- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 lipca 2018, 20:09
Jakie macie zdanie na temat mieszkania ze swoim chłopakiem/narzeczonym (nie mężem), czyli wspólnym mieszkaniu przed ślubem. Uważacie to za dobre, złe, sprzeczne z wiarą, głupotę, dobrą opcję?
Mój facet mieszka prawie 700km ode mnie. Jest to bardzo trudne dla nas, tęsknota zżera, dojazdy z naszych miejscowości ciężkie. Najprościej byłoby zamieszkać razem. Oboje byśmy tego chcieli. Oboje mamy pracę. Jednak coś mnie powstrzymuje... Wiara chrześcijańska, stanowisko kościoła wobec tego. W prawdzie od 3 lat nie byłam u spowiedzi, nie żyję szczególnie religijnie ostatnimi czasy więc pewnie jestem obłudną hipokrytką ale jakoś tak jest to dla mnie barierą. Boli mnie, że jest to "złem"
Edytowany przez coconut.charlotte 13 lipca 2018, 20:10
13 lipca 2018, 20:24
Uważacie to za dobre, złe, sprzeczne z wiarą, głupotę, dobrą opcję? [...] Wiara chrześcijańska, stanowisko kościoła wobec tego. W prawdzie od 3 lat nie byłam u spowiedzi, nie żyję szczególnie religijnie ostatnimi czasy więc pewnie jestem obłudną hipokrytką ale jakoś tak jest to dla mnie barierą. Boli mnie, że jest to "złem"
Jestem ateistką, więc u mnie kwestia "wiary" w ogóle nie wchodzi w grę. Uważam, że wspólne mieszkanie, gdy obie osoby tego chcą, są na to gotowe, jest dobrym rozwiązaniem. Jest to naturalny etap w związku. Pomyśl, czy poprzez Wasze wspólne mieszkanie komuś zaszkodzicie, czynicie krzywdę, sprawiacie, że świat staje się gorszy? A może właśnie coś poprawicie, siebie, swoje relacje, będziecie mieć więcej czasu dla Waszego związku, będziecie szczęśliwsi? Czy wpojone gdzieś w dzieciństwie zasady dla zasad warte są Waszej tęsknoty? Czy takie umartwianie ma jakiś cel, czy uczyni świat piękniejszym (no nie sądzę ;) ) ? Czy Twój bóg naprawdę będzie miał Ci za złe, że będziesz szczęśliwa?
13 lipca 2018, 20:26
A co jest złego w kochaniu się i wspólnym mieszkaniu przed ślubem? To są tylko nauki kościoła,które nikomu nie pomagają ani nie przynoszą żadnego pożytku. Jeśli jesteście razem szczęśliwi, to zamieszkajcie razem. Lepiej się sprawdzić przed ślubem niż miałoby dość do nieporozumień po ślubie i skończyć wielkim rozczarowaniem albo rozwodem.
13 lipca 2018, 20:38
Pierwszy rok wspólnego mieszkania to była masakra, kłóciliśmy się strasznie i o wszystko (albo ja się kłóciłam a on obrażał i wychodził). Wyszło dużo problemów i różnych przyzwyczajeń gdzie każde chciało co innego (przy czym wcześniej byliśmy ze sobą cztery lata i marzyliśmy o wspólnym mieszkaniu). Być może gdybyśmy wcześniej wzięli ślub niż mieszkali razem, to teraz bylibyśmy już po rozwodzie (mam taki przypadek w bliskiej rodzinie). Dlatego każdej absolutnie każdej parze polecam żeby przed ślubem przynajmniej rok pomieszkać razem...
Edytowany przez gegol 13 lipca 2018, 20:39
13 lipca 2018, 20:39
a sypiacie ze soba? Bo jak tak to jestes hipokrytka...
Wiara chrzescijanska nic nie mowi o mieszkaniu przed slubem za to mowi wyraznie i to w przykazaniach o seksie przed slubem.
Wiec albo sie wierzy i bierze to co kosciol mowi albo sie wybiera co sie podoba no i... jest sie hipokryta.
