- Dołączył: 2008-03-30
- Miasto: tam gdzies
- Liczba postów: 1248
6 kwietnia 2008, 17:52
- Dołączył: 2007-12-08
- Miasto: Toskania
- Liczba postów: 912
11 maja 2008, 12:07
- Dołączył: 2008-04-05
- Miasto: Edinburgh
- Liczba postów: 2197
11 maja 2008, 13:59
Dziękujemy Laseczki za gratki
![]()
cieszą bardzo... nie zamierzam Was opuszczać, bo ktoś mnie musi pilnować z jedzonkiem
![]()
a i juz znalazłam na vitalii inne zafasolkowane babeczki
buziaczki dla Was
![]()
![]()
i stawiam torcik, a co? nam też się należy
![]()
- Dołączył: 2008-04-05
- Miasto: Edinburgh
- Liczba postów: 2197
11 maja 2008, 15:36
Ania - Ty tak nie krzycz
![]()
chociaż krzyk podobno tez odchudza, ale na szczęście mniej niż śmiech
11 maja 2008, 22:16
Dziś i nie tylko dziś będziesz zbierać same gratki!
Ciesz się tą maleńką ''Fasolką'' która szybko urośnie.
A jak Twój Chłop zareagował na taką wiadomość?
11 maja 2008, 22:35
Troszkę dziś przesadziłam z jedzonkiem, ale cóż? nie można się w takie święto katować, zadręczać. W tym tygodniu znów zaciskam pasa, bo w następną niedzielę powtórka z rozrywki, nie z jedzeniem. Z resztą zobaczę jak będzie z wagą i czy będzie co dobrego do skosztowania. A święto do podjedzenia było
- teścik Whisky, co prawda jeszcze nia znałam wyniku, ale wiedziałam, że będzie robić, więc ja już za wczasu świętowałam ''pozytywnie''
no i to święto które było powodem, a muszę powedzieć, że imprezek takiego rodzaju było wiele już u mojego brata bo ma piątkę dzieci, bliźniaki są najmłodsze i dziś na stole znalazł się chlebek razowy i woda niegazowana! Widzicie jak pomyśleli!? Tak na marginesie dodam, że ja nie napiję się już niczym innym jak tylko wodą niegazowaną, raz odruchowo złapałam butelkę z colą, lubiłam ją pić, a teraz smakuje inaczej, za słodka.......gaz przeszkadza.
11 maja 2008, 22:43
Jutro moja córka, właściwie nie jutro tylko we wtorek o drugiej w nocy jedzie na wycieczkę do Zakopanego na cztery dni. Trzeba jej jakieś ostatnie prasowanko odwalić jeszcze jutro. W zeszłym roku była w Kotlinie Kłodzkiej przez pięć dni, pojechała z dwoma opakowaniami plastra z opatrunkiem. Kupiłam jej nowe pantofelki, baleriny chyba się zwały, a ona poszła w nich na piechotkę do szkoły, ledwo do domu doszła po lekcjach tak pięty obtarła. W piątek mieli ognisko klasowe, tak biegali, bawili się w podchody, że moje biedne dziecko odparzyło sobie stopy! Były taki spuchnięte, czerwone i bolały! Dziś było już lepiej, ona zawsze musi coś nawywijać.
No, zbieram się robić pa. Już wykończona jestem dzisiejszym dniem. Miłych snów Wam życzę!