Temat: Kompulsywne objadanie się...

Postanowiłam napisać o tym jak poradziłam sobie z kompulsywnym objadaniem się.

Szukając rozwiązania mojego problemu w internecie, mogłam się przekonać ile kobiet walczy z tą przypadłością - i to w większości bez skutku... Jest to smutne bo tylko osoby które walczą/kiedykolwiek walczyły z kompulsami wiedzą jak ta choroba potrafi zabić resztki godności w człowieku. Najpierw starania żeby trzymać prawidłowe odżywianie a potem równia pochyła, masa śmieciowego jedzenia, ból żołądka i dół psychiczny... A jak dochodzą do tego dodatkowe kilogramy to problem się pogłębia.

Na początku myślałam że chodzi tylko o psychikę. Ale z drugiej strony nie zawsze 24/7 myślałam o jedzeniu, ale też nie wiem dokładnie kiedy to się zaczęło. Wizyta u psychologa nie wchodziła w grę bo jestem osobą która nie wierzy że obca osoba potrafi pomóc, odpowiedzi trzeba szukać w sobie, analizując sytuację czy też metodą prób i błędów.

Mimo że nie jestem gruba, raczej szczupła to oczywiście uległam modzie na wieczne odchudzanie się. To także był błąd.

Ale mniejsza z tym, przejdę do konkretów.

Sekretem jest odstawienie śmieciowego jedzenia - zaraz ktoś napisze że gdyby to byłoby takie proste to nie byłoby problemów z kompulsami - owszem, ale to tylko początek, a tak naprawdę wiem po sobie że wystarczy odrobina silnej woli.

Przestawiłam się na zdrowe odżywianie, koniec z odchudzaniem w sensie ograniczania wszystkiego. Już nie interesuje mnie spektakularne chudnięcie 10kg/miesiąc. Mam męża cukrzyka i uwierzcie mi wiem na 100% że nie chciałabym na to zachorować, zresztą "siedząc" w temacie, czytając o tej chorobie zaczęłam rozumieć jak ważne jest zdrowe odżywanie. Nie od dziś wiadomo że "jesteś tym co jesz".

Nie jem cukru w żadnej postaci, zaczęłam używać stewii do słodzenia herbaty. Czytam składy produktów ze sklepowych pułek - po co kupować kukurydzę w puszce do której producent także dodaje cukier? Niby nic ale tego cukru w produktach w których bym się nawet nie spodziewała nazbiera się w ciągu dnia zbyt wiele. Skończyłam z glutaminianem sodu - kiedyś nie smakowała mi zupa bez kostek rosołowych, nadużywałam wegety. Teraz kupuję 100% naturalne przyprawy gdzie nie ma niepotrzebnej chemii. Do zupki daję dużo zieleniny, przypaloną na palniku cebulę, starty czosnek i to co dawały nasze babcie:)

Zamiast makaronów z białej mąki używam pełnoziarnistych, ewentualnie z pszenicy durum. To samo dotyczy chleba - szukam takich na zakwasie bez drożdży. Pierogi, pizze, naleśniki robię też z pełnoziarnistej mąki. Jem dużo kasz, szczególnie naszą niedocenianą jaglaną, ryż tylko brązowy.

Mięsa jem bardzo mało, i raczej drobiowe.

Dzień zaczynam od owsianki z jogurtem naturalnym. Ostatni posiłek 2-3 godziny przed snem i staram się żeby był białkowy. Jem min. 5 posiłów dziennie co 2-3 godziny. Dużo owoców. Planuję obiady i gotuję na 2-3 dni. Codziennie jem zupę. Nie gotuję jej na mięsie a dodaję trochę prawdziwego masła. Masłem także smaruję pieczywo. Do smażenia - smażę rzadko - używam oleju kokosowego.

Moim zdaniem splementacja jest ważna - witaminy i minerały, kwasy omega 3-6-9, probiotyki, biorę też suplementy na włosy i paznokcie. Zapobiega to moim zdaniem sytuacji w której gdy organizmowi czegoś brakuje to zaczyna się wtedy domagać i łapią nas dziwne zachcianki.

Dużo wody niegazowanej i herbatek.

Jak sobie o czymś przypomnę to napiszę. Wierzcie lub nie ale chudnę 1kg miesięcznie jedząc więcej niż na moich dietach. Jestem wreszcie najedzona psychicznie a czuję się lekko fizycznie. Mogę wziąć z paczki garść chipsów i poprzestać na niej. Potrafię zjeść pół batonika, stwierdzając że jest za słodki, odłożyć go! Może osobom które nie wiedzą co to kompulsy wyda się to śmieszne ale dla mnie to osiągnięcie po tym jak po kawałku takiego batonika wcześniej mogłam wyzerować lodówkę i szafkę ze słodyczami, kończąc z bolącym żołądkiem, wyrzutami smienia i myśleniem czy może by tego nie zwymiotować - to był policzek bo w porę się "ogarnęłam" że to krok od bulimii i anoreksji i dopóki zostały mi resztki rozsądku muszę skończyć z tym raz na zawsze...

Wbrew przekonaniom takie zdrowe odżywanie nie jest drogie (a jesli ktoś powie że tak to niech policzy ile kosztują te tony śmieciowego żarcia), pracochłonne - gotuję raz na 2-3 dni. Owsianka rano to 5 min. roboty. Można jeść dobre rzeczy a nie tylko samą "trawę", dzisiaj np. będę lepić pierogi ruskie ale pełnoziarniste, bez tłustej okrasy - nie licze kalorii po po co:)

Cieszy mnie to że czuję się lepiej, jem po to by żyć a nie żyję po to żeby jeść. To już nie jest moja obsesja. W końcu czuję się wolna:) Mam nadzieję że przy odrobinie chęci też się wam uda:)

Pasek wagi
Wiesz, że opisujesz teraz jak jeść zdrowo a nie radzić sobie z kompulsywnością?
Jak jesteś kompulsem jesz wszystko co wpadnie Ci w ręce, nie ważne czy śmieciowe czy zdrowe. Jak mam napad potrawie wpierd*lić 4 saszetki brązowego ryżu z torebką warzyw na patelnię. 
Jedzenie regularne też nie dotyczy problemu, bo kompulsywność to jedzenie zawsze, a nie tylko ciągłe odczuwanie głodu i jedzenie z tego powodu. Jesz bo jesz, nie jesteś głodna. Mało tego czujesz że pękniesz, ale jesz dalej. Płaczesz w trakcie jedzenia i  w nocy. Masz ochotę iść zwymiotować to wszystko, ale nie robisz tego. W zamian idziesz do lodówki i wpierd*lasz dalej.
Wybacz, ale nie masz pojęcia czym jest kompulsywne objadanie się. Mylisz je z brakiem zdrowych nawyków żywieniowych. 
ja podczas kompulsów nie jadłam żadnych fast foodów czy czegoś takiego wiec rady dla mnie niestety nie przydatne, potrafiłam zjeśc pól kilo płatków kukurydzianych, 10 kanapek, kasze manne, jajecznice jabłka banany orzechy ....wiec w sumie nic nie zdrowego ale jednak za dużo jak na jeden posiłek :)

Dlaczego od razu zakładasz że brak zdrowych nawyków żywieniowych nie ma nic wspólnego z kompulsywnością? Dla mnie ma z tym dużo wspólnego. Także cała ta chemia w jedzeniu wspomagająca smak nakręca właśnie żeby jeść więcej i więcej nafaszerowanych nią produktów.

Jak jesz nieregularnie, głodzisz się, potem znowu masz napad po którym jesz jeszcze mniej żeby uspokoić sumienie organizm się broni i magazynuje coraz więcej w obawie przed ponownym głodzeniem. Tyjesz, głodzisz się coraz bardziej, wpadasz w kolejne jeszcze większe kompulsy i tak to chore koło się zamyka.

Napisałaś że w kompulsach jesz bo jesz a nie dlatego że jesteś głodna. Jesteś głodna ale tylko psychicznie, ciało jest syte aż do bólu żołądka...

Coraz więcej problemów z kompulsywnym objadaniem się ma związek z coraz większą ilością niewłaściwych diet, brakiem konsekwencji...

Próbowałaś kiedyś opisanego przeze mnie sposobu, nie po łebkach ale naprawdę uczciwie? Mi to pomogło dlatego chciałam się tym podzielić:)

Płatki kukurydzianę takie jak cornflakes? To nie sama kukurydza ale masa cukru i innych dodatków. Chleb był biały czy pełnoziarnisty bo różnica jest istotna? Kasza manna gotowana w domu bez cukru i dodatków czy gotowa lub też z całą resztą "chemii" - to ma znaczenie? I czy któraś z Was ma kompulsy odżywiając się w conajmniej w 95% zdrowo? Ale naprawdę uczciwie.

Pasek wagi
z jednej strony masz dużo racji w tym, co piszesz: częste, regularne posiłki o określonych porach są ważne, węglowodany złożone też i nieliczenie kalorii również. mając zaplanowany konkretny posiłek na konkretną godzinę można uniknąć kompulsu, mówienie sobie "hej, przecież półtora godziny temu zjadłaś jogurt z musli, a za półtora godziny zjesz obiad, nie masz prawa być głodna" może zadziałać.

ale kompuls to też reakcja na jakieś emocje i nad nimi też trzeba pracować. potrafiłam rewelacyjnie radzić z jedzeniem, ale od kiedy półtora miesiąca temu zmarł mój tato, zaliczam wpadkę za wpadką, zatykając jedzeniem dziurę po nim.

częściowo się z Tobą zgodzę, bo zdrowa dieta rzeczywiście może pomóc, ale rozłożenie na czynniki pierwsze mechanizmów emocjonalnych też jest potrzebne.

SaraR. napisał(a):

Wiesz, że opisujesz teraz jak jeść zdrowo a nie radzić sobie z kompulsywnością?Jak jesteś kompulsem jesz wszystko co wpadnie Ci w ręce, nie ważne czy śmieciowe czy zdrowe. Jak mam napad potrawie wpierd*lić 4 saszetki brązowego ryżu z torebką warzyw na patelnię. Jedzenie regularne też nie dotyczy problemu, bo kompulsywność to jedzenie zawsze, a nie tylko ciągłe odczuwanie głodu i jedzenie z tego powodu. Jesz bo jesz, nie jesteś głodna. Mało tego czujesz że pękniesz, ale jesz dalej. Płaczesz w trakcie jedzenia i  w nocy. Masz ochotę iść zwymiotować to wszystko, ale nie robisz tego. W zamian idziesz do lodówki i wpierd*lasz dalej.Wybacz, ale nie masz pojęcia czym jest kompulsywne objadanie się. Mylisz je z brakiem zdrowych nawyków żywieniowych. 


Dlaczego ludzie, którzy cierpią na kompulsy uważają, że nikt nie wie jak to jest i nie rozumie ich? Autorka napisała przecież, że jadła do bólu brzucha, a teraz potrafi poprzestać na 1 batonie. Dla mnie to znaczy, że opracowała jakąś tam metodę i ważne że jej pomaga, wam nie musi. Ona nie doszła do tego w 1 dzień, a trochę jej to zapewne zajęło.

Na każdego co innego działa, każdy ma inaczej, nie można oczekiwać gotowych recept, wyjścia z tego w godzinę. Trzeba szukać, analizować, korzystać ze wskazówek innych, ale raczej w większości pracować samemu. Osoby, które z tego wyszły są motywacją dla tych co chcą z tego wyjść i nadzieją, że da się.
Ja ze swojej strony dodam, że zdrowe nawyki owszem pomagają, ale jednak pierwszym krokiem jest praca nad swoją psychiką. Sama z resztą piszesz, że w pewnym momencie zachciałaś się zdrowo odżywiać, chciałaś się pozbyć obsesji odchudzania co znaczy, że zrozumiałaś, że masz problem i przeszkadzało ci to na tyle, że zaczęłaś szukać. Zdrowe jedzenie było potem.
Pasek wagi
Przeczytałam twój post i widzę że powodem twoich kompulsów było to, że zamiast odzywiać się zdrowo i pozwalać sobie na wszystko (w racjonalnych ilościach), stosowałaś jakieś diety cud lub głodówkowe.

Jeżeli człowiek nagle chce zmienic nawyki żywieniowe i weliminuje połowe produktów ze swojego jadłospisu, to nic dziwnego ze potem organizm domaga się tych składników. Zdrowa dieta nie polega na tym że przestaje się jeść cukry, tłuszcze, makarony, ziemniaki, słodycze tylko chrupie sie chrupkie chlebki i zajada owsiankę...
Ja nie mówię, że nikt nie rozumie jak to jest z kompulsem. Tylko, że myli pojęcia wg mnie. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.