Temat: -5/10 kg, kto na to idzie ? :)

Witam wszystkich,
jeżeli są osoby, podobne do mnie, które od dawna zbierają się, żeby schudnąć 5-10 kg to zapraszam do wspólnej, zdrowej rywalizacji! Nie ma określonej ilości osób, zapisać się może każdy, kto do zrzucenia ma tyle kg ile w temacie. Czas na to również nie jest określony, bo nie liczy się w jakim czasie uda nam się to zrobić, tylko z jakim efektem i przede wszystkim trwałością :)  Dla zainteresowanych tematem, zasady są proste :
1. Przy zapisie podajesz :
- wagę
- wzrost
- ile kilo masz do zrzucenia
- krótki opis swojej diety, ewentualnie ćwiczeń
2. W tabelkach będą zapisywane Wasze postępy. Każdy pomiar wagowy wykonujemy w sobotę, gdy ktoś zapomni to w niedzielę. Jeśli w przeciągu tygodnia/dwóch nie podasz swojej wagi, zostajesz wypisana z akcji.
3. Na forum nie trzeba przesiadywać 24h na dobę, ale raz na kilka dni wypadałoby się odezwać, żeby temat nie umarł :)
Więc kto na to idzie ? :)
W końcu kiedyś trzeba coś zrobić ze swoją sylwetką. Nie można odkładać tego w nieskończoność!

