- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 czerwca 2018, 15:55
Cześć wszystkim :) od kilku tygodni zmagam się z wyborem kierunków studiów podyplomowych. Pytałam znajomych i opinie są podzielone. Zagadnienie wygląda następująco: od roku pracuje na stanowisku specjalisty ds rozliczeń. Nie mam absolutnie żadnych podstaw żeby pracować na tym stanowisku, w sensie jestem po dwóch kierunkach humanistycznych i w przyszłości gdybym chciała zmienić firmę na lepiej płatną to nie mam co wpisać w cv - żadnej szkoły/kursów związanych z tą tematyką. Nadmienię, że praca ta mnie strasznie nudzi, no ale za coś żyć trzeba... Druga myśl, która kołata mi się w głowie od kilku lat to studia trenera fitnessu,a właściwie sportów siłowych. Uwielbiam, ba KOCHAM ćwiczyć, jest to moja pasja, na siłowni mogłabym zamieszkać. Chciałabym zrobić studia z tego zakresu, ale dla siebie, żeby pogłębić swoją wiedzę, żeby nie popełniać błędów, żeby być bardziej świadomą, jednakże wiem, że raczej pracy w tym zawodzie nie znajdę. Iść za pasją, czy jednak posłuchać rozumu? Proszę o opinie.
5 czerwca 2018, 16:09
jesli jestes po 2 kierunkach humanistycznych to juz 2 razy sie posluchalas serca, a nie rozumu. jak sama widzisz rachunki sie od twojego serca same sie nie oplacaja, garnek tez sie nie napelna. pora pomyslec o czyms zarobkowym, chyba ze jestes po prostu wiecznym studentem.
5 czerwca 2018, 16:29
moja koleżanka pracuje w urzędzie. Jednocześnie również hobbystycznie w pewnym momencie zajęła się ćwiczeniami, siłownią, fitnessem, później zaczęła pogłębiać wiedzę teoretyczną, zaczęła rzeźbić sylwetkę tak bardziej na poważnie. Zrobiła sobie kurs na trenera personalnego (było chyba 5-6 zlotów weekendowych) za który zapłaciła około 1500 zł. Był egzamin, który zdała i znalazła sobie pracę w klubie do którego wcześniej chodziła hobbystycznie. Także moim zdaniem jedno drugiego nie wyklucza. Ma stałą pensję w urzędzie a po pracy idzie do tego klubu (wcześniej i tak chodziła tylko jako osoba ćwicząca). Wiadomo, ze nie zarabia tam jak na drugim etacie, bo przede wszystkim nie siedzi tam 8 godzin, ale w sumie kase z tego całkiem przyzwoita ma oraz robi to co lubi :) Także wilk syty i owca cała. A ostatnio mi mówiła, że znowu idzie na jakiś kurs w trochę innym kierunku (też związany z ćwiczeniami). To jest o tyle dobra sytuacja, że co by nie było zawsze masz dwie opcje.
5 czerwca 2018, 16:32
Jako humanistka jestem za sercem! W gruncie rzeczy mogłabyś połączyć dwa fachy - obecny z byciem trenerem, bo wątpię, żeby udało Ci się znaleźć pełen etat. Bądź co bądź nie jest to zawód bardzo dobrze płatny, a konkurencja spora. A jak masz robić kurs tylko dla siebie to przekalkuluj czy rzeczywiście stać Cię na to.
Jestem absolutną przeciwniczką robienia tego co jest opłacalne a nielubiane - nie ma nic gorszego niż człowiek sfrustrowany pracą. Sama robię to co lubię, może nie stać mnie na wakacje na Bali, ale mimo to jestem mega szczęśliwa.
5 czerwca 2018, 16:35
Zrobilabym najpierw jedno potem drugie. Może i najpierw trenera, jeśli się uda zrobić coś w tym zawodzie można sobie ewentualnie darować poprzednia pracę.
5 czerwca 2018, 20:31
Aby coś robić hobbystycznie wcale nie trzeba kończyć studiów. Ja od zawsze lubiłam historię. Lubiłam słuchać o starych czasach, oglądać historyczne filmy i czytać historyczne książki. Ale jednak na studia poszłam na Akademie Ekonomiczną, pracuję w biznesie, skończyłam kilka studiów podyplomowych też bardziej praktycznie niż z uwagi na pasję. Inna sprawa że przedmioty ściśle też lubiłam, chodziłam zresztą na profil matematyczna-fizyczny, także nie było to tak że się męczyłam ale jednak wybrałam coś bardziej praktycznego. I nie zmieniłabym tego. A historia? W wolnych chwilach zgłębiam wiedzę tylko dla siebie:=
5 czerwca 2018, 20:50
Przeciez wiekszosc zajec w klubach fitness jest po poludniu, moze laczyc i to i to.