Tez sobie robie kisiel/budyn, maja duzo mniej kcal niz wiekszosc slodyczy...
Co do jedzenia z kims/samemu- ja nie mam nic przeciwko wspolnym posilkom, tylko nie lubie, jak ktos nade mna siedzi, podczas gdy ja jem. Chyba nikt nie lubi:) Jak bylam mlodsza, to bezwzglednie jadlam w swoim pokoju. Ale powiem ci, ze jestem pewna, ze duzo lepiej jest podazac za powszechna regula pod tym wzgledem, tj. w kuchni i raczej nie unikac towarzystwa- po prostu nie komplikujesz sobie przez to zycia.
Jesli chodzi o codzienne nawyki jedzeniowe: oczywiscie mam katalog ulubionych, na sniadanie i kolacje prawie zawsze to samo, mam lekka fiksacje chyba. (Zawsze rano jem serek wiejski 3%, a na kolacje twarog 0% z jogurtem naturalnym, heh. Musi byc duzo bialego XD) Pewnie wiesz, o co chodzi- przyzwyczajenia, badanie skladu, odruchowe szeregowanie czegos jako dobre albo zle...
Poza tym regularnie, male porcje, przecietnie tak okolo 1600 kcal dziennie mysle.
Co do kompulsow slodyczowych: serio nie tyje, szybko wracam do normy. Pewnie mi sie zdarzylo zjesc 1 dnia wiecej, jak 4000 kcal, ale to musial byc dol-gigant. Kompuls to powiedzmy 2 paczki ciastek i jakis slodki jogurt, wiec w sumie okolo 1500 nadprogramowe.Taki kompuls trwa dosyc krotko, najwyzej pare godzin, bo Bogu dzieki nie mieszkam sama i rzadko mam sytuacje, ze sama jestem na noc w domu czy cos- wiec ogranicza mnie
:> czas i fizyczne mozliwosci- nie mam rozepchanego zoladka i nie wymuszam sobie miejsca na nowa porcje. Uczucie wstydu i niecheci do siebie po niekontrolowanym zjedzeniu paczki jakichs zbozowych ciastek czy kilku deserkow i mieszanki studenckie jest chyba wystarczajaco duze
![](//filesrr.vitalia.pl/gfx/smileys/smilie6.gif)
Mysle, ze duzo doroslych ma momenty, postepuje podobnie, pewnie wiecej kobiet, niz mezczyzn. Nie kazdy nazywa to kompulsem po prostu. A co sie na przykad dziejew Swieta, olaboga
![](//filesrr.vitalia.pl/gfx/smileys/smiley12.gif)
pozdrawiam i dobrej nocy