- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
25 lipca 2010, 13:20
Zapraszam do rozmowy wszystkie osoby, które nie chcą zmarnować najbliższych 70 dni :)
Wszelkie cele i postanowienia mile widziane: chcesz schudnąć, przytyć, rzucić palenie czy wyhodować kwiatka ;)
Odliczanie zaczyna się jutro - 26lipca. Ale dołączyć można w każdej chwili, każdy niezmarnowany dzień jest cenny.
Chodzi o to, żeby było miło i sympatycznie, bez wyścigów, tabelek. Opowiadamy o czym tylko chcemy, wymieniamy się doświadczeniami.
Ja mam dość czasu, który przecieka mi przez palce i nie chcę już żałować, że nic nie zrobiłam. Spróbuję każdego dnia zdziałać coś dobrego dla siebie.
Każdą chętną proszę, żeby w pierwszym poście napisała co postanawia ( np. nie jeść słodyczy, ćwiczyć codziennie ) lub jaki ma cel ( jakaś waga, czy choćby suma zaoszczędzonych pieniędzy ).
Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma i nie zmarnujemy tego czasu, który i tak przecież upłynie. :)
27 lipca 2010, 20:24
okamgnienie czyli jeste jakis sposob skuteczny na spadek wagii, jesli tak to co? naprawde to byla tylko dieta i cwiczenia ile jadlas ile cwiczylas, ze w koncu CI sie udalo do tej wagi 58kg dojsc? czy mialas jakies inne podejscie ?
27 lipca 2010, 20:28
ćwiczenia i ograniczenie jedzenia.
ćwiczyłam ok. 5 h/d i jadlam ok. 1600 kcal
miewałam wieczorne głody, ale wtedy zapychałam się białkiem (kilka serków wiejskich + jogurty naturalne). potrafiłam zjeść dużo tego białka, jednak waga nie szła w górę. hmm, może wrócę do tego
27 lipca 2010, 20:51
Wlasnie sobie pomyslam, ze ze ja bardzo duzo jem weglowodanow i w sumie stad te kalorie glownie, pol roku temu zaczelam ograniczac mieso, a od miesiaca juz w ogole nie jem ( jem ryby ), za to jem wiecej warzyw straczkowych, ryzu i razowego makaronu, ostatnio tez ziemniakow, musze jednak na kolacje jesc bialko z warzywami.
W sumie dobrze sie czuje na takiej diecie, o ile jem co 2/3 h i nie sa to ogromne porcje :), o ile nie mam kompulsow dzien w dzien :), i o ile cwicze :), tylko ze schudnac chyba jednak jest na tym ciezko.
27 lipca 2010, 21:14
ryby to też żyjące istoty, ryby to też mięso;)
Edytowany przez okamgnieniexx 27 lipca 2010, 21:15
27 lipca 2010, 21:53
Ale sa dalej ( w rozwoju ?) w ekosystemie od czlowieka niz swinki, krowy, kury ;).
A tak poza tym, nie jem miesa nie ze wzgledow etycznych :). Czasem wrecz nawet jakas taka oschla jestem emocjonalnie na te sprawy :).
Chodze tez w skorzanych butach i lubie skorzana tapicerke mojego partnera w samochodzie :).
Nie jem miesa, bo sie zle po nim czuje, im dluzej nie jem miesa tym mniej mi sie chce. jeszcze rok temu jadlabym codziennie, uwielbialam smak miesa, ale bylam tez o wiele bardziej niespokojna, chcialo mi sie spac itp.
A po drugie to mieso, ktoro mialam w zwyczaju jadac, to masowy przemysl i taki kurczak z supermarketu nie wiele ma wspolnego ze szczesliwa kura. W taka kure mozna o wiele wiecej wpakowac chemi niz w w rybe. Moze gdyby bylo mnie stac na wiejskie kury :), albo gdybym miala je sobie gdzie chodowac to bym je moze jadla :).
Staram sie to zastepowac co daje mieso, bialko roslinne jest rownie dobrze przyswajane przez organizm czlwieka, mozna zyc w zdrowiu bez miesa :).
Zdaje sobie sprawe, ze np. warzywa tez sa pryskane niestety.
Jedyne co mnie martwii, to to, ze wypaduja mi od kilku tygodni wlosy :/ i zastanawiam sie czy to nie rezygnacja z miesa. chociaz jak sprawdzam zapotrzebowanie np. na zelazo to spokojnie je zaspokajam :).
27 lipca 2010, 21:56
No i tez nie mozna zapominac, ze przejedzenie i slodycze, zabieraja ''dobre rzeczy'', przesilaja organizm itp.
Poza tym nauka juz dawno udowodnila, ze dobre samopoczucie, wewnetrzna rownowaga, szczescie ulatwiaja przyswajanie witamin i mineralow czyli tych dobrych rzeczy :)
27 lipca 2010, 22:10
może brakuje Ci cynku, albo siarki, czyli tego, czego najwięcej jest w nasionach, orzechach i zbożach
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
27 lipca 2010, 22:12
kurczę, napisałam wcześniej spory komentarz i odcięło mi internet. nie dość, że on ciągle przerywa, to Vitalia ze mną nie współpracuje.
okamgnienie, musi być ciężko już tyle lat żyć z dietą w głowie. U mnie to jakieś 2 lata z przerwami, kiedy jeszcze umiałam cieszyć się życiem i nie przejmować, że na wyjeździe ze znajomymi jem kolację o 23 w postaci pizzy. Fakt, nie schudłam, ale z wyrzutami sumienia i tak waga nie spadła, a samopoczucie bywa naprawdę fatalne.
mięso jem, bardzo lubię, nie wyobrażam sobie życia bez. codziennie zjadam choćby plasterki wędliny, zwykle obiady jadam mięsne. Nie przepadam za nabiałem w postaci bez dodatków i nie przełknęłabym twarogu, kefiru czy serka wiejskiego bez maskowania smaku cynamonem czy owocami. A tak jem białko z przyjemnością.
27 lipca 2010, 22:15
pikej, ja odchudzanie mam w głowie już 10 lat z hakiem;)
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
27 lipca 2010, 22:26
może tym razem uda się na stałe :)