- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 lipca 2018, 09:01
Czesc
Wychowalam soie w miescie, urodzilam dziecko w miescie i robilam wszystko, by nie zwariowac isię bylo w porządku.
Ponad pol roku temu przeprowadxilam sie? Na wies do tesciow. To patologiczna rodzina, ale nie o to chodzi w tym poscie.
Prosze, powiedzcie mi czy to ja wydziwiam czy tak jest na wsi. Mianowicie czy z malymi dxiecmi (rok, ponizej roku lub powyzej) chodzicie pracowac w polu, np. Zbierac owoce, warzywa?
Maz pracuje, po pracy remontuje gore dla nas, ja z dzueckiem czesto.gotuje, sprzatam co nie jest latwe czasami, bo wiadomo jak z malymi dziecmi bywa, nie mowiac, ze chcialabym tez.miec czas dla siebie, pobawic sie z dzieckiem, pobyc z mezem. Tutaj nie jest to mioe widziane. Poza tym, wszystko co innym zajmuje 5 min, nam zajmuje dluzej (logiczne), bo zdarza sie, ze dziecko jest marudne. Otoz tutaj im sie nie podoba to, ja nie mam zamiaru meczyc dziecka i isc w pole, nie chce tego jesc nawet, zeby nie bylo.
Ale powiedzcie czy to tak wuglada na wsi?
Ponadto, widze, ze innym rodzice pomagaja, a oni niewiele, zreszta to lepiej, bo ich pomoc to nic dovrego zwykle.
Psyt. Dziecko chodzace, więc nie usiedzo w.miejscu.
Edytowany przez bedziedobrze90 3 lipca 2018, 09:02
3 lipca 2018, 13:14
Nie wszędzie tak jest. Nie mieszkam na wsi ale mam rodzinę, którą często odwiedzam. Na palcach ręki można wyliczyć rodziny, które zajmują się polem... Są jednak wsie "gospodarne" czyli gdzie połowa lub większośc ma gospodarstwa.
Moim zdaniem popełniłaś błąd przenosząc się do teściów, których uważasz za patologicznych :/ Radzę się wyprowadzić dla dobra własnego i dziecka
3 lipca 2018, 13:21
Zostaje ci chyba rozejrzeć się za innym lokum. Co do dzieci - pracuję w szkole i najlepiej mają poukładane w głowach oraz najlepiej radzą sobie w życiu w życiu gospodarskie dzieci, z którymi nikt sie przesadnie nie pieścił. Mają też najmniej problemów emocjonalnych.
3 lipca 2018, 13:22
Jeśli to jest taki typ rodziny ze wsi jak moja babcia to owszem. Tam jest taka mentalność, że nie liczy się człowiek tylko praca. Dzieci są tylko do pracy, baba tylko do pracy, chłop to już w ogóle. Nie ma czegoś takiego jak czas wolny, wyjazdy, życie rodzinne, jakieś pasje, najlepiej siedzieć w domu. Nie daj boże iść do ogrodu i np. rozłożyć się na leżaku i poczytać książkę - nierób. Sprzątać obejście, kosić trawę, cokolwiek byle non stop robić jakieś mało ważne, fizyczne prace. Oczywiście matka i ojciec są najważniejsi i czy mają rację czy nie to oni rządzą. Takie życie prowadzi do takiego stanu, w jakim skończyła moja babcia. Sfrustrowana, zła, nikt jej nie odwiedza - bo kto chce słuchać jak ma żyć i wychowywać dzieci. Albo inne baby ze wsi - brak własnego życia i tylko patrzenie kto i co gdzie robi. Na maksa żałosne.CzescWychowalam soie w miescie, urodzilam dziecko w miescie i robilam wszystko, by nie zwariowac isię bylo w porządku.Ponad pol roku temu przeprowadxilam sie? Na wies do tesciow. To patologiczna rodzina, ale nie o to chodzi w tym poscie.Prosze, powiedzcie mi czy to ja wydziwiam czy tak jest na wsi. Mianowicie czy z malymi dxiecmi (rok, ponizej roku lub powyzej) chodzicie pracowac w polu, np. Zbierac owoce, warzywa?Maz pracuje, po pracy remontuje gore dla nas, ja z dzueckiem czesto.gotuje, sprzatam co nie jest latwe czasami, bo wiadomo jak z malymi dziecmi bywa, nie mowiac, ze chcialabym tez.miec czas dla siebie, pobawic sie z dzieckiem, pobyc z mezem. Tutaj nie jest to mioe widziane. Poza tym, wszystko co innym zajmuje 5 min, nam zajmuje dluzej (logiczne), bo zdarza sie, ze dziecko jest marudne. Otoz tutaj im sie nie podoba to, ja nie mam zamiaru meczyc dziecka i isc w pole, nie chce tego jesc nawet, zeby nie bylo. Ale powiedzcie czy to tak wuglada na wsi?Ponadto, widze, ze innym rodzice pomagaja, a oni niewiele, zreszta to lepiej, bo ich pomoc to nic dovrego zwykle.Psyt. Dziecko chodzace, więc nie usiedzo w.miejscu.