Jak bylam katoliczka to czekalam z seksem i z zamieszkaniem do slubu, tez nas dzielila duza odleglosc. Po rozwodzie 2 lata pozniej kiedy wyleczylam sie z katolicyzmu na dobre doszlam do wniosku ze to byla najglupsza decyzja w zyciu.
13 lipca 2018, 20:51
Jestem ateistką, zamieszkałam z facetem szybko. To była bardzo dobra decyzja.
Nigdy nie zgodziłabym się na zamieszkanie razem dopiero po ślubie :)
13 lipca 2018, 20:53
a sypiacie ze soba? Bo jak tak to jestes hipokrytka... Wiara chrzescijanska nic nie mowi o mieszkaniu przed slubem za to mowi wyraznie i to w przykazaniach o seksie przed slubem. Wiec albo sie wierzy i bierze to co kosciol mowi albo sie wybiera co sie podoba no i... jest sie hipokryta. Jak bylam katoliczka to czekalam z seksem i z zamieszkaniem do slubu, tez nas dzielila duza odleglosc. Po rozwodzie 2 lata pozniej kiedy wyleczylam sie z katolicyzmu na dobre doszlam do wniosku ze to byla najglupsza decyzja w zyciu.
poperam całą sobą
13 lipca 2018, 20:56
a sypiacie ze soba? Bo jak tak to jestes hipokrytka... Wiara chrzescijanska nic nie mowi o mieszkaniu przed slubem za to mowi wyraznie i to w przykazaniach o seksie przed slubem. Wiec albo sie wierzy i bierze to co kosciol mowi albo sie wybiera co sie podoba no i... jest sie hipokryta. Jak bylam katoliczka to czekalam z seksem i z zamieszkaniem do slubu, tez nas dzielila duza odleglosc. Po rozwodzie 2 lata pozniej kiedy wyleczylam sie z katolicyzmu na dobre doszlam do wniosku ze to byla najglupsza decyzja w zyciu.
To jest sluszna uwaga, jesli sypiacie to to jest wiekszy grzech, ale mozecie zamieszkac bez sypiania z soba, celem poznania sie lepiej, mysle, ze jesli sie wyspowiadasz, ze owszem mieszkacie razem ale w czystosci to bedzie ok.
13 lipca 2018, 21:28
A mi się wydaje, że Bóg nie miałby nic przeciwko, żeby dwoje ludzi mieszkało że sobą jeśli się kochają i planują razem przyszłość
13 lipca 2018, 21:29
jestem za mieszkaniem. My mieszkaliśmy przed ślubem z 1,5 roku. Poznaliśmy sie lepiej i dlatego po ślubie nie bylo nieprzyjemnego zdziwienia. Na randkach każdy chce wypaść jak najlepiej i nagle może się okazać ze wypachniony , zawsze ogolony facet jakiego znałaś ze spotkań kilka razy w tygodniu, na godzien jest totalną fleją ;) znam kilkoro osób które zamieszkali ze sobą dopiero po ślubie i ich zwiazki nie wytrzymaly szoku. Natomiast znam tez takich, ktorym zyje sie dobrze. Nie ma reguły, natomiast wydaje mi się ze zamieszkanie na pewno pomaga poznać człowieka w zyciu codziennym a nie tylko odpicowanego na spotkaniu z ukochaną. Mój brat miał super dziewczynę, każdy ja lubił, pokazywala sie zawsze od dobrej strony. Po ślubie zamieszkali razem z nami i moimi rodzicami ( ja miałam wtedy 17 lat) i masakra. Okazało sie ze jest strasznie konfliktowa i do tego histeryczka niedojrzala emocjonalnie. Wczesniej nie bylo tego widac. Jak zupełnie 2 osoby. Po ich wyprowadzce na swoje bylo gorzej. W końcu sie rozeszli. Moja mama, zatwardziała katoliczka wiele razy mowila mi żebym nie mieszkała z facetem przed ślubem bo to grzech, ale po sprawie z moim bratem jak jej jakiś czas później zakomunikowałam ze zamieszkamy razem z moim, to dala błogosławieństwo na drogę mówiąc ze warto sie poznać przed ślubem ;) Wszak rozwód to gorszy grzech ;)