- Dołączył: 2010-01-26
- Miasto:
- Liczba postów: 79
22 maja 2011, 17:17
Już sama nie wiem.. Codziennie chodzę na siłownie-maszeruję w tempie 7 km/h przez 60 min. Oprócz tego. jem tylko produkty nabiałowe typu serek wiejski, twarożek, jogurt naturalny, serek homogenizowany naturalny. Oprócz tego jem gumy do żucia bez cukru-jestem od nich uzależniona.. Czasem zdarzy mi się wypić kawę z mlekiem 2%.Utrzymuję wagę ale ciągle boję się,że przytyje. Poza tym chciałabym czasami zjeść np. grahamkę albo bułkę z ziarnami.. Zwyczajnie nie potrafię. Skoro teraz nie chudnę to jeśli zmienię sposób odżywiania to zapewne przytyje. Dodatkowo, odkąd ćwiczę czuję się tylko grubsza. Zawsze miałam szczupłe nogi a teraz mam wrażenie,że są monstrualnie wielkie. Nie pociesza mnie nawet to, że są jędrne.. Wolałam kiedy były chude.. Pisze dlatego, bo nie wiem jak sobie z tym poradzić..Mój nastrój jest uzależniony od tego ile zjem i ile spalę. Waga jest wyrocznią tego jaki będę miała dzień. Nie potrafię się wyluzować. Nie jestem nastolatką, myślę, że już trochę przeżyłam i powinnam być bardziej rozsądna, ale wciąż czuję się gruba. Dodać ćwiczeń? Zmniejszyć ilość jedzenia? Nie lubię się nad sobą użalać ale mam już chyba jakieś załamanie.. Naprawdę wiele sobie odmawiam i codziennie ćwiczę a nie mogę schudnąć.. Czy ja jestem jakimś wybrykiem natury?
- Dołączył: 2010-08-24
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 1044
22 maja 2011, 17:22
masz kryzys , przetrzymaj go i za parę dni kilogramy poleca w dół tylko wara od słodyczy w takich depresyjnych momentach
- Dołączył: 2010-08-24
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 1044
22 maja 2011, 17:22
nic nie zmieniaj waga ruszy
22 maja 2011, 17:23
A może nie możesz schudnac bo jesz właśnie za mało?
A do tego po twojej wypowiedzi wnioskuje ze przydałby ci sie psycholog :/
- Dołączył: 2010-01-26
- Miasto:
- Liczba postów: 79
22 maja 2011, 17:48
Niestety.. wątpie aby waga ruszyła.. Nie jem słodyczy. Nie jem nic innego prócz nabiału i tak naprawdę tylko nabiał może mnie "zgubić". Jeśli czegoś jem za dużo to tylko serków etc bo inne produkty dla mnie nie istnieją. Osobiście uwielbiam węglowodany-te "dobre"- grahamki, bułki wieloziarniste, pieczywo razowe, macę, pestki dyni, słonecznika etc. Ale tylko na ochocie się kończy. Gdybym to jadła to nawet siłownia by mi nie pomogła zapewne a przytyć nie chce. Wiem, że dla wyglądu czasem trzeba cierpieć.. I wiem, że życie to sztuka wyboru.. Ale tak bardzo chciałabym móc jeść to co lubię i nie przytyć. I tak jak wspominałam-absolutnie nie mówię tu o jakimś "śmieciowym" jedzeniu bo ostatnim razem takie produkty jadłam jak byłam dzieckiem. Dziękuję Wam za dodanie otuchy..
- Dołączył: 2008-11-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2064
22 maja 2011, 17:54
jestes smutna wiec zjedz kawalek czeklady, nie zaszkodzi ;)
22 maja 2011, 18:01
Jeśli jesz tak jak napisalas w tym tamacie
http://vitalia.pl/forum22,5952,0_Czy-600-kalorii-dziennie-to-za-malo.html#post_4029483
to ja sie absolutnie nie dziwię, żenie chudniesz. Po pierwsze rozwaliłaś sobie metaboliżm, po drugie powinnaś iść do lekarza, bo twój stosunekdo jedzenia, odchudzania i własnego ciała nie jest normalny.
- Dołączył: 2010-01-26
- Miasto:
- Liczba postów: 79
22 maja 2011, 18:11
Na szczęście szybko się opamiętałam i zakończyłam dietę z minimalną ilością kalorii po 1 tyg ;) Nie wiem czy przez tydzień można sobie rozwalić metabolizm ale jeśli tak to być może tak się stało.
22 maja 2011, 18:15
No to całe szczęście, że dałaś sobie spokój z taką dietą. Napisz jak się odżywiasz, a przede wszystkim ile ważysz i ile masz wzrostu. Bo sama informacja, że ćwiczysz to za mało, żeby określić dlaczego nie chudniesz. Ja też ćwiczę i też staram się zdrowo jeść a nie schudłam, wiec jak sama widzisz to różnie bywa.
- Dołączył: 2010-01-26
- Miasto:
- Liczba postów: 79
22 maja 2011, 18:37
Ech.. W przeszłości popełniłam wiele żywieniowo-zdrowotnych błędów.. Nawet bardzo drastycznych i myślę, że w jakimś stopniu ciągle nie mogę do końca się "wyleczyć". A więc mam 163cm i moja waga obecnie waha się w granicach 49-50 kg. Nie podaję dokładnie bo to oczywiście zależy od pory dnia, tego co zjadłam dzień wcześniej etc. Tak naprawdę chciałabym ważyć 47 ale wiem, że to tylko cyferki.. Dlatego chociaż nie chcę już przytyć..Potrafie zjeść bardzo dużo nabiału. Nawet nie chcę pisać ile bo mi wstyd :P Najczęsciej jeśli czułam się przejedzona to następnego dnia piłam 3 kawy z mlekiem. A potem wracałam do normalnego odżywiania. Pewnie nie jest to zbyt rozsądne ale myślę, że tylko to chroniło mnie abym nie przytyła.. Teraz postanowiłam to zmienić. Jeść codziennie a nie co 2 dni aby nie dopuszczać do napadów głodów. Nie jem żadnych owocowych jogurtów, waniliowych serków etc. Tylko naturalne. Unikam zarówno "lightów" jak i tłustego nabiału (sery, jogurty greckie). Nie piję soków, coli. Tylko czarna lub czerwona herbata, woda niegazowana i od czasu do czasu kawa z mlekiem. Tak jak już pisałam kilka razy (ale napisze raz jeszcze bo jestem z tego bardzo dumna:) codziennie intensywnie maszeruję 60 min na bieżni. Czasem sobie truchtam ;) Biegać nie bardzo lubie. Na początku biegałam i maszerowałam na zmianę przez 30 min ale stwierdziłam, że wolę wydłużyć trening i maszerować niż ćwiczyć krócej biegając bo tego nie lubię. Oprócz tego mam dosyć aktywną pracę związaną z przemieszczaniem się ;)