Temat: Niech ktoś mnie obudzi

Na wstępie zaznaczę - mam świadomość tego, że nie jest to forum dla anorektyczek. Niemniej rok temu udało mi się pokonać chorobę, ale znowu zdiagnozowałam (na własną rękę - fakt) u siebie objawy jakie miałam na samym jej początku. Moja historia to spadek wagi do 39 kg, obecnie 50 kg przy 162 cm. 39 kg być może nie szokuje, ale gdyby nie pomoc jaką uzyskałam ówcześnie dążyłabym wówczas do jeszcze niższej. Standardowo przeszłam przez depresję, brak miesiączki, ograniczenie kontaktów z innymi, brak motywacji do życia, utrata zainteresowań i tak dalej, i tak dalej... Teraz, świadoma tych zagrożeń o zgrozo ponownie sięgnęłam po dietę kiedy - tak, tak kwarantanna - zorientowałam się że moja waga z 48 kg poszybowała do 50 kg. I w sumie tutaj zaczyna się moja historia, bo uwaga - ta waga dla mnie NIE STANOWI PROBLEMU. Inaczej, przed wpadnięciem w to bagno ważyłam między 52-54 kg i byłam towarzyską, ambitną dziewczyną a na pewno bardziej niż obecnie po chorobie ;) I wiecie co? Czułam się mega dobrze ze sobą, kalorie nie istniały jadłam co chciałam. I kiedy byłam głodna, ale i kiedy nie byłam gdzie akurat jakaś imprezka wpadła to sięgałam łapką po czipsy, aktywność fizyczna - zero regularności. Danego dnia chciało mi się biegać - biegałam, drugiego poćwiczyć - odpalałam filmiki z jogą albo szlam na siłownię, trzeciego i czwartego miałam ochotę siedzieć na kanapie i oglądać seriale - ależ proszę bardzo. I bez spiny utrzymywałam tamtą wagę, ciesząc się w najlepsze. Ok, a teraz do rzeczy bo niby obecne przytycie nie stanowi dla mnie problemu, ale jeśli piszę tutaj coś jest na rzeczy.. Mój chłopak, z którym jestem już jakiś czas - i to będzie ważne - uwielbia drobne dziewczyny, drobne tj. te które mają niższe BMI (czytaj wyraźną niedowagę), sylwetki naprawdę młodych dziewczyn a raczej dziewczynek (czyli jakiś mniejszy procent kobiet w społeczeństwie które naturalnie mają te niedowagę mimo że się nie głodzą). Ja taka nie jestem, cały czas utrzymywałam wagę na 1800 - 2000 kcal a teraz parę razy zdarzyło mi się pofiglować z naleśnikami (obudził się we mnie mały kucharz :D) a co zrobiłam to zjadłam ze smakiem, odrzuciłam liczenie. I zaczęły się docinki, niby niewinne ale jednak. Że przytyłam, że ojoj a co to za brzuszek, że mam za duże piersi (tak, dla niektórych istnieją za duże piersi) i niby to wszystko w żartach, ale pamiętam jak ważyłam te 42 kg i mówił że wyglądam idealnie. Dopiero jak mnie leczyli uświadomił sobie że jest to mnie wyniszcza. Dobija mnie to, że przestałam być dla niego atrakcyjna fizycznie. Czuję trochę zażenowanie, bo wiem że moje życie a raczej waga nie powinno być podporządkowane jemu, ale jesteśmy ze sobą już te parę lat, we wszystkim się dogadujemy, wspieramy tylko jest to ALE - kiedy wychodzimy gdzieś razem i mijamy jakąś bardzo szczupłą dziewczynę widzę jak nie może oderwać od niej wzroku. Parę razy nawet się przeraziłam, bo autentycznie zdarzyło mu się oglądać i komplementować dziewczyny tak na oko w wieku gimnazjalnym. Sama doceniam urodę innych kobiet/dziewczyn, chociaż niekiedy bywa mi przykro bo wiem że to nie jest moja naturalna waga. Jego podnieca zgrabne nastolenie ciało a ja żeby takie osiągnąć muszę się głodzić, niestety nie jestem tą szczęściarą. Mam 27 lat i wyimaginowane problemy, wiem. Od paru dni jestem na diecie 1000 kcal i błagam was, potrzebuję otrzeźwienia bo najgorsze jest to że jestem tego świadoma jakie niesie ona konsekwencje i że możliwy jest u mnie nawrót bo przecież jak będę ważyć 47 to zawsze moge 45,itd.. Nie wiem czy problemem jest tu samoocena - bo podobam się sobie taka jaka jestem, czy zazdrość (nie robię awantur, mi też zdarza się rzucić okiem na innego faceta chociaż raczej tego aż tak nie eksponuje). On tego nie rozumie, uważa że mogę ważyć mniej i że wymyślam, że przecież 47 to nie jest mało itd. Przyjmę choćby najokrutniejsze uwagi jeśli tylko do mnie przemówią. PS Od psychiatry dostałam tylko leki na bezsenność. 

