm i ważę 70kg (teraz moze 71-72kg) i według mnie wyglądam jak spasiona świnka ;( 3 miesiące temu urodziłam synka. Schudłam juz 15 kg ale jeszcze 10kg bym chciała. ..
12 kwietnia 2015, 23:35
Cześć!
Czy wciąż szukasz? Albo czy mogę dołączyć? Czuję, że jestem w sytuacji podbramkowej. Potrzebuję kogoś wspierającego. Dam z siebie wszystko w zamian :)
W pierwszych dniach czerwca mój jedyny brat się żeni. Będę jak "na świecy" - widoczna, bo blisko pana młodego. Od stycznia walczę z wagą i choć jest lepiej (-8 kg), to jednak wciąż nie jest dobrze... W moim przekonaniu jest tragicznie. Mierzymy prawie tyle samo (ja 173 cm), ale ja ważę aktualnie 77 kg. Zaczynając dietę w pierwszych dniach stycznia, wyobrażałam sobie, że do czerwca (prawie pół roku, do licha!) kompletnie się zmienię. Czas jednak wyleczył mnie z tego optymizmu. Jem zdrowo i regularnie, więcej się ruszam, a waga spada ekstremalnie wolno. To pewnie moja wina, bo wielokrotnie próbowałam chudnąć (mam nawet spektakularne -13 kg na koncie, po czym jeszcze bardziej spektakularne jojo wynikające z głupoty...) i rozregulowałam metabolizm, ale... No po prostu - jest fatalnie.
Wpadam w panikę ilekroć myślę o tym ślubie. Wyglądam fatalnie, a będę musiała jakoś się ubrać... I cała daleka rodzina mnie taką zobaczy :/ Rodzina, która fortunnie posiada geny niebywałych figur, serio.
No, dość elaboratu. Polecam się na frienda w odchudzaniu ;)
13 kwietnia 2015, 13:29
Czesc :)
Czytając Twoj post czuję się jakby był o mnie :)
Dzieckiem byłam pulchniutkim. Kiedy zaczelam trenować taniec schudłam, przez kilka lat byłam chudym patykiem. Niestety, gdy skonczylam przygode z tańcem kilogramy powróciły. :( Moja najwyższawaga to 76 kg, w tym momencie wazę 70. Najlepiej czuję się ważac 62 kg ( 3lata temu w wakacje tyle wlasnie wazylam, lecz to bylo chwilowe ). Tak samo jak Ty zajadam stresy, teraz jestem przed maturą , wiec nie jest dobrze -_-. W tamtym roku zawzielam sie ze schudnę. Ćwiczyłam po 2 godziny dziennie, chodziłam na fitness i siłownię . I co ? Nic. Wyglądałam jak kulturystka. Byłam naprawdę "przypakowana" :/ ,a waga tylko delikatnie poszła w dół :(. Teraz się zawzięłam, do końca czerwa chcę ważyć 62 kg. Oczywiscie, nie bede teraz bardzo duzo cwiczyc(matura... nauka...) , ale postaram sie bardzo zdrowo odżywiac, mniej jeść , nie jesc po 18 i duzo chodzić :)Myślę że dobrze będzie nam się razem odchudzać , ponieważ mamy identyczny wzrost i wagę ( 172 cm, 70 kg ) . Jeśli jesteś zainteresowana taką zdrową rywalizacją to napisz do mnie:) Pozdrawiam, Justyna
16 kwietnia 2015, 21:09
Hej,
Jestem Biedronka i ja rowniez czuje sie zle sama z soba- przez siebie. Tez do niedawna tylko pomyslam, zeby zrzucic (o naiwnosci myslalam wtedy, ze jestem gruba) i juz chudlam. Dzis od roku jak nie wiecej, madrzejsza (moglabym napewno zdawac na dietetyke) nie potrafie wygrac sama z soba. Kompulsywne objadanie, totalny brak ruchu, checi i oklejajacy moje cialo tluszc sprawil, ze czuje sie jakby ktos nalozyl na mnie kaftan, ktory musze dzwigac codziennie.
Chetnie podoradzam, bo to mnie motywuje
Chetnie rowniez pogadam.