Na wsi nie mieszkam, ale mój mąż jest ze wsi. Z tego co mówi, to każdy, kto nie ma ziemi, a przychodzi do kogoś na gospodarstwo jest nikim i tak jest traktowany. Tak sobie pomyślałam, czy teściowie wam pomagają? Na jakiej podstawie masz dla nich pracować. Myślę też, że z mężem macie niedopowiedziane wiele rzeczy. Bo niby Ci e słucha, a robi swoje.
3 lipca 2018, 13:27
Dokładnie, praca u siebie i na swoją rodzinę to co innego niż praca za użyczony dach nad głową i spełnianie cudzych oczekiwań często wygórowanych. Praca, która nie daje poczucia bezpieczeństwa i niezależności. Jasne każdy powinien mieć obowiązki itd... ale ta dziewczyna ma malutkie dziecko i łatwo jej nie jest bo pewnie mąż wychowany na faceta, który po nocach do dziecka nie wstaje więc wszystko na jej głowie, ugotować musi, wyprać, posprzątać też i to z dzieckiem na ręku. A tutaj już zaczynają przebąkiwać o pracy w polu też z dzieckiem. Facet chce być tam, gdzie się wychował i pewnie woli to niż miasto, zna swoich rodziców i nie widzi w ich oczekiwaniach nic nienormalnego. Teraz kwestia tego na co sobie dziewczyna pozwoli bo jeśli będzie grzecznie robiła co jej teściowie karzą w swoim domu to ją zamęcza i nigdy nie docenią, ciągle będzie ich coś wkurzało, będzie krytyka, burzenie syna i poczucie, że jest u nich i nic nie ma. Jak się będzie buntowała i zaznaczała swoje granice tj. starała się pomagać ale i żyć w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami to ją tam zniszczą będzie jeszcze gorzej a mąż ? wiele razy przyzna, że rodzice mają rację bo to oni go ukształtowali i wiele rzeczy dla niego będzie normalnych a dla niej nie do przyjęcia. Za blisko teściowie, za duży wpływ na życie młodych to będzie konflikt i kryzys w małżeństwie.
3 lipca 2018, 13:38
Mieszkam na wsi od urodzenia z małymi przerwami (studia, zagranica). Mam 4-letnie dziecko. Niemalże wszystko robię z dzieckiem. Obok pola mamy piaskownice, gdy chce coś przeplewic itp to dziecko sadzam w piaskownicy a sama idę w pole i mam je na oku. A np. Zbieranie owoców czy warzyw to z dzieckiem, bardzzo chętnie pomaga. Wieś to dużo plusów, które nie da miasto, tylko trzeba na to spojrzeć z innej perspektywy :)
to zupelnie co innego gdy sie tak wychowalas a co innego dla kogos ,kto tego z dziecinstwa nie zna. Przypuszczam tez ze jestes w swoim domu, badz swoich rodzicow, autorka jest osoba bez przygotowania, nawet mentalnego a na dodatek u obcych w sumie ludzi - w tym przypadku trzeba byc naprawde kims kto pokocha taka prace i zycie w kilku pokoleniowej rodzinie - nie kazdy sie do tego nadaje.