Usłyszałam w jednym programie TV radę matki do córki, która była w narzeczeństwie: "Weź największy problem między wami i powiększ go o 10 razy. Tak będzie wyglądał po Waszym ślubie, z biegiem czasu..." 

 Może Ty nie chcesz widzieć czerwonych flag które pojawiają się w Waszym związku??? Bo temat zaczęłaś o swojej niedowadze, a ten jego alkoholizm wyszedł przy okazji... Myślisz, że on będzie wyjątkiem i piwo/wóda nie wpłyną na jego organizm, mózg, psychikę, zachowanie w domu, pracę, tak jak na innych którzy sami siebie zniszczyli i swoje rodziny??? Aż strach pomyśleć co gościu o takich upodobaniach może robić po pijaku, gdy mu alkohol mózg otumani...! Przemyśl to wszystko na spokojnie, wypisz może bez ściemy wszystko co Ci przeszkadza w jego zachowaniu. Podejmiesz decyzję. Zrób to nim zajdziesz w ciążę, albo weźmiesz ślub. 

Nie wiem co gościu o takich preferencjach robiłby ze swoją córką? Nawet jeśliby ją akurat chronił i nie dotykał "przypadkiem", nie podglądał "przypadkiem", to pewnie do koleżanek by się przystawiał i nimi nakręcał, nie Tobą coraz starszą i może "grubszą". 

Pomyśl o tym jakie zaburzenia jedzenia mógłby spowodować u Twojej córki? Gdy zobaczy, że dziewczynka nie ma kształtów patyczka, ale ma normalną budowę ciała, czy nawet kilka kilo więcej? Co jej będzie wmawiał? Że jest gruba i obrzydliwa i jak będzie tak żarła, to żaden chłopak jej nie będzie chciał i wszyscy będą się z niej śmiać??? Będzie jej wmawiał tak samo jak Tobie, że będzie wystarczająco dobra tylko wtedy gdy będzie miała niedowagę??? Jak dla mnie to jest przepis na anoreksję, czy bulimię dla dziecka, depresję czy inne choroby psychiczne.

Co do wyszukiwania pornoli, zdjęć z chudymi "nastolatkami" też przypuszczam że to bardziej fascynacja gimnazjalistów, licealistów czy ukrytych pedofilów. Oczywiście każdy może się dobrze ukrywać, ale jednak wielu dorosłych facetów lubi duże biusty, czy kobiece kształty, zamiast nienaturalnej wychudzonej sylwetki i oni raczej tego nie wyszukują. O namawianiu do niedojadania i choroby nawet nie wspomnę. W tym samym czasie jego brzuchol pod wpływem piw będzie się ładnie rozrastał... Pamiętaj że wszystko może o wiele mocniej przybrać na sile i te jego "delikatne" dogadywanki przestaną być delikatne i to jego picie przestanie być takie "nieszkodliwe". 

Ja się zastanawiam tak praktycznie jak wygląda Wasz zwykły dzień. On przychodzi z pracy, je obiad, upija się piwskiem. A co Ty robisz w tym czasie? Patrzysz na niego? Idziesz z nim do łóżka? Sprawia Ci przyjemność seks z takim śmierdzącym piwem chłopem? Sorry, nie kupuję tego.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.