- Dołączył: 2006-09-22
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 16
1 marca 2009, 18:02
Kochane, bardzo ciekawy artykuł z jednego z forum
Choć długi myślę, że warto pzreczytać
"Aby odnieść sukces w osiągnięciu odpowiedniej wagi czy sylwetki i przede wszystkim w utrzymaniu dobrego rezultatu koniecznym wydaje się osiągnąć odpowiednie samopoczucie psychiczne. Stąd prosty wniosek: im więcej hormony zwanego serotoniną w mózgu, tym mniej pożywienia potrzebujemy, co pozwala nam odpowiednio dobrać najlepsze dla nas pożywienie bez uskuteczniania epizodów wielkiego obżarstwa.
U osób otyłych, u których nieustannie występują stany niedoboru serotoniny występuje ogromne parcie na pożywienie wysokowęglowodanowe i wysokotłuszczowe.
Jak to się dzieje?
Serotonina powstaje przy użyciu jednego z aminokwasów egzogennych - tryptofanu. Ponieważ tryptofan nie jest wytwarzany przez organizm człowieka, a jedynie dostarczany jest z pożywienia, istnieje ogromna zależność pomiędzy tym co jemy, a tym jak się czujemy I chodzi tu nie tylko o samopoczucie fizyczne spowodowane działaniem tego hormonu (regulacja apetytu, regulacja ciśnienia krwi, krzepnięcie krwi, proces trawienia, temperatura ciała, proces dojrzewania i odnawiania komórkowego, menstruacja) ale przede wszystkim samopoczucie psychiczne (regulacja czynności ośrodkowego układu nerwowego). Serotonina ma niebagatelne znaczenie w procesie antydepresyjnym ale również wykazuje zbawienne działanie nasenne. Przekształcając się w nocy w melatoninę daje nam spokojny, relaksujący sen. To wszystko wpływa z kolei na odporność organizmu czyli ogólnie na nasz stan fizyczny.
Niedobór serotoniny powoduje najróżniejsze zaburzenia psychiczne od zwykłej apatii, dezorientacji, braku skupienia poprzez nadmierną agresję, aż po ciężkie epizody depresyjne i chroniczne zaburzenia snu. I co dla nas teraz najważniejsze - serotonina wpływa na apetyt i niestety wpływ ten w bardzo wielu przypadkach jest negatywny...
Objadanie się...
Wzrost wytwarzania serotoniny w mózgu zawdzięczamy między innymi dostarczanym w pożywieniu węglowodanom. Zbawienne działanie na poziom "hormonu szczęścia" mają węglowodany... Do wytworzenia serotoniny niezbędna jest odpowiednia ilość tryptofanu w mózgu. Ten z kolei musi przejść barierę krew-mózg współzawodnicząc z innymi aminokwasami, których w białku dostarczanym w pożywieniu jest stosunkowo więcej. Dlatego im więcej spożywamy produktów białkowych tym bardziej jesteśmy narażeni na tzw "głód serotoninowy". Mózg zaczyna domagać się serotoniny, organizm reaguję zwiększonym popytem na węglowodany. W wyniku tego zaczynamy odczuwać chęć spożycia cukierków, ciastek, pieczywa etc które szybko wchłaniane, w krótkim czasie umożliwiają wytworzenie odpowiedniej ilości serotoniny... Dostarczamy je do organizmu i co się dzieje? Wydziela się insulina, która powoduje, że stężenie aminokwasów we krwi maleje (przenoszone są do mięśni), za wyjątkiem tryptofanu... Umożliwia to przedostanie się tryptofanu do mózgu i spowodowanie biosyntezy serotoniny.
A więc nasze zajadanie stresów jest niczym innym jak reakcją organizmu na zmniejszoną ilość serotoniny w organizmie. Po zjedzeniu węglowodanów nasze samopoczucie powraca do normy, uspokajamy się, wyzbywamy się lęków Stan taki trwa bardzo krótko - do 2, 3 godzin. Następnie poziom insuliny wraca do normy, a we krwi znowu pojawiają się pozostałe aminokwasy.
Jednak dodatkową pułapką w poprawianiu sobie nastroju w ten sposób jest to, iż oprócz węglowodanów w pożywieniu, które pochłaniamy w chwilach krytycznych, znajdują się również spore ilości tłuszczu. Ten z kolei stymuluje wydzielania galaniny, która z kolei działa na ośrodek głodu powodując nasilenie łaknienia.
Takie błędne koło u osób narażonych na stres czy nerwowe sytuacje, permanentnie nie kontrolujących swojego odżywiania może spowodować podwójną frustrację... tą związaną z bezpośrednią przyczyną złego samopoczucia oraz tą, która dotyczy przybierania na wadze powiązanego z "przejadaniem" stresu.
Szczupła sylwetka czy dobry nastrój?