Ja nie mam ze wsia nic wspolnego ale lata temu kupilam duza dzialke- dwie po 800 metrow i zagospodarowalismy ja zeby spedzac czas wolny. Dopiero w "robocie " okazalo sie ile przy tym jest pracy - troche szok, ale ja to kocham, prace z kwiatami, warzywami itd i nie przerazilo mnie to, odpoczywalam przy ciezkiej pracy - jedna moja corka przejela ta milosc i przyjezdza w kazde dluzsze wolne dni 350 km by ten czas spedzic w naturze a druga, ta ktora tam mieszka i moglaby cos zrobic i korzystac na co dzien nielubi tego i trzeba ja namawiac nawet na wspolnego grilla - Pisze o tym by pokazac przyklad ze co czlowiek to inna natura, ktorej czasem nie da sie przeskoczyc.
Edytowany przez Berchen 3 lipca 2018, 13:56
3 lipca 2018, 13:53
Z tego co pisalas tesc jest alkoholikiem i ja w zyciu bym nie pozwolila patrzec dziecku na cos takiego.
A jesli chodzi o sama prace w polu np. Zbieranie jakis porzeczek czy ogorkow to uwazam ze tesciowa ma racje. Mase kobiet z rocznym dzieckiem juz pracuje na caly etat.
3 lipca 2018, 13:56
Z tego co pisalas tesc jest alkoholikiem i ja w zyciu bym nie pozwolila patrzec dziecku na cos takiego.A jesli chodzi o sama prace w polu np. Zbieranie jakis porzeczek czy ogorkow to uwazam ze tesciowa ma racje. Mase kobiet z rocznym dzieckiem juz pracuje na caly etat.
Z dzieckiem uwieszonym u ramienia? Nie kojarzę, żebym w firmie jakąś taką widziała. Nie wiem jakie sa układy między nimi, ale przede wszystkim nie mieszkałabym z alkoholikiem pod jednym dachem.
3 lipca 2018, 14:08
Z dzieckiem uwieszonym u ramienia? Nie kojarzę, żebym w firmie jakąś taką widziała. Nie wiem jakie sa układy między nimi, ale przede wszystkim nie mieszkałabym z alkoholikiem pod jednym dachem. [/quoteZ tego co pisalas tesc jest alkoholikiem i ja w zyciu bym nie pozwolila patrzec dziecku na cos takiego.A jesli chodzi o sama prace w polu np. Zbieranie jakis porzeczek czy ogorkow to uwazam ze tesciowa ma racje. Mase kobiet z rocznym dzieckiem juz pracuje na caly etat.Dokładnie co innego pracować na etat a dziecko zostawić pod opieką, a co innego pracować z dzieckiem uwieszonym na ręku na cały etat. Z resztą autorka nie mówi o małym przydomowym ogrodzie np zebranie warzyw czy owoców na obiad czy deser tylko pracy na polu a to różnica.
3 lipca 2018, 14:16
ja mieszkam na wsi, ale u nas nie ma rolnikow. Ewentualnie kilku rolnikow hobbysow ktorzy maja po 2 ha, pracuja w miescie lub sa na emeryturze. Krow niestety tu nie spotkasz.
wg mnie to nienormalne, zeby zabierac male dziecko w pole, przecie tyle jest wypadkow.... Co innego zabrac malucha do warzywnika po 2 marchewki na zupe, a co innego do prasowania slomy...
Moi dziadkowie byli rolnikami. Babcia zawsze opowiadala, ze mogla pracowac w polu albo ogrodzie, bo jej tesciowa opiekowala sie dziecmi i gotowala.
Moja tesciowa miala krowy, kury i kawalek pola. Kiedy ona pracowala w polu dziecmi na zmiane opiekowaly sie dwie babcie.
Na wsi nikt nie cackal sie z malymi dziecmi tak jak teraz, ale jak widac zapewniano im opieke.
na Twoim miejscu uciekla bym od tesciow jak najszczybciej.
3 lipca 2018, 14:16
Moi dziadkowie mieli ponad 30 ha pola do obrobienia w cztery osoby, a nigdy dzieci poniżej 5 lat na pole nie chodziły.
Ale u Ciebie problemem nie jest praca w polu, tylko cały układ, którego nie chcesz i nie akceptujesz. Twój mąż robi remont, a Ty twierdzisz, że się wyprowadzicie. Nie ma takiej opcji. Zastanów się czego chcesz i dąż do tego, bo na razie prowadzić walkę podjazdową, która Cię wypali, a nic nie ugrasz. Ja bym zwiewała gdzie pieprz rośnie, chociaż lubię wieś i mogłabym pracować w polu. Ale nie przy takich układach i nie tam, gdzie jest alkohol.