Temat: rocznik 1979 - schudnijmy przed 30tką

Samiutka! Łatwizna i tanie jak barszcz! Nie wiem jaki barszcz jest tani, ale tak się mówi:)

Ten nie-mój Śląsk to dokładnie Katowice, a jesteśmy tu z powodów pracowo- lokalowych, mówiąc oględnie. Mąż jest stąd, pracuje tu, ale w jego przypadku zamieszkanie nie jest ściśle związane z pracą, raczej jest ułatwieniem. Pojawiła się dla nas możliwość zamieszkania w domu, a w Krakowie dysponowaliśmy tylko mieszkankiem, w którym zrobiło się ciasno z maluszkiem. Znajomych trochę jest, ale to głównie znajomi męża z czasów szkolnych. Lubimy się, ale to nie to samo co swoi znajomi...pewnie wiecie o czym mówię :-) Kraków jest urokliwy i bardziej przyjazny dla ludzi (mówię o przestrzeni i strukturze miasta), brak mi moich ulubionych miejsc. Może i tu je znajdę?

Dziewczyny, podziwiam Wasze dokonania gastronomiczne!! Moje ostatnie działalności kuchenne ograniczają się do wyparzania/podgrzewania słoiczków, robienia sobie picia i ew brania serka/jogurtu dla siebie...nie mam czasu na gotowanie :-( a żałuję!

Dziewczyny, podziwiam Wasze dokonania gastronomiczne!! Moje ostatnie działalności kuchenne ograniczają się do wyparzania/podgrzewania słoiczków, robienia sobie picia i ew brania serka/jogurtu dla siebie...nie mam czasu na gotowanie :-( a żałuję!

Ja bym chętnie chciała nie mieć czasu na gotowanie:) Siedzę w domu już 6 lat!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Matko jedyna jak długo Może w końcu się to zmieni

Kitta, życzę Ci tego żebyś znalazła! Ja niestety mimo 3 lat we Wrocku jakoś się nie wkręciłam, ale zawsze sobie myślałam, że jakby się pojawił dzidziuś, to może by było łatwiej; widziałam na osiedlach zawsze jak młode mamy paradowały z wózkami i tak sobie myślałam, że to łączy jakoś... no i zawsze jest jak zacząć temat

ale to tylko moje wyobrażenia, nie wiem, jak by było z dzidziusiem

 

Ebek, a ja właśnie dziś kończyłam swój barszczyk... ale mój był wypaśny, dużo warzywek!! to z jakies 3 złote pewnie wyszło

 

 

aaa, Kitta, zaraz Twój Maluszek podrośnie, to będziesz znowu bardziej mobilna, zobacz jak Ebeczkowi 6 lat pyknęło, pewnie w mgnieniu oka, co?

W sumie to tak! Jakbym się bardziej zastanowiła, to ile przez te 6 lat się wydarzyło i w ogóle. Ja nie miałam szans wrócić do pracy, ani zacząć nową, bo nie było co zrobić z dzieckiem. Ale gdyby mi tak naprawdę zależało, to coś bym wykombinowała. Postarałabym się o przedszkole w innej miejscowości, ktoś by mi to dziecko tam zawoził, ja bym pracowała i jakoś by było. Ale ja tak na prawdę nie chciałam pracować, a wiecie dlaczego??? Bo wszelkie oferty były do sklepu na kasę, albo do jakiejś fabryki na produkcję. Błąd zrobiłam, że zaraz po studiach nie walczyłam o lepszą pracę. Pracowałam w takich miejscach, które nie były dla mnie. Nie wywyższam się ani trochę, ale paskudnie się czułam jak moją przełożoną była dziewczyna po zawodowej szkole handlowej. Wolałam siedzieć w domu niż wracać do takiej pracy. Trochę zmarnowałam te 6 lat, bo można było się dokształcić, albo chociaż nauczyć języka, przemyśleć... Ale tak: jedno zrobiłam: PRZEMYŚLAŁAM tyle, że żadnego konkretnego planu nie ułożyłam i nadal nie wiem co ja bym chciała robić!!!!!!!!!!!!! Ale wiem, że to nie może być pierwsza lepsza praca jak kilka lat wcześniej. Język...Jakieś antytalencie jestem do tego:) Ciężko mi się nauczyć samej w domu, a kursy zawsze mi się drogie wydawały:)

Kateszka, też tak myślałam kiedyś, że Katowice będą łatwiejsze do przeżycia w kontekście macierzyństwa :-) wyobrażałam sobie, że bycie młodą mamą to takie odmienne wakacje od codzienności zawodowo-imprezowej. Spacery z dzieckiem, integracje na placach zabaw itp...może i jest tak, ale mnie jakoś to zaczęło ograniczać. Nowe miasto zaczęło mi się kurczyć do okolicznych parków i miejsc dostępnych wózkiem, a to już nie jest fajne na dłuższą metę.

Ebek, doskonale rozumiem Twoje podejście! Też nie zgodzziłabym się na pracę dużo poniżej kwalifikacji i to wcale nie oznacza wywyższania się. Ja z kolei miałam mocno opóźniony start zawodowy, bo chciałam sobie przedłużyć studencką młodość :-) studiowałam 2 kierunek i choć mogłabym to łączyć z praca to nie zrobiłam tego...a potem czułam się niedoświadczona i miałam mega blokadę w szukaniu pracy. Teraz boję się, że znowu utknę, choć jestem już zawodowo w całkiem innym miejscu. Nie zmienia to faktu, że na Śląsku nie mam zawodowych kontaktów, a w mojej branży to bardzo pomaga.

A u mnie to sie powoli zmienia. Taka ambitna Kateszka, trzeba mieć fajną pracę i teraz tylko się stresuję. Czerpię radość z pracy i owszem, ale nie potrafię pozbyć się tego wszędobylskiego stresu. Mimo, że w zawodzie juz któryś rok, to nadal jest niepewność.

A jak kończyłam stusia to wogole było ciężko z pracą i jakiś czas nie pracowałam w zawodzie,a jak w końcu znalazłam w zawodzie to i tak mnie gnoili jakiś czas bo nie miałam doświadczenia, to było podaj, pozamiataj. Trwało to jakieś 2,5 roku. No a potem juz poszło.

Ebek, nie myśl, ze te lata zmarnowałaś, bo mamy teraz Jagódkę, dobrze zapowiadającą się przyszłość narodu

A z tym macierzyństwem to pewnie tak jest - człowiek tylko sobie może wyobrażać pewne rzeczy, póki nie musi sam tego robić.... i wtedy to pewnie inaczej wyglada

Chciałam sobie kupić ciepłą bluzę, bo zimno tu jak nie wiem. Ale wszystko albo brzydkie albo drogie. Dlaczego ja nie wzięłam ciepłych swetrów albo jakiejś bluzy??? Jedyne co mi się spodobało to szara nike ale nie wiem czy bym chciała tyle dać za bluzę. Nie kupuję takich firmowych i nie wiem czy to mało czy dużo? Niecałe 2 stówy by wyszło na polskie. W Polsce bym tyle nie dała, bo to z 3 tygodnie jedzenia dla mnie i Jagody. Chyba będę marzła dalej:)