Na szczęście nie musimy dokonywać takiego wyboru
Przede wszystkim nie każdy organizm jest narażony na duży stres, który powoduje nagły spadek wydzielania serotoniny. Po drugie, nie każdy organizm w sytuacji stresogennej broni się poprzez nadmierne objadanie. I co najważniejsze - ci, którzy są nieustannie wystawieni na szkodliwe działanie stresu mogą nauczyć odżywiać się tak, aby jedzenie zamiast dodatkowo powodować problemy (w postaci nadwagi), stało się skutecznym lekiem ze stanem chronicznego podenerwowania.
Jak to zrobić będąc na diecie?
Jest jedna, acz skuteczna rada: należy regularnie spożywać węglowodany złożone, nie proste (ziarna zbóż, orzechy, rośliny strączkowe, pokarmy zawierające sporą ilość błonnika), których okres wchłaniania jest długotrwały, zwłaszcza, gdy spożywamy sporą ilość białka.
Do mózgu wspomniany wcześniej tryptofan przedostaje się wtedy w sposób ciągły i nie powoduje "głodu psychicznego", który występuje dosyć szybko po spożyciu węglowodanów prostych, co z kolei pozwala na harmonijną syntezę serotoniny.
Zapewniamy sobie spokój; większą odporność na stres czy zmęczenie; zdrowszy sen; zadowolenie z wyglądu zewnętrznego i mnóstwo pogody ducha."
Co o tym sądzicie??
30 maja 2009, 15:25
warto spróbować, mało kosztuje a błonnik dobra rzecz:)
- Dołączył: 2009-05-24
- Miasto: Bxl
- Liczba postów: 1402
30 maja 2009, 18:27
No i już kupiłam i spróbowałam...rzeczywiście smak taki...bezsmakowy :-) zobaczymy, mam nadzieję, że pomoże mi...nie tyle schudnąć, co doprowadzić do normalności moje jelita, dzięki iwo!
30 maja 2009, 19:03
nie ma problemu:) a co się dzieje z Twoimi jelitami? odmawiają posłuszeństwa? leniwe są?
- Dołączył: 2009-05-24
- Miasto: Bxl
- Liczba postów: 1402
30 maja 2009, 19:08
Nie, mam problem w drugą stronę... nie zdązę dokończyć jedzenia i już muszę odwiedzić toaletę...niestety...
zwłaszcza po wszelkich produktach mlecznych... próbowałam wszystkiego...zobaczymy, co będzie teraz...
30 maja 2009, 19:15
no popatrz :) ,moje są leniwe...muszę je wiecznie ćwiczyć i wychować...naszczęście moja przyjaciółka lekarka pokazała mi pewnien środek,który nie uzależnia, nie przeczyszcza, ale mobilizuje jelita do pracy:) i dodatkowo odbudowuje florę jelitową.
Więc jeżeli ktoś tak jak ja ma leniwe jelita to dajcie znać, może ten niepozorny syrop pomoże również Wam:)
- Dołączył: 2009-05-24
- Miasto: Bxl
- Liczba postów: 1402
4 czerwca 2009, 20:56
Co robicie dziewczyny, żeby nie myśleć o jedzeniu? Czasami jakieś domowe zajęcie może pomóc... np. prasowanko... Macie jakieś sposoby?
5 czerwca 2009, 08:26
ja albo wskakuję na stepper,żeby się zmęczyć i nie mieć siły na myślenie, albo wiszę na Vitalii i śledzę losy innych dziewuszek i zatracam się na tym portalu, albo.... i to mi chyba najlepiej wychodzi : zaczynam czytać swoje ukochane książki i zatracam się w tym wyimaginowanym świecie! wtedy rzeczywistość dla mnie nie istnieje.
Ogólnie chyba chodzi po prostu oto, żeby się czymś zająć, i to "coś" powinno oderwać Twoje myśli od jedzenia.
Najgorsze co może byc to nuda...takie jest moje zdanie:)
- Dołączył: 2009-05-24
- Miasto: Bxl
- Liczba postów: 1402
5 czerwca 2009, 18:47
Fantastycznie Iwo...ja też uwielbiam książki... 'połykam' je, kiedy tylko mam wolną chwilkę... niestety tych czytających coraz mniej...
A nuda.... hmmmm jak się ma dziecko - to chyba niemożliwe.
5 czerwca 2009, 20:35
no nie:) z dzieckiem zawsze jest co robić:) co prawda swoich nie mam, ale mam 2 siostrzeńców i 4 siostrzenico - bratanice i jeszcze jedna zaraz się urodzi:)
- Dołączył: 2009-05-24
- Miasto: Bxl
- Liczba postów: 1402
6 czerwca 2009, 01:56
no to niezła gromadka urwisów w rodzinie :-)
to prawda...roboty jest zawsze sporo... i trzeba wywalczyć chwilkę dla siebie...