Pasek wagi
dzieki wielkie!! :) jem ładnie do wieczora, później pójdziiiie lawina pewnie alko, ale trzeba no trzeba opić;D
nie wiem jak Wam ale mi do osiągnięcia 1 celu został 1 kg-1 tydzień ;P jest to realne jak się zepnę i motywuje mnie to bardziej...bo to będzie chyba pierwszy raz kiedy w terminie osiagnę wage sobie wyznaczoną :)
mam pytanie choruje któras z was na zaburzenia odzywiania? pytam z ciekawosci.. ja mam kompulsy i bulimię (juz podleczona) ale daje radę..w styczniu odkad jestem na diecie już 25 dni miałam "tylko" 2 napady
Gratuluje wszystkim :D Kroczek po kroczku i będzie. Ja, niestety, widać nad paskiem. Faktycznie "tylko". Nie wiem ja takie epizody rzadziej niż raz w tygodniu wywalam z myśli i raczej czuję się bliższa anoreksji. Nie zważyłam się dzisiaj (w weekendy nie mogę), ta studniówka to jeden wielki stres tak naprawdę, a to u mnie tragicznie wpływa na dietę. Cała abstrakcja polega na tym że stresuje mnie że pierwszy raz od kilku lat muszę poszerzyć grono osób które "mają prawo widzieć jak wkładam coś do ust" z jakichś 5 do 100. Więc co robię? Zajadam w domu ten stres i nie mogę na siebie patrzeć. Już nic mi się nie chce. Zasnęłam późno żeby późno wstać, a skończyło się tak że o 2 zasnęłam i o 8 obudziłam :/
Hard.Candy kiedyś miałam lekkie problemy z bulimią, ale w porę się opamiętałam i nie potrzebowałam na szczęście pomocy, ale szczerze to jeszcze jakiś miesiąc takiego czegoś i bym potrzebowała psychologa.. nadal mam coś takiego, że jak zjem więcej to żeby się tego "pozbyć" ale już tego nie robię, na szczęście.
a Tobie gratuluję, że z tego wychodzisz :)  na pewno musiało być ciężko, pewnie nadal jest..
.piggy.  już jak to czytam to czuję ten stres.. ;)  nie przejmuj się tak bardzo! na pewno będzie świetnie na studniówce, jesteś szczupłą, fajną dziewczyną i uwierz w to w końcu! :))
Pasek wagi
oj jest jest ;/ ale staram się naprawdę z tym walczyc! to siedzi w psychice..u mnie to nie tylko jedzenie ma wpływ na to czy zwróce czy nie, ale dzień...wszystko zalezy od tego jaki mam dzien. jesli zły to nawet miseczka rosołu by mi wadziła= wc, a jak dobry to najem sie kompulsywnie na noc i pójde jeszcze od razu spac. różnie naprawdę...mnie skierowali z tym do psychiatry ale był jakiś lewy, nie wiedział w ogóle jakie leki dobrac itd. to raczej rola psychologa. a Ty surpresa dobrze, że w porę sie opamietalas! trudno z tego wyjsc... choć i tak wciaż uwazam ze anoreksja gorsza.
A jeszcze tak poza tym to nie traktuje zaburzeń jako choroby którą trzeba leczyć, a wizyta u psychologa jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziła. Łudziłam się, że psycholog to niejako wyleczy, a on tylko pomoże zrozumieć "czemu?", walczyć trzeba samemu ,a żeby chcieć walczyć trzeba mieć po co. Poza tym sposoby walki są dosyć "oklepane" i naprawdę jak ktoś chce to może to zrobić z pomocą rodziny, przyjaciół. No i nie wiem, ja po prostu postrzegam to u siebie jako powiedzmy "defekt" z którym trzeba się pogodzić (otoczenie już chyba to zrobiło) i już. Skoro nie potrafię tego pokonać to nauczę się z tym żyć, a kiedyś może coś się zmieni. Denerwuje mnie tylko, że kiedyś chcąc nie chcąc miałam nawroty. Nawet jak przytyłam to potem potrafiłam znowu się "ogarnąć" i było ok. A teraz jakoś nie potrafię. Nie wiem, wieloletnie zmęczenie, brak zaburzonego obrazu, brak wiary w sukces, większe skupienie na życiu i ludziach, brak motywacji do odchudzania? Z perspektywy otoczenia, rodziny wszystko zmieniło się na lepsze. Ja nie mogę patrzeć w lustro i codziennie walczę. Tylko już chyba nie wiem o co. Z jednej strony chce schudnąć, z drugiej...to budzi mój strach, wiem że ludzie wokół na nowo zaczną się martwić, że znów moje myślenie skupi się na jednym. Z jednej strony strasznie za tym tęsknie z drugiej głos mówi: "dziewczyno, znowu?! jesteś już dużą dziewczynką...".  Sory, że się tak rozpisałam. A jakie Wy macie do tego podejście?
Hard.Candy też miałam bulimię przez jakiś rok i dzięki diecie już nie muszę wymiotować. Cieszę się ,że wychodzisz z tego ;] Oraz grats! z powodu 1 kg mniej.
.piggy. zbytnio nie rozumiem, boisz się jak ktoś patrzy jak jesz? I przyłączam się do wypowiedzi surpresy, jesteś śliczna i masz dobrą figurkę! Nie stresuj się, ciesz się w końcu taka impreza zdarza się raz w życiu.
Mam dzisiaj możliwość zważenia się ,ale niestety tego nie zrobię ;c. Za mało czasu minęło od ostatniego ważenia, prawdopodobnie wartość na niej nie zmieniłaby się. Więc, wolę dopiero za tydzień(nie krzyczcie za to na mnie:P). Ogólnie nie miałam siły ostatnio na ćwiczenia i wczoraj nic nie zrobiłam. Zaraz się za to zabiorę, tylko pytanie przed czy po śniadaniu? Ale moją wymówką jest sportowy tydzień od pon do śr byłam po 6-7 h w stajni jeździłam/pomagałam/siodłałam itp. w czw. miałam trening narciarski, lecz było za zimno więc, było ciąganie gum i bieg(30 kółek po szkole) ok 3 km.może więcej. I trochę gry w babingtona i siatkę.
Hard.Candy jeśli ja sobie z tym poradziłam to ty również dasz radę ;), a jestem naprawdę młodą dziewczynką ze słabszą psychiką od starszej osoby, podejrzewam ,że masz więcej lat niż ja. Mi żaden psycholog nie był potrzebny sama wiedziałam ,że to jest złe i że muszę z tym skończyć.Po roku wymiotowania powiedziałam sobie "stop" i już około 2 może 3 miesiące bez powrotów. Wierzę ,że Ci się uda, dasz radę pokonasz to. Postaraj się mieć więcej dobrych niż złych dni, pokoloruj swój świat.
Oj wszystkie damy radę, musimy. :) GreenGras, proponuje ćwiczenia przed śniadaniem i nie wiem jak to z tym ważeniem bo np nie wiesz ile schudniesz przez kolejny tydzień ewentualnie. Oczywiście nie musisz jej tu podawać. Ja też często się nie ważę wtedy kiedy powinnam a potem żałuje. A co do tego że nie rozumiesz to nie dziwię się. Ja też kiedyś nie rozumiałam. To w zasadzie nie jest strach (bo przecież co mi się może stać) tylko wyobraź sobie że ktoś Ci każe na chwilę wyjść nago na ulicę. Myślę, że moje odczucia są w tym momencie porównywalne. To jest straszne. :( wiem że raz w życiu, że się wytańczę, ale już się pojawia...jak uniknąć tego czy tamtego.
surpresa moja waga to dalej 65kg

przyznam sie, ze dosyc sobie w tym tygodniu odpuscilam, ale teraz mam takie poczucie winy, ze zapisalam sie w przyszlym tygodniu na spotkanie z osobistym trenerem. zobaczymy, co to warte
okej TessaQ, wpisuję 65. w następnym tygodniu będzie mniej, zgadza się?:))

ale mi się dzisiaj nic nie chce.. przeleżałabym cały dzień i oglądała seriale :(
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.