- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 sierpnia 2010, 12:08
Ankieta startowa
1. waga aktualna
2. Twój cel w kilogramach (ile chcesz ważyć na zakończenie naszej akcji)
3. Plan na nadchodzący tydzień (zadanie tygodniowe)
Edytowany przez .ksiezniczka. 20 września 2010, 20:05
22 września 2010, 14:48
22 września 2010, 14:48
22 września 2010, 14:57
boshe, malo tego, szef znowu na mnie nawrzeszczal, kurwa rzucil i zadowolony, zachowuje sie ostatnio jakby chcial mnie wywalic.
ledwo wytrzymalam,ale jak wyszlam chcialo mi sie ryczec. do tego calego mojego nastroju jeszcze.
a wiecie o co chodzilo? chciual zebym jakiemus facetowi wyslala scany doc (schematy) i zdjecie jakiegos czegos (frag. plytki z tymi przetfornikami itp). skany zrobilam,ale jego aparat nienaladowany wiec akcja szukanie ladowarki i dziewczyny-jego corki mialy sie tym zajac, i jedenj z nich powiedzialam,zeby mi potem przyniosly jak sie naladuje. okolo poludnia przychodzi szef czy wyslane,ja ze nie,bo chcialam wszystko razem, to sie na razie tylko troche wkurzyl,wiec mowie,ze ok,wysylam chociaz skany. no i wyslalam, i napisalam,ze fotke pozniej dosle, no i troche mi sie zapomnialo,a poza tym nikt aparatu nie przyniosl. i juz sie zaczynam powoli pakowac do wyjscia wpada szef i pyta czy wyslalam,ja,ze no skany tak,ale fotki nie, a on wpadl w furie,doslownie, ze od rana sie aparat laduje, to juz napewno sie naladowal, i ze mam w tej chwili to wyslac (w znaczeniu biada jak wyjde i nie wysle) itp, probowalam sie cos bronic ale nic nie dalo,wiec ja ok,tylko ze musze miec czym zrobic te zdjecia i juz robie. ale mowie Wam, taka gade jak walna to masakra, o cos takiego, poszlismy na gore szukac aparatu, byla szefowa-jego zona i jak go zobaczyla (dalej go nosilo) to go zaczela uspakajac, bo on zaczal,ze gdzie ten aparat,ze tydzien maszyna jakas tam nie chodzi, a ja tu od rana mialam czas i nie wyslalam tego (i generlanie jakby to moja wina byla ze tydzien ta maszyna nie chodzi), udalo sie znalezc aparat, dobrze,ze szef poszedl juz, bo kabelka nie bylo zeby do kompa podlaczyc,ale przypomnialo mi sie,ze jedna z jego corek ma aparat,a byla chwile w formie,wiec jej mowie,czy ma i ze naladowany,bo kabel do tego zawsze z a paratem schowany maja, no i naszczescie byl, zrobilam zdjeci i wyslalam, w sumie moglam wczesniej pomyslec o tym drugim aparacie. ale nikt nie mowilze to pilne. juz pomijajac, ze to strasznie trudne zadania,taa, ze tylko ja to moge zrobic.no naprawde.
a jeszcze nawet umowy w tej fiemie nie mam porzadnej, co innego na papierze,a co inego na reke, tyle chociaz,ze placa regularnie.i mam wglednie blisko.
moze szefa tez boli, ze czasem sie obijam-bo jak nie ma co robic, to co mam robic? troche sie posciemnia, ale ile mozna, a jak jest robota,to robie. palant :/
uh, pozniej Was jeszcze doczytam, ide zrobic sobie kawke i przygotuje sie na korki,bo mam dzis 1 zajecia, a na 19 na step ide :)
22 września 2010, 15:03
też czasem miałam sądny dzień, kiedy szef się czepiał, a wina leżała po zupełnie innej stronie. Ale to tylko czasem.
Boże... jak jak chcę wrócić do tamtej pracy ;(
22 września 2010, 15:06
22 września 2010, 15:09
22 września 2010, 15:11
22 września 2010, 15:13
22 września 2010, 